Kiedy inni stali po mocne zęby, ja prawdopodobnie ustawiłam się w kolejce po umiejętność rzucania na imprezach sucharami. Od dzieciństwa częste wizyty u dentysty były nieodłącznym elementem mojego życia i równocześnie źródłem wielu traumatycznych przeżyć. Nie będę was zadręczać co gorszymi opowieściami, wspomnę jedynie, że wszystkie najgorsze bóle w moim życiu miały związek z zębami (gorszy będzie już chyba tylko poród), więc mam pełne prawo do stanów lękowych napadających mnie w okolicy gabinetów stomatologicznych. Mimo to dentystę odwiedzam regularnie, choć nie będę ukrywać, że czasem odkładam umówienie się na wizytę przez kilka miesięcy. Udało mi się jednak znaleźć kilka sposobów na to, żeby było to doświadczenie możliwe najmniej traumatyczne.
Nienawidzę życia za to, że nie dało mi zębów mojej przyjaciółki ("hihihi, poszłam na przegląd i znów nie miałam nic do robienia"), ale doceniam fakt, że poza tym trzymam się całkiem nieźle. Właśnie kończę sesję wizyt na ten rok (8 zębów do leczenia, w tym dwa kanałowo - nie żartowałam z tymi słabymi zębami) i na jakiś czas będę miała spokój. Jestem pewna, że wielu z was sztukę odkładania wizyty u dentysty opanowało już do perfekcji, ale serio: najlepiej mieć to po prostu z głowy.
Wybierz dentystę, który nie zrobi ci krzywdy
Jeśli masz niemiłe doświadczenia z poprzednim stomatologiem, nie musisz do niego wracać. W dużych miastach można dosłownie przebierać w gabinetach i lekarzach i warto skorzystać z możliwości wyboru. Popytaj znajomych, kogo polecają, i dla pewności przejrzyj też opinie na znanylekarz.pl. Ten portal sprawdził się u mnie, kiedy się przeprowadziłam i musiałam poszukać nowego gabinetu, a także wtedy, kiedy w podbramkowej sytuacji szukałam kogoś "na już" (na stronie znajduje się kalendarz z wolnymi terminami wizyt).
Pobaw się w detektywa
Jeden dentysta pracuje zwykle w kilku gabinetach. Przejrzyj ich oferty, porównaj cenniki, zapoznaj się z promocjami i wybierz ten najbardziej korzystny. Pamiętaj, że jeśli masz dużo zębów do zrobienia, nie będzie ci się chciało daleko jeździć tyle razy, więc niech dodatkowe punkty zdobędzie miejsce położone najbliżej.
Pozwól sobie na odrobinę luksusu
Jeśli wizja osoby grzebiącej ci w buzi nie napawa cię strachem, prawdopodobnie i tak nie czytasz tego wpisu. W innym wypadku musisz sobie uświadomić, że czasem po prostu nie warto oszczędzać. Oczywiście można wszystko załatwić na NFZ, ale ja wybieram jednak prywatne gabinety. Poza opiniami (wiadomo!) zwracam szczególną uwagę na jakość wyposażenia i wykorzystywanych materiałów, a także upewniam się, że mogę liczyć na pomoc asystentki stomatologicznej (nie jest niezbędna, ale z doświadczenia wiem, że wszystko idzie wtedy sprawniej).
Zacznij dzień od dentysty
Brzmi strasznie, prawda? Uwierz, to o wiele lepsze niż stresowanie się przez cały dzień wieczorną wizytą. Poranek u dentysty ma same plusy: jesteś pierwszy w kolejce, więc odpada stres w poczekalni, wredni pacjenci nie zdążyli jeszcze zepsuć humoru dentyście, no i masz z głowy najgorszy punkt dnia jeszcze przed południem!
Znieczul się
Na pierwszej wizycie w roku zawsze biorę znieczulenie - tak na zachętę. Jeśli leczenie pierwszego zęba jest bezbolesne, o wiele łatwiej będzie mi wrócić za tydzień. Potem jest już różnie - nie zawsze biorę znieczulenie, bo i nie zawsze ono u mnie działa, ale za pierwszym razem wolę mieć ten komfort psychiczny.
Za jednym zamachem
Poszedłeś na przegląd i dowiedziałeś się, że masz do wyleczenia kilka zębów? Pamiętaj, że te obok siebie można załatwić na jednej wizycie (i jednym znieczuleniu) - trwa to tylko chwilę dłużej, a znacznie przyspiesza leczenie. Jeśli nie da się zrobić wszystkiego od razu, nie odkładaj umawiania się na kolejne terminy na bliżej nieokreśloną przyszłość. Najlepiej od razu zapisz się na wszystkie - niby zawsze można zadzwonić i przełożyć, ale jest większa szansa, że przyjdziesz. I będziesz mieć to z głowy.
