piątek, 28 czerwca 2013

Mój pierwszy produkt Shiseido, czyli zakupy w Sephorze

Wysokopółkowe produkty? Mam ich zaledwie kilka i wszystkie należą do kolorówki. Nie odczuwam potrzeby kupowania kosmetyków do pielęgnacji w perfumeriach. W zupełności wystarcza mi oferta drogeryjnych sieciówek. Od czasu do czasu jestem jednak skłonna wydać na coś więcej pieniędzy i tak też było podczas mojej ostatniej wizyty w Sephorze.



Szczoteczka do mycia twarzy Shiseido kosztuje w cenie regularnej 109 zł, ale jeśli macie kartę stałego klienta, do 30 czerwca możecie skorzystać z promocji -20% na wszystko.

Zdecydowałam się na jej zakup, bo od miesięcy trafiałam na same bardzo pozytywne recenzje i pomyślałam, że rzeczywiście musi być w niej coś wyjątkowego. Kilka słów na temat szczoteczki możecie na przykład usłyszeć w tym filmiku callmeblondieee (od 12:30).


Użyłam jej już dwa razy, więc mogę podzielić się pierwszymi wrażeniami. Przede wszystkim jest naprawdę bardzo miękka w przeciwieństwie do szczoteczki z Rossmanna For Your Beauty, która nie nadawała się do codziennego stosowania. Mycie twarzy za pomocą produktu Shiseido to czysta przyjemność również dzięki masującym wypustkom. Skóra już po pierwszym użyciu była gładsza - może nie tak jak świeżo po peelingu, ale zdecydowanie czuć różnicę. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie i pomoże mi w codziennym, dokładnym oczyszczaniu skóry.


Przy okazji muszę pochwalić obsługę w krakowskiej Bonarce. Sprzedawczyni (z pięknym turkusowym eyelinerem na oczach [aktualizacja: okazało się, że czyta mojego bloga i sama pisze na xoiknowyoulovemexo ! :))]) była bardzo miła i pomocna, dorzuciła próbki i sama zaproponowała, że zrobi próbki męskich zapachów, którymi byłam zainteresowana. Wiem, że to drobiazg, ale zwróćcie uwagę na to, że fiolki wypełnione są po brzegi. Dzięki temu perfumy będzie można dokładnie przetestować przed zakupem. Niestety nie zawsze bywa tak miło, dlatego jakoś nie przepadam za wizytami w tej sieci, choć może teraz moje nastawienie trochę się zmieni.

O, cześć!

Czy zwykła (niezwykła?) szczoteczka do twarzy jest warta tylu pieniędzy? Jeszcze nie wiem, ale na razie zakupu nie żałuję. Kolejnym większym wydatkiem może okazać się zalotka. Pomożecie mi zdecydować, czy warto zainwestować w coś droższego?

Em

wtorek, 25 czerwca 2013

Nowe, stabilne filtry Ziaja 50+

Dobra wiadomość! Wraz z nadejściem lata dzięki marce Ziaja znacznie poszerzyła się lista wysokich i tanich, a przede wszystkim stabilnych filtrów. Wśród nowości znalazły się trzy kremu 50+ chroniące przed promieniami UVA i UVB.


Krem dostępny jest w trzech wersjach: matującej, tonującej (barwionej) i przeciwzmarszczkowej.

Skład: Aqua (Water), Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Ethylhexyl Methoxycinnamate, C12-15 Alkyl Benzoate, Cyclomethicone, Glycerin, Ethylhexyl Triazone, Triethylhexanoin, Dimethicone, Potassium Cetyl Phosphate, Cetyl Alcohol, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Hydrogenated dimer Diinoleyl/Dimethylcarbonate Copolymer, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum, Carbomer, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Ethylparaben, Parfum (Fragrance), Citronellol, Limonene
Źródło: wizaz.pl/kosmetyki

Skład: Aqua, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Polymethyl Methacrylate, C12-15, Alkyl Benzoate, Cyclomethicone, Glycerin, Triethylhexanoin, Dimethicone, Potassium Cetyl Phosphate, Titanium Dioxide, Ethylhexyl Triazone, Cetyl Alcohol, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Hydrogenated Dimer Dilinoleyl/Dimethylcarbonate Copolymer, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum, Carbomer, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Ethylparaben, Parfum, Citronellol, Limonene, CI 77492, Silica, CI 77491, CI 77499
Źródło: wizaz.pl/kosmetyki

