piątek, 12 lipca 2013

5 powodów, dla których nie zmienię mojego fryzjera

Zacznijmy od tego, że nie lubię chodzić do fryzjera. Wiem, że dla niektórych to czysta przyjemność, ale nie dla mnie. Po prostu nie lubię i już. Niestety nie mam też w otoczeniu nikogo, kto umiałby podciąć mi końcówki zgodnie z moimi życzeniami, więc raz na jakiś czas rzeczywiście umawiam się na wizytę (z maksymalną częstotliwością co sześć miesięcy - wiem, źle). Tym razem do decyzji przekonał mnie tragiczny już stan końcówek (po 10 miesiącach to nic dziwnego) i to, że długość włosów zaczęła mi po prostu przeszkadzać.

przed
W grę wchodził tylko jeden salon i tylko jedna fryzjerka. Chodzę do niej od ośmiu lat i już dawno się nauczyłam, że skoki w bok nie kończą się dobrze.

1. Robi dokładnie to, o co się ją poprosi
Tak, wie ile to jest jeden centymetr. Z trzech nie robi się nagle dziesięć, a z siedmiu piętnaście. Ewentualnie zasugeruje, że przydałoby się trochę więcej, ale nic na siłę. Prosząc o lekkie wycieniowanie włosów nie wyjdziemy z kolei z fryzurą małpy na głowie.

2. Potrafi odwzorować fryzurę z gazety
Jako że od przedszkola mam długie włosy i ciężko tu o eksperymenty, opowiem tylko o jednym przypadku. Kilka lat temu zobaczyłam w gazecie zdjęcie jakiejś gwiazdy, która miała piękną grzywkę, naturalnie układającą się na bok w falę. Oczywiście zapragnęłam wyglądać tak samo. Fryzjerka powiedziała mi, że na moich włosach taka grzywka nie będzie się układać, chyba że codziennie będę ją prostować, podkręcać i lakierować. Oj tam, oczywiście postanowiłam zaryzykować. Grzywka wyszła identyczna jak na zdjęciu. Oczywiście nie układała się w ogóle i po tygodniu zaczęłam ją zapuszczać.

Wciąż nie jestem dobra w robieniu
zdjęć włosom, więc nie do końca to
widać, ale poszło ok. 7 cm :)
3. Nie muszę myć głowy w salonie
Powiedzcie, też tak macie, czy jestem jakimś dziwnym wyjątkiem? Nie lubię chodzić do fryzjera, to fakt, ale jeszcze bardziej nie lubię myć tam głowy. Zawsze więc robię to w domu, suszę włosy, na miejscu fryzjerka moczy mi je tylko wodą w sprayu i jest ok. Bez zdziwienia i kręcenia nosem :)

4. Nie muszę rozmawiać, jeśli nie mam na to ochoty
Wiem, że wiele osób uwielbia rozmawiać z fryzjerami, kosmetyczkami i lekarzami w trakcie wizyty. Ja czasem też, ale nie zawsze i moja fryzjerka bardzo szybko to łapie. Szkoda, że wszyscy ludzie na świecie nie mają takiej zdolności ;)

5. Jest (względnie) tanio
Pewnie w niektórych osiedlowych salonach biorą dwa razy mniej i prawdą jest, że cena za strzyżenie w ciągu ośmiu lat skoczyła z 18 na 40 zł, ale dla mnie wciąż jest jak najbardziej ok.

+ BONUS
Do napisania tej notki tak naprawdę zainspirowała mnie jednak jedna konkretna sytuacja. Kiedy szłam ostatnio podciąć włosy, udało mi się zabrać ze sobą też moją mamę. Nie była przekonana, ale jakoś ją namówiłam. Dwie godziny później obie wyszłyśmy z salonu z wielkimi uśmiechami na twarzach. Ona, bo dzięki świetnie dobranej farbie i fryzurze odmłodniała o kilka lat. Ja, bo dawno nie widziałam jej tak uśmiechniętej i zadowolonej ze swojego wyglądu.

Podcięcie moich końcówek - 40 zł
Farba + zupełnie nowa fryzura u mamy - 115 zł
Uśmiech na naszych twarzach - bezcenny :)

Z czystym sumieniem polecam wam więc moją ulubioną fryzjerkę, czyli Iwonę z salonu PaulaXHair na ul. Czystej w Krakowie. Cennik, kontakt i wszystko inne znajdziecie tu: http://www.paulaxhair.pl/

A wy czemu nie zmienicie swojego fryzjera? :)

Em

P.S. Ponownie podpięłam domenę, która ostatnio szwankowała. Dajcie znać, czy nie mieliście problemów z dostaniem się tutaj.