No właśnie, znajdź odpowiedniego lekarza, umów się i miej to z głowy. Zapewniam cię, że trafienie do gabinetu dopiero z bólem, który sprawia, że chcesz umrzeć, to najgorsza z możliwych opcji. Zwykłe zakładanie plomby to przy tym prawdziwy relaks na fotelu dentystycznym :)
Tak jak wspominałam, niedawno zmieniłam dentystę i właśnie kończę leczenie. Jestem bardzo zadowolona z obecnego lekarza, więc jeśli jesteście z Krakowa i szukacie kogoś, komu naprawdę dobrze wychodzi bezstresowe leczenie zębów, piszcie na maila - chętnie podzielę się z wami kontaktem.
Ja akurat mam w miarę mocne zęby ale panicznie boje się wizyt u dentysty :) Nie siądę na fotel dopóki nie powiem że konieczne znieczulenie :) Raz nawet dentystka się zaśmiała że na taki mały ubytek to szkoda znieczulać ale i tak zrobiła ( więcej do niej nie poszłam;) Doskonale Cię rozumiem, gdybym musiała iść 8 razy w roku to poprosiłabym narkozę heh ;) Sama kiedyś chciałam zostać dentystką jednak zwyciężyła miłość do zwierząt :)
OdpowiedzUsuńJak mogłaś chcieć być dentystką??? No dobra, wiem, praca jak każda inna, ale ja bym po prostu nie mogła - bałabym się samej siebie ;)
UsuńMam swojego dentystę, zawsze chodzę do niego prywatnie i sama wizyta jakoś mnie nie przeraża, chociaż wiadomo że nie jest to nic przyjemnego. Ale za to mam ogromny problem z zebraniem się i odwiedzeniem chirurga-dentysty, który usunie mi ósemki :/ Odwlekam to jak mogę, ale w końcu będę musiała pójść.
OdpowiedzUsuńMnie to niestety pewnie też czeka, bo dwie ósemki coś nie chcą wyjść - chyba mają za mało miejsca. U mnie dodatkowym problemem jest to, że jedna z nich leży przy nerwie i to rodzi komplikacje. No ale jakoś to będzie :)
UsuńUuuuch, mam identycznie to samo! Doskonale wiem, że powinnam już do zrobić, bo co około 2 miesiące boli mnie pół twarzy od napierającej na zęby ósemki, ale po prostu ciągle myślę, że nie teraz, że będę cała spuchnięta, że nie wiem czy szukać na NFZ czy płacić za to sporo kasy prywatnie...
Usuńna szczęście nie za często muszę chodzić, ale uważam, że kluczem do sukcesu jest nasza psychika, jeśli znajdziemy lekarza, który o nas odpowiednio zadba - nie ma sprawy :) Odką odkryłam swojego - chodzę sama, zanim coś się wydarzy.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście odpowiedni dentysta to najważniejsza sprawa. Na mnie najlepiej działają ci, którzy są oazą spokoju, kiedy ja panikuję. Stonowany ton głosu, zero gwałtownych ruchów, brak pośpiechu - to jest dla mnie istotne.
UsuńJa dodatkowo muszę wiedzieć co mi robi. Musi mi opowiadać :)
UsuńJa mam odwrotnie! Siadam, zamykam oczy i otwieram dopiero wtedy, kiedy jest już po wszystkim. Wolę w ogóle nie wiedzieć, co się dzieje ;)
Usuńw piątek idę do dentysty. pierwszy raz od kilku lat. aż się boję co mi powie :( niby mnie nic nie boli ale zawsze coś znajdzie. zmieniłam dentystę więc tym bardziej się boję co mnie czeka. ale nigdy nie brałam znieczulenia z prostej przyczyny - panicznie boję się igieł i zastrzyków. więc dopóki nie będzie znieczulenia maścią, nie uderzy mnie nie w leb żebym nie straciła przytomności albo leczenie będzie bezbolesne to będę cierpieć katusze :(
OdpowiedzUsuńJa też boję się igieł!!! Wszelkie szczepienia to zawsze była dla mnie trauma. Krew miałam pobieraną metodą dziecięcą (wyciskaną z palca) chyba do 20 roku życia ;) Ale teraz jestem już dorosła, więc staram się trzymać poziom i po prostu zamykam oczy. Mnie dodatkowo obrzydza widok krwi, więc jest jeszcze gorzej (niektórzy podobno lubią patrzeć jak strzykawka napełnia się krwią, fuj!!!). Również z tego powodu czasem rezygnuję ze znieczulenia u dentysty, jeśli mam do zrobienia coś niewielkiego.
UsuńZazdroszczę z tym pobieraniem krwi z palca, ja jak miałam 6 lat miałam pobieraną pierwszy raz krew normalnie i przeżyłam straszną traumę, jak zrobiło mi się nieprzyjemnie przez ten pasek to ściskania na ramieniu. Potem rodzice i pielęgniarka musieli mnie siłą trzymać a badanie i tak nie wyszło pewnie dobrze bo się poruszyłam.
UsuńOd kilku lat chodzę do jednej dentystki, kobiety o anielskiej cierpliwości (w stosunku do mnie, panikary numer jeden w całej okolicy), która da dodatkowe znieczulenie, gdy jej wyję, a przy tym bawi anegdotkami o swojej pracy, rodzinie i kotach :). Dzięki niej boję się trochę mniej, choć fotel dentystyczny nadal mnie przeraża :).
OdpowiedzUsuńJa niestety nie wiem, gdzie stałam, gdy rozdzielali dobre zęby, urodę, dobrą figurę, przyjemny głos i inteligencję. Pewnie coś żarłam :D.
haha, 'pewnie coś żarłam' <3
UsuńHahaha :D Zoila, uwielbiam Cię za Twoje poczucie humoru i dystans do siebie :D Może to po nie wtedy stałaś? :)
UsuńJa na szczęście zęby mam całkiem dobre, rzadko jest coś do roboty, niestety gorzej z dziąsłami. Krwawią, bolą i jest nieciekawie :(
No właśnie, Ty po prostu ustawiłaś się w kolejce po poczucie humoru! Też pewnie miałam taki zamiar, ale trafiłam przypadkiem do kolejki po suchary.
UsuńHahaha, dobrze, że przeczytałam Wasze komentarze z rana :) Już mam dobry humor:D
UsuńP.S. Dziś właśnie spróbuję się umówić na sobotę do dentysty. Również wybieram prywatne leczenie, mam zaufanego dentystę (kiedyś nawet jego pomysł i wykonanie, niby drobiazg, a wyleczyło mnie z kompleksów), teraz pracuje na zmianę z synem (i nieco krępowało mnie siedzenie z otwartą paszczą przed sympatycznym rówieśnikiem), ale obaj znają się na swojej pracy i tego się trzymam :)
Mimo że dbam szczególnie o swoje uzębienie, to wizyta u dentysty przyprawia mnie do tej pory o zawroty głowy, bo miałam nieprzyjemne doświadczenia.
OdpowiedzUsuńdentysta to nic strasznego :)
OdpowiedzUsuńDługo nie lubiłam dentysty ze względu na złe wspomnienia z dzieciństwa - wiercenie bez znieczulenia, leżenie niemal na płasko fotelu (dentysta preferował takie ułożenie pacjenta), brrrr. Jakieś dwa lata temu postanowiłam się przełamać i znalazłam sobie sama gabinet, poszłam i zaczęłam leczenie (trochę się tego nazbierało). Trafiłam na super lekarza, który bez gadania znieczula mnie do każdej czynności - strach minął, jak ręką odjąć :) Bo i czego się bać, skoro nie boli i nie trzeba już leżeć na płasko (nie lubiłam tej pozycji). Wiem, że wiele osób może być zdania, że znieczulenie za każdym razem to przesada, ale sorry - gwiżdżę na to. Wolę być spokojna i nie martwić się, czy zaboli, czy nie :P
OdpowiedzUsuńMozesz powiedziec jaki to lekarz? W jakim miescie? :-)
UsuńJa w dzieciństwie też nigdy nie dostawałam znieczulenia. Może wtedy po prostu nie było to tak powszechne? Teraz na szczęście już nie ma z tym problemu.
Usuń@karolina bugaj, pisałam o jednym z toruńskich dentystów - jeśli to Ci cokolwiek daje, to napisz mi maila, a podam dokładne namiary :) Ale prawda jest taka, że teraz wszędzie znajdziesz prywatny gabinet, gdzie nie będą Ci żałowali znieczulenia - trzeba zrobić mały research :) Nie wiem, jak z NFZ, ale zakładam, że nie wygląda to tak fajnie.
UsuńJa się nie boję - boi się za to mój portfel, BARDZO, z tego powodu mam popsute zęby i średnie opcje żeby za niedługo je naprawić, bo dentysta jest obrzydliwie drogi ;/
OdpowiedzUsuńOj tak, ja pozbyłam się już w tym roku niezłej sumki. Jednak - tak jak wspomniałam we wpisie - jeśli jest jedna rzecz, na której nigdy nie oszczędzam, to jest to właśnie dentysta.
UsuńJestem ciekawa, gdzie się leczysz.
