czwartek, 19 maja 2016

Jak w ostatniej chwili zaplanować niezapomniany weekend

Czasem dopiero pod koniec kolejnego tygodnia pracy orientuję się, że mam przed sobą wolny weekend – całe kilkadziesiąt godzin do wykorzystania dokładnie tak jak mam ochotę. Niestety zbyt często wpadam wtedy w pułapkę myśli „już za późno na organizowanie jakiegoś wyjazdu” i „weekend w Krakowie też będzie super”. To drugie to oczywiście prawda – kocham swoje miasto i uwielbiam spędzać czas, poznając kawiarnie serwujące najlepsze śniadania albo leżąc z książką na kocu w ulubionym parku. Ale jeśli takich weekendów jest za dużo, to też niedobrze – czy za kilka lat będę pamiętać te dwa dni spędzone podobnie jak wiele innych? Tak naprawdę nigdy nie jest za późno na zorganizowanie sobie wyjazdu. Piątkowy wieczór albo sobotni poranek to wciąż idealne momenty na podjęcie decyzji o wyjeździe. Przestawieniu się na takie myślenie zawdzięczam masę nowych wspomnień i chciałabym zainspirować was do tego samego!

środa, 11 maja 2016

Włodek Markowicz „KROPKI” | przedpremiera | relacja z czytania

wtorek, 10 maja, 13.00
Odbieram paczkę z paczkomatu. Wczoraj „Kropki” pojawiły się w sprzedaży na stronie wydawcy, więc od razu złożyłam zamówienie (w księgarniach będą za tydzień). Z powrotem do domu mam jakiś kilometr; chyba nie wytrzymam i rozerwę karton wcześniej. Po stu metrach zatrzymuję się i kluczem rozcinam opakowanie. Jest! Ładna, matowa okładka, podoba mi się. Szybko kartkuję resztę i jestem zadowolona z tego, co widzę – wydawca zrobił dobrą robotę. Idę dalej z książką w ręce. Droga jest prosta, więc właściwie mogłabym już zacząć czytać… W podstawówce zawsze czytałam w drodze z przystanku tramwajowego do domu i jakoś żyję. No dobra, otwieram i zaczynam przeglądać stronę redakcyjną (pozdrowienia dla Uli, która też zawsze to robi!). Podwójna korekta, dobrze! W tym momencie lekko podnoszę głowę i dzięki temu unikam zderzenia z rowerzystą. Może rzeczywiście nie powinno się czytać książek na chodniku, ale przecież to chodnik, tego rowerzysty w ogóle nie powinno na nim być. Czuję się rozgrzeszona i czytam dalej. Przerzucam spis treści i dochodzę do strony z dedykacją. Uwielbiam dedykacje. Wiem, że wiele osób w ogóle nie zwraca na nie uwagi, ale mnie dedykacje niezmiennie wzruszają. Tutaj znajdują się tylko dwa słowa: „Dla Taty”. Wzrusz.