piątek, 31 maja 2013

(zapowiedź) essence me & my ice cream LE


Edycja, która swoją premierę będzie miała w lipcu w Niemczech, a przed końcem wakacji powinna trafić również do Polski.

http://www.essence.eu/index.php?id=2698&L=1


róż w kremie 
01 ice bomb

zakręcone balsamy do ust
01 ice, ice baby
02 icylicious
03 ben & cherries

wypiekane marmurkowe cienie do powiek
01 cone head
02 icylicious 
03 always on my mint

kulki rozświetlające
01 i-cy u

pastelowe lakiery do paznokci
01 ben & cherries 
02 always in my mint 
03 ice, ice baby
04 icylicious

cukierkowe naklejki do paznokci
01 rainbow sprinkles

mokre chusteczki kieszonkowe

Kolekcja utrzymana w pastelowych odcieniach wygląda całkiem przyjemnie i gdyby nie to, że limitkowy szał powoli mi przechodzi, pewnie wiele z tych produktów chciałabym kupić. Czy na coś się zdecyduję - zobaczymy. Po przejrzeniu zapowiedzi zainteresowały mnie na pewno urocze kulki rozświetlające. Czy wam też przypominają one te z niedostępnej w Polsce edycji poseidon's love? Ten produkt z 2008 roku możecie zobaczyć na blogu siempre la belleza :)

Em

czwartek, 30 maja 2013

Jak zrobić stojak na szminki z pudełka po Vichy Neogenic

Jedną z bardzo ważnych rzeczy przy dużej kolekcji kosmetyków jest ich umiejętne przechowywanie. Na co dzień nie jestem pedantką, ale jeśli chodzi o produkty do makijażu, każdy musi mieć w toaletce swoje miejsce. Rok temu pokazywałam wam, jak to u mnie wygląda i od tamtej pory trochę się zmieniło, choć niewiele. Wciąż uwielbiam szufladki IKEA, które spisują się świetnie. Zauważyłam jednak, że zdecydowanie częściej niż po szminki sięgam po błyszczyki i to tylko dlatego, że te drugie stoją na wierzchu i mam je pod ręką. Ciężko jednak w sklepach o jakiś porządny stojak - są albo brzydkie, albo koszmarnie drogie, a najczęściej w ogóle ich nie ma. Podczas ostatnich sobotnich porządków, kiedy właśnie wyrzucałam opakowania po zużytej kuracji Vichy Neogenic, wpadłam na pewien pomysł i oto jego efekt.

Po odcięciu zamknięcia pudełka i wywaleniu pustych ampułek okazało się, że otwory w piance idealnie pasują do typowych, okrągłych szminek. Niestety moje ulubione Wibo Eliksir mają nie tylko okropne opakowanie, ale też kwadratowy kształt, więc będę musiała trzymać je osobno.



Wiem, że kuracja Vichy Neogenic jest ostatnio szeroko reklamowana, dlatego postanowiłam podzielić się z wami tym pomysłem - może akurat ktoś z was ją stosuje i skorzysta z tego wpisu.

Jestem tylko ciekawa, jak szybko zapełnią się puste miejsca na stojaku :)

Em

środa, 29 maja 2013

-40% w Rossmannie (ostatnie zakupy)

Całą blogosferę zalały informacje rossmannowo-zakupowe. Nic dziwnego, chyba każdy przynajmniej raz odwiedził tę drogerię w ciągu ostatniego tygodnia. Skoro już pokazałam wam więc pierwszą i drugą część moich zdobyczy, wrzucę też tę trzecią (i ostatnią, dziś już nigdzie nie idę!).

Tak jak poprzednio, podaję ceny promocyjne, a następnie średnią ocen danego produktu z KWC (na 5).

Przyznam, że rzadko używam kosmetyków marki Lirene. Sama nie wiem czemu, bo to przecież dobra, polska firma. Może chodzi o odrobinę wygórowane ceny? Tak czy inaczej, delikatnie kremowy żel do mycia twarzy (6,59 zł, 4,14) miał tak dobre opinie, że postanowiłam go wypróbować. Przy kasie okazało się zresztą, że wcale nie kosztuje tak dużo, jak sugerowałaby metka z ceną. Skusiłam się też na tonik Synergen (3,89 zł, 4,45) z alkoholem "do zadań specjalnych".