OdpowiedzUsuńJa też mam okropnie słabe zęby - choć nie oszczędzam na szczoteczkach, pastach, nitkach i płukankach, nie pożeram słodyczy w ogromnych ilościach, zawsze znajdzie się coś do naprawienia w moim uzębieniu. Podejrzewam, że to sprawka sporej liczby antybiotyków, które brałam w dzieciństwie. Do tego miałam w życiu okropnego pecha do trafiania na dentystów-patałachów. W efekcie czego wydałam ostatnio na zęby małą fortunę (nie wspominając o tym, ile się nacierpiałam i że na przykład zrobiło mi się od zęba zapalenie okostnej, gdy akurat byłam na Weekendzie Piękna z Dove pod Warszawą... spuchłam jak chomik i umierałam z bólu...), a i tak jestem dopiero w połowie całego leczenia. W sumie też mam zamiar niebawem o tym napisać na blogu, bo przeszłam dwa zabiegi implantacji, a o tej metodzie cały czas krąży mnóstwo mitów. Najważniejsze, że znalazłam w końcu dentystę, do którego mam 100% zaufania.
Jeśli będziesz potrzebowała namiarów, pisz na maila :)
UsuńZębom zawsze coś się dzieje w najgorszym momencie! Ja niestety z potwornym bólem musiałam przeżyć pojechanie do Warszawy na egzamin, a dzień później cały ślub i wesele - MASAKRA. I czekam na post dotyczący implantacji, bardzo chętnie o tym poczytam.
ja się właśnie zbieram, żeby sie zapisać :D ale coś się nie mogę jednak zebrać.. :D i u mnie niestety są to zawsze wizyty wieczorne, bo prywatnie przyjmuje tlyko po 18..
OdpowiedzUsuńJeśli nie przeszkadzają Ci wieczorne godziny, to nie ma problemu, ale zawsze możesz też po prostu zmienić gabinet.
UsuńWygląda na to, że ja stałam w tej kolejce co Twoja przyjaciółka - mam mega zdrowe zęby (za to niestety o niezbyt ładnej barwie i kiedyś na dodatek krzywe); bardzo o nie dbam i nawet ostatnio robiłam wpis na temat zdrowotnych nawyków, które zaniedbujemy. Pisząc go znalazłam statystykę, że przeciętny Polak po 70-tce ma siedem własnych zębów... Wiem oczywiście, że trzeba wziąć tu pod uwagę wojnę i takie rzeczy, ale jednak dało mi to tym większą motywację, by ciągnąć wytężoną pielęgnację i namawiać do tego mniej zapalonych ;)
OdpowiedzUsuńLecę szukać u Ciebie tego wpisu :)
UsuńOj, jakbym czytała o sobie! Mam baaardzo słabe zęby, choć głównym winowajcą są po prostu potężne bruzdy i ciasno ułożone zęby i nawet najsolidniejsze czyszczenie szczoteczką i nitką nie jest w stanie zawsze w 100% usunąć wszystkich resztek jedzenia... dobry dentysta to jednak klucz do sukcesu, no i w moim odczuciu im częstsze wizyty, tym mniej cierpienia u dentysty ;) Na chwilę obecną mam plomby we wszystkich trzonowcach (poza ósemkami, a to mnie czeka pewnie przy najbliższej wizycie) i od kilku lat na szczęście nie pojawiały się nowe ubytki, ale teraz przyznaję, że już daaawno temu powinnam była odwiedzić dentystę.
OdpowiedzUsuńOd siebie jako radę dodam to, że przy małym ubytku warto się przełamać i nie decydować na znieczulenie. Chyba od 7 lat nie stosowałam znieczulenia u dentysty - u mnie wstrzykiwanie znieczulenia boli 10x bardziej, niż kilka sekund borowania, serio. A po borowaniu nie boli już niemal wcale.
I zaraz piszę do Ciebie maila z pytaniem o dentystę, bo od jakiegoś czasu szukam nowego ;)
Ja też staram się nie brać znieczulenia, jeśli dentysta mówi, że wiercenia będzie mało. Nie lubię tego uczucia, no i przede wszystkim nienawidzę strzykawek.
UsuńWiadomość zwrotna już jest w Twojej skrzynce :)
Bardzo ciekawe komentarze i sam wpis szczególnie z powodu,że jestem studentką kierunku lekarsko -dentystycznego i bardzo często rozmawiamy o strachu pacjenta przed wizytami i motywacji do higieny, Dla osób bojących się znieczuleń warto zapytać czy gabinet posiada środki, które zmniejszają odczuwanie bólu przed podaniem znieczulenia w formie zastrzyku - zazwyczaj są to jakieś żele-pasty i często stosowane są dla dzieci.
OdpowiedzUsuńMoja dentystka znieczula mnie przed wkłuciem jakimś sprayem, rzeczywiście trochę pomaga.
