Czy jest tu ktoś pamiętający początki mojego bloga? Długie wpisy o edycjach limitowanych essence - kiedy tylko pojawiała się nowa kolekcja, biegłam jak szalona do sklepu i kupowałam przynajmniej połowę produktów. Tamte czasy minęły bezpowrotnie. Oto nastał dzień, w którym mogę napisać: pierwszy raz od miesięcy (sic!!!) kupiłam coś z limitowanki. Całkiem fajnie było przypomnieć sobie te emocje towarzyszące wchodzeniu do sklepu i podchodzeniu do szafy. Oczywiście teraz już tak tego nie przeżywam, ale ucieszyłam się, kiedy dziś na półce zobaczyłam czekającą na mnie ostatnią sztukę bronzera z najnowszej edycji limitowanej essence beach cruisers.
W kolekcji znajdują się jeszcze inne produkty: lakiery, błyszczyki, cienie, bardzo ładny róż (brałabym, gdybym nie miała podobnego), piękne eyelinery (brałabym, gdyby choć jeden nie był zmacany) i śmiesznie droga kosmetyczka. Puder brązujący jest dostępny w jednym odcieniu 01 life is a beach, ma 10g, został wyprodukowany w Polsce, jest ważny 24 miesiące od otwarcia i kosztuje 12,99 zł.
To zdjęcie najlepiej oddaje kolor pudru |
Puder składa się z dwóch części - brązującej, która jest całkowicie matowa, i rozświetlającej, mającej złote drobinki. Bronzer jest średnio napigmentowany, więc będzie dobry dla osób, które nie mają jeszcze wprawy z nakładaniem tego typu produktów na twarz - ciężko sobie nim zrobić krzywdę.
Kolor jest ciepły (nie aż tak pomarańczowy jak na zdjęciu powyżej), ale ochładza go część rozświetlająca, więc sami możemy zdecydować, czy chcemy mocniejszy, matowy, bardziej ciepły odcień czy delikatniejszy, chłodniejszy, z drobinkami. Oczywiście nie jestem w stanie powiedzieć, czy jest trwały i ogólnie jak się nosi, bo mam go od zaledwie paru godzin. Celowo umieszczam ten wpis tak szybko, kiedy macie jeszcze w ogóle szansę go kupić. Pamiętajcie, to edycja limitowana, więc trzeba się spieszyć.
No dobra, wszystkie obowiązkowe cechy produkty omówione. Przejdźmy jednak do najważniejszego. TEN BRONZER OBŁĘDNIE PACHNIE. KOKOSEM!!! Niczego więcej nie trzeba było, żeby przekonać mnie do zakupu :)
Wracając do początku wpisu - jest tu ktoś, kto pamięta limitkowo-essencowo-szałowe początki bloga? Dajcie znać!
Powąchałam wczoraj - faktycznie pachnie :D
OdpowiedzUsuńjestem z niego bardzo zadowolona :)
PS. Ja pamiętam i też w tym szale uczestniczyłam!
UsuńI też mi przeszło ;)
A nie mówiłam! Użyłam go dziś rano i oczywiście znów musiałam powachac :)
UsuńOjjj pamiętam jeszcze za czasów mojego pierwszego bloga :) u mnie szał na Essence też przeszedł, ostatnio nic nieczachwyca tak jak kiedyś :D
OdpowiedzUsuńPytanie brzmi: czy to my stalysmy się bardziej wybredne czy po prostu poziom edycji limitowanych tak spadł.
