sobota, 28 grudnia 2013

10 zasad codziennej pielęgnacji (których staram się trzymać)

W tym tygodniu wreszcie miałam trochę więcej czasu, więc postanowiłam przygotować coś innego niż zwykle. Marka KOLASTYNA poprosiła mnie o umieszczenie na blogu dekalogu codziennej pielęgnacji, więc pomyślałam, że to będzie dobra okazja do stworzenia (z pomocą) jakiejś ładnej grafiki. Mam nadzieję, że wam się spodoba!




Jednym z elementów akcji jest też konkurs, który już trwa na kilku innych blogach. Sponsorem jest oczywiście KOLASTYNA, która od jakiegoś czasu promuje serię do pielęgnacji twarzy Refresh. 


Wygrać możecie jeden z 10 zestawów produktów wybranych z całej oferty tej marki, pełny regulamin znajduje się TU. Nie musicie spełniać żadnych dodatkowych wymogów, wystarczy że w formularzu podacie swój adres e-mail i odpowiecie na pytanie: JAKI BYŁ PIERWSZY PRODUKT DO PIELĘGNACJI TWARZY KUPIONY PRZEZ WAS ZA WŁASNE PIENIĄDZE? U mnie - co zabawne - był to kosmetyk właśnie KOLASTYNY z bardzo starej serii Nastolatki. Udało mi się nawet znaleźć zdjęcie.
Pochwalcie się swoim pierwszym kosmetykiem poprzez formularz:

KONKURS ZAKOŃCZONY

Powodzenia i dajcie znać, czy podobała wam się taka forma wpisu!

Em

wtorek, 24 grudnia 2013

3 najlepsze kosmetyczne kalendarze adwentowe

Dziś Wigilia, więc otwarte zostaną ostatnie okienka w adwentowych kalendarzach. Oczywiście to tylko teoria - mnie w dzieciństwie nigdy nie udawało się zjadać tylko jednej czekoladki dziennie. Myślę, że z wami było podobnie :) W tym roku niestety nie miałam kalendarza, ale z ciekawości poszukałam informacji o czymś, co pojawiło się na rynku dopiero niedawno. Kto z nas nie chciałby wymienić czekoladek na miniaturki kosmetyków? Według mnie pomysł jest świetny!

ciate.co.uk
Ciate Mini Mani Month to jedyny kosmetyczny kalendarz, który był dostępny w Polsce. Natknęłam się na niego podczas wizyty w Sephorze i właściwie to już stałam w kolejce do kasy, ale w ostatniej chwili pomyślałam, że naprawdę nie potrzebuję kolejnych 24 lakierów do paznokci... Oczywiście i tak skakałabym z radości, gdybym kiedyś od kogoś dostała taki prezent :)


benefitcosmetics.com
Benefit countdown to love to kalendarz, z którego chyba ucieszyłabym się najbardziej. W każdym okienku kryje się miniaturka jednego z najpopularniejszych produktów tej marki. Do tej pory jakoś nie po drodze było mi z benefitem, dlatego tym bardziej chciałabym wypróbować ich kosmetyki.


thebodyshop.ie
The Body Shop 24 days of joy to kalendarz z 24 miniaturkami pachnących produktów do twarzy i ciała. Lubię TBS, więc to byłaby świetna okazja, żeby poznać szerszą ofertę marki.

Przyznam, że bardzo podoba mi się idea kosmetycznych kalendarzy adwentowych. Mam ogromną nadzieję, że w przyszłym roku pojawi się ich więcej i przynajmniej kilka będzie dostępnych w Polsce. Essence, Ziaja, Bath & Body Works? Kalendarz jakiej marki najbardziej umiliłby wam oczekiwanie na Święta?

Trzymajcie się ciepło!

Em

piątek, 20 grudnia 2013

Świąt nie będzie!

To będzie trochę inny, zupełnie niekosmetyczny wpis, bo naszło mnie ostatnio na luźne życiowe przemyślenia. Święta - jedni je kochają, inni nienawidzą. Sama do niedawna byłam w tej drugiej grupie, ale przypuszczałam, że to się kiedyś zmieni. Momentem zwrotnym był ten rok i świadomość, że po raz pierwszy wszystko zależy tylko ode mnie. 