Ten korektor Wibo (7,79 zł) zwrócił moją uwagę już kilka dni temu, ale wtedy nie zdecydowałam się na jego zakup, choć testowany na ręce wyglądał całkiem nieźle. W internecie znalazłam tylko dwie jego recenzje, ale obie pozytywne, więc postanowiłam po niego wrócić. Produkt ten jest dostępny tylko w Rossmannach z dużą szafą Wibo, więc trzeba się za nim trochę nachodzić. Jednym z ogromnych plusów jest to, że pudełko jest szczelnie zaplombowane, więc możemy być prawie pewni, że nie kupujemy zmacanego egzemplarza. Dziś rano pierwszy raz użyłam tej czwórki i sprawdziła się nieźle. 

W trakcie promocji zaopatrzyłam się w niezbędniki, które i tak wkrótce musiałabym kupić, a z nie-za-bardzo-potrzebnych-zachcianek, takich jak L'Oreal Shine Caresse czy widoczna na powyższym zdjęciu paletka korektorów Wibo, jestem po pierwszych testach zadowolona. Mam nadzieję, że w przyszłości podobne promocje będą się powtarzać (może -40% na wszystko do ciała i włosów? :) )!

Em

piątek, 24 maja 2013

-40% w Rossmannie (moje KOLEJNE zakupy)

Mówię wam, takie promocje powinny trwać maksymalnie jeden dzień! Chyba nikt nie liczy na to, że przy -40% na połowę asortymentu, typowa kosmetyczna blogerka nie będzie codziennie zastanawiać się, czy nie kupić czegoś jeszcze. Tym razem zebrałam kolejne zamówienia od rodziny i to była moja wymówka, żeby znów wpaść do Rossmanna. Oczywiście z pustymi rękami nie wyszłam. Pocieszam się tylko tym, że nie wszystko jest dla mnie ;)


Tak jak w przypadku wczorajszych zakupów, które możecie zobaczyć TU podaję ceny już po obniżce, a następnie średnią ocen z KWC (na 5).

W pielęgnacji starszych pokoleń w mojej rodzinie od lat niezmiennie króluje tradycyjny krem Nivea (7,79 zł/250 ml, 3,92). Ta promocja to więc idealny moment, żeby zrobić zapas. Jeśli również macie taki zamiar, zwróćcie uwagę na to, że nie opłaca się kupować opakowania 400 ml, bo cena za 100 ml jest tylko kilka groszy niższa, niż w przypadku 250 ml.
Wczoraj nie udało mi się kupić płynu micelarnego Tołpa (22,79 zł/400 ml, 4,45), ale dziś znalazłam go w innym Rossmannie. Już dawno nie czytałam tak dobrych recenzji produktu, więc postanowiłam sama go wypróbować. Podobnie było z chwalonym oliwkowym kremem pod oczy Ziaja (3,69 zł, 3,88), który był dostępny dopiero w większej drogerii.

Wśród maseczek Rival de Loop można znaleźć lepsze i gorsze. Ja zdecydowałam się na truskawkowo-waniliową, która podobno pachnie obłędnie i rozświetlającą, która zbiera dobre opinie (0,99 zł, 3,40 i 3,92).

Kolorówkowo skromnie. Nie zdecydowałam się w końcu na kolejny odcień pomadki w płynie L'Oreal Rouge Shine Caresse, bo po przyjrzeniu się dostępnym odcieniom mam wrażenie, że na naturalnie dość ciemnych ustach wszystkie będą wyglądać podobnie. Śmieszna sytuacja była z kolei z kredką do oczu Lovely (2,39 zł, 2,92). Mama poprosiła mnie o zakup temperówki, w Rossmannie kosztuję one ok. 5 zł. Znalazłam jednak w internecie opinie, że ta dołączana do kredki spisuje się bardzo dobrze. Interes życia :) W szafie Lovely zauważyłam też zielony korektor na zaczerwienienia (4,59 zł, 3,50), a że nigdy takiego nie miałam, postanowiłam wypróbować.

Wśród normalnych, gazetkowych promocji, również można znaleźć ciekawe rzeczy. Krem do stóp Evree (6,49 zł) to chyba jakaś nowość, masło orzechowe (6,99 zł) zawsze jest mile widziane w mojej kuchni, a pasta do zębów (9,99 zł)... wiadomo.

I jeszcze kilka zdjęć z typowego dnia w Krakowie. Idę do pracy, mijam czołg, nade mną leci wojskowy helikopter i zrzuca komandosów... norma. Jak na blogerkę przystało, wyciągnęłam szybko aparat i zrobiłam kilka zdjęć, zanim uroczy policjant nie kazał mi przestać i sobie pójść ;)

Miłego dnia!

Em

czwartek, 23 maja 2013

-40% w Rossmannie (moje kolorówkowo-pielęgnacyjne zakupy)

Nie wrzucałam notki z informacją o tej promocji, bo miałam wrażenie, że już wszyscy o niej słyszeli i nie ma co się powtarzać. Tych żyjących w innym świecie informuję - od dziś do 29 maja w Rossmannie trwa promocja -40% na WSZYSTKO z pielęgnacji twarzy i kosmetyków kolorowych. Nie tracąc czasu wyposażona w listę zakupów ruszyłam dziś rano do drogerii.