UsuńJa myślę, że ani jedno, ani drugie. Essence jest o tyle fajne, że ma nie najgorszej jakości produkty za niską cenę - na początek kosmetycznej drogi są świetne. Później już nie bierzesz, bo wszystko masz, a to bardziej polecają z firmy X, a to z Y. Każdy zakup dziś analizuję z wszystkich stron - czy się opłaca, czy jest mi potrzebny, czy nie lepiej kupić coś droższego, a pewnego ;)
UsuńW tym co piszesz jest dużo prawdy. Przy budowaniu kolekcji kosmetyków od zera naturalne jest kupowanie więcej i taniej. Teraz zdecydowanie bardziej rozważam każdy zakup i częściej decyduje się na droższe produkty. Ale sentyment do essence pozostał :)
Usuńa ja mysle, ze z czasem czlowiekowi wszystko sie nudzi :) nastepuje przesyt i tyle. tak samo mialam ze slynna gra na fb farmville, trzaskalam w to kilka razy dziennie przez 1,5 roku az pewnego dnia poczulam, ze juz mi sie nie chce. a wczesniej nie wyobrazalam sobie tego dnia :) niedawno myslalam sobie o tym wlasnie, ze szkoda, ze nie pokazujesz juz limitowanek. to wlasnie dzieki ich pokazywaniu zawitalam i zostalam na twoim blogu, teraz wchodze juz rzadziej :( mimo iz moze ze 3 kupilam cos z essence, bo czesc limitek do mnie nie docierala albo wszystko bylo juz przebrane to uwielbialam ogladac te nowosci. moze wrocisz do postow dotyczacych limitek essence i catrice?
UsuńDzięki za komentarz :) Ja po prostu nie widzę już większego sensu w publikowaniu tego typu wpisów - mnie samą interesują one tak sporadycznie, że nie chcę "zaśmiecać" bloga samymi zapowiedziami, które mi samej wydają się nudne. Ale jak już się zdecyduję na jakiś zakup, to na pewno będę od razu pokazywać :)
UsuńLimitka już jest wszędzie ?
OdpowiedzUsuńjak tak to pędze dzisiaj po ten puder <3
Powinna być we wszystkich Naturach.
UsuńO jaaa... zajrzę dziś u siebie do Natury, albo Hebe. Może będzie u mnie dostępny. /P.
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem limitka jest w Naturach.
UsuńI w Hebe też - jak wynika z komentarza poniżej :)
UsuńTeż go kupiłam, ale jeszcze nie otwierałam- czekam na weekend jak będę miała czas żeby zrobić mu zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńJa musiałam szybko robić zdjęcia od razu po zakupie bo teraz już jestem w drodze do Warszawy :)
UsuńJa od poniedziałku powstrzymuję się przed otwarciem i zmacaniem go :P Kiedy już prawie pękam przypominam sobie, że zmacany będzie brzydko wyglądał na zdjęciach :P Jak dobrze, że już jutro weekend ;)
UsuńOj szał limitek essence...te emocje! to wyczekiwanie:D! wczoraj byłam w Naturze i kupiłam turkusowy eyeliner i turkusowy piasek:) puder wygląda bardzo ładnie, ale mam ich tyle, że nie było sensu brać kolejnego;) gdyby nie to, to pewnie bym wzięła;)
OdpowiedzUsuńChciałbym jeszcze niebieski eyeliner, może uda mi się gdzieś w Wawie trafić na niezmacany :)
UsuńBronzerów nie używam, ale ciekawi mnie swoim wyglądem i tym zapachem :D
OdpowiedzUsuńŁadne opakowanie i wzór palmy :D ale wygląda na dosyć ciemny odcień a ja jestem blada :D
OdpowiedzUsuńSam odcień jest dość ciemny, ale bronzer nie jest bardzo napigmentowany.
UsuńMam go i niedługo pojawi się jego recenzja :D Róż i mgiełka z tej kolekcji też są bardzo fajne!!
OdpowiedzUsuńRóż kusil, ale wmowilam sobie, że mam bardzo podobny i jakoś dałam radę mu się oprzeć :)
UsuńFajnie wygląda :))
OdpowiedzUsuńJa sama kiedyś kupowałam połowę limitowanych produktów, ale też jakoś mi przeszło ;p
OdpowiedzUsuńTeż kupiłam, u mnie był w Hebe. Róż też kupiłam, bo nie miałam takiego, a bardzo chciałam odkąd przegapiłam ten z Miami.
OdpowiedzUsuńTen z Miami wciąż jeszcze mam i uwielbiam go! Teraz jest bardzo podobny produkt w stałej ofercie.