Skład: Aqua, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Polymethyl Methacrylate, Dimethicone, C12-15, Alkyl Benzoate, Glycerin, Triethylhexanoin, Ethylhexyl Triazone, Potassium Cetyl Phosphate, Cetyl Alcohol, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Hydrogenated Dimer Dilinoleyl/Dimethylcarbonate Copolymer, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum, Carbomer, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Ethylparaben, Parfum Citronellol, Limonene
Źródło: wizaz.pl/kosmetyki

Przeszukałam wszelkie dostępne opinie na temat tych produktów i jak na razie wszystkie są wstępnie dobre lub bardzo dobre :) Seria Ziaja zapowiada się więc niezwykle obiecująco. Sama zdecydowałam się już na zakup wersji matującej (która podobno dosłownie matująca nie jest, ale też nie błyszczy się jak typowy filtr) i zastanawiam się nad tonującą (niestety znalazłam opinie, że choć odcień jest stosunkowo jasny, dla bardzo jasnych cer może być zbyt ciemny - a przecież filtr musi być nałożony w dużej ilości, dlatego mam wątpliwości).

Pytałam dziś w jednej aptece, ale jeszcze ich nie ma. Szukajcie w swoich i koniecznie dajcie znać, jeśli zobaczycie je gdzieś w Krakowie. W zależności od miejsca zakupu cena powinna się wahać między 12 a 18 zł. Dostępne są także w zestawach z innymi produktami Ziaja.

Filtrujcie się! :)

Em

czwartek, 20 czerwca 2013

Jedyne perfumy, które kupiłam ponownie

Uwielbiam testować nowe produkty, dlatego rzadko kupuję dwukrotnie ten sam kosmetyk. Zdarza mi się to oczywiście, choć zdecydowanie częściej w przypadku pielęgnacji niż kolorówki. Jeśli chodzi o perfumy, takie zjawisko właściwie nie występuje. Z jednym wyjątkiem przedstawionym poniżej.


Lancome Miracle Forever EDP  to dla mnie zapach wyjątkowy. Podczas mojej pierwszej w życiu wizyty w Paryżu, a było to już z 6 lat temu, weszłam do ogromnej Sephory na Champs Elysees. W środku jedna z konsultantek, promująca właśnie te perfumy, zawiązała mi na nadgarstku wstążkę spryskaną Miracle Forever. Zapach ten towarzyszył mi więc aż do końca dnia spędzonego w mieście, w którym zakochałam się od pierwszego wrażenia i pewnie w dużej mierze dlatego to porzeczkowo-waniliowe połączenie tak bardzo utkwiło mi w pamięci. Pierwszego flakonu dorobiłam się przy kolejnej wizycie we Francji, a kiedy jakiś czas temu się wyczerpał - bez wahania kupiłam kolejny. Niestety z tego co wiem, perfumy te zostały wycofane ze sprzedaży w perfumeriach, ale wciąż można je czasem dostać w bardzo dobrej cenie w Super-Pharm i oczywiście w internecie.

Nuta głowy: peonia, anyżek, czarna porzeczka
Nuta serca: lilia, heliotrop, absolut mimozy, migdały
Nuta bazy: wanilia, drzewo cedrowe, kadzidło, bursztyn, patchouli
Źródło: wizaz.pl

Wiem, że dla wielu z was kupowanie kolejnych flakoników tego samego zapachu to nic nadzwyczajnego. Sama lubię jednak zmiany, więc w przypadku mojej całkiem pokaźnej kolekcji (jak na nie-perfumoholiczkę oczywiście) jest to sytuacja wyjątkowa.

Jeśli chodzi o inne perfumy, całkiem poważnie rozważam zakup większej butelki Forever Red od Bath & Body Works (pisałam o nich w kosmetycznym randkowym niezbędniku). Tylko czy to się liczy, skoro teraz mam siedmiomililitrową miniaturę? :)

Dajcie znać, jaki jest wasz TEN JEDYNY zapach. Albo po prostu taki, który kupicie lub kupilibyście ponownie. A może wcale takiego nie macie?