Na czym polegają Święta? Religia, atmosfera, jedzenie, a może prezenty...? W ostatnim czasie wszystko w moim życiu kręci się właśnie wokół prezentów - i to niekoniecznie tych, którymi obdaruję bliskich, ale głównie tych, które obcy mi ludzie zamawiają dla swojej rodziny. Uwierzcie, mało co generuje tak ciężką, niestrawną atmosferę, jak niekupione jeszcze prezenty, które muszą dotrzeć przed Gwiazdką. Każde zamówienie jest oczywiście najważniejsze i cały świat powinien stanąć na głowie, żeby nadgonić stracony czas. Ludzie o wiele częściej niż zwykle są chamscy i opryskliwi. 

Nie dotyczy to zresztą tylko samych sklepów. Na poczcie, gdzie wiele osób wysyła świąteczna paczki, co druga osoba ciężko wzdycha, niektórzy głośno poganiają panie z okienka. Czasem mam ochotę krzyknąć: ludzie, ogarnijcie się! Czy naprawdę o to w tym wszystkim chodzi? Kłótnie, pośpiech, nieżyczliwość i to wszystko po to, żeby potem przez kilka dni mniej lub bardziej udawać spokojną, świąteczną atmosferę?

Zwyczajnie w świecie tego nie rozumiem. Może tym bardziej dlatego właśnie teraz, że jednak gdzieś mam jeszcze to przekonanie, że koniec roku powinien być czasem spokoju, spędzonym z tymi, na których naprawdę nam zależy. Nie rozumiem braku empatii, przekonania o tym, że jest się najważniejszym. Nie rozumiem kobiety, której jak człowiek człowiekowi mówię, że bardzo mi przykro, ale już za późno, że wszyscy i tak pracują na najwyższych obrotach i sami mają mało czasu na przedświąteczne przygotowania. Nie rozumiem jej, kiedy wrzeszczy, że jej to nie obchodzi i jak dla niej to wszyscy powinni pracować i po dwadzieścia godzin na dobę. Przed świętami. Bo ona się zagapiła z prezentem. Wtedy właśnie brakuje mi słów, żeby jakoś do niej dotrzeć i zapytać, czy naprawdę tak to powinno wyglądać? Bez prezentów Świąt nie będzie? Bez paczek dochodzących na czas, dwunastu wigilijnych potraw i wypucowanych na błysk okien?


Swoje Święta spędzę w bardzo kameralnym gronie, trochę wcześniej posprzątam (ale bez przesady), na Wigilię będą przygotowane dwie potrawy (mój ulubiony karp i obowiązkowy barszcz), a potem wspólnie będziemy się obijać, oglądać do znudzenia "To właśnie miłość", obżerać babką z cukierni i domowymi pierniczkami, cieszyć się swoją obecnością, i oczywiście rozpakowywać prezenty*. I żałuję tylko, że ostatnie dni straciłam na denerwowanie się przez innych ludzi.

Trzymajcie się ciepło i nie dajcie się pożreć przedświątecznej nerwówce! Tego właśnie wam życzę :)

Em

* przy kupowaniu prezentów nikt w żaden sposób nie ucierpiał, w końcu bez nich moje Święta i tak byłyby niezapomniane - to tylko kwestia nastawienia.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Idealne zimowe lakiery, czyli Lovely Snow Dust (swatche)

Mam dosłownie chwilę na wrzucenie czegoś na bloga, więc krótko napiszę o najładniejszych lakierach, z jakimi się ostatnio spotkałam. O zimowej limitowanej kolekcji Lovely Snow Princess przeczytałam przypadkiem na jakimś blogu i od razu wiedziałam, że te lakiery będą moje. Brokatowe, iskrzące się piaski w odcieniach złota, srebra i bieli są po prostu IDEALNE na tę porę roku. No dobra, pasowałyby trochę bardziej, gdyby za oknem było choć trochę śniegu, ale tak czy inaczej świetnie wpisują się w grudniowy klimat.

Niestety za późno zorientowałam się, że edycja jest już w sklepach i udało mi się dostać tylko dwa odcienie - złoty (nr 1) i srebrny (nr 3). Wciąż szukam białego, więc jeśli ktoś wie, że jeszcze jest dostępny w którymś z krakowskich Rossmannów, bardzo proszę o informację! Lakiery mają po 8 ml i kosztują 8,59 zł.


Snow Dust to typowe, mocno brokatowe piaski, podobne do błękitu z serii Baltic Sand. Są dość gęste, więc trzeba uważać przy ich nakładaniu (na przykład trochę bardziej niż ja), ale za to bardzo szybko wysychają i to bez wysuszacza. Na zdjęciach mam nałożone dwie warstwy, jednak najlepszy efekt pewnie byłby przy trzech. Jako miłośniczka bling bling na paznokciach, jestem nimi zauroczona i na pewno bardzo często będę po nie sięgać w najbliższych miesiącach.

Trzymajcie się ciepło!

Em

środa, 11 grudnia 2013

Nowości w mojej kosmetyczce - NYX, essie i inne

Przedświąteczne szaleństwo trwa. To również ode mnie zależy, czy wszyscy znajdą w tym roku prezenty pod choinką, więc pracuję ile się da, a w resztkach wolnych chwil staram się sama zrobić odpowiednie zakupy. Postanowiłam jednak, że nie będę pisać naglących maili z pytaniami o swoją paczkę i nie wkurzę się nawet, jeśli nie wszystko dotrze do Wigilii. Trzeba było zamawiać miesiąc temu, zamiast teraz marudzić ;)


To właśnie dlatego dopiero teraz udało mi się przygotować wpis z ostatnimi zakupami kosmetycznymi. W moich zbiorach pojawiło się kilka nowości, ale ponieważ od kilku miesięcy prawie nie wchodziłam do drogerii, czuję się całkowicie usprawiedliwiona :)

Zacznijmy od dwóch lakierowych prezentów urodzinowych, o których zapomniałam wam wcześniej wspomnieć. Pierwszy to kolejny essie do kolekcji, tym razem w odcieniu Mesmerized, a drugi pięknie, świąteczne złotko od Wibo (Glamour Nails nr 5). Możecie je zobaczyć na moich paznokciach w dalszej części wpisu - oba wyjątkowo kojarzą mi się z wigilijną nocą :)


Będąc w Warszawie musiałam oczywiście zajrzeć do jedynego w Polsce salonu NYX. Polecam wam to miejsce, trafiłam na przemiłą ekspedientkę i bez problemu skorzystałam z kuponu rabatowego, który znalazłam w jednej z gazet. Skusiłam się oczywiście na kilka słynnych kredek jumbo (19,90 zł) oraz jeden błyszczyk (29,90 zł).




Po dłuższych namysłach zdecydowałam się na odcienie Milk, Yougurt, Lime i Rust. Kredki są bardzo miękkie, więc sprawdzą się raczej jako bazy pod cienie. Nie miałam jeszcze okazji dobrze ich wypróbować, ale kiedyś pewnie napiszę o nich więcej w osobnym wpisie. 

Nad błyszczykiem nie zastanawiałam się długo - o Beige (co to za nazwa dla brudnego różu?!) słyszałam tak często w filmikach zagranicznych vlogerek, że po prostu musiałam go wypróbować. Kolor jest idealny, po prostu idealny. Na dodatek produkt pięknie pachnie cukierkami. Minusem jest to, że strasznie się na wszystkim odbija, ale jakoś będę musiała to przeżyć.

W Super-Pharm skorzystałam z promocji -40% na produkty do pielęgnacji włosów i wrzuciłam do koszyka ekspresową kurację Garnier Fructis Goodbye Damage. Zaintrygowała mnie rozbieżność między negatywną opinią Anwen a fantastycznymi recenzjami w KWC. Sama jestem na razie gdzieś pomiędzy, ale dam jej jeszcze trochę czasu. Wzięłam też kolejne opakowanie najlepszej nici dentystycznej na świecie (który raz o niej piszę? :) ).

I na koniec moje OGROMNE zakupy, które zrobiłam w Rossmannie podczas promocji -40%. Sama nie wiem, co mi się stało, ale jakoś nie miałam ochoty na nic innego i postanowiłam wypróbować tylko korektor pod oczy Lovely i żel do brwi Wibo (który zapowiada się świetnie!). Jestem jednak pewna, że sporo z was zostawiło wtedy w drogerii dużo więcej pieniędzy :)

Jak tylko już cała burza świąteczno-prezentowa się uspokoi i niewysłane paczki przestaną mi się śnić po nocach, na pewno będę pisać częściej :) Tymczasem trzymajcie się ciepło!

Em

środa, 4 grudnia 2013

A może Coś Słodkiego?

Dziś będzie na słodko - bardzo, bardzo słodko i to nie tylko dlatego, że głównymi bohaterami tego wpisu są słodycze. Wpis z pewnością przyda się osobom, które szukają pomysłów na świąteczne prezenty i oczywiście wszystkim tym, którzy po prostu mają ochotę na... coś słodkiego.


No właśnie - Coś Słodkiego. Ta nazwa mówi wszystko. W internetowym sklepie, o którym piszę, możecie znaleźć przeróżne mało znane u nas amerykańskie i brytyjskie słodkości. Pierwszy raz trafiłam tam rok temu i całkowicie przepadłam, od razu składając dość duże zamówienie. Niedawno postanowiłam znów spróbować czegoś nowego i kilka dni temu dotarła do mnie słodka paczka. 



Czy to wszystko nie wygląda pysznie? :) Poza Reese's nie znałam wcześniej żadnego z tych produktów, więc czeka mnie odkrywanie kolejnych (nie tylko) słodkich smaków - najlepiej.

Na pierwszy ogień poszły kwaśne cukierki, które wycisnęły łzy z moich oczu - są mocniejsze niż znane nam Shocki...

... a także cynamonowe żelki, których moc zależy of koloru - te hottest są naprawdę mocne!

Z samym sklepem mam tylko pozytywne doświadczenia - szybka wysyłka, długie daty ważności, bogaty, na bieżąco aktualizowany asortyment i częste akcje promocyjne. Takie miejsca z przyjemnością poleca się dalej :)

W trakcie pisania tej notki zobaczyłam na stronie sklepu informację o ich programie afiliacyjnym. Jeśli więc zrobicie zakupy po kliknięciu W TEN LINK, dostanę na swoje konto jakieś punkty, które potem będę mogła wymienić na słodycze :)) Nie o to chodzi jednak w tym wpisie, więc jeśli z jakichś powodów nie chcecie tego robić, możecie przejść bezpośrednio do sklepu.

A wy macie ochotę na Coś Słodkiego?

Em

niedziela, 1 grudnia 2013

Kalendarz adwentowy essence + (zapowiedź) essence kalinka beauty & ice ice baby, CATRICE Celtica



To już naprawdę grudzień? Za trzy tygodnie Święta, a śniegu za oknem jak nie było, tak nie ma. Nie mam co prawda nic przeciwko temu, jednak ciężko mi przez to poczuć bożonarodzeniową atmosferę. Tymczasem na stronie essence od dziś działa adwentowy kalendarz, w którym odpowiadając na banalne pytanie możecie codziennie coś wygrać. Łapcie - KLIK! Pojawiło się też kilka mniej lub bardziej zimowych zapowiedzi edycji limitowanych. Czy któraś z nich dotrze do Polski? Na razie nie wiadomo nic pewnego poza tym, że na pewno nie wcześniej niż w przyszłym roku.


essence kalinka beauty

róż do policzków

cienie do powiek

kępki rzęs

kredki do brwi

pędzelek do ust

podwójne pomadki w kremie

lakiery do paznokci

farbki do włosów

portmonetka

Chyba nikogo nie zdziwię jeśli powiem, że całkowicie zauroczyło mnie opakowanie różu do policzków i jeśli tylko będę miała taką okazję, na pewno go kupię. Fajnie, że ta edycja to W KOŃCU coś nowego, przynajmniej tematycznie.


essence ice ice baby

puder rozświetlający

balsamy do ust

kredki do oczu

cienie do powiek

lakiery do paznokci

krem do rąk

klips do słuchawek

Jakiś czas temu widziałam już pierwszą wersję tej edycji i był tam śliczny rozświetlacz z wytłoczonymi śnieżynkami. Szkoda, że z niego zrezygnowano i wpakowano jedną wielką fioletową śnieżynę, która pewnie wszystko zepsuje. Wciąż mam jednak ogromną ochotę na metaliczne kredki.


CATRICE Celtica

puder rozświetlający

cienie wypiekane

szminki do ust

cienie w kremie

lakiery do paznokci

drobinki do zdobienia paznokci
Zdjęcia pochodzą z www.pinkmelon.de

Tu podoba mi się puder rozświetlający, mam podobny z limitki Urban Baroque, ale za niczym nie będę raczej specjalnie biegać po drogeriach.

Dziś niedziela - jedyny dzień, w którym w końcu mogę zrobić zdjęcia w świetle dziennym. W przyszłym tygodniu pojawi się więc między innymi wpis o moich ostatnich kosmetycznych zakupach.

Trzymajcie się ciepło!

Em