UsuńO jeny, nie wiedziałam, że pachnie! Kurde, teraz zachciałam go mieć, ale mam już tyle bronzerów... :/ zobacze, jak go dostane to znaczy, że był mi pisany i kupie :P mam za to eyelinery i jestem bardzo zadowolona, ten brązowo-złoty to taki spoko produkt to delikatnego, dziennego makijażu, ale za to zielony to absolutny szał, ten kolor jest boski i uwielbiam go <3 wczoraj nosiłam do zielonych rzęs (tusz też od essence) i tak mi się to podobało :D
OdpowiedzUsuńco do limitek odnoszę wrażenie, że są mniej atrakcyjne, niż kiedyś. choćby z tego względu, że jednak wiele rzeczy się powtarza i nasze "kolekcje" rosną. wiele rzeczy już poprostu mam i nie mam co kupować, choć ładne. a dla młodszych dziewczyn, które mają mniej kosmetyków takie limitki mogą być bardziej atrakcyjne :D
Mam ochotę na ten morski, pasowalby mi właśnie do zielonego tuszu, który ostatnio cały czas używam <3
UsuńFajnie, że go pokazujesz, bo akurat zaraz jadę do Natury i może akurat na niego trafię :) Mnie też dawno nic nie ruszyło z limitem, z tej podoba mi się właśnie ten bronzer i linery :D
OdpowiedzUsuńI jak poszły zakupy? :D
UsuńWłaśnie o nich piszę i wróciłam tutaj, żeby skopiować link do Ciebie :D
UsuńKupiłam i bronzer i linery, udało mi się trafić na pełny stand :D
Super, już sprawdzam :)
UsuńDawno temu kupiłam bronzer rozświetlający z Essence i też ma ten cudowny zapach :) Produkt ma słabą trwałość, ale zapach wszystko wynagradza ;)
OdpowiedzUsuńKtóry to był dokładnie produkt, bo nie kojarzę? :)
UsuńCiekawi mnie zapach, bronzerów u mnie aż za dużo, więc mimo że kusi nie dam się ;)
OdpowiedzUsuńGdybym miała Naturę gdzieś blisko siebie to z pewnością bym go kupiła :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to poziom tych limitek tak spadł, już nic mnie nie kusi.
OdpowiedzUsuńAle mówisz... kokos? :> Mam tyle bronzerów, używam jednego, ale chcę!
Kokosowy zapach wakacji :))
UsuńRóżu będę szukać ;>
OdpowiedzUsuńBardzo ładne ma kolory, faktycznie dość bezpieczne :) Szkoda, że mnie nie ma w PL, może bym się na niego skusiła, chociaż jakoś unikam brązerów ;)
OdpowiedzUsuńTen bronzer strasznie kusi i mnie :) Podobnie jak promocja 1+1 w naturze na produkty naustne. Ale będę twarda (chyba) :)
OdpowiedzUsuńJa byłam twarda choć już prawie szłam do kasy z dwoma blyszczykami Maybelline, ale ostatecznie odlozylam na półkę :)
Usuńnie wydaje mi się, żeby to był tego, że dojrzewamy, albo mamy już dużo kosmetyków. Gdyby Essence wpadło na pomysł reedycji starych limitowanek (marzenie ściętej głowy) to rzuciłabym się na nie z pazurami. Szczególnie 50's Girls Reloaded, Black & White i Vampire's Love - to moje top 3 i na pewno ogołociłabym całe stoisko, gdyby się jakimś cudem pojawiły.
OdpowiedzUsuńżeby to był problem*, późna godzina to i pierdoły wypisuję :D
UsuńMuszę zrobić własną listę najlepszych edycji wszech czasów :) dobry pomysł na wpis.
UsuńJa mam ten ze stałej oferty i też pachnie kokosami. Jest trwały i dobrze napigmentowany. Poza tym jest olbrzymi :)
OdpowiedzUsuńOj, pamiętam jak z wypiekami na twarzy wchodziłam na Twojego bloga, kiedy w blogrollu pokazał mi się nowy post o limitce Essence. Ale mi też to minęło i jak dotąd daawno już nie kupiłam żadnego limitowanego produktu. Jestem zaskoczona, że ten bronzer pachnie kokosem :O Ale nie skuszę się, bo poszukuję raczej chłodniejszego odcienia :)
OdpowiedzUsuńMam na niego ochotę. Nie wiem czy się skusić... ? :D
OdpowiedzUsuńTak, pamiętam limitkowe szaleństwo! Ja np.jeszcze w liceum, zaraz po lekcjach codziennie łaziłam do Natury w poszukiwaniu nowej limitowanki :D Ah, to były czasy... :D
Kokosowy mówisz? Omnomnom :) Ogólnie fajnie wygląda, ale nie potrzebuję kolejnego bronzera, na razie zadowalam się kuleczkami z Avonu ;p Bardziej mnie kusi ten turkusowy eyeliner :D
OdpowiedzUsuńCzuję się wywołana do odpowiedzi! Pamiętam początki Twojego bloga oraz jak się wymieniałyśmy wrażeniami z kilkoma tak samo zakręconymi na ich punkcie, pamiętam też wspólne poszukiwania "podnośników" Catrice i innych rozświetlaczy przeróżnych, bo jak wiadomo: rozświetlacze, bronzery i róże perłami większości L.E. Cosnovy:)
OdpowiedzUsuńDo dziś nie odżałowałam Creamylicious L.E. ech...ale ten czas leci!
