wtorek, 26 sierpnia 2014

Kosmetyczni ulubieńcy, o których jeszcze nie wspominałam

Nie publikuję na blogu comiesięcznych zestawień ulubionych kosmetyków, dlatego od czasu do czasu zdarza mi się zapomnieć o pokazaniu na blogu naprawdę dobrych produktów. Czas to zmienić! W mojej pielęgnacji znajdują się obecnie cztery kosmetyki, które wyjątkowo dobrze się u mnie spisują. Żadnego z nich nie miałam ze sobą podczas dwutygodniowych wakacji nad morzem i z prawdziwą przyjemnością zaczęłam używać ich na nowo po powrocie.

Pierwszym jest masło do ciała Green Pharmacy z drzewem herbacianym i zieloną glinką. Wygrzebałam je jakiś czas temu z zapasów i postanowiłam w końcu zużyć. Nie sądziłam, że będzie to takie łatwe! Kończy się w rekordowym tempie, bo od pierwszego użycia niezwykle je polubiłam. Jestem zauroczona zapachem - rzeczywiście czuć tu zieloną herbatę i coś jeszcze, czego nie potrafię zidentyfikować. Świetnie odżywia skórę i mimo gęstej konsystencji wchłania się, nie pozostawiając lepkiej powłoczki, więc dobrze spisywało się latem. Produktu zostało mi już tylko na kilka użyć i jestem pewna, że jeszcze do niego wrócę.

Drugi ulubieniec to peeling do twarzy Lirene*, który ze względu na swoją wydajność jest ze mną już od dłuższego czasu. To z pewnością jeden z najlepszych peelingów, jakich używałam (a może nawet najlepszy) - drobinki są niewielkie, ale jest ich bardzo dużo, więc świetnie radzą sobie z oczyszczaniem skóry. Co najważniejsze, produkt nie podrażnia twarzy, a dodatkowo przyjemnie, orzeźwiająco pachnie i można go kupić bez problemu za niewielkie pieniądze w wielu drogeriach.

Tego produktu brakowało mi na wakacjach chyba najbardziej. Już kilka razy wspominałam, że bardzo lubię szampony Lush, ale jak bardzo je lubię, uświadamiam sobie, kiedy muszę czasem użyć produktu w płynie. Nic innego tak dobrze nie oczyszcza moich włosów jak te kostki. Uwielbiam je za wydajność i pianę, nie lubię za niedostępność w Polsce. Obecnie mam zieloną wersję Karma Komba.

Krem do rąk Pharmaceris A* to moje najnowsze odkrycie. W ostatnich miesiącach przewinęło się u mnie sporo kremów i żadnemu z nich nie miałam właściwie nic do zarzucenia, ale już po pierwszym użyciu nowego zauważyłam różnicę. Rzeczywiście ma właściwości regenerujące, świetnie radzi sobie z odżywieniem przesuszonej, ściągniętej skóry, a jednocześnie wchłania się w mig i nie zostawia po sobie śladu denerwującej, lepkiej powłoczki. A teraz najlepsze - mimo że Pharmaceris nie należy do najtańszych marek, ten krem jest dostępny w wielu aptekach internetowych (i pewnie również stacjonarnych) za 7-8 zł. W takiej cenie naprawdę żal go nie wypróbować.

Znad morza, gdzie pogoda była kapryśna, ale jednak głównie wietrzna i słoneczna, wróciłam do mokrego i szarego Krakowa. Wyglądam za okno i nie mogę uwierzyć, że jeszcze kilka dni temu leżałam sobie z książką na plaży! Mam nadzieję, że to jeszcze nie jest całkowity koniec lata, bo szczerze mówiąc zupełnie nie czuję się przygotowana na nadejście jesieni. Plus mojego powrotu jest taki, że - jak widać - znów mam dostęp do moich kosmetyków, więc będę miała o czym pisać :)

Zapraszam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych: facebook | instagram | bloglovin

* Produkty oznaczone gwiazdką dostałam do przetestowania; decyzja o ich pojawieniu się na blogu należała do mnie.

39 komentarzy

  1. Oj ja jestem fanką kosmetyków Green Pharmacy, tego masełka co prawda nie miałam ale płyn do kąpieli i masło różane to dla mnie bajka, zapach cudooo!!:) A szampon Lush chodzi mi już od dawna po głowie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to koniecznie muszę wypróbować to masło różane!

      Usuń
    2. A ja wręcz przeciwnie, jakoś zupełnie mnie do tej marki nie ciągnie...

      Usuń
    3. Ja bardzo lubię też ich spraye do włosów.

