niedziela, 10 kwietnia 2011

Swatches: Essence Nowości 2011 (marzec)

Hej!

Tak jak obiecałam, ta notka dotyczyć będzie zakupionych przeze mnie nowości Essence. Z pewnością nie jest to koniec zakupów, ale starałam się ograniczać, żeby nie wziąć wszystkiego naraz. ;)

Do koszyka wpadły mi dwie szminki, błyszczyk, eyeliner w żelu, tusz do rzęs, lakier do paznokci i glitter topper.


Najbardziej oczekiwanym przeze mnie kosmetykiem był eyeliner w żelu.
Ma 3 ml, jest ważny 6 miesięcy od otwarcia, został wyprodukowany we Włoszech i kosztuje 11,99 zł. 
Mój odcień to 03 Berlin rocks.

 
Co więcej mogę o nim napisać? Jest cudowny! Naprawdę, już od pierwszego użycia czuję, że trafiłam na kosmetyk idealny. Kreskę rysuje się banalnie nawet najgorszym pędzelkiem, równomiernie kryje, nie ma prześwitów, grubość można stopniować. Nie rozmazuje się, jest długotrwały. Miałam niewielki problem z jego zmyciem, ale może to być spowodowane okropnym płynem micelarnym Delii, który staram się teraz zużyć. Kolor jest trochę jaśniejszy, mniej stonowany niż na zdjęciach, ale za nic mój aparat nie chciał tego pokazać. Polecam wszystkim ten eyeliner, ja z pewnością kupię jeszcze zielony, brązowy jeśli będzie miał odpowiedni odcień i czarny, kiedy bardzo lubiany przeze mnie eyeliner z Denim Wanted nie będzie się już nadawał do użytku.

Kolejny udany zakup to tusz do rzęs Multi Action Smokey Eyes.
Ma 8,5 ml, jest ważny 6 miesięcy od otwarcia, został wyprodukowany we Włoszech i kosztuje 10,99 zł.
 Widok szczoteczki z góry...
... i z boku.
Szczoteczka jest dziwna, ale spisuje się dobrze. Na zdjęciu z góry nie widać tego dobrze, ale do pewnego momentu jest płaska, a tylko końcowa jej część jest okrągła. 

 Rzęsy bez niczego.
 Z dwoma niewielkimi warstwami.
Z trzema niewielkimi warstwami (niedobry aparat, nie złapał ostrości).
Przepraszam, za tak poucinane zdjęcia, ale mam ostatnio spory problem z pękającymi żyłkami i nie chciałam was straszyć. Za to jeśli się dobrze przyjrzycie, zobaczycie na nich krakowski ratusz. ^^
Powiem tylko jedno: WOW. Sami widzicie jakie są moje rzęsy, generalnie szału nie ma. Potrzebuję dobrego pogrubienia i prawie żaden tusz w swoim początkowym okresie nie jest w stanie zrobić tego dobrze. Uwielbiam na przykład klasyczny Multi Action, ale dopiero po tym jak trochę podeschnie. MA Smokey Eyes świetnie wydłuża i podkreśla rzęsy. Pogrubia całkiem nieźle, ale mam nadzieję, że z czasem będzie to robił jeszcze lepiej. Te trzy warstwy o których piszę są naprawdę niewielkie, efekt możecie stopniować jak tylko chcecie. Odrobinę posklejał mi rzęsy, ale myślę, że po prostu muszę przyzwyczaić się do tej szczoteczki. Jak na pierwszy raz, całkiem nieźle sobie poradził.

Niecierpliwie czekałam na nowe odcienie szminek.
Od lewej mamy In the nude i All about cupcake
Szminki mają  4 g, są ważne 24 miesiące od otwarcia, zostały wyprodukowane w Niemczech i kosztują 8,99 zł.


In the nude
 Ten odcień to typowy nude. Bardzo rozjaśnia usta, ale tylko do takiego stopnia, żeby nie wyglądały one sztucznie. Moje naturalnie są dość ciemne, dlatego szminka nie neutralizuje koloru zupełnie - i bardzo dobrze.

All about cupcake
Mój faworyt. Jest to cudowny zgaszony odcień różu. Gdyby nie porównywać koloru z In the nude, można by nawet powiedzieć, że jest to właśnie odcień nude. Ciężki do określenie kolor, ale zdecydowanie warty zakupu!

Jeśli już jesteśmy przy odcieniach nude... trzeba wspomnieć o błyszczyku Stay with me.
Ma 4 ml, jest ważny 12 miesięcy od otwarcia, został wyprodukowany w Polsce i kosztuje 8,99 zł.
Ja wybrałam odcień 02 My favorite milkshake.

