piątek, 15 sierpnia 2014

Nadmorski niezbędnik kosmetyczny

Mija już prawie tydzień, od kiedy bezczelnie obijam się nad morzem. Pomyślałam, że nie pokażę całej zawartości mojej wyjazdowej kosmetyczki (wiadomo, miniaturki podstawowych produktów pielęgnacyjnych + kilka do makijażu), ale skupię się na tych kosmetykach, bez których nie wyobrażam sobie dłuższego pobytu nad morzem. Są to produkty, które spakowałam do walizki w pierwszej kolejności, żeby na pewno o nich nie zapomnieć.


Do tej pory nad morzem zwykle spałam pod namiotem, więc takie rzeczy jak mokre chusteczki były absolutnie niezbędne i przydawały się codziennie w wielu sytuacjach. Tym razem mieszkam w domku campingowym (luksusy!), ale mimo to chusteczki są w użyciu cały czas. Lubię mieć też mniejszą paczkę, którą zabieram ze sobą na plażę. W trakcie długich podróży (a do takich zaliczam tę z Krakowa nad morze) warto skorzystać z dezodorantu w chusteczkach, którym można się szybko odświeżyć.

Podczas wakacji nie można oczywiście zapomnieć o filtrach przeciwsłonecznych. Co prawda nad polskim morzem pogoda bywa kapryśna, ale warto się zawsze zabezpieczyć. W ładniejsze dni przed pójściem na plażę smaruję się od pasa w górę Ziajką SPF 30, a na nogi kładę Ziaję SPF 15. Zamiast balsamu do ciała pakuję chłodzącą emulsję po opalaniu – rzadko przydają się jej właściwości łagodzące, bo bardzo uważam, żeby się nie spiec, ale jest w sam raz do szybkiego nawilżenia ciała po prysznicu.

O tych filtrach do twarzy pisałam już w zeszłym roku, ale warto wspomnieć o nich raz jeszcze. Myślę, że są to obecnie najlepsze stabilne filtry w swojej kategorii cenowej. Używam ich cały rok pod makijaż (choć nie będę udawać, że codziennie) i z pewnością zużyję jeszcze sporo tubek. Po swatche i więcej informacji odsyłam was do osobnego wpisu.


Nie wiem, co się w tym roku stało, ale nad morzem w ogóle nie ma komarów. Zwykle wieczorami nie można było przed nimi uciec i po paru dniach byłam już cała pogryziona. Przez całe lata stosowałam (jak chyba wszyscy) OFF, a potem wypróbowałam serię Antybzzz i okazało się, że te spraye działają na mnie jeszcze lepiej. Jeśli nie będę miała tym razem okazji użyć tych produktów, to na pewno przydadzą się w Krakowie. I na koniec jeszcze dodam, że ten post nie jest wynikiem współpracy z Ziają, bo jak spojrzałam na zdjęcia, to zauważyłam, że większość produktów jest właśnie tej marki :)

Jest pięknie!
Zapraszam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych: facebook | instagram | bloglovin

35 komentarzy

  1. Czyżbym widziałam książkę HP? ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne! W te wakacje chcę jeszcze raz przeczytać wszystkie, jestem już w czwartej części :)

      Usuń
    2. Też sobie obiecuję co wakacje, ale jakoś nie wychodzi ;) Za to na pewno w przyszłości skompletuję oryginały i będę miała 2 ładne rzędy-przekład i org. ;d

      Usuń
    3. O, ja to samo planuję też z Potterem ale również z całym Pratchettem :D

      Usuń
    4. Pratchetta też bardzo lubię, ale jeszcze nie przeczytałam wszystkich jego książek.

      Usuń
    5. Ja uwielbiam czytać Pratchetta, ale prawie nie wracam do jego książek i po kupieniu dziesięciu przestałam to robić (przerzuciłam się na pożyczanie). Ale oczywiście propsy za Pottera też są! ^^

      Usuń
    6. Też mam wrażenie, że rzadko bym wracała do książek Pratchetta - wolę pożyczać, w bibliotekach jest ich sporo :)

      Usuń
  2. Mleczko z Ziai jest niezastąpione! Towarzyszy mi na każdych wakacjach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też na wakacje zabieram ze sobą preparaty na komary, choć jeszcze mi się nigdy nie przydały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie komary pogryzły dziś w nocy, czyli tuż po napisaniu, że w tym roku ich nie ma!

      Usuń
  4. O tak, to są właśnie niezbędne produkty na plaży ;) wiem coś o tym bo mieszkam nad morzem :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo.. przypomniałaś mi o sprayu na komary;) Własnie pakuję kosmetyczkę na wyjazd:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też mam filtr z Ziaji, w wersji matującej. Uwielbiam od zeszłego roku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja byłam nad morzem w czerwcu i też nie było komarów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. chusteczki podczas podróży to mus :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdzie kupilas okulary?

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz szczęście, że nie ma komarów nad morzem, w górach są, zjadają ludzi w całości :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ziaja króluje u Ciebie w podróży ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pomimo tych chmur przepiękne fotki :)
    Udanego wypoczynku;)

    OdpowiedzUsuń
  13. dziwne, ale od kilku lat komary mnie nie gryzą nic a nic :) dlaczego - nie wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Filtr z Ziaji 50+ używam do cery tłustej i po powrocie z nad Morza (Gdańsk) uważam, że lepiej trafić nie mogłam. Nie mam żadnych oparzeń i podrażnień posłonecznych na twarzy ani zapchanych porów. Przy mojej cerze to zbawienie, pożyczałam nawet go mojemu J. i tez jest zadowolony. Do tego ta cena...Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mój niezbędnik wygląda praktycznie tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja za tydzień jadę nad morze i mój niezbędnik wygląda niemal identycznie :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Chusteczki podstawa :) małe opakowania zawsze są w mojej torebce :) Filtry też podstawa, ale na szczęście na komary wystarcza mi taka wtyczka do kontaktu i spiralka na balkonie, bo takich produktów na ciało baaardzo nie lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zazdroszczę tak długiego pobytu;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Gdzie taka ładna plaża? ;)
    Chusteczki nawilżające znam, też zawsze zabieram na wjazdy. I muszę przyznać, że mój niezbędnik właściwie za bardzo się od Twojego nie różni ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja byłam w tym roku w Darłówku :) Rzeczywiście nawilżone chusteczki to jest cos co musi się znaleźć jadąc nad morze, na plaży zawsze sie przydadzą ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. fajnie, że nie ma komarów, a jak tam biedronki? :) kiedyś była plaga w Świnoujściu i nagle małe słodkie, niewinne biedroneczki zamieniły się w bandę złych, wstrętnych robali ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. Bardzo chętnie je czytam i odpowiadam na każde pytanie! Proszę, nie spamuj jednak - nie zapraszaj do siebie i nie podawaj linka do swojego bloga. Znajdę go w Twoim profilu! Dziękuję.