Em

niedziela, 16 czerwca 2013

Balsamy do ust (eos, blistex, nivea)

Balsam do ust to jeden z kosmetyków podstawowych, używany nawet przez osoby nie interesujące się za bardzo kosmetykami. W swojej kolekcji mam ich całkiem sporo i używam wszystkich na zmianę - każdy z tych produktów lubię za coś innego.



eos lipbalm

Zacznijmy od najnowszych zdobyczy, czyli dwóch jajeczek eos, które przyleciały do mnie prosto z Kanady. Od lat widziałam te produkty przewijające się na zagranicznych blogach i kanałach youtube i miałam ogromną ochotę kiedyś je wypróbować. Uwielbiam je za opakowania i oryginalną formę. Posiadam wersje summer fruit i honeysuckle honeydew, obie mają bardzo przyjemny, słodki smak i zapach. Właściwości pielęgnacyjne określiłabym jako średnie - jest to fajny produkt do wielokrotnego używania w trakcie dnia, jednak mocno przesuszonych ust raczej nie zregeneruje. Balsamy nie są dostępne w polskich sklepach, ale w mniej lub bardziej atrakcyjnych cenach można je kupić na allegro.

blistex lip relief cream

Zanim sama miałam okazję przetestować balsam Blistex, kilka razy spotkałam się z opiniami na jego temat na polskich blogach kosmetycznych i z tego co pamiętam, wszystkie były bardzo dobre. Sama mam mieszane uczucia jeśli chodzi o ten "najlepiej sprzedający się balsam do ust na świecie". Zacznę od cech pozytywnych. W produkcie tym podoba mi się opakowanie - bardzo małe, poręczne, z wygodnym dziubkiem. Lubię też mentolowy zapach i chłodzenie ust. Zabieram go ze sobą, kiedy idę pojeździć na rolkach - podczas wysiłku fizycznego szybko pierzchną mi usta, dlatego dobrze jest mieć pod ręką coś nawilżającego i równocześnie odświeżającego. Zawiodłam się z kolei na właściwościach pielęgnacyjnych. Produkt co prawda koi i nawilża, jednak jest to efekt krótkotrwały. Kolejnym minusem jest nieestetyczne bielenie (możemy tego uniknąć, jeśli mamy pod ręką lusterko i bardzo dokładnie wetrzemy balsam w wargi). Smak jest kwestią dyskusyjną - mnie nie przeszkadza, jednak na randkę zdecydowanie lepiej sięgnąć po coś innego ;) Balsam Blistex polecany jest szczególnie przy opryszczce. Sama nie mam tego problemu, ale przyjaciółka potwierdziła, że produkt bardzo dobrze radzi sobie z kojeniem i uśmierzaniem bólu, nie zapobiega jednak jej nawrotom. Do tej pory najbardziej pomaga jej w tym najzwyklejszy balsam Tisane.

nivea lip butter
Nie mogło ich tu zabraknąć, prawda? Od pół roku moim ulubionym produktem do pielęgnacji ust są masełka Nivea. Po kilku miesiącach od pojawienia się wpisu na ich temat wciąż używam ich równie często. Mam wszystkie cztery wersje (na zdjęciach brakuje waniliowej) rozlokowane w strategicznych miejscach (w pracy, w torebce, przy łóżku, na toaletce) i są one podstawą w mojej pielęgnacji ust. Fantastycznie pielęgnują, mają piękne zapachy (poza wersją original) i ładne opakowania, z których można je nałożyć bezpośrednio na usta. Kolejny raz serdecznie polecam jako odkrycie roku 2012 :)

Jaki jest wasz numer jeden w pielęgnacji ust? U mnie od podstawówki przez wiele lat królowały pomadki Nivea i jak widać zostały w końcu pobite przez nowy produkt tej samej firmy :)

Em

P.S. Produkty Nivea i Blistex zostały mi przekazane do przetestowania.

wtorek, 11 czerwca 2013

Kolorowy TAG

Prawie dwa i pół roku od założenia bloga wreszcie nadeszła ta chwila. Po raz pierwszy odpowiadam na jakiś tag! Inspirowana kolorami tęczy zabawa rozpoczęła się na anglojęzycznym youtube i przeszła też na blogi, a ja zostałam otagowana przez Iwetto. Zasady są proste: poszczególnym kolorom podporządkowujemy kosmetyk, który lubimy. Niektóre z tych produktów już wielokrotnie wam polecałam, ale jak widać są tego warte :)

ŻÓŁTY W okresie letnim (i nie tylko) filtr do twarzy jest dla mnie absolutnym niezbędnikiem, zwłaszcza jeśli wiem, że wciągu dnia będę dużo przebywać na słońcu. Już od jakiegoś czasu używam tego z babydream 50+ (KLIK). Jest tani, łatwo dostępny i dobrze współgra z moją cerą.