Nie wszystkie produkty są dla mnie, bo jak zwykle zebrałam zamówienia od mamy i przyjaciółki, ale postanowiłam pokazać wam wszystko - może coś was zainspiruje. Podaję ceny aktualne, czyli promocyjne, a następnie średnią ocenę z KWC (na 5).

Pomadka w płynie L'Oreal Rouge Shine Caresse (23,39 zł, 4,54) interesowała mnie od dawna, ale jakoś nie mogłam nic kolorystycznie dobrać, no i cena była taka sobie. Dziś zdecydowałam się na odcień 102 Romy i po pierwszym użyciu jestem pod wielkim wrażeniem. Na tym jednym chyba się więc nie skończy. Z mojej ulubionej serii pomadek Wibo Eliksir (5,19 zł, 4,09) wzięłam brakujący mi odcień 08, czyli delikatną czerwień. Pierwszy raz sięgnęłam po ten produkt podczas poprzedniej promocji -40% i dwóch posiadanych przeze mnie kolorów używam bardzo często. Opakowanie jest okropne, ale za taką cenę i taką jakość da się przeżyć.

O tuszu Lovely Curling Pump Up (5,39 zł, 4,03) usłyszałam wiele dobrego od Aliny i Anwen, dlatego postanowiłam wykorzystać okazję i dać mu szansę. Tusz Maybelline Volum Express (12,89 zł, 3,80) to ulubieniec mojej przyjaciółki. Ja ostatnio używałam go w gimnazjum i wtedy też go lubiłam :)

To chyba jakieś nowe odcienie (02, 492) lakierów Wibo Extreme Nails (3,59 zł, 3,65), bo pierwszy raz je widzę. Na lato będą idealne.

Nie używam kosmetyków marki AA, ale w domu mojej przyjaciółki kremy z serii Cera Wrażliwa (8,69 zł, 3,33 i 3,84) stoją na półce od kiedy pamiętam.

Toniki Ziaja (3,29 i 3,39 zł, 3,85 i 3,88) to pierwsze tego typu produkty, jakich kiedykolwiek używałam. Postanowiłam przypomnieć sobie ich działanie, zwłaszcza że w promocyjnej cenie kosztowały grosze.

Potrzebowałam nowego preparatu punktowego, więc zdecydowałam się na ten świetnie oceniany z serii Tołpa Sermo Face Sebio (17,99 zł, 4,00). Płyn do demakijażu oczu Rival de Loop (2,99 zł, 3,96) chciałam wypróbować już od jakiegoś czasu, a płyn micelarny Perfecta (6,89 zł, 3,92) należy do moich ulubionych, a w tej cenie jest bezkonkurencyjny.

Skusiłam się też na dwie maseczki w saszetkach - Ziaja regenerująca (0,89 zł, 4,05) i Perfecta słodkie migdały i miód (1,09 zł, 3,94). Nie mogłam też przepuścić okazji i wrzuciłam do koszyka krem Ziaja z olejkiem z awokado (5,19 zł, 4,47), który kiedyś testowałam z próbki i zrobił na mnie świetne wrażenie.

Oto zakupy z pierwszego dnia promocji. Prawdopodobnie na tym się nie skończy :) Co jest na waszej promocyjnej liście zakupowej? Może mi coś polecicie?

Em

poniedziałek, 20 maja 2013

Jak trafiłam na Super Sprzedawcę na allegro (MakeUpLullaby)

Kupujecie kosmetyki przez internet? Przyznam, że sama robię to dość rzadko. Lubię zobaczyć produkt przed zakupem, w ten sposób często można uniknąć trafienia na bubla. Są jednak rzeczy, których stacjonarnie w Polsce kupić się nie da. Jeśli dodatkowo jest to coś zbierającego same pozytywne recenzje w internecie, warto zaryzykować. Tak też było ze słynnym korektorem Collection 2000 (polecanym m.in. przez Kasię z kanału MakijazeKasiD w TYM filmiku od 4:55). Przejrzałam oferty na allegro i wybrałam najtańszą - u MakeUpLullaby.