93 komentarze

  1. Zaciekawiłaś mnie, może się wybiorę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam żadnych problemów z dostaniem się tutaj :)

    Podpisuję się pod wszystkim, co napisałaś. Niestety nie znalazłam w moich okolicach jeszcze takiego fryzjera, a najwyższy czas podciąć końcówki. Też nie przepadam za rozmową z fryzjerem, nie lubię mycia włosów w salonie i ogólnie nie lubię wizyt u fryzjerów.

    Teraz włosy wyglądają dużo lepiej, widać, że końcówki 'ożyły' :D

    OdpowiedzUsuń
  3. @nicr, koniecznie daj znać jak było jeśli się zdecydujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Balbina Ogryzek, super, może już wszystko będzie ok :)

    O, czyli jednak jest nas więcej! Sama na każdym kroku spotykam się z opiniami, że wizyta u fryzjera to "czysta przyjemność" i takie tam ;)

    Końcówki już były okropne, największą różnicę teraz widać kiedy zrobię warkocz.

    OdpowiedzUsuń
  5. wczoraj miałam kłopot z wejściem na Twojego bloga przez domenę, ale teraz weszłam bez problemu :)
    ja właśnie zmieniam fryzjera i mam nadzieję, że w końcu trafię na odpowiedniego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. @onepart0fme, wczoraj wszystko było zmieniane, więc domena rzeczywiście mogła nie działać. Dziękuję za info :)

    Cieszę się, że tak szybko trafiłam na dobrego fryzjera, dzięki temu chyba jeszcze nie miałam kompletnej katastrofy na głowie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi też się wszystko bezproblemowo załadowało i pokazało w blogrollu :)
    Ja mam swoją od 3 lat ukochaną fryzjerkę w Krakowie - panią Basię, właścicielkę Atelier Bernady przy galerii kazimierz. Ona w końcu zrobiła mi fryzurę, która mi pasuje, odpowiednio ścięła grzywkę i mimo że wyprowadziłam się z Krakowa, zawsze tam do niej jeżdżę na podcinanie i strzyżenie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. @M., o, nawet pokazało się w blogrollu! Fajnie, bo bałam się, że nie będzie się aktualizowało.

    Moja przyjaciółka była ostatnio u fryzjera gdzieś koło Galerii Kazimierz i była zadowolona. Muszę zapytać, czy to nie to samo miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja w ogóle nie chodzę do fryzjera. Sama obcinam sobie włosy i sama je farbuję. Dawniej chodziłam, moje wlosy były wtedy dość mocno kręcone i żadem, po prostu żaden fryzjer nie potrafił ich obciąć tak abym była zadowolona. Robią masówkę, nie biorą pod uwagę owalu twarzy klienta, czy tego jakie ma sie włosy po prostu ciachają na mokro coś tam cieniują i won. A potem tragedia. Niedawno byłam zmuszona iść do fryzjera przed moim ślubem, zrobiłam chyba tuzin fryzur próbnych, żaden fryzjer nie potrafił odwzrorować fryzury ze zdjęcia, tylko robili po swojemu. W rezultacie wybrałam to co wyglądało najlepiej i byłam w miarę zadowolona. Dzis wiem, że lepiej uczesałabym się sama. Mam już dość robienia z siebie królika dośwadczalnego, bo tym razem może będzie dobrze. Bojkotuję fryzjerow i już :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam problemów z dotarciem tutaj :)

    Ja tam się fryzjerów boję i nie chodzę :D Włosy zawsze podcinała mi mama, a ostatnio zaczęłam to sama robić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Też mam swoją jedną, sprawdzoną fryzjerkę. I trzymam się jej przede wszystkim dlatego, że nie wciska mi swoich wizji fryzur i rozumie to, że włosy zapuszczam :) I najważniejsze 1 cm to 1 cm ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. @rose vanilla, ja sobie ufam mniej niż mojej fryzjerce! Wiem jednak o czym piszesz, bo zanim trafiłam na Iwonę byłam kilka razy w sieciówkach typu Jean Louis David czy Hair Coif i widać było, że wszystkie klientki obcinane są tak samo - podcięcie i wycieniowanie bez żadnego pomysłu. Potem na pierwszej wizycie u Iwony włosy znów zostały wycieniowane, ale efekt był zupełnie inny niż wcześniej i taką fryzurę nosiłam kilka lat. Potem cieniowanie mi się znudziło i teraz noszę po prostu w miarę równe.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ceny w salonach obecnie są tragiczne. Masz rację, wzrosły o bardzo dużo w przeciągu kilku lat. Ja mam u swojego fryzjera całkiem podobnie, jak Ty - nie muszę gadać, nie muszę myć włosów. Za podcięcie końcówek płacę jakieś 25-30zł, bo mieszam na zadupiu i jeszcze tak drogo nie jest :D