UsuńTo nie jestem jedyna ze słabymi zębami:) do dentysty chodzę regularnie, ale i tak zawsze coś mam do roboty, nawet pani przy prześwietleniu zęba poinformowała mnie o kiepskim uzębieniu (jakbym tego sama nie zauważyła). Na szczęście moi rodzice byli mądrymi ludźmi i zawsze mówili że nie ma co żałować na zęby, bo są przecież na całe życie więc chodziłam do dentysty prywatnie, zawsze było robione jak należy i nie mam jakiś ohydnych rtęciowych plomb:) Prywatnie dalej chodzę, teraz się znieczulam bo szkoda moich nerwów no i szybciej jest, dentysta nie patrzy czy mnie boli czy nie tylko wierci że mało mi głowy nie urwie:)
OdpowiedzUsuńMoi rodzice też mnie nauczyli, że na dentyście nie warto oszczędzać. Długo w ogóle nie wiedziałam, że istnieją inne plomby niż takie w kolorze zęba. Chociaż tych rtęciowych i tak chyba już się nie stosuje, prawda?
UsuńJa właśnie do niedawna byłam przekona, że mam, mocne zdrowe zęby, aż czar prysł, gdy wybrałam się na długo odwlekany przegląd... Błam się bólu, bo niemal do chwili obecnej unikałam znieczulenia, a w sobotę czeka mnie trauma - usuwanie 8, na szczęście z rana.
OdpowiedzUsuńBTW uważam, że państwo za mało przykłada się poprawy jakości uzębienia obywateli; to co można zrobić w buzi na NFZ, to jakaś kpina.
Trzymam kciuki, żeby zabieg był w miarę bezbolesny!
UsuńJeśli chodzi o NFZ, to ludzie już się przyzwyczaili, że zęby leczy się prywatnie, więc państwo pewnie nie chce przeznaczać większych środków na lepsze bezpłatne leczenie dentystyczne - jeszcze by wrócili ;)
Marne pocieszenie z tym, że tylko poród gorszy :D Za parę godzin na wywołanie jadę i już umieram ze stresu ;)
OdpowiedzUsuńAle dentysta to faktycznie trauma. Moje zęby są bardzo problemowe - progenia generuje niestety dodatkowe problemy na wielu polach. Nie mówiąc o tym, że u mnie też z reguły znieczulenie nie zawsze działa - zazwyczaj potrzebuję podwójnej dawki i kilkunastu dodatkowych minut na to, aż zacznie działać... Ale chodzić trzeba - zgadzam się, że lepiej zawczasu pójść z małą dziurką i niż później z wielkim bólem.
Ja do nielubienia dentystów mam teraz dodatkowy powód, choć oczywiście samej dentystki w tym wina najmniejsza ;) Trzy tygodnie temu mąż już mi się tak od zęba z bólu zwijał, że zarządziłam wieczorną wizytę u kobiety przyjmującej całodobowo. Wyprawa kosztowała nas utratę samochodu i przyprawiła mnie o senne koszmary, bo akurat wtedy jakiś 'sympatyczny' kierowca tira umyślił sobie, że uderzy parę razy w autko przed nim. Oczywiście doceniam, że nic nam się nie stało, ale zapowiedziałam już małżonowi, że to ostatni raz, kiedy doprowadza się z zębami do takiego stanu, że aż nocami musimy do drogich dentystów jeździć ;) Szczególnie, że wyszło na to, że dwa zęby czeka wyrwanie, dwa leczenie kanałowe - a to już jest naprawdę doprowadzenie się do ostateczności...
Ooo to już? Właśnie ostatnio się zastanawiałam, kiedy urodzisz :) Mam nadzieję, że wszystko odbędzie się bez komplikacji!
UsuńCo za okropna sytuacja. Dobrze, że nic wam się nie stało. Ja w krytycznym momencie nie zdecydowałam się na wizytę w całodobowej klinice, bo niestety przeczytałam niezbyt dobre opinie ja jej temat i po prostu bałam się, że lekarze jeszcze pogorszą sytuację. Na szczęście jakoś (z trudem!) wytrzymałam wtedy do rana i zostałam przyjęta jeszcze przed otwarciem gabinetu przez moją aktualną dentystkę :)
Mam dokladnie ten sam problem co Ty. Co gorsza, wstyd przyznac ale od ostatniego i zarazem pierwszego mojego rwania, boje sie isc do sadysty znowu. Niestety zab byl rwany z winy dentystki, ktora zle zrobila mi kanalowke. Ile kasy w tego zeba wpakowalam zeby go wyleczyc, a w rezultacie i tak musialam go wytwac to sie w pale nie miesci.
OdpowiedzUsuńGdy siadam na fotelu momentalnie sie spinam i serce chce mi wyskoczyc! Jak dla mnie to prawdziwe miejsce tortur...
