środa, 5 listopada 2014

Lekko Stronniczy. Jeszcze więcej - recenzja książki

Kocham książki. A najbardziej te napisane przez osoby, które znam i lubię. Po roku od przeprowadzki wciąż nie mam w mieszkaniu regału, ale gdybym miała, stałaby na nim setka nieprzeczytanych jeszcze tytułów. Zmniejszanie ich liczby idzie mi tym trudniej, że lubię wracać do starych ulubieńców i czasem wpadam na taki pomysł jak sięgnięcie jeszcze raz po całą serię o Harrym Potterze (prawie 4,5 tys. stron; właśnie kończę). Niezbyt często zdarza mi się biec do księgarni w dniu premiery (choć dzisiaj pobiegłam po najnowszą Musierowicz), ale tym razem właśnie tak było. Książka Karola i Włodka w sprzedaży pojawiła się dopiero w tym tygodniu, jednak można było ją już kupić podczas Targów Książki w Krakowie, na których oczywiście spędziłam cały przedostatni weekend. Lekko Stronniczy. Jeszcze więcej  ukazała się w idealnym momencie. Program jeszcze trwa, ale już niedługo się skończy, jest to więc świetny czas na podsumowanie kilku ostatnich lat, które Karol i Włodek spędzili na wspólnej pracy i podboju internetów. A przede wszystkim jest to bardzo dobra lektura na ciemne, zimne, nijakie wieczory, które z pewnością wielu - tak jak ja - spędza albo pod kocem, albo w wannie wypełnionej gorącą wodą.

Bo jest to książka nadzwyczaj lekka. Jest tu co prawda sporo wstawek typowo motywacyjnych o wydźwięku "podążaj za marzeniami", jednak nie jest to pozycja, której podstawową wartością jest danie mocnego motywacyjnego kopa lub podsunięcie przepisu na sukces. Jest to raczej kopniaczek z przekazem, że jedna dla wszystkich recepta na sukces nie istnieje. I fajnie, że tak to zostało przedstawione, bo zwinnie udało się uniknąć popadania w patetyczne tony. Niektóre fragmenty świetnie można też odnieść do blogowania.
Bez hobby człowiek umiera. Mówię zupełnie serio. Nawet jeśli oddycha, pracuje, jeździ na wakacje, spotyka się ze znajomymi, to bez czegoś, co odrywa go od teraźniejszości i zajmuje myśli, coś w środku usycha.
Nie można liczyć na niekończące się pokłady kreatywności, wiecznie wilgotne źródło puent i pomysłów. Czasem trzeba zrobić sobie przerwę. Odpocząć od siebie. Zebrać myśli, które musiały być ciągle odkładane z braku czasu na bok. Trzeba przeczytać książkę i spotkać się z innymi niż zwykle znajomymi, przewietrzyć mózg.
Wszystkie najlepsze rzeczy wyszły nam spontanicznie. Gdybyśmy mieli długo siedzieć i wymyślać, tobyśmy nic nie wymyślili.
Rzadko się uśmiecham, robię to zazwyczaj po to, żeby innym było miło. Ale postaw przede mną publiczność, a bez większych problemów dostosuję się do nowej sytuacji. Możesz mi wierzyć lub nie, dokładnie to samo robi większość osób, które występują na scenie lub przed kamerą. (...) Często spotykam skonfundowanych widzów, którzy nie  potrafią zrozumieć, dlaczego nie uśmiecham się na ulicy, skoro w programach jestem taki uroczy, słodki i ogólnie do rany przyłóż. Coś mnie ugryzło? Dlaczego taki jestem? No cóż, bardzo cenię sobie bycie sobą.
Wydaje Ci się, że wszystko w internecie już zostało wymyślone i dla Ciebie zabrakło miejsca? Bzdura. To samo mówili dziesięć lat temu, to samo mówili pięć lat temu i to samo będą mówić za kilka lat. Mimo to ciągle pojawiają się nowe rzeczy.
Dla mnie Lekko Stronniczy. Jeszcze więcej  był łatwą, miłą i przyjemną lekturą, która w trakcie kilku wieczorów pomagała mi się zrelaksować po całym dniu, trochę się pośmiać i trochę powspominać początki internetowego programu rozrywkowego, który w miarę regularnie oglądałam przez ostatnie lata. Jest kilka fragmentów książki, które wyjątkowo mnie rozbawiły. Oczywiście nie podam wam ich wszystkich na tacy, ale oto kilka ulubionych:
Mitów jest całkiem sporo, choć wszystkie sprowadzają się do jednego: czy fotograf sypia z modelkami. (...) Nie można wykluczyć, że jakiś fotograf poszedł do łóżka ze swoją modelką. Zupełnie przypadkowo: szedł w jej stronę, by poprawić fryzurę, potknął się nieopatrznie o kabel i przewrócił tak niefortunnie, że wylądowali w objęciach. (...) Rzeczywistość jednak wygląda zupełnie inaczej - zwykle razem z modelką i fotografem w studiu jest kilka osób, więc jeśli już planujesz seks, to mierz siły na zamiary i rób tak, by nikt nie poczuł się pominięty.
 K: Więcej czasu zabierał nam przejazd ode mnie do ciebie i odwrotnie.
 W: Ja wtedy mieszkałem na Ruczaju. K: Więc ciężko mi powiedzieć, czy to był Kraków. (śmiałam się bardzo - zgadnijcie, gdzie mieszkam)
 W: Ale czy przypadkiem nie jest tak, że amerykańska kultura jest zupełnie inna? (...) K: Tam masz więcej młodych ludzi, którzy zaczerpną jakieś memy (...) i jeśli coś trzeba będzie wywrócić do góry nogami, to przyjdzie jakiś dwudziestodwulatek do szefa i powie: "Słuchaj, od tygodnia w internecie jest nowy trend i ten trend nazywa się kościoły, które udają kury. Musimy to dać do programu". I nikt nie powie: "Nie możemy tego dać". (...) W Polsce potrzebny jest ktoś, kto to łopatologicznie wytłumaczy, powie, że "to jest taki bardzo trudny socjologiczny trend". Mam na piersi tabliczkę z napisem "socjolog", więc mogę o tym mówić. W: Mówisz tak, jakby to było dla starych ludzi. K: Bo jest. W: A jaka jest średnia wieku widowni telewizji śniadaniowej? Czterdzieści dziewięć lat? K: Osiemdziesiąt plus. W: Nie może być osiemdziesiąt plus. K: Może. W: Ludzie wtedy umierają. K: Haha, wiem. Oglądając program, biorą ostatni wdech, wysapują: "Już się nigdy nie dowiem, o co chodziło w tych kościołach", i umierają. (dla niewtajemniczonych - link do profilu o kościołach, które udają kury)

