wtorek, 19 maja 2015

Wesele bez alkoholu - prawo młodej pary czy brak szacunku dla gości?

Wesele bez alkoholu - kiedyś właściwie niespotykane, dziś organizowane coraz częściej. Temat ten chciałam poruszyć już wcześniej, ale ponieważ zostałam zaproszona właśnie na taką imprezę, postanowiłam trochę poczekać. Wesele, o którym mowa, odbyło się kilka dni temu i było bardzo udane - oczywiście nie tylko z tego jednego powodu. Nie różniło się jednak tak naprawdę prawie niczym od innych tego typu imprez - po prostu na stołach i w drink barze dostępne były same bezalkoholowe napoje, ale ludzie świetnie bawili się do rana.

Zacznę może od mojego podejścia do alkoholu. W mojej rodzinie nigdy nie piło się za dużo - jakieś wino do obiadu, nalewki dziadka na imieninach itp. Chyba nigdy w życiu nie widziałam moich rodziców pijących wódkę, a na pewno nigdy nie widziałam ich pijanych. Może właśnie z tego powodu kiedy byłam mała, panicznie bałam się pijanych ludzi. Na ich widok coś przewracało mi się w brzuchu i momentalnie zbierało mi się na płacz. Z czasem to oczywiście się zmieniało, zwłaszcza kiedy w czasach nastoletnich sama zaczęłam pić. Nigdy jednak nie pozbyłam się do końca tego niekomfortowego uczucia delikatnej paniki, kiedy obok mnie jest ktoś, kto przesadził z alkoholem. Jeśli jest to jakaś impreza, zwykle wtedy po prostu wychodzę. No chyba że sama jestem pijana i jest mi wszystko jedno, ale to nie zdarza się już od lat.
 
Czy to daje mi prawo do zorganizowania bezalkoholowego wesela? Tak. Ale jestem przekonana, że wiele osób uważa inaczej. Przeczytałam sporo różnych opinii w internecie i zwykle w kółko powtarzane jest jedno: "Najważniejsze, żeby goście dobrze się bawili". A guzik prawda, bo według mnie na ślubie i weselu ZAWSZE najważniejsze jest dobre samopoczucie młodej pary. Ten dzień ma wyglądać tak, jak oni chcą, a goście przychodzą po to, żeby dzielić z nimi radość z tych wyjątkowych chwil. I nawet jeśli woleliby, żeby coś wyglądało inaczej, powinni zachować to dla siebie.
 
Byłam na weselu, na którym alkohol lał się szerokim strumieniem. Przeżyłam. Byłam na takim, na którym wiele potraw mi nie odpowiadało, więc jadłam głównie owoce i ciasta. Przeżyłam. Przeżyłam wszystkie żenujące weselne zabawy, podczas których po prostu wychodziłam się przewietrzyć. I do głowy by mi nie przyszło, żeby narzekać. A na forach internetowych można znaleźć rozwlekłe opowieści niezadowolonych gości, którym chyba naprawdę się wydaje, że w tym wszystkim to właśnie im ma być najlepiej. Szeroko otwierałam oczy, czytając, że brak alkoholu na weselu to oznaka braku szacunku dla gości.
 
Wesele polega na cieszeniu się z radości bliskich osób, na spędzeniu z nimi tych wyjątkowych chwil. Jedzenie, alkohol i muzyka to tylko dodatek. Zresztą to tylko jeden wieczór, nawet największy mięsożerca nie umarłby od spędzenia nocy na wegańskiej imprezie.
 
Prawda jest taka, że nie przepadam za weselnym klimatem, więc sama prawdopodobnie w ogóle nie stanę przed takim wyborem, ale gdybym marzyła o zorganizowaniu poślubnej imprezy, raczej nie byłoby na niej alkoholu - dla mojego własnego psychicznego komfortu. I uważam, że każda młoda para ma prawo do takiej decyzji (podejmowanej najczęściej ze względu na o wiele ważniejsze powody niż zwykłe "nie bo nie").
 
Z jakiegoś powodu ślubne tematy bywają wyjątkowo kontrowersyjne, ale publikuję ten wpis, bo jestem wyjątkowo ciekawa, czy wy macie doświadczenia z weselami bez alkoholu. Może braliście w takim udział albo sami się na takie zdecydowaliście? A może słyszeliście o kimś, kto odmówił przyjścia, bo przecież na takie wesele to nawet nie opłaca się iść (true story - niestety)?
 
Zapraszam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych: facebook | instagram | bloglovin

58 komentarzy

  1. ja nie lubię wesel i jak kiedyś będzie mi dane poznać tego jedynego i brać z nim ślub to chciałabym żeby był tylko obiad i żadnych wesel/imprez/białych sukni/orkiestr/tabunu ciotek i wujków/itp.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja myślę o swoim własnym weselu robi mi się trochę słabo :D
    Kilkadziesiąt osób, które tylko czegoś ode mnie chcą, bachory depczące mi kieckę, a na dodatek ja o 23 wyglądam i czuję się jak zombie, ludzie pytający "a gdzie alkohol?". I że niby mam się jeszcze uśmiechać?
    Ja ogólnie weselom mówię nie, ale jeśli już są bezalkoholowe - propsy dla młodych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie typowe wesele to też nie byłoby nic przyjemnego, ale wiem, że sporo ludzi świetnie odnajduje się w takich klimatach. Tylko ze wszystkich osób to chyba właśnie para młoda na końcu jest najbardziej padnięta ;)

      Usuń
  3. Nie byłam nigdy na takim weselu bez procentowym, ale w ogóle w mojej rodzinie, tak jak u Ciebie, na imprezach rodzinnych za bardzo się właśnie alkoholu nie pije :) Ja już 30+, a jeszcze nadal wesele mam przed sