wtorek, 28 października 2014

Moja aktualna pielęgnacja włosów

Nie znajdziecie tu wielu wpisów dotyczących pielęgnacji włosów, jednak w tym momencie jestem tak zadowolona z produktów, których używam, że z chęcią podzielę się z wami ich minirecenzjami. Najpierw krótkie przypomnienie: mam włosy długie, niezniszczone farbowaniem ani stylizacją, normalne ze skłonnością do przesuszających i rozdwajających się końcówek. Nie lubię chodzić do fryzjera, ale co jakiś czas się do tego zmuszam i w ten sposób ostatnio pozbyłam się kilkunastu centymetrów. Od tej chwili moje włosy odżyły, zdecydowanie lepiej się układają i znów całkiem je lubię, a pomaga mi w tym kilka niezbędnych kosmetyków.


PUNKT 1. OLEJ

Naczytałam się o zbawiennym działaniu olejów na włosy, więc staram się pamiętać o tym punkcie, ale wychodzi mi to mniej więcej w połowie przypadków. Olej nakładam na kilka godzin przed myciem. Przetestowałam kilka, większych różnic nie widzę, więc z największą przyjemnością sięgam po kokosowy, którego zapach po prostu lubię. Obecnie używam mieszanki oleju kokosowego, jojoba, z awokado i słodkich migdałów firmy Bodhi. Mam tę buteleczkę już od kilku miesięcy, ponieważ zwykle nakładam maksymalnie dwie pompki, żeby nie mieć później trudności ze zmyciem produktu.

PUNKT 2. SZAMPON
Wspominałam już wielokrotnie, że moim absolutnym numerem jeden są szampony w kostce Lush. Używałam już wersji New i Seanik, a obecnie mam tę o nazwie Karma Komba. Uwielbiam ten produkt za wydajność, gęstą pianę i świetne oczyszczanie. Od czasu do czasu - jeśli muszę - wciąż używam szamponów w płynie i za każdym razem z ulgą wracam do kostek Lush.

PUNKT 3. MASKA
Oczywiście po każdym myciu używam odżywki, ale zużywam teraz kilka końcówek i nie mam faworyta, napiszę więc o masce, którą stosuję co kilka myć. Maska Seboradin z ekstraktem z jajka sprawdza się całkiem nieźle po prostu nałożona i spłukana, ale pełnię swoich możliwości pokazuje, kiedy poleżę z nią na głowie przynajmniej pół godziny w gorącej kąpieli. Po zmyciu włosy są niebywale gładkie, lejące, bardzo łatwe do rozczesania i świetnie się układające.


PUNKT 4. ODŻYWKA W SPRAYU
Mam długie włosy, które od niedawna rozczesuję dopiero kiedy już wyschną. Nie wyobrażam sobie robić tego bez żadnego wspomagacza, więc pod ręką zawsze mam coś w sprayu. Z błyskawicznej odżywki Marion jestem bardzo zadowolona - pięknie pachnie, kosztuje niewiele, a przede wszystkim wygładza włosy i ułatwia ich rozczesywanie.

PUNKT 5. TERMOOCHRONA
Suszarki używam bardzo rzadko, zwykle tylko po basenie, za to od kiedy mam lokówkę Babyliss Curl Secret, sięgam po nią kilka razy w miesiącu. Silikonowe serum Marion zabezpiecza włosy, ale przede wszystkim pięknie je wygładza, dzięki czemu znacznie łatwiej jest wkręcić je w lokówkę, no i jest równie tanie jak wszystkie produkty tej marki.

PUNKT 6. OCHRONA KOŃCÓWEK
Kiedy układam włosy po myciu, zawsze sięgam po jakiś olejek, którym mogłabym zabezpieczyć końcówki. Do niedawna używałam tego samego Bodhi, którym olejuję całe włosy, jednak miałam wrażenie, że jest on trochę zbyt rzadki do takiego stosowania. Wygrzebałam więc ze swojej kosmetyczki małą butelkę Amargan (nie mam nawet pojęcia, skąd się u mnie wzięła). Ten olejek jest bardzo gęsty i idealnie nadaje się właśnie do nałożenia na same końcówki włosów.

Tak jak wspomniałam, jestem ostatnio wyjątkowo zadowolona z wyglądu moich włosów. Myślę, że duży wpływ na ich stan - poza wymienionymi produktami - miało zdecydowanie się na rozczesywanie ich na sucho. Do niedawna sobie tego nie wyobrażałam, jednak zmieniłam trochę technikę mycia na taką, która zajmuje trochę więcej czasu, ale znacznie mniej plącze pasma, i jakoś udało mi się przekonać. I nawet przeszła mi już ochota ścięcia włosów na krótko :)

Olejek Bodhi i maskę Seboradin dostałam do przetestowania; decyzja o ich pojawieniu się na blogu należała do mnie.

Zapraszam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych: facebook | instagram | bloglovin

28 komentarzy

  1. Z tego wszystkiego mam tylko odżywkę w sprayu Marion - jak dla mnie niezawodna, pomaga mi rozczesać moje kołtuniki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle ostatnio polubiłam Marion, dobre produkty!

      Usuń
  2. Nie znam żadnego z tych produktów, ale zaciekawiło mnie rozczesywanie na sucho. Zawsze wolałam rozczesywać mokre włosy, bo szczotka wtedy tak miło sunie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie kiedyś nierozczesanie włosów na mokro oznaczało obudzenie się z wielkim kołtunem na głowie ;)

      Usuń
  3. Karma Komba to mój ulubieniec. Pamiętam, jak listonosz przyniósł mi tę kostkę po raz pierwszy i oburzał się, że mu przeze mnie 'cała torba wali'... ;)) Cóż, taki los.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zamówiłam ostatnio kilka produktów Seboradin ciekawe, jak się sprawdzą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Używałam odżywki w sprayu Marion, rzeczywiście jej zapach jest bardzo przyjemny, a włosy są bardziej śliskie i lepiej się rozczesują. Teraz natomiast mam to serum termoochronne i bardzo je lubię. Chcę wypróbować jeszcze spray z tej serii. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Amargan był kiedyś w kissboxie, bardzo go lubiłam. Dla moich włosów odżywki w sprayu są niewystarczające a zawsze mnie korcą....

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi wreszcie udało się kilka razy pod rząd osiągnąć "great hair day", więc mam nadzieję, że jestem blisko odkrycia własnego zestawu ulubieńców i bardzo Ci zazdroszczę, że Tobie już się to udało! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szampon w kostce i maskę Seboradin wpisuję na swoją listę 'must have'! :) Wstyd się przyznać, że do tej pory jeszcze nie wypróbowałam tego szamponu, bo czaaaaję się na niego już dooobry kawał czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. zawsze chcialam sprobowac czegos z lusha ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam jeden szampon Lush, bardzo wygodny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnio dużo czytam o Lushu, ale nie znam.

    Kiedy będziesz robić ranking blogów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w planach nową edycję rankingu, ale nie jestem w stanie w tym momencie określić, kiedy się ona pojawi. To kilkadziesiąt godzin roboty, a ja niestety teraz nie mogę poświęcić na to tyle czasu. Być może w okresie świątecznym w grudniu będę miała więcej luzu, zajrzyj więc pod koniec roku :)

      Usuń
  13. Podczas niedawnego wypadu do Budapesztu mijałam Lusha chyba ze trzy razy i za każdym razem przypominałam sobe o nim po fakcie. Chyba w końcu zamówię kostkę z internetu.

    OdpowiedzUsuń
  14. ja bardzo ostatnio polubiłam się z serum z Marion :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj tak, długie włosy potrzebują trochę wsparcia: olejków,mgiełek. Ja po ścięciu na boba z kolei pilnuję termoochrony, bo stylizacja niestety konieczna :>

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawa pielęgnacja. Serum z Marion uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Marion ma też kuracje 7 efektów z olejkiem arganowym na włosy. To mój ulubiony produkt na końcówki - lekki, ale skuteczny. Tylko w sklepie trzeba zwrócić uwagę czy się kupuje kurację czy odżywkę, bo odżywka jest akurat kiepska.

    OdpowiedzUsuń
  18. chciałabym w końcu wypróbować coś z Lush.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jestem na włosowym etapie zmian po lekturze książki Anwen :) Moje włosy ostatnio mocno się posypały, skóra też nie jest w najlepszym stanie... Czas najwyższy na zmiany. Twoja pielęgnacja bardzo mi się podoba - jest dość prosta i najważniejsze, że daje oczekiwane efekty.
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. Bardzo chętnie je czytam i odpowiadam na każde pytanie! Proszę, nie spamuj jednak - nie zapraszaj do siebie i nie podawaj linka do swojego bloga. Znajdę go w Twoim profilu! Dziękuję.