Pamiętaj, że w każdej grupie zawodowej znajdzie się zarówno partacz, jak i świetny specjalista. Poczytaj opinie w internecie i idź do kogoś, kto się Tobą odpowiednio zajmie. Naprawdę nie warto długo czekać.
UsuńA info "artykuł sponsorowany" gdzie? :>
OdpowiedzUsuńA przez kogo sponsorowany? Przez zrzeszenie dentystów, które płaci mi za namawianie do leczenia zębów? ;) Gdyby był to efekt jakiejś współpracy, byłoby to jasno zaznaczone.
UsuńU mnie problemem jest zgrzytanie zębami, ogólnie same w sobie są dosyć mocne ale ubytki wynikają z powodu ich osłabienia w związku ze ścieraniem się powierzchni zęba. Na szczęście znalazłam idealnego dentystę, konkretny, szybki ale dokładny i wyrwał mi ósemkę w 3 minuty włącznie z oczekiwaniem na zadziałanie znieczulenia więc dopóki się nie wyprowadzi z Poznania będę do niego chodzić :D W moim przypadku panika na dentystę to trochę zbyt dużo powiedziane, obawiam się i czuję dyskomfort, że muszę do niego iść ale ogólnie nie jest źle :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że - jeśli będzie trzeba - uda mi się pozbyć swoich ósemek równie szybko.
UsuńJakbym czytała o sobie... Ja na początku tego roku wylądowałam u dentysty po (dłuższych) kilku latach przerwy - jakoś zawsze jest coś lepszego niż dentysta... Diagnoza - porażająca. 12 zębów do leczenia, jeden kanał, jeden ząb do usunięcia po spartaczonej kanałówce przed laty. Przy okazji wyszło, że część mojej szczęki się nie znieczula. Co ja przeżyłam na tych wizytach... A jeszcze jakie to koszty (też prywatne), ale trafiłam na fajnego lekarza i ogólnie jestem zadowolona... choć coś tam mnie pobolewa w okolicach zebów, o których mówił, że próchnica była głęboka i jeśli będą boleć, to kanał... A ja jestem przerażona. Zobaczymy co dalej, ale naprawdę mam swoich zębów dość. :( Moje dzieci będą biedne. :(
OdpowiedzUsuńDoskonale wiem, co czujesz. Ja też zawsze wychodzę przybita po pierwszej wizycie, kiedy dowiaduję się, ile (znów!) jest do zrobienia. Teraz został mi już tylko ząb do ponownego kanałowego leczenia i mam nadzieję, że się uda, bo trochę mnie przestraszyłaś, że Ty musiałaś wyrywać po spartaczonej kanałówce :(
UsuńZ tym że ja już wcześniej czułam i widzialam, że coś jest nie tak, bo zaczęło mnie boleć, a ząb zaczął szarzeć i wszystko puchło dookoła. Jak zrobiono zdjęcie to się okazało, że pod spodem jest stan zapalny aż głęboko w kości i rozłazi się na boki, a ząb miał już 3 stopień ruchomości. Ale długo to trwało, jakbym z rok wcześniej się zgłosiła do dentysty, to może jeszcze dałoby się to ratować. A tak... cóż. I co się nacierpiałam, to moje, to miejsce się goiło ze trzy miesiące po ekstrakcji, a przez pierwsze dwa tygodnie bolało tak, że potrafiłam o 3 wsiąść w samochód i jechać do całodobowej apteki po antybiotyki i przeciwbólowce. Dramat. Tak że wczesne wykrycie problemu to podstawa sukcesu, ciesz się choćby z takiego drobiazgu. :) A ja po swoich doświadczeniach chyba już będę sumiennie odbywać kontrole co roku bo nie przeżyję kolejnego takiego maratonu. :( Poza tym, czy dużo płacisz za kanałówkę? Ja ponad tysiąc złotych za jeden ząb z trzema kanałami i odbudową i sama nie wiem, czy przepłaciłam bardzo czy tylko trochę. Zęby leczę na pograniczu Krakowa i Wieliczki.
UsuńMnie w tym roku kanałówka z odbudową zęba z jakimś tam dodatkowym utwardzeniem kosztowała nieco poniżej 1000 zł, więc to chyba jednak normalna cena jak na Kraków. A i tak byłam bardzo szczęśliwa, że zęba udało się odratować! Ten drugi, który będzie do ponownego leczenia, może kosztować nawet więcej, ale jestem na to przygotowana. Na szczęście nic mi się z nim nie dzieje, po prostu na zdjęciu wyszło, że ma nie do końca wypełnione kanały (był robiony tak dawno temu, że nawet tego nie pamiętam, więc pewnie i metody wtedy były bardziej zawodne).
