wtorek, 4 października 2016

Wciąż nie wierzę, że już jej nie ma

Ok. 1950.

To nie będzie wpis o kosmetykach, ulubionych miejscówkach ani przeczytanych książkach. Jeśli po to tu zajrzeliście, proszę, wróćcie za miesiąc. Potrzebuję tego października, żeby jakoś sobie wszystko poukładać w głowie i chcę wykorzystać do tego między innymi bloga.

Kilka tygodni temu nadszedł pierwszy koniec na zawsze.

Jestem szczęściarą, że przeżyłam tyle lat, zanim to się stało. Tak wiele osób traci kogoś bliskiego znacznie wcześniej, więc „szczęściara” to chyba mimo wszystko całkiem dobre określenie. Byłam szczęściarą, bo miałam tak cudowną babcię, i to tak długo w swoim życiu – wiem to doskonale. Ale ostatnie tygodnie i tak najlepiej opisałabym jednym zdaniem: „Nie mogę uwierzyć, że już jej nie ma”. Nie mogę.

To małe po lewej to ja :) Ok. 1990.


W październiku na blogu pojawi się kilka wpisów, które zaplanowałam, między innymi przepis mojej babci na najlepsze na świecie rożki z różą. Myślę, że to mi pomoże i mam nadzieję, że zrozumiecie.

Moje ulubione zdjęcie dziadków ♥ Ok. 2010.


PS BARDZO dziękuję za słowa wsparcia, które dostałam. Nie sądziłam, ile to może znaczyć, a znaczyło.
PPS Pierwotnie ten wpis był znacznie dłuższy, ale większość fragmentów uznałam za zbyt emocjonalne i postanowiłam zachować je dla siebie. Chyba nie jestem jeszcze gotowa, żeby się nimi dzielić.
PPPS Na pewno są tu osoby, które straciły kiedyś kogoś bliskiego. Czy jest coś, co wam wtedy pomogło? (Ja pierwszy raz po śmierci babci poczułam, że w tym kręgu życia jest jakiś sens, kiedy trzymałam na rękach noworodka). Będę wdzięczna za każdy komentarz lub prywatną wiadomość.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. Bardzo chętnie je czytam i odpowiadam na każde pytanie! Proszę, nie spamuj jednak - nie zapraszaj do siebie i nie podawaj linka do swojego bloga. Znajdę go w Twoim profilu! Dziękuję.