POMARAŃCZOWY Moja ulubiona sól do kąpieli, czyli Farmona brzoskwinia-mango (KLIK). Sól jak sól, szczególnych właściwości raczej nie ma, ale ten zapach!!! Jeden z najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek spotkałam w kosmetykach

CZERWONY A ja znowu o tym samym. O wysuszaczu lakieru Sally Hansen Insta-Dri (KLIK) wspominam regularnie nie bez przyczyny. Od lat nie wyobrażam sobie malowania paznokci bez tego produktu pod ręką.

RÓŻOWY Mgiełka The Body Shop z witaminą E to obecnie jeden z moich ulubionych produktów. Sprawdza się idealnie do wykańczania makijażu (dzięki niej podkład lepiej stapia się z cerą), spryskiwania pędzli lub po prostu odświeżania twarzy. Ma przepiękny różany zapach i rozpyla się delikatną mgiełką. Niestety jedyny salon TBS w Krakowie został ostatnio zlikwidowany, więc będę miała utrudniony dostęp do tego produktu.

FIOLETOWY Nie mogłam wybrać na to miejsce niczego innego. Baza pod cienie Urban Decay (KLIK) już powoli mi się kończy, ale z pewnością zużyję jeszcze wiele opakowań tego produktu. Dzięki niej cienie wytrzymują w stanie idealnym cały dzień.

NIEBIESKI Mam w swojej kolekcji jeden absolutnie ulubiony produkt w tym kolorze i jest to turkusowy eyeliner essence ze starej edycji limitowanej bondi beach (KLIK). Stanowi główny akcent w moim letnim makijażu i będzie mi go bardzo brakowało, kiedy wyschnie na kamień i nie będzie się już nadawał do użytku. Essence, wprowadź taki odcień do stałej oferty!

ZIELONY Jak wiecie, zielonych produktów mam w zbiorze więcej niż jakichkolwiek innych (dowód). Ciężko byłoby mi wybrać jeden, gdyby nie mój ostatni ulubieniec, czyli balsam do ust eos, który dostałam w prezencie. Opakowanie jajeczko jest genialne, nie mogło go tu zabraknąć :)

Nigdy nikogo nie tagowałam, więc chyba czas to zmienić :) Chętnie zobaczyłabym nowy wpis na blogach, na których ostatnio brakuje nowych notek:
+ jeśli to czytasz, to u Ciebie też ;)

Jeśli zrobicie lub zrobiliście podobny wpis na swoim blogu, zostawcie link w komentarzach!

Em

piątek, 7 czerwca 2013

Maj w dziesięciu punktach


1. Najważniejszy wpis
 

Coraz mniej kupuję z nowych edycji limitowanych, więc jak już się na coś zdecyduję, musi być to produkt wyjątkowy. Ten róż z limitki guerilla gardening, wygląda na ustach obłędnie, a efekt możecie zobaczyć TU.

2. Książki
 
W bibliotece trafiłam na książkę Dana Browna, której jeszcze nie czytałam, więc postanowiłam to nadrobić. Cyfrowa twierdza (4/6) była miłą lekturą z wartką akcją, choć dla mnie odrobinę za mało angażującą. Później w moje ręce wpadła też powieść Pratchetta, której byłam ciekawa od dawna. Piekło pocztowe  (4,5/6) trzyma oczywiście świetny poziom, tego nie można mu odmówić. Od czasu do czasu warto sięgnąć po książki tego autora. Pozwalają nabrać dystansu i są przezabawne. Tu trochę zawiodło mnie mało barwne zakończenie, ale początek był świetny.