UsuńOoooj, znam ten ból :/
OdpowiedzUsuńOd dziecka miałam bardzo słabe zęby, na dodatek częste przyjmowanie antybiotyków znacznie się do tego przyczyniło. Ale znieczulenie biorę zawsze - wolę dopłacić i mieć komfort psychiczny na fotelu.
Ostatnio zastanawiałam się nad wybielaniem, ale boję się, że to jeszcze pogorszy sprawę. Pasty słabo działają. Masz w tej kwestii jakieś doświadczenie? :D
W ogóle nie wybielam zębów i nie wiem, czy kiedykolwiek się na to zdecyduję. To jednak kolejna rzecz, która osłabiłaby moje i tak marne szkliwo, a ja naprawdę robię, co się da, żeby te zęby jeszcze trochę ze mną wytrzymały.
UsuńEkhm... Moja fobia przed dentystami kilka miesięcy temu skończyła się tym, że miałam usuwane dwie ósemki pod narkozą :(
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś byłam przekonana, że jak wyrywanie ósemek, to tylko pod narkozą. Potem jednak nasłuchałam się jakichś strasznych opowieści i teraz bardziej boję się narkozy niż samego wyrywania :\ Więc jeśli będę mogła, to wybiorę zwykłe znieczulenie.
UsuńJa mialam wyrywana ósemkę bez narkozy. Az tak strasznie nie bylo, za to wieczorem i dzien później jak znieczulenie puścilo czułam sie strasznie. Nikt mnie nie uprzedzil ze tak będzie i nie wzięłam wolnego w pracy, co bylo strasznym bledem bo na ketonalu zasypialam za biurkiem
UsuńU mnie z kolei temat dentysta to do niedawna było coś strasznego. Przez wiele lat nie byłam (aż wstyd) i jak się okazało,że mam mieć i leczenie kilku zębów i kanałowe i do tego po zrobieniu prześwietlenia pokazały się dwie ósemki to aż mnie zatkało. Ale od momentu jak poszłam po tak długim czasie, siadam na fotel spokojniejsza o te kilka lat strachu, że nie jest tak źle i da się wytrzymać. A ósemki swoją drogą trzeba będzie usunąć chirurgicznie bo jedna naciska na siódemkę a druga wychodzi na skos. Ach :)
OdpowiedzUsuńNiestety przez własną głupotę olewałam długo dentystę, zapłaciłam za to rekonstrukcją zęba... Od tej pory się pilnuje i stawiam się przykładnie na kontrole. Swoją dentystkę znalazłam po opinii znajomych i rodziny i jest super. Ale zawsze mam takiego pecha, że jak dentystka mówi, ze mały ubytek i nie trzeba znieczulenia... Okazuje się dużym. A jak nauczona poprzednim doświadczeniem biorę znieczulenie... Okazuje się, że to wiercenie na 5 minut. :D
OdpowiedzUsuńmoje zęby są strasznie słabe i żadne pasty, płyny i zabiegi nie pomagają... zdecydowanie byłam u dentysty jakieś 40 razy w życiu. wiele to nie pomogło. do tego od prawie 1.5 roku jestem posiadaczką aparatu stałego, więc wiele nocy przepłakanych za mną. w zasadzie nie byłam na regulacji drucików od września... ups, wypadałoby się umówić wreszcie. :)
OdpowiedzUsuńOgólnie, gdy idę do dentysty, jest ok. Ale gdy tylko usłyszę ten dźwięk wiercenia, mam ochotę uciec. Niby nic mnie nie boli, ale skaczę na fotelu jak głupia :)
OdpowiedzUsuńrozwaliło mnie " i tak nie czytasz tego wpisu " :D .... ja sie boje jestem panikarzem...nawet przy znieczuleniu ból przy nawet przeglącie ejst nei do zniesienia ;p ... ale to wszystko siedzi w glowie. NAjlepsi są faceci dentysci lub bardzo delikatne Panie dentystki które traktują swoich pacjentów jak dzici ... mi się to podoba - czuję się bezpieczniej i pewniej. Ważne ejst by denstysta też w trakcie zabiegu/badania pytał czy wszystko ok w ten sposób wzbudza zaufanie
OdpowiedzUsuńJa mam w planach zrobić wszystkie ząbki w znieczuleniu ogólnym. Głupota? Możliwe, ale to dentyści spartolili u mnie sprawe. Zaczęło się od borowania i małego ubytku a skończyło na stole operacyjnym z zagrożeniem pęknięcia ropnia. Dziękuje bardzo :) I leczyło mi zeba 3 różnych specjalistów. Skończyło się na 2 tyg pobycie w szpitalu i "rehabilitacji" szczęki bo tak mi się zastała żuchwa, że głupie "O" było dla mnie wyzwaniem. Została mi po tej "przyjemności" blizna pod żuchwą...