    OdpowiedzUsuń
  14. @narja, cieszę się :) Moja mama niestety podcina krzywo, a potem wyrównuje, wyrównuje, wyrównuje... i połowy włosów nie ma :D

    OdpowiedzUsuń
  15. @April, 1=1 to taki banał, a jednak wciąż niewielu fryzjerów się tego trzyma woląc realizować swoje wizje.

    OdpowiedzUsuń
  16. @Agusiak747, płacenie 18 zł było super, ale jak na krakowskie warunki 40 zł wciąż jest ok, zwłaszcza że fryzjer blisko centrum.

    OdpowiedzUsuń
  17. Przybij piątkę, też nie lubię wizyt u fryzjera. U kosmetyczki zresztą też. Nie cierpię jak ktoś dotyka moich włosów i twarzy. Mnie czeka wizyta w tą sobotę. Raz, że pora (ostatni raz byłam w sierpniu w zeszłym roku :P), a dwa- idę na wesele. Fryzury robić nie będę, ale z ładnie ułożonymi i podciętymi będe wyglądać znacznie lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dla mnie tez wizyta u fryzjera nie jest przyjemnoscia. Bardzo ladnie masz podciete koncowki, tez chcialabym znalezc taka fryzjerke :)

    OdpowiedzUsuń
  19. @Beauty_Station, w życiu nie byłam u kosmetyczki (poza przekłuwaniem uszu) i raczej się to szybko nie zmieni. U fryzjera byłam we wrześniu, więc niewiele później niż Ty. Podcinanie włosów co 3 miesiące jest u mnie nie do zrealizowania.

    OdpowiedzUsuń
  20. @powiew inspiracji, jak odwiedzisz Kraków, to wiesz gdzie iść! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie zmieniam fryzjerki, bo:
    1. wie ile to 1cm z długości
    2. potrafi mi wybić z głowy głupie pomysły, które by mi zniszczyły włosy, wyjaśniając dokładnie co musiałaby zrobić by osiągnąć dany efekt i jakie byłyby skutki
    3. Sama większość życia miała barrrrdzo długie włosy i wie z autopsji co mi podsunąć by moje dłuuugie mogły być piękne
    4. z powodu wymienionym w pkt 3 nie jest zazdrosna o piękne, długie włosy klientki (czyt. nie ma zapędów by ją ich pozbawić), ani nie widzi w nich pola do artystycznego wyżycia się (czyt. wygryzienia na krótko)

    OdpowiedzUsuń
  22. ja wciąż szukam "mojej" fryzjerki. W poniedziałek odwiedzam kolejną. Mam nadzieję, że nie wyjdę w takim stanie jak ostatnio... :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie mam takiej fryzjerki i tak samo nienawidzę fryzjera. I w sumie z wszystkimi Twoimi punktami się zgadzam prócz mycia, bo akurat mycie u fryzjera lubię, włosy są potem takie fajne :) Od października przenoszę się do Krk, więc może będę miała okazję wybrać się do Twojej fryzjerki :)

    OdpowiedzUsuń
  24. @Antares, a więc jest takich więcej! Super, może zostawisz dokładne namiary na tę fryzjerkę?

    OdpowiedzUsuń
  25. @bloodydragon, co Ci zrobił ostatni piekielny fryzjer?

    OdpowiedzUsuń
  26. @Booklover, oczywiście serdecznie polecam! :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Bronię się rękami i nogami przed przestąpieniem progu salonu fryzjerskiego. Mam bardzo niemiłe doświadczenia z okresu nastoletniego i od kilku ładnych lat końcówki podcinam sobie sama. Praktyka czyni mistrza ;)

    Masz bardzo ładny, naturalny kolor włosów :) Będę starała się osiągnąć podobny efekt na mojej głowie po nieudanym eksperymencie...