Jeśli miałabym napisać, co mi się w książce nie podoba, to zwróciłabym uwagę na jej cenę i sposób, w jaki została wydana. Według mnie 36,90 zł to za dużo za książkę wydaną w najprostszy z możliwych sposobów: w miękkiej oprawie, ze zwykłą folią błyszczącą na okładce, bez zdjęć czy dodatkowego koloru. Przeszkadzał mi również zbyt mały kontrast między odcieniem papieru a kolorem druku. Ale po pierwsze, w dobie sklepów internetowych nikt chyba nie kupuje książek po cenach detalicznych (w minutę można znaleźć sporo miejsc, gdzie cena jest przynajmniej 30% niższa), a po drugie naprawdę nie sądzę, żeby wiele osób przejmowało się brakiem folii soft albo skrzydełek przy okładce :)

Dla kogo jest Lekko stronniczy. Jeszcze więcej? Przede wszystkim dla widzów LS-a, ale też dla osób, które interesują się tworzeniem treści wideo do internetu. Kupujcie, czytajcie, a potem biegnijcie po autografy od Karola i Włodka na spotkania autorskie 14 grudnia w Warszawie i 15 grudnia w Krakowie.

Zapraszam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych: facebook | instagram | bloglovin

14 komentarzy

  1. Średnia wieku widzów telewizji śniadaniowej :D. Padłam, chłopaki jeden taki program niedawno zaliczyli :D.
    Kupię chyba ebooka. Ostatnio prosiłam brata, żeby mi kupił książkę (nie mam konta na PayPal z kilku przyczyn), a ten "LSa?". Był rozczarowany, że chciałam książkę Tokarczuk :D.
    Czekam teraz na recenzję Musierowicz, choć książki o tych Józinkach do tej pory podobały mi się dużo mniej niż wcześniejsze tomy cyklu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że wiele osób bardzo narzeka na te ostatnie części Jeżycjady, ale mnie się podobały! Może dlatego, że sporo było Laury, która jest moją ulubioną bohaterką :) Recenzja Wnuczki do orzechów na pewno pojawi się jako następna. Pewnie tuż po niej zacznę cały cykl od początku, a stos nieprzeczytanych książek nie zacznie się zmniejszać ;)

      Usuń
    2. :D
      Też często wracam do serii książek - Harry Potter, Ania z Zielonego Wzgórza, Millenium... Hmm, chyba muszę jeszcze raz przeczytać Anię :D.
      Lubię Laurę, ale tych chłopaków już nie. Moimi ulubionymi książkami z Jeżycjady są "Opium w rosole" i "Kalamburka". Muszę sobie przypomnieć ten cykl.

      Usuń
    3. Moja ulubiona to chyba Pulpecja albo Kwiat kalafiora - pierwsza, którą przeczytałam. Albo nie, nie będę wybierać. Lubię wszystkie!

      Usuń
    4. Ja właśnie teraz czytam całą jeżycjadę od początku, ale to dlatego, że jak byłam młodsza to przeczytałam tylko pierwsze cztery tomy. Jestem tak bardzo zachwycona <3

      Usuń
    5. Trochę Ci zazdroszczę, że dopiero je odkrywasz :)

      Usuń
  2. Uwielbiam ich i właśnie zamówiłam książkę :) Żałuję tylko, że bez autografów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dasz radę wpaść na któreś ze spotkań autorskich?

      Usuń
  3. a ja pewnie wyjdę na dziwaka, ale zupełnie nie znam tych dwoje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie masz prawie tysiąc odcinków programu do nadrobienia :)

      Usuń
  4. starsznie chce ja przeczytac ;) znajde najlepsza oferte z mozliwych ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejkujejku, ja k ja chce dorwać tę książkę... :) Zazdroszczę Ci, że już ją masz i możesz czytać, nawet nie wiesz jak bardzo! :) Uwielbiam LS.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinna być już we wszystkich większych księgarniach! :)

      Usuń
  6. LS oglądałam przez długi czas, dopóki nie weszli w różne kooperacje z markami itd. Nie wiem, coś się wtedy zmieniło i przestałam oglądać, chociaż chłopaków bardzo lubiłam :) Ale książkę kupię i przeczytam z wielką przyjemnością, bo już same zajawki mnie rozbawiły :D
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. Bardzo chętnie je czytam i odpowiadam na każde pytanie! Proszę, nie spamuj jednak - nie zapraszaj do siebie i nie podawaj linka do swojego bloga. Znajdę go w Twoim profilu! Dziękuję.