niedziela, 28 kwietnia 2013

WIOSENNY TAG


Najlepsza pora roku z pewnością zasługuje na swój własny TAG. W internecie krąży ich już kilka, a ja postanowiłam się nimi zainspirować i dodać wpis w podobnym klimacie. Pogoda jest fantastyczna (no dobra, była do wczoraj), a ja mimo męczącej mnie teraz alergii mam dzięki temu wyśmienity nastrój. Kwitnące kwiaty, słońce i zapach budzącej się do życia przyrody - tego mi było trzeba po prawie półrocznej zimie.


WIOSENNE lakiery
Ulubionym lakierom na tę porę roku poświęciłam już całą osobną notkę. Jeśli miałabym jednak wybrać tylko trzy, byłyby to te z serii essence blossoms etc..., a jeśli tylko jeden - ten środkowy. Pastelowy fiolet to najlepszy wiosenny wybór.


WIOSENNY makijaż oczu

Pastele górą! Trójka cieni My Secret nr 317 gości ostatnio na moich powiekach dość często. Kolory idealne na wiosnę, ale trzeba pamiętać o nałożeniu bazy, która podbije ich odcień.


WIOSENNY makijaż ust

Szminka Wibo Eliksir nr 06 i błyszczyk esssence blossoms etc... 01 flowerkissed tworzą duet, który jest idealny nie tylko na wiosnę, ale właśnie na tę porę roku pasują szczególnie.


WIOSENNE perfumy
Możecie się śmiać, ale taka jest prawda. Z całej mojej kolekcji perfum największą popularnością cieszy się ostatnio kupiony kiedyś za 5 zł w Rossmannie zapach Chupa Chups Hot Pink. Bardzo słodki i dziewczęcy, niezbyt skomplikowany, ale poprawia mi humor.


WIOSENNE zapachy
Moja kolekcja Yankee Candle wciąż się powiększa, ale dwa najbardziej wiosenne zapachy, na jakie do tej pory trafiłam, to Garden Sweet Pea i Fresh Cut Roses. Uwielbiam.


WIOSENNE ubrania i dodatki

Po pierwsze - moje mandarynkowe trampki, po drugie - chustka kupiona w zeszłym roku na wyprzedaży w House. No i beżowy trencz, ale wspominałam już o nim kilka razy, więc nie będę was zanudzać.

Pozdrawiam was WIOSENNIE!

Em

niedziela, 21 kwietnia 2013

Kosmetyczny randkowy niezbędnik


Piątkowy wieczór. Jutro idę na wyjątkową kolację, ale cały dzień spędzę w pracy i nie będę miała czasu wrócić do domu. Czas na szybki przegląd kosmetyków i wybór tych trzech, które całkowicie wystarczą, żebym dobrze się czuła następnego dnia.



Paznokcie pomaluję wcześniej, perfumy i szminkę wrzucę do torebki.

Lakier Essie Too Too Hot to moja najnowsza zdobycz. Już od jakiegoś czas miałam ochotę na nowy odcień i po przeglądnięciu w internecie wielu swatchy postawiłam na klasykę, czyli intensywną czerwień. Kryje już przy jednej warstwie, a taka oszczędność czasu zawsze jest mile widziana.

Szminka Catrice 260 It's A Matt World pojawiła się w asortymencie niedawno i jest według mnie jedną z najlepszych wiosennych nowości. Pierwsze wrażenia opisywałam już TU i zdania nie zmieniłam. Bardzo dobry produkt, dzięki któremu w minutę możemy przekształcić zwykły, dzienny makijaż w coś odpowiedniego na wieczór.

Perfumy Bath & Body Works Forever Red dostałam jakiś czas temu w prezencie od marki i od razu mi się spodobały. Są bardzo w moim typie - słodkie, odpowiednie na wieczór, ale nie na tyle ciężkie, żeby nie można było nosić ich także w ciągu dnia. Nieprzypadkowo sięgnęłam po nie także i tym razem - przez randkowego towarzysza są komplementowane jak szalone :)


Niedziela. Randka udała się świetnie, mam cały dzień tylko dla siebie, a za oknem piękna wiosna. Mam nadzieję, że wasz weekend jest równie udany!

Em

sobota, 13 kwietnia 2013

Obiad i deser w godzinę (łosoś pieczony w maśle ziołowym i ciasteczka oszinki z kleiku ryżowego)

Witajcie w ten piękny dzień! Słoneczna sobota z wolnym popołudniem - nic lepszego nie mogło mi się przytrafić. Dopiero dziś znalazłam też chwilę, żeby wrzucić coś na bloga, który ostatnio został trochę odsunięty na bok. Za jakiś czas wszystko powinno wrócić do normy, w końcu takie zabieganie nie może trwać wiecznie :) Jak już kilka razy wspominałam, rzadko pojawiam się w kuchni, więc wszelkie przepisy, z których w końcu decyduję się skorzystać, należą do tych zdecydowanie najprostszych. Tak też było i tym razem, ale wyszło pysznie!




łosoś pieczony w maśle ziołowym
z makaronem, rukolą i pomidorami
Pomysł na obiad podsunęła mi Nina, a przepis, z którego korzystałam, znalazłam na blogu kuchenny bałagan (klik).

składniki na dwie porcje
350 g łososia
1/4 kostki masła
pół pęczka koperku
pół cytryny
sól, pieprz, papryka w proszku

Łososia umyć, osuszyć, natrzeć solą, pieprzem i papryką, ułożyć w naczyniu żaroodpornym. W garnku roztopić masło dodając pokrojony koperek i sok z cytryny, a następnie zalać nim łososia. Piec w 200 stopniach przez 20-25 minut. W połączeniu z makaronem, rukolą i pomidorem smakował wyśmienicie.


oszinki
ciasteczka z kleiku ryżowego
Najprostsze ciasteczka, których składniki można dowolnie zmieniać i naprawdę ciężko coś w nich zepsuć. Przepis dostałam dawno temu od kuzynki i dopiero potem okazało się, że są one całkiem popularne.

składniki
opakowanie bezsmakowego kleiku ryżowego
pół szklanki cukru
opakowanie cukru waniliowego
kostka masła
3 jajka
50 g wiórków kokosowych
łyżeczka proszku do pieczenia

Wszystkie składniki wymieszać. Z wyrobionej masy uformować dowolne kształty, wyłożyć na natłuszczoną blachę i piec 20-25 minut w 180 stopniach. Ciasteczka można podawać z dowolnym nadzieniem, pamiętać należy wtedy o zrobieniu wcześniej wgłębień. Ja najbardziej lubię je chyba jednak bez niczego :)


Jutro planuję zrobić z kolei kurczaka w cieście francuskim (wpis z tym przepisem jest o dziwo jednym z najczęściej czytanych na blogu) i wciąż szukam pomysłów na łatwe dania. Pomożecie?

Mam nadzieję, że równie miło spędziliście tę piękną sobotę!

Em

niedziela, 7 kwietnia 2013

Duet niezniszczalny, czyli makijaż oka, który wytrzymuje 24h

Krótka historia jednego makijażu, a było to tak... Wcześnie rano jak zwykle mało czasu, więc: baza, cień w kremie, jasny cień rozświetlający, niezbyt idealna kreska eyelinerem, tusz. Potem typowy dzień w pracy, po południu bieg na pociąg, cztery godziny w podróży, koncert, pięć godzin w autobusie (plus oczywiście drzemka), powrót nad ranem. Po blisko dobie od wyjścia z domu popatrzyłam w lusterko, po czym zrobiłam to zdjęcie.


Po tuszu nie ma oczywiście śladu, bo zapomniałam użyć wodoodpornego i prawie cały po drzemce skończył rozmazany pod oczami. Ale kreska i cienie? Lekko wyblakły, to prawda, jednak wciąż trzymają się świetnie.

Dwa produkty, na których zawsze mogę polegać: baza pod cienie Urban Decay (ok. 65 zł) i eyeliner w żelu essence (11,99 zł). Zdecydowanie warto mieć te kosmetyki w swojej kolekcji. 

Po jakie produkty wy sięgacie, kiedy wiecie, że makijaż musi być ekstremalnie trwały?

Em

środa, 3 kwietnia 2013

Marzec w dziesięciu punktach

1. Najważniejszy wpis
... a nawet trzy. Nietrudno zgadnąć, że największą popularnością cieszyły się te ze swatchami nowości essence (klik, klik) i Catrice (klik).

2. Książki
  
Na książki Cobena miałam fazę od zeszłego roku i chyba właśnie nadszedł czas, żeby zrobić sobie od nich przerwę. W marcu przeczytałam dwie jego powieści pod rząd i choć wcale nie były gorsze od innych, jakoś mniej mnie zaangażowały. Problem tkwi prawdopodobnie w tym, że schemat wszystkich książek tego autora jest bardzo podobny, więc lepiej jest je sobie dawkować. Dodatkowo mam wrażenie, że tytuły są im przydzielane zupełnie losowo, bez związku z treścią. Obie oceniłam na 4/6.
W kilka dni połknęłam też kolejną powieść Camilli Lackberg. Świetna, trzymająca w napięciu do samego końca. Zarwałam kawałek nocy, bo musiałam dotrzeć do ostatniej kartki, inaczej bym po prostu nie zasnęła. Polecam jak wszystkie poprzednie tej autorki - 5/6.

3. Filmy i seriale
  
Zauważyłam, że ostatnio filmy oglądam właściwie tylko w kinie. Każde włączenie czegoś na laptopie kończy się zaśnięciem w ciągu pierwszych piętnastu minut. W kinie jest inaczej, wiadomo. W marcu udało mi się pójść tam trzy razy.
Najpierw wybrałam się na Polowanie. Już od jakiegoś czasu czekałam na polską premierę (jakiś rok po światowej, wiadomo jak jest) i nie zawiodłam się. Film był mocny, bardzo realistyczny i ogromnie dający do myślenia. Polecam każdemu, świetne kino - 9/10
Zupełnym przeciwieństwem okazała się Róża, która z całkowicie nieznanych mi powodów ma wszędzie wysoką ocenę i zbiera same świetne recenzje. Przyznam, że w pewnym momencie zastanawiałam się nawet nad wyjściem z sali, ale jakoś wytrzymałam do końca. Na mnie ten film, który porusza przecież ciężki temat, nie zrobił żadnego wrażenia i nie wzbudził spodziewanych emocji. Na ekranie pojawiały się kolejne brutalne sceny, ale nakręcone w tak nietrafiający do mnie sposób, że nie sposób było się w to wczuć. Zawiodłam się ogromnie i obiecałam sobie, że już zawsze przed pójściem do kina będę oglądać trailery - 4/10.
W zeszłym tygodniu wybrałam się na Władzę i przyznaję, że był to taki wybór z braku wyboru. Chciałam gdzieś wyjść wieczorem, ale żaden tytuł nie wydawał mi się super ciekawy. Nie zawiodłam się, był to przeciętny thriller, dobrze się go oglądało, ale niewiele wniósł - wiecie, taki co to za rok nie będę już mogła sobie przypomnieć, o co dokładnie w nim chodziło. Niezbyt wymagająca rozrywka - 7/10.
I wreszcie serial, pierwszy od czasu Suits, któremu udało się mnie wciągnąć. Wiem, że jestem sto lat za wszystkimi z sięganiem po Grę o tron, ale zawsze jest dobry czas na nadrabianie zaległości! Kończę oglądać dostępne odcinki i czekam na nowy sezon. 8/10

4. Ciekawe miejsca w sieci
Postanowiłam trochę zmienić ten punkt i od tej pory będę wspominała wam też o ciekawych miejscach w sieci, na które w ostatnim miesiącu trafiłam. Pierwsze, które mi przychodzi do głowy to post Anwen o tym, jak zrobić koka bez użycia spinek i gumek. Coś wspaniałego, od teraz życie będzie zdecydowanie łatwiejsze :)

5. Najlepszy zakup
Po wielu latach znalazłam w końcu trencz, który nie jest na mnie za długi. Dział dziecięcy Zara, 149 zł. Wiosna mogłaby więc przyjść, żebym miała okazję gdzieś w nim wyjść.













6. Podróże
A i owszem, dzięki zaproszeniu na koncert Justina Biebera miałam okazję przejechać się do Łodzi i choć w drodze powrotnej (noc i jakieś minus piętnaście stopni) tysiąc razy obiecałam sobie, że już nigdy nigdzie nie pojadę przy ujemnej temperaturze, jednak cieszę się, że tak wyszło. Bo okazji do wyjazdów ostatnio jak na lekarstwo, a mi dobrze robi wyrwanie się choć na chwilę poza Kraków.

7. Miejsca w Krakowie
Kolejna zmiana, w końcu o jedzeniu i tak piszę zwykle pod kątem konkretnych miejsc.
 
W marcu całkiem przypadkiem trafiłam do dwóch nowych miejsc na gastronomicznej mapie Krakowa. Pierwszym z nich był Corner Burger (Kazimierz), w którym spodobało mi się wszystko - wystrój, menu, obsługa i ceny. Jest mniej i taniej, niż w moim ulubionym MoaBurgerze i choć to właśnie Moa wciąż jednak pozostaje najlepszym miejscem z hamburgerami, polecam Cornera także.
Jako wielbicielka naleśników nie mogłam nie wstąpić też do Pana Naleśnika (ul. Dolnych Młynów). Przyciągnął mnie wystrój - przepiękne wnętrze! Miła obsługa i całkiem niezły wybór, jednak jeśli chodzi o wersje na słodko, zdecydowanie wygrywa Kolanko (ul. Józefa). Będę czasem wpadać, może uda mi się znaleźć w menu jakiś wyjątkowy smak, ale ze względu na atmosferę, a nie samo jedzenie.

8. Muzyka
Cały marzec upłynął mi pod znakiem Spotify. Pewnie jako jedna z ostatnich osób na świecie dowiedziałam się o tym programie, ale i tak warto o nim wspomnieć. Wcześniej muzyki słuchałam poprzez YouTube, teraz jest znacznie wygodniej. Dzięki Spotify odkryłam też mój hit miesiąca, Biffy Clyro - Many of Horror. Zespół zagra na sierpniowym Coke Live Music Festival, więc oczywiście od razu po tym ogłoszeniu postanowiłam, że kupuję bilet.

9. Ulubione produkty kosmetyczne
W ostatnim miesiącu miałam trzech zdecydowanych ulubieńców. Moja cera kompletnie ześwirowała i w uporaniu się z nią pomagały mi dwa produkty - kojący tonik Celia oraz mgiełka The Body Shop, którą spryskiwałam twarz po nałożeniu podkładu, dzięki czemu nie odznaczał się on tak bardzo na mojej przesuszonej skórze. Trzeci produkt to tusz do rzęs L'Oreal Double Extend, który po kilku miesiącach od otwarcia zaczął czynić cuda i to do tego stopnia, że osobnik płci męskiej (!) zwrócił na to uwagę i zapytał, czy dokleiłam sobie sztuczne rzęsy :)


10. Marzec w obrazku
znalezione u www.ich4pory.pl

Idea publikowania obrazka na dany miesiąc bardzo mi się spodobała, więc może i wy podrzucicie linki do internetowych znalezisk, które ostatnio was rozbawiły? :)

Em

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

(zapowiedź) essence guerilla gardening LE

puszek do paznokci
kolory takie trochę nie do końca, ale pewnie wypróbuję
01 I'm the moss | 02 mission flower

cienie do powiek,
zielony wygląda na bardzo "mój", ciekawe tylko, czy jakość lepsza niż zwykle
01 garden up! | 02 my piece of land | 03 plant the planet

żel do brwi,
właśnie szukam nowego, więc trafili idealnie
01 garden girls | 02 my piece of land

kremowe błyszczyki do ust,
wydaje mi się, że mogą to być nowe kolory matowego błyszczyka, który ostatnio zjechałam na blogu, ale i tak wyglądają fajnie
01 mission flower | 02 floral glam

róże,
kto wymyślił takie odcienie? może to nowy trend - identyczny kolor na ustach i policzkach ;)
01 mission flower | 02 floral glam

lakiery,
pierwszy z lewej wygląda, jakby chciał dołączyć do mojej kolekcji
01 I'm the moss | 02 plant the planet | 03 mission flower | 04 floral glam
pędzelek do stylizacji paznokci
01 to sweep is sweet

gumki do włosów,
czyli od razu wiadomo, do jakiej grupy wiekowej najbardziej chce dotrzeć marka
01 guerilla girls

Zdjęcia pochodzą z www.grinsekaetzchen.blogspot.com

Swoją drogą essence mogło w ramach żartu wrzucić jakąś super dziwną zapowiedź edycji limitowanej. Mam kilka pomysłów, a wy?

Em