Rozjaśnia usta, ma mleczno-brzoskwiniowy kolor. Nie zbiera się w załamaniach, nie ma żadnych drobinek. Nie wysusza ust, nie ma smaku, za to zapach jest taki jak w innych błyszczykach Essence.  Nie skleja warg, co dla mnie jest bardzo ważne. Niestety nie ma aż takiego krycia, żeby sam dał efekt nude na ustach, zwłaszcza jeśli ktoś ma je naturalnie ciemne, choć efekt rozjaśnienia jest widoczny. Dobrze za to sprawdza się na szminkach. Z aplikatorem wciąż dochodzę do wprawy, ale chyba już niedługo się polubimy. ;)

Jak wiadomo wśród nowości jest bardzo dużo nowych odcieni lakierów do paznokci. A ja z dumą mogę powiedzieć, że kupiłam tylko jeden (na razie!). ;)
Mój odcień to 57 Can't cheat on me.
Ma 5 ml, został wyprodukowany we Francji i kosztuje 5,49 zł.

Uwielbiam ten odcień! To czyste srebro bez brokatu, za to z milionem drobinek. Daje zupełnie inny efekt niż srebrny lakier z limitowanki Moonlight. Taki... gładki. ;) Cudownie wygląda w słońcu i w ogóle jestem w nim zakochana. 

A tak wygląda nałożony na czarny lakier. :)

Ostatni kosmetyk to brokatowy topper z serii Nail Art Twins.
Oczywiście musiał być to odcień 07 Blair. Tak, tak, skoro już Chuck był zupełnie nie w moim typie, to musiałam mieć przynajmniej jego drugą połówkę. ;)
Ma 10 ml, został wyprodukowany we Francji i kosztuje 7,99 zł.

 Te drobinki są srebrne, na zdjęciu wyglądają na czarne przez odbijające się od nich światło.

Tak wygląda na czarnym lakierze.
Bardzo fajny kosmetyk, lubię czasem się tak pobawić. :)



I to wszystko na dziś. :) Mam nadzieję, że notka wam się przydała i skusiłam was na zakup kolejnych mniej lub jeszcze mniej potrzebnych kosmetyków! ^^
Pozdrawiam!

24 komentarze

  1. Pomadki zapowiadają się obiecująco. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa kiedy to bedzie u mnie! wszystko chcę!

    OdpowiedzUsuń
  3. super dziękujemy :) na pewno skuszę się na eyeliner, pomadki i jakieś lakiery :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomadki i błyszczyk - muszę je mieć. Świetnie wyglądają na Twoich ustach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam aż linery do mnie przywiozą, no wprost nie mogę się doczekac...

    OdpowiedzUsuń
  6. O ja własnie chcę jeden z tych błyszczyków(bo normalnie nie znoszę błyszczyków essence) tylko dla aplikatora :D bo mam wrażenie, że ta szczelina w środku jest po to żeby zbierał się tam produkt a ja nienawidzę 5 razy maczać błyszczyk żeby w końcu nałożyć go na całe usta. Oby tak było :) fajna nota

    OdpowiedzUsuń
  7. Również czekam niecierpliwie na pomadki i przede wszystkim na eyelinery :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Błyszczyk ma rzeczywiście śliczny kolor. Podobny jest chyba do ostatnio recenzowanego przeze mnie błyszczyka z Bell.
    Ale ma dziwną gąbeczkę :)
    Pomadki wyglądają apetycznie na Twoich ustach a krecha jest perfekcyjna!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja chcę wszystko! a szczególnie pomadki, wydają się idealne dla mnie :))

    OdpowiedzUsuń
  10. jeśli kreskę rysuje się banalnie to powinnam się w niego zaopatrzyć:)

    OdpowiedzUsuń
  11. ulalla kusisz zwłaszcza eyelinerem ah

    OdpowiedzUsuń
  12. te lakiery są boskie! kupiłaś te kosmetyki z podstawowej szafy Essence? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. oj ja tez chce szminki i blyszczol:D!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kotwilka, w pierwszej szafie był błyszczyk, szminki, lakier i tusz, a w drugiej topper i eyeliner.

    OdpowiedzUsuń
  15. Szminki i błyszczyk świetne!:)

    OdpowiedzUsuń
  16. a ja nadal poluje na jakiekolwiek nowości:/
    szinki i eyeliner super;)

    OdpowiedzUsuń
  17. blizniaki piękne! musze kupic, skoro juz otworzyli u mnie naturę z dobrze zaopatrzona szafa essence i inyymi :)

    OdpowiedzUsuń
  18. z zazdrości aż kupiłam sobie pomadkę In the nude :) Ach, dzięki za te swatche :)))

    OdpowiedzUsuń
  19. @Hikki, zobacz też notkę w której są swatche innych szminek Essence :) http://lusterko-em.blogspot.com/2011/10/swatches-essence-lipstick-44-almost.html

    OdpowiedzUsuń
  20. nr 57 z essense - muszę sobie go kupić wygląda pięknie. Mam podobny który przywiozłam z Włoch.

    OdpowiedzUsuń
  21. @katarina555, niestety, ten odcień został wycofany ze sprzedaży pół roku temu.

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam Twoje swatche limitek, przed chwilą przejrzałam chyba wszystkie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. @Blueeyed, dziękuję za tak miłe słowa!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. Bardzo chętnie je czytam i odpowiadam na każde pytanie! Proszę, nie spamuj jednak - nie zapraszaj do siebie i nie podawaj linka do swojego bloga. Znajdę go w Twoim profilu! Dziękuję.