czwartek, 5 kwietnia 2012

Polecam: Bomb Cosmetics, chocolate therapy massage bar (om nom nom nom)

Przy takich wpisach jak ten dzisiejszy najbardziej żałuję, że nie da się przesyłać zapachów przez internet. Gdybym kazała wam zamknąć oczy i podsunęła pod nos te dwie rzeczy ze zdjęcia poniżej, pewnie nie moglibyście się zdecydować, którą chcecie zjeść najpierw.

Babeczka pochodzi oczywiście z Cupcake Corner Bakery w Krakowie
Bomb Cosmetics to brytyjska firma kosmetyczna, oferująca głównie produkty do kąpieli i pielęgnacji ciała. Wystarczyło jedno wejście na ich stronę internetową, żebym kompletnie przepadła. Gdybym tylko mogła, chętnie wypróbowałabym większość pokazanych tam rzeczy. Śmiało mogę powiedzieć, że na pierwszy rzut oka jest to taka tańsza wersja Lusha. 

Zapach czekolady w kosmetykach bywa trudny. Niestety, często kończy się na chemicznych, migrenogennych smrodkach, których nie da się znieść. Nie wiem jak Bomb Cosmetics udało się to zrobić, ale  czekoladowa kostka do masażu pachnie prawdziwą mleczną czekoladą. Jakby tego było mało, jest po prostu śliczna. Głównym składnikiem jest masło kakaowe, które natłuszcza i odżywia naszą skórę. Przed użyciem kostkę trzeba rozgrzać w dłoniach, tak by odrobinę się roztopiła. Do stosowania na co dzień na całe ciało z pewnością będzie za tłusta, jednak do masażu i punktowego natłuszczania przesuszonych partii sprawdza się idealnie. Dużym plusem jest także to, że kostka trzyma swój kształt - nie maże się ani nie kruszy nawet po wielokrotnym użyciu. Jedyne co mi nie odpowiada to trudność w jej przechowywaniu. Na razie po prostu zawijam ją w folię, jednak może z czasem wymyśle jakieś lepsze rozwiązanie (z pewnością dobrze byłoby mieć takie metalowe pudełko, jakie produkuje Lush).


Uwaga - użycie tego produktu może spowodować dziką chęć zjedzenia czegoś słodkiego. Należy unikać dawania go w prezencie osobom będącym na diecie :)

Em

P.S. Produkt został mi przekazany do recenzji. Jestem z niego tak zadowolona, że pewnie za jakiś czas sama skuszę się na kolejną sztukę.

28 komentarzy

  1. Tak patrzę na to pierwsze zdjęcie i chyba wepchnęłabym oba smakołyki na raz. Kusicie tym cudakiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja oczywiście nadal myślę, że to coś jest do zjedzenia ... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pokazywanie na blogu też może być krzywdzące zwłaszcza dla tych co mają słodyczowy celibat;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, ale ta babeczka wygląda jak orzechowy cupcake z Cupcake Corner ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A przepraszam, nie doczytałam podpisu pod zdjęciem;)

    OdpowiedzUsuń
  6. mam serducho - jest świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mniam! Chyba kupię sobie takie kąpielowe słodycze, by chociaż w ten sposób zastąpić prawdziwe słodkości ;) Dieta, dieta, a Ty mie tu babeczką z Cupcake Cornera kusisz, niedobra! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurcze, ale apetycznie wyglądają!:)

    OdpowiedzUsuń
  9. widziałam je, muszę wypróbować! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. jakie cuda!!!:) zajrzę tam na pewno...

    OdpowiedzUsuń
  11. Mniam, ale ta babeczka po prawej wręcz do mnie mówi: "Mamo, zjedz mnie!"

    OdpowiedzUsuń
  12. mniaaaam! i tak jak napisała Carla - szkoda używać ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. miałam, miałam :) najbardziej pokochałam waniliowo paczulową kostkę do masażu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudnie to wygląda, aż chce się zjeść

    OdpowiedzUsuń
  15. Idealnie :) Zamówiłam ten produkt dla osoby, której robię BlogBoxa :)

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja strasznie "zazdraszczam" tego Cupcake Corner Bakery w Krakowie ;((( Jako wielka fanka muffinek i cupcake pewnie poczułabym się tam jak w niebie ;))

    OdpowiedzUsuń
  17. Śliczne. Choć po doświadczeniach z LUSH najwięcej to w tym bajeru:)

    OdpowiedzUsuń
  18. W moim blogboxie (którego pokażę dziś albo jutro na blogu :)) też zagościła niespodzianka z The Bomb - pierniczkowa kuleczka do kąpieli! Cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wyglądają fantastycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Moja mama jedzie w maju do Londynu :D Miałam jej zrobić wishliste do Lusha, ale może przejrzę i to :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Ta babeczka po prawej wygląda jak prawdziwe ciacho.

    OdpowiedzUsuń
  22. @tova1, bo to jest prawdziwe ciacho... ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeśli pachną tak jak wyglądają to szkoda by mi było zużyć,ale pewnie nie szkoda było by zjeść :P

    OdpowiedzUsuń
  24. No świetnie, masz mnie na sumieniu :D Już podglądam ich stronę, a mój budżet definitywnie nie jest na to gotowy teraz! Ale chyba rozwiązałaś mój problem drobnych upominków dla rodziny, gdy przyjadę z wizytą. Świeczki i "shower butter" w tych opakowaniach jak lody też wyglądają mega, tylko cena Ł7,99 trochę mi się nie podoba.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. Bardzo chętnie je czytam i odpowiadam na każde pytanie! Proszę, nie spamuj jednak - nie zapraszaj do siebie i nie podawaj linka do swojego bloga. Znajdę go w Twoim profilu! Dziękuję.