To prawda, nieważne co było w limitce, róż/bronzer/rozświetlacz zawsze musiał być mój :)
UsuńŻeby wszystkie limitki od nich były tak dobrze dostępne, to byłoby fajnie :D też ostatnio wpadłam do Natury i kupiłam ostatnią sztukę tego bronzera :-p ale jeszcze go nie wypróbowałam ;-)
OdpowiedzUsuńEmciu, to ja dzięki Tobie kupiłam pierwsze kosmetyki Essence, bo zawsze mi się zdawało że to kosmetyki tylko dla nastolatek czyli czyt. nietrwałe...:-) Teraz do Ciebie zaglądam, bo wiem że zawsze wywęszysz coś z nowości. zastanawiało mnie jedynie, co robisz z taką ilością kosmetyków, których data ważności jest dość krótka ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Natka
Leżą sobie i używam ich na zmianę, a jak się psują, to wyrzucam. Nie zależy mi na tym, żeby zużyć je do końca :)
UsuńWielkie, wielkie dzięki za tego posta! Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze go kupić:-) Uwielbiam zapach kokosa, to po pierwsze. Po drugie naprawdę brakuje mi delikatnego bronzera i prześwietlacza na co dzień! Chcę, muszę mieć!
OdpowiedzUsuńPolecam, dziś kolejny raz go użyłam i znów poczułam się przez ułamek sekundy jak na wakacjach - to ten zapach!
UsuńHeh kiedyś tez biegałam za tymi limitkami jak szalona :) Teraz już nawet nie śledzę tego co będzie.
OdpowiedzUsuńŁadne tłoczenie, chętnie przyjrzę się temu bronzerowi jak spotkam go w sklepie.
OdpowiedzUsuń:) ja właśnie odnalazłam Ciebie dzięki wpisom o limitowankach:) i choć mój szał także już przeszedł to taki wpis raz na jakiś czas mega mnie miło zaskoczył:) teraz już nie kupuję wszystkiego co mi się podoba- bo jest tanie:) ale zawsze jak jestem w naturze czy w hebe to podchodzę do szaf sprawdzić, co tym razem essence czy catrice nam oferuje:) te opakowania są zawsze takie ładne, kolorowe- fajnie się na to patrzy:)
OdpowiedzUsuńDzięki, że się odezwałaś! :) Jak już jestem w drogerii to też zawsze patrzę, czy nie pojawiło się coś nowego. Prawda jest jednak taka, że ostatnio bardzo rzadko bywam w takich miejscach, zupełnie mi nie po drodze - może to i lepiej ;)
UsuńNie kupilam tego brązera (nie mogę przebolć tego, że to poprawna forma:P bronzer brzmi dużo lepiej), bo mimo, że wizualnie mi się podobał to mam już parę takich produktów. Ogólnie nic z tej limitki nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńSama kiedyś oczekiwałam na te limitki, ale po pierwsze bywały lepsze produkty(jak złoty cień w kremie z balleriny, srebrny rozświetlacz z jakiejś zimowej limitki, rozświetlacz circus) a po 2 miałam wtedy sporo mniej kolorówki i łatwiej było znaleźć coś czego nie mam/nie mam bardzo podobnego.
Bronzer to zapożyczenie, nie jest uznawane przez językoznawców za błąd. Jeśli znalazłaś gdzieś wypowiedź na temat wyższości brązera nad bronzerem, podrzuć proszę link, chętnie się z nim zapoznam :)
UsuńZłoty cień z Ballerina Backstage - fantastyczny produkt <3