3. Filmy i seriale
  
Na początku miesiąca przez kilka dni miałam dostęp do telewizji, więc obejrzałam trzy filmy, które akurat były puszczane. P.S. Kocham Cię (10/10) to jeden z moich ulubionych filmów wszech czasów. Za każdym razem ryczę na nim jak bóbr. Kobiety pragną bardziej (8/10) to z kolei bardzo śmieszna komedia, idealna, żeby się odstresować po ciężkim dniu. Pierwszy raz zobaczyłam też Mission: Impossible 2 (6/10). Taki sobie to był film, momentami potwornie głupi, ale zobaczyć można. 
 
Iron Man 3 (6/10) zobaczyłam w kinie i choć to film z zupełnie nie mojej bajki (i dodatkowo wyświetlany tylko w 3D, za którym nie przepadam), ostatecznie okazał się całkiem miły w oglądaniu. Nie zdecyduję się raczej jednak na sięgnięcie po poprzednie części. Pewnego bardzo nudnego wieczoru nadrobiłam zaległości w sadze Zmierzch. Część pierwsza Przed świtem (6/10) była taka sobie, zwłaszcza porównując z książką. Polecam tylko osobom chcącym zobaczyć, w jaki sposób historia została przeniesiona na ekran. Ostatnim obejrzanym przeze mnie filmem był Handel (8/10), czyli amerykańska produkcja z polską aktorką. Mimo kilku słabszych momentów jest to poruszający obraz, w którym Alicja Bachleda-Curuś poradziła sobie całkiem dobrze.

Tak, wciągnęłam się w polski serial. Przepis na życie (7/10) to idealny odmóżdżacz na okres sesyjny.

4. Ciekawe miejsca w sieci
Jednym z ciekawszych odkryć ostatniego miesiąca był blog moja dziewczyna czyta blogi. Polecam wszystkim blogerkom, ich życiowym partnerom... i całej reszcie :)

5. Najlepszy zakup
Mówi wam coś hasło "promocja w Rossmannie"? Efekty mogliście zobaczyć w pierwszej, drugiej i trzeciej części notek zakupowych.

6. Podróże i wydarzenia

Maj upłynął pod znakiem juwenaliów, a najlepszą ich częścią były Czyżynalia. Dwa dni koncertów, w tym trzy najlepsze: Within Temptation, Sabaton i Jelonek. Było super!

7. Miejsca w Krakowie
 
W maju dzięki notce na blogu ich4pory odkryłam nowe ulubione miejsce na mapie Krakowa! W Tekturze na ul. Krupniczej byłam dwa razy: na śniadaniu i obiedzie. Pyszne jedzenie, miła atmosfera i niewygórowane ceny. Na pewno będę tu wracać.

8. Muzyka
Na Czyżynaliach odkryłam Jelonka i przez kolejne tygodnie w Spotify królował właśnie on. Nawet nie wiem jaką piosenkę wam polecić, przesłuchajcie całą ostatnią płytę, jest świetna.

9. Ulubione produkty kosmetyczne
 
W moje ręce (w końcu!) trafiły słynne balsamy do ust eos. Wkrótce napiszę wam o nich więcej, na razie zachwycam się tymi odjechanymi opakowaniami, zapachami i smakami :)

10. Obrazek na maj

Ostrzegam, że w łóżku jestem prawdziwym zwierzęciem.

:) 

Mam nadzieję, że czerwiec będzie równie udanym miesiącem!

Em

poniedziałek, 3 czerwca 2013

(zapowiedź) essence tribal summer LE

Dopiero co wrzuciłam zapowiedź letniej edycji me & my ice cream, a już pojawiła się kolejna i to z zupełnie innej bajki. Zobaczcie.


długotrwałe szminki
01 na-rock
02 waka waka

pigmenty
01 na-rock
02 waka waka
03 inti inka
04 copper earth

róż w płynie
01 waka waka

lakiery do paznokci
01 waka waka
02 inti inka
03 ta-la-ra
04 tipi-ya-yeah
05 na-rock

bronzer

01 inti inka

doczepiane pasemka
01 inka's soul

bibułki matujące

lakiery do zdobienia paznokci

Z tych dwóch edycji na pewno pastelowa podoba mi się bardziej. Ta jednak również wygląda całkiem nieźle (no może poza lakierami i tym czymś do włosów). Essence chyba wraca na dobrą ścieżkę, jeśli chodzi o projektowanie limitek - oby tak dalej! :)

Em