      Usuń
  2. Z tych produktów miałam tylko masło Green Pharmacy, mnie zapach jakoś nie zachwycił. Również polecam Ci wersję różaną, o niebo lepsza! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi właśnie bardziej odpowiada wersja "herbaciana". Chyba co kto lubi ;)

      Usuń
  3. Ale mnie zaciekawiłaś tymi kostkami od lush !! Nigdy nie miałam takiego szamponu , szkoda, że w PL nie możemy ich dostać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim brat przyjaciółki zaczął przywozić mi je z Anglii, kupowałam na Allegro - poszukaj tam :)

      Usuń
  4. Szampony Lusha są fenomenalne - uwielbiam je.

    Rozejrzę się za tym peelingiem Lirene. Nie mogę znaleźć dla siebie w tym temacie kosmetyku idealnego, a baaardzo jakiegoś sprawdzonego i dobrego produktu potrzebuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie wypróbuj ten peeling, jestem przekonana, że będziesz zadowolona.

      Usuń
  5. Jeśli chodzi o masła do ciała, to ja po prostu zakochałam się w produkcie Farmony z linii Tutti Frutti o zapachu karmelu i cynamonu. CO ZA ZAPACH. Na dodatek bardzo długo się utrzymuje! Myślę, że zimą to może być hit na blogach - ja akurat korzenne zapachy lubię niezależnie od pory roku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masło miałam już dwa razy w ciągu ostatnich kilku lat. Rzeczywiście zapach jest piękny, ale tak mocny, że produkt nie nadaje się do nakładania na całe ciało. W zeszłym roku podpatrzyłam u Anwen, że stosuje je jako krem do rąk i chyba też tak zrobię :)

      Usuń
  6. Tego masełka z GP jeszcze nie używałam, ale to chyba kwestia czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety w Krakowie dziś pogoda koszmarna :( miałam kiedyś ten peeling Lirene i też byłam z niego bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny dzień jest okropnie :( Na szczęście jutro ma się to zmienić!

      Usuń
  8. Nie miałam żadnego z przedstawionych produktów. Używałam peelingu Lirene, ale gruboziarnistego. Za bardzo się nie sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie małe drobinki świetnie się spisują, więc może ten spodobałby Ci się bardziej.

      Usuń
  9. Muszę rozejrzeć się za tym masełkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Peelingowi z Lirene muszę się bliżej przyjrzeć :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Też bardzo lubię to masło do ciała i po wykończeniu pierwszego opakowania zaraz kupiłam kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Skuszę się na tą kostkę od Lush :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Szampon w kostce wyglada bardzo ciekawie, jeszcze nie mialam z tym przyjemnosci

    OdpowiedzUsuń
  14. Używam teraz akurat masło do ciała Green Pharmacy, ale o zapachu róża i zielona herbata. Moje też się szybko kończy, bo polubiłam je używać. Natomiast ten krem do rąk Pharmaceris u mnie się nie sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
  15. W stosunku do szamponów Lusha życzyłabym sobie chyba tylko jednego: żeby wypuścili wersję bez SLS ;-)
    Mają też odżywki w tej formie - próbowałaś może?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie próbowałam, może przy okazji kolejnej wizyty w Lushu :)

      Usuń
  16. W wersji różanej masło green pharmacy jest jednym z moich ulubionych, mam już któreś z kolei pudełko i jestem zachwycona <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Dawno skończył mi się juz peeling i jakoś nic mnie nie kusilo do tej pory, ale skoro piszesz ze lirene taki cudny to może faktycznie się skuszę. Nie lubię zbyt intensywnych zdzierakow także może akurat mi się spodoba:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jest mimo wszystko dość intensywny, bo drobinek jest bardzo dużo.

      Usuń
  18. Bardzo lubię ten krem do rąk od PHARMACERIS - jest fantastyczny i doskonale sobie radzi z moją "zazwyczaj" szorstką skórą :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Skąd ściągasz lasha? Allegro, jakaś internetowa drogeria? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ściągam, czekam na wyjazd za granicę i wtedy robię zakupy - ostatnio we Włoszech.

      Usuń
  20. Szampon Lush bardzo chciałabym wypróbować. Słyszałam o nim wiele dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  21. ten szampon z lush mnie mega ciekawi ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. Bardzo chętnie je czytam i odpowiadam na każde pytanie! Proszę, nie spamuj jednak - nie zapraszaj do siebie i nie podawaj linka do swojego bloga. Znajdę go w Twoim profilu! Dziękuję.