OdpowiedzUsuńczy tylko ja wyobrażam sobie zamiast mojej Pani dentystki jakiegoś przystojnego aktora/piosenkarza/modela na którym chcę zrobić dobre wrażenie? :P
OdpowiedzUsuńmam ten sam problem z zębami, mam jakas wade szkliwa, odwapnienie zębow wiec bez wizyt u dentysty ani rusz, lecze regularnie wiec wciaz mam wszystkie a leczone kanałowo mam tylko cztery szóstki. takze znam ten strach przed dentystą, na ogół problem z nimi polega na tym, ze są brutalni w działaniu, chca zrobic wszystko szybko szybko, nie zwazajac na strach i bol pacjenta. ale na szczescie ze 3 lata temu znalazłam dentystke idealna, ma podejscie do pacjenta jak do dziecka, jest niesamowicie delikatna, robi wszystko wolno i z wyczuciem informując o kolejnych krokach, leczenie trwa dłuzej niz u innych ale leczac u niej 8 zębow w ciagu 2 tygodniu bez znieczulenia ból czułam tylko przy jednym co jest niesamowite. dzieki niej nie czuje juz strachu przed wizytami, cena tez jest w porządku - 100 zł za standardowe leczenie z plombą, choc chodzilam do tanszych rowniez dobrych ale ze strachem przed kazda wizyta, gratisowo poprawila mi tez kilka starych plomb ktore na krawedziach podeszly osadem z herbaty. tez zazdroszcze innym zebow, mam w rodzinie osobe po 40tce, ktora myje zeby tylko rano a miala leczone 4 zęby w tym 1 kanałowo, reszta zdrowiutka, o diete nie dba jakos specjalnie, takze to geny a nie wymyslne specyfiki do mycia i płukania.
OdpowiedzUsuńNie byłam u dentysty 10!!! lat bo taką mam traumę od dzieciństwa (i wizytach u śmierdzącej ortodontki). Wizyta to było postanowienie noworoczne... Udało mi się je zrealizować w listopadzie, jak dobrze pójdzie to do końca roku leczenie skończę. Nie biorę znieczulenia (taka moja kara za grzechy :D), dentystkę mam niesympatyczną (ciąg dalszy) ale dzielnie co tydzień robię kolejnego zęba. Trzeba chcieć :)
OdpowiedzUsuńLudzie panicznie boją się znieczulenia i wolą przeprowadzić zabieg "na żywca", niż zdecydować się na jedno ukłucie. Nic dziwnego, że dentysta tak bardzo ich stresuje.
OdpowiedzUsuńOjej, aż tyle zębów do leczenia miałaś? Współczuję! Ja nie mam póki co przykrych doświadczeń ani lęków. Może z tego powodu, że nigdy nie aż tak poważnego nie miałam robionego. Jedynie od czasu do czasu borowanie i plomby.. Ale wtedy nawet nie biorę znieczulenia, bo panicznie boję się zastrzyku hihi :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo się bałam dentysty, a już najgorzej było jeśli poszłam na wizytę po dłuższej przerwie. Dlatego od jakiegoś czasu staram się robić przegląd regularnie. Niestety zawsze jest coś do zrobienia. Wizualnie zęby wyglądają dobrze, ale niestety są słabe. Bardzo o nie dbam, a i tak zawsze coś;) dziś rownież byłam u dentysty, ale jedynie na usunięciu kamienia;) Plus jest taki, ze mam przesympatyczną panią stomatolog, która ma podejscie jak nikt inny;) Nawet znajoma, która panicznie bała sie dentysty po moim poleceniu do niej chodzi;)
OdpowiedzUsuńJa nie wyobrażam sobie wizyty bez znieczulenia...po co się męczyć :)
OdpowiedzUsuńŻyjemy w XXI w a nie XIX...
Ja mam swojego dentystę, do którego chodzę od lat. I może dla tego nie mam żadnych obaw gdy idę do stomatologa;)
OdpowiedzUsuńA ja dzisiaj miałam ostatni zabieg z leczenia paradontozy i jestem z siebie niesamowicie dumna, bo przez ostatnie 3 miesiące czułam się jak domowe zwierzątko mojej dentystki- tyle czasu tam spędziłam. Dzisiaj męczę cały dzień męża, żeby mi powtarzał jaki to jestem dzielna. Hehe: " no mów, że jestem dzielna, bo ci przyłożę".
OdpowiedzUsuńJa również chodzę do jednego dentysty od kilku już lat i bez żadnych obaw. Bardzo miła atmosfera a co najważniejsze profesjonalna obsługa.
OdpowiedzUsuń