    OdpowiedzUsuń
  28. @Grumpy, bardzo dziękuję, też lubię ten kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  29. W sumie w tym momencie mam dwie fryzjerki, które z w/w odwiedzam. Jedna odradziła mi asymetrię i zaproponowała coś co zawsze się u mnie sprawdza z racji gęstych i grubych włosów czyli podcięcie i wycieniowanie a druga podcięła mi dokładnie włosy tyle cm ile chciałam. Wiem...mam szczęście :))

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja nie natrafiłam na dobrą fryzjerkę:(

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja od ok.3 lat chodzę do tej samej fryzjerki. A najlepsze jest to, że kiedy zobaczyłam ją po raz pierwszy pomyślałam - " O nie, za nic w świecie nie oddałabym moich włosów w ręce kobiety z takim CZYMŚ na głowie!" COŚ, czyli nieokiełznana burza szalonych loków, układająca się w bliżej nieokreślony kształt. :) Ale jak to mawiają - szewc bez butów chodzi. P. Magda, bo tak ma na imię "moja" fryzjerka to przesympatyczna kobieta, która lubi to, co robi, a robi to świetnie. Lubi szaleństwa i cieszy się, kiedy klient/-ka postanawia zmienić swoją fryzurę na coś odlotowego, ale nie namawia na siłę na zmiany, słucha, czego się od niej wymaga i wykonuje to bardzo dobrze. Teraz śmiejemy się razem z moich dawnych uprzedzeń, a ja cieszę się, że przekonałam się do pierwszej i jak się okazało nie ostatniej wizyty i niej.

    OdpowiedzUsuń
  32. czytając wpis trzymałam kciuki żebyś była z Krakowa więc jak zobaczyłamw "o mnie" to się ucieszyłąm baaaardzo ;d właśnie szukam dobrego fryzjera :) dziękuje za ten wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja również nie przepadam za wizytami u fryzjera. Nie lubię też rozmów o niczym, a poniekąd czuję, że przez grzeczność wypada choć troszkę zagadać (a może nie?). Może też mam pecha, albo jestem ślepa, ale widzę włosy większości fryzjerek wołają o pomstę do nieba!!

    OdpowiedzUsuń
  34. @karcia2910, szkoda, że wciąż idąc do fryzjera trzeba liczyć na szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  35. @klamarta., moja fryzjerka ma piękne włosy, nie można jej tego odmówić :) Fryzjerzy chyba lubią robić rewolucje, ja niestety pewnie nigdy im tego nie dostarczę :D

    OdpowiedzUsuń
  36. @Anula Z., jeśli zdecydujesz się pójść do Iwony, koniecznie daj znać jak było!

    OdpowiedzUsuń
  37. @majtkirambo, fryzjer zwykle sam zagaduje, ale jeśli widzi, że klient nie ma ochoty dłużej rozmawiać, to powinien po prostu przestać. Nie przepadam za rozmowami o niczym, wolę już siedzieć cicho.

    OdpowiedzUsuń
  38. Próby znalezienia dobrego fryzjera spełzy na niczym i skończyły się kilkoma katastrofami dla moich włosów, więc od jakichś trzech lat sama się farbuję (henną) i sama podcinam końcówki.

    Za to w kwestii samych wizyt to sie z tobą zgadzam. Nie cierpię, jak ktoś próbuje do mnie zagadać, kiedy ewidentnie nie mam na to ochoty, a włosów też nigdy u fryzjera nie myłam, bo dostaję szału, jak ktoś dotyka moich włosów (a skóry głowy mogę dotykać tylko JA;)

    OdpowiedzUsuń
  39. A, i jak dobrze pójdzie to od października będę w Kraku, więc może się zdecyduję jednak pójść do twojej fryzjerki;)

    OdpowiedzUsuń
  40. @pax, jestem bardzo ciekawa, czy byłabyś zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  41. a ja jeszcze nie znalazłam fajnego fryzjera :(

    OdpowiedzUsuń
  42. Ja nie zmieniam, zawsze chodzę do tej samej fryzjerki ;) za ścięcie włosów, wyprostowanie i czasami cieniowanie płacę tak 20-25zł zawsze;) po starej znajomości:D

    uwielbiam mycie głowy w salonie! tak przyjemnie mi głowę masują ajjj:D

    OdpowiedzUsuń
  43. Ja mam fryzjerkę naprzeciwko, przechodzę tylko przez ulicę :) Skraca mi końcówki ile chcę, i bierze za to.........10 zł ;)

    OdpowiedzUsuń
  44. @Dimipedia, może kiedyś też się przekonam, kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Dokładnie ze względu na pkt. 1,4,5 tez nie zmienię fryzjera.