Przesyłka dotarła dość szybko. Ucieszona od razu zabrałam się za testowanie i tu nastąpił zgrzyt. Po otwarciu gwint był ubrudzony i w pierwszym momencie pomyślałam, że produkt był wcześniej otwierany. Bliższe oględziny wskazały jednak na to, że problem leży w pęknięciu na szyjce opakowania. Po wyczyszczeniu wydawała się minimalna, postanowiłam więc nie robić problemu sobie i sprzedającej i jakoś z tym żyć. Po tygodniu okazało się jednak, że ciężko będzie używać korektora, z którego za każdym razem coraz więcej produktu wylewa się przy każdej próbie włożenie aplikatora do środka. No dobra, ale jednak już go używałam, nie zgłosiłam od razu, pewnie nie będzie możliwości wymiany.

Następne wydarzenia potoczyły się tak:
w poniedziałek po południu napisałam maila przedstawiając sytuację,
pół godziny później otrzymałam odpowiedź - z wymianą nie będzie problemu,
tego samego dnia (!) przyszedł mail z informacją, że paczka do mnie już poszła,
we wtorek odesłałam uszkodzony korektor,
w środę rano dotarła do mnie przesyłka z nowym produktem.


Jedno słowo: WOW! Muszę przyznać, że byłam pod ogromnym wrażeniem. Oczywiście, tak powinna wyglądać każda tego typu sytuacja, ale wszyscy wiemy, jak to zwykle bywa. MakeUpLullaby to nie żaden sklep sprzedający setki produktów każdego dnia, żeby wymiana nie wiązało się dla sprzedawcy z finansowymi konsekwencjami, a mimo to nie było żadnych problemów.

Jeśli więc same chciałybyście przetestować korektor Collection 2000, serdecznie polecam wam dokonanie zakupu właśnie u tego sprzedawcy (klik klik klik). Wpis na temat samego produktu z pewnością kiedyś się pojawi, ale dam sobie trochę czasu na gruntowne testy.

Macie podobne doświadczenia z bezproblemowym załatwianiem reklamacji kosmetyków? Wiem, że czasem jest to trudne nawet w sklepach stacjonarnych, więc tym bardziej chętnie o tym poczytam.

Em

czwartek, 16 maja 2013

(swatche) essence guerilla gardening lip cream 01 mission flower

Nowa edycja limitowana essence guerilla gardening pojawiła się już w sklepach. Nie polowałam na nią jakoś specjalnie, ale skoro już przechodziłam obok Douglasa... Na liście miałam trzy rzeczy: ciemniejszy żel do brwi (nie było), gumki do włosów (8,99 zł za dwa kawałki plastiku to jednak przegięcie) i jaśniejszy błyszczyk (wzięłam). To już nie te czasy i nie ten poziom limitek, żebym rzucała się na całą kolekcję, oj nie.

Lip cream ma 4 ml, został wyprodukowany w Polsce, jest ważny 6 miesięcy od otwarcia, kosztuje 8,99 zł i w edycji guerilla gardening jest dostępny w dwóch odcieniach: 01 mission flower i 02 floral glam.


guerilla gardening 01 mission flower | stała oferta 01 vevet rose
Spodziewałam się, że będzie on bardzo podobny do wprowadzonych na wiosnę do stałej oferty produktów o mylącej nazwie stay matt i tak jest w rzeczywistości. Moją niezbyt dobrą opinię na temat odcienia 01 velvet rose znajdziecie TU. Moim największym zarzutem było to, że kolor strasznie odcinał się od moich ust, co wyglądało po prostu nieestetycznie. Sama formuła nie była taka zła, więc postanowiłam zaryzykować i z edycji limitowanej kupić odcień 01 mission flower.




Mocny, cukierkowy róż, czyli coś idealnego na wiosnę. W rzeczywistości kolor jest jeszcze bardziej rzucający się w oczy niż na powyższym zdjęciu i po jakimś czasie staje się półmatowy. Stanowi główny akcent makijażu i przyciąga wzrok, dlatego lepiej wygląda z delikatnym makijażem oczu. Sam odcień jest świetny - jak pewnie już zdążyliście zauważyć, bardzo lubię takie róże na ustach. Niestety produkt z pewnością ideałem nie jest. Do największych wad zaliczyłabym wysuszanie ust i w miarę upływu czasu zbieranie się w miejscu łączenia warg (na szczęście nie jest to tak widoczne jak w przypadku jaśniejszego odcienia). Nie jest też zbyt trwały, a to dlatego, że odbija się na wszystkim, czego dotkniemy. Ma za to przyjemny, waniliowy zapach, estetyczne i wygodne opakowanie no i ten kolor... Zakupu nie żałuję, ale raczej nie skuszę się na więcej odcieni.

Polujecie na coś z tej edycji? Przejrzałam wiele swatchy i niektóre produkty wyglądają nieźle, na przykład lakiery do paznokci. Sama ostatnio staram się jednak kupować mniej, stąd tak skromne limitkowe zakupy.

Em