    OdpowiedzUsuń
  46. Ja rzadko chodzę do fryzjera.Włosy mam mniej więcej do łokcia i sama sobie ścinam końcówki. Siostrze też :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Uwielbiam, gdy moja fryzjerka myje mi włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  48. A ja nie lubię, jak fryzjer nie myje mi włosów tylko spryskuje je wodą, bo odbieram to jako jego/jej lenistwo. Dla mnie to po prostu coś naturalnego - idę do fryzjera, myje mi włosy ;) Przykład: poszłam do nowej fryzjerki robić fryzurę na studniówkę, włosy miałam nieświeże, bo i tak miałam je w tym dniu myć. Fryzjerka była baaardzo zaskoczona, kiedy poprosiłam o mycie, bo "przecież wyglądają na świeże". Może wyglądały, ale nie były i ja w nich dobrze się nie czułam.

    OdpowiedzUsuń
  49. @Zeuko, dziwne, ja byłam przekonana, że u fryzjera zawsze mycie jest w pakiecie!

    OdpowiedzUsuń
  50. Czesc :)
    Nie jestes sama z tym ze nie lubisz chodzic do fryzjera. Ja odwlekam wizyte nawet rok! W mojej miejscowosci a jest nie duza sa az 4-5 fryzjerow i jeszcze nie trafilam na to zybym byla zadowolona z uslugi a chodzi tylko o podciecie koncowek. Chyba tylko 2 razy mialam sytuacje ze podobalo mi sie to co zrobila fryzjerka. Moze na nastpna wizyte pojde do nowo otwartego salonu z zewnatrz wyglada dosc obiecujaco. Pozyjemy zobaczymy :)
    A tak po za tym nasz bardzo fajny blog :) pozdrwaiam Karolina

    OdpowiedzUsuń
  51. Trafiłam dotąd na jednego fryzjera, który potrafi ujarzmić moje włosy. Ostatnio próbowałam go "zdradzić" i nie wyszło to najlepiej;)

    OdpowiedzUsuń
  52. przez przypadek trafiłam dzisiaj an Twojego bloga czytam ten post czytam czytam i wielkie owo, ze ten fryzjer jest w Krakowie super! na pewno się tam wybiorę bo mam straszny problem z fryzjerami... ostatnio poszłam podciąć same końcówki a że mam włosy falowane w domu wyprostowałam i widzę, że mam strasznie krzywo ścite po prostu tragedia w salonie tego nie widziałam i zapłaciłam 25 zł. poszłąm ponownie zeby mi oddała pieniądze lub dobrze wyrównała mi włosy a babka co policją mnie straszyła głupiaaa.... na pewno odwiedzę Twoja fryzjerkę buźka:*

    OdpowiedzUsuń
  53. Jeny jak ja nienawidzę chodzić do fryzjera. Co rusz zmieniam, bo a to salon mi się nie podoba, a to kosmetyki podrażniają mi skórę głowy, a to pani fryzjerka zajmuje się wszystkim tylko nie moją głową. Jedyna fryzjerka, której ufam jest dość słabo dostępna - 150 km od Wrocławia i długi czas oczekiwania. Tylko ona potrafi ściąć włosy tak, że jako tako wyglądają.

    OdpowiedzUsuń
  54. @Karolina, dziękuję za miłe słowa na temat bloga :) Rzeczywiście w małych miejscowościach musi być jeszcze gorzej z wyborem, a ja narzekałam kiedyś na Kraków!

    OdpowiedzUsuń
  55. @Anonimowy 18:06, polecam i daj znać jak było! Ten fryzjer o którym piszesz zachował się beznadziejnie. Zwykle mimo wszystko fryzjerzy zgadzają się na poprawę i tak powinno być, choć nie wiem czy ja bym się odważyła pójść drugi raz do kogoś, kto zrobił mi coś złego na głowie :\

    OdpowiedzUsuń
  56. Znaleźć fryzjera idealnego graniczy z cudem. Ja na razie się miotam między różnymi, jak na początku jest fajnie, to kolejne wizyty to już porażka goniąca dramat :( Teraz zmieniłam fryzjera, zobaczę jak długo pozostanę mu (a w zasadzie jej) wierna :)

    OdpowiedzUsuń
  57. Oj jak ja doskonale Cię rozumiem, długo szukałam fryzjera który będzie szanował mnie jako klienta. Mam nadzieję, ze osoba do której aktualnie chodzę, będzie już zawsze TYM moim fryzjerem.
    Absolutnie nie uważa, że to coś dziwnego, że nie chcesz myć włosów w salonie. Znam wiele osób które również tego nie lubią i czasami to jest właśnie powód dla którego nie decydują się na pójście do fryzjera.

    OdpowiedzUsuń
  58. Problemów nie było :)
    Co do fryzjera to ograniczam się do tego w mojej małej miejscowości, bo po prostu mi się nie chce jechać gdzieś dalej. Moja mama jest zadowolona z tego, co fryzjerka robi z jej włosami, a ja też nie narzekam, bo włosy za każdą wizytą były ok. :D

    OdpowiedzUsuń
  59. Od paru lat noszę włosy ścięte równo albo na półokrąg, ale bez żadnych fryzur i moja obecna fryzjerka spisywała się tu bez zarzutu. Przed początkiem roku akademickiego chcę wreszcie coś zmienić i zafundować sobie lekkie cieniowanie, bo podobno włosy falowane układają się wtedy najlepiej... ale mam trochę obaw. Pójdę, zaryzykuję i zobaczymy, najwyżej w ruch pójdą wszystkie wspomagacze wzrostu i będę ekspresowo pozbywać się efektów jej radosnej twórczości ;)

    OdpowiedzUsuń
  60. Te moje włosy wołają już o pomstę do nieba... więc na wszelki wypadek zapisałam sobie adres.
    A nuż mnie najdzie na fryzjera jak będę w Krakowie? ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  61. Mnie gadulstwo fryzjerek odstrasza, więc cenie sobie takie bardziej milczące.
    Ok, chętnie pogadam o szamponach, odżywkach, farbach, ale moje życie-moja sprawa:P

    OdpowiedzUsuń
  62. Ja od kilku już lat podcinam i farbuje włosy u jednej fryzjerki (dobrej koleżanki). Płacę grosze a ona tak dobrze zna mnie i moje włosy że przychodzę do niej, siadam na fotelu i nie mówie ani słowa co ma robić bo ona doskonale wie co chcę :-) Jeszcze nie zdarzyło się żebym była niezadowolona :-)

    OdpowiedzUsuń
  63. @Anonimowy, taka koleżanka to skarb :)

    OdpowiedzUsuń
  64. trafiłam bez problemu, a dobry, zaufany fryzjer-bezcenne:)

    OdpowiedzUsuń
  65. Też nie cierpię wizyt u fryzjera, a zwłaszcza momentu, gdy mam założony ten taki kubrak ochronny- staram się wtedy jak najrzadziej patrzeć w lustro :D Moja okrągła twarz tym "stroju" wygląda jak księżyc w pełni :P Aż mi się przypomniał obrazek na kwejku, na którym facet u fryzjera patrzy się w lustro po założeniu tego kapoka i myśli sobie: "Jezu, jaki jestem brzydki" :D
    Co do fryzjerów w Krakowie- polecam Fryzjernię przy pętli na Krowodrzy. Ceny podobne jak we wspomnianym przez Ciebie salonie, panie fryzjerki wiedzą, ile to jest 1 cm czy 3 cm, a kiedy chcą podciąć więcej(np. ze wzgędu na stan włosów), to pytają się/doradzają. Nie realizują nigdy żadnej swojej artystycznej wizji ;) Jednym słowem- polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  66. Ja też mam jedna fryzjerkę którą jak już muszę, to odwiedzam, też tak średnio co pół roku :) nie muszę myc włosów i też tego nigdy nie robię ;) płace 18zł ;)

    OdpowiedzUsuń
  67. masz szczęście ja trafiam tylko na beznadziejnych fryzjerów.

    OdpowiedzUsuń
  68. Ja też nie zmienię mojej fryzjerki z dokładnie tych samych powodów co ty, z tym że ja płacę te 18 zł. Za podcięcie końcówek.

    OdpowiedzUsuń
  69. @PrincessBadCat, w tym nie da się wyglądać dobrze! Ja na szczęście i tak niewiele widzę bez okularów, więc problem z głowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  70. @messalexa, kiedyś płaciłam 18 zł i to były piękne czasy :)

    OdpowiedzUsuń
  71. heh ja lubię również za to, że robi to o co proszę, i nie muszę rozmawiać - wystarczająco w swojej pracy się nagadam z ludzmi, ale mycie włosów lubię i jeszcze do tego fotel z masażem to dla mnie idealny relaks:) cena może nie najmniejsza bo 70 zł za strzyzenie z modelowaniem ale już nie zamierzam więcej błądzić po innych fryzjerach;P

    OdpowiedzUsuń
  72. Mam właśnie taką fryzjerkę i nie zamienię jej na żadną inną :) Przy czym nie lubie gadać u kosmetyczki czy fryzjerze... Bo wiem, że jest mnóstwo klienetek opowiadających historię swoje życia... Kolega tatuażysta stwierdził, że jeśli kiedykolwiek otworzy salon to od razu z psychologiem i będzie kasować ekstra :D

    OdpowiedzUsuń
  73. Hm, a co ma zrobić ktoś taki, jak ja? Chcę 1 raz w życiu zafarbować włosy, dlatego zależy mi na dobrym kolorze, miłej atmosferze i innych takich bzdetach. ALE... Nie mogę myć głowy w salonie! Nie "nie chcę", a "nie mogę", czego wielu fryzjerów nie rozumie. Muszę to robić sama, ponieważ mam chore uszy i nawet kropelka wody nie może się do nich dostać :( Bo wtedy zapalenie i "głuchota" gotowa. W domu daje sobie rady bez problemu, raz, dwa i gotowe, a w salonie? Jak byłam młodsza to zlekceważyłam to, dałam sobie umyć głowę, gdzie fryzjerka zapewniała - oj tam, nic się nie naleje, spokojnie. Tak, to nie jej uszy, nie jej problem, w ogóle dla niej to nieistniejący problem. I oczywiście obietnice sobie, a woda, która mnie zalała - swoje :) Ok, o ile do podcięcia włosów nie jest tak potrzebne ich mycie, to do farbowania już raczej niezbędne... Przecież tą farbę trzeba zmyć, domknąć łuski specjalnym szamponem itp. itd... Może poradzicie co zrobić w mojej sytuacji? Nie mam żadnego pomysłu. No chyba, że sobie fryzjerkę zaproszę na domową wizytę, ale kurcze, to fortuna i w ogóle czułabym się niekomfortowo musząc gościć kogoś mi zupełnie obcego. Pomocy :( N.

    OdpowiedzUsuń
  74. O może sama się skuszę, w końcu też mieszkam w Krakowie:)

    OdpowiedzUsuń
  75. Nie zmienie swojego fryzjera bo jest tani i jest blisko mojego domu :)

    OdpowiedzUsuń
  76. @Panna Licho, ja nie lubię, kiedy klienci narzucają się ze swoimi zwierzeniami i dlatego bez zachęty właściwie nigdy nawet nie zaczynam. Myślę, że to w pewnej części kwestia dobrego wychowania - zrozumienie, że nasze życie niekoniecznie interesuje obcych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  77. @N., jeśli znajdziesz dobrego fryzjera, któremu dokładnie wytłumaczysz problem przed wizytą, to nie powinno być problemów. Ważne, żeby wyraźnie zaznaczyć, jakie to dla Ciebie ważne. Myślę, że umycie głowy bez wlewania wody do uszu jest nawet łatwiejsze w takiej fryzjerskiej umywalce :) Ale jak wiadomo, o dobrego fryzjera trudno...

    OdpowiedzUsuń
  78. Tylko widzisz, tłumaczyłam, nie jednemu. Ale wg nich kropla wody nie spowoduje tragedii, ba, oni nawet nie wiedzą, w którym momencie przekraczają te cienką granicę, a jednak, ja mam potem kłopoty, bo nigdy nie jest to ta przysłowiowa KROPLA :) Późniejsze "Oj, przepraszam" nic już nie zmienia. I miałam włosy myte w umywalce, co zawsze kończyło się zalanymi uszami. Więc chyba nie dane mi zafarbować włosów... :(

    OdpowiedzUsuń
  79. @N., a próbowałaś z zatyczkami do uszu? Może to by rozwiązało problem?

    OdpowiedzUsuń
  80. Próbowałam z watą, nie pomogło, jednak zatyczki to trochę co innego. Ale musiałby to ktoś najpierw przetestować, żebym wiedziała czy to skuteczna metoda. Kurczę, niby nic takiego, a zatruwa życie właśnie w takich momentach... :(

    OdpowiedzUsuń
  81. Bez kitu mam ochotę jechać do Krakowa specjalnie po to żeby obciąć włosy ;) Moja fryzjerka też jest ok, ale nie lubię tego, kiedy po kolejnej wizycie, zaczyna zlewać stałego klienta ;) Czyli robi szybko i to co zawsze, nie słuchając sugestii...eh Urlop już niedługo, to może faktycznie się wybiorę :P

    OdpowiedzUsuń
  82. @Iwetto, zapraszam serdecznie, Kraków tak czy inaczej jest świetnym miejscem na krótki urlop :)

    OdpowiedzUsuń
  83. Ja też mam swojego ulubionego fryzjera którego nie zamienię za żadne skarby.
    Wprawdzie mam do niego 30 min pociągiem z domu, z Gdańska 1 godzinę, ale zawsze wychodzę od niego uśmiechnięta. Niestety kręcił nosem jak raz nie chciałam żeby mi myli włosy :P Nie zmusza mnie do plotkowania :) Dopasowuje fryzurę do mojego kształtu twarzy, doradza, jak przekombinuję to mi powie, jak jeszcze miałam długie włosy to nie zawyżał ilości cm itd. :) "Cacka się" z fryzurą nawet jak już wysuszy i ułoży włosy - tu podetnie, tam dodatkowo wycieniuje. Musi być perfekt, dlatego z krótkimi włosami siedzę na fotelu nawet godzinę. Cenowo - płacę 10 zł więcej, więc jest dobrze, ale muszę się umawiać 2-3 miesiące wcześniej.

    Chyba wpadłabym w rozpacz jakby się okazało, że zamyka interes xD Znalezienie idealnego fryzjera to nie lada wyczyn.

    OdpowiedzUsuń
  84. @Fiolka, bardzo się cieszę, że również znalazłaś swojego fryzjera idealnego :) Moja fryzjerka była przez jakiś czas na macierzyńskim i bardzo wtedy odczułam jej nieobecność (straciłam 15 cm zamiast 7). Nie wyobrażam sobie co by było, gdyby zrezygnowała na dobre!

    OdpowiedzUsuń
  85. Też mam swoją ulubioną, fakt faktem nienawidzę fryzjerów tak jak i Ty, ale czasem trzeba. Moja fryzjerka bierze 25 zł za ścięcie. Do farbowania się nie nadaje, ale ścina pierwszorzędnie :)

    OdpowiedzUsuń
  86. @Mama Testuje, mam nadzieję, że nie przetestowałaś na sobie tego, że nie nadaje się do farbowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  87. Ja zawsze lubiłam chodzić do fryzjera, ale od dłuższego czasu moim fryzjerem jest mama. wprawdzie zawsze mi uciacha grzywkę tak, że patrzeć nie mogę na siebie, ale po tygodniu jak odrośnie jest ok :). A z fryzjera zrezygnowałam z braku czasu na wizyty i z powodów finansowych. Bo tak jak zauważyłaś ceny poszły w górę strasznie. I też nie lubię rozmów z fryzjerem ani wgl z kimś 'obcym'.

    OdpowiedzUsuń
  88. @Sarita, najgorzej jak ktoś obcy zagaduje w komunikacji miejskiej, prawda? Nie znoszę tego ;)

    OdpowiedzUsuń
  89. Masz rację z tymi centymetrami - też nienawidzę jak przycina mi się więcej niż proszę. Jednak ja najczęściej podcinam końcówki dla zdrowia, więc po prostu pytam ile trzeba podciąć, żeby włosy były ładne na końcach. Nie mniej kiedyś, gdy poszłam na podcięcie końcówek fryzjerka z nienacka ciachnęła mi faktycznie około 10cm. Kiedy tylko to zauważyłam wyszłam i więcej nie wróciłam. No kurcze, przecież końcówki to końcówki!
    No i właśnie ze względu na to, że raczej tylko końcówki podcinam nienawidzę salonów z myciem "w pakiecie", bo niby po co skoro co dopiero je myłam (nie lubię z brudnymi do fryzjera przychodzić). No i przecież jeśli to tylko wyrównanie, to po co komu to mycie...
    Chętnie wyprobuję polecony przez Ciebie salon, bo ostatnio przy podcinaniu na sucho z kolei ostateczne wygładzanie fryzjerka zrobiła mi prostownicą czego swoim włosom sama nigdy bym nie zrobiła!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. Bardzo chętnie je czytam i odpowiadam na każde pytanie! Proszę, nie spamuj jednak - nie zapraszaj do siebie i nie podawaj linka do swojego bloga. Znajdę go w Twoim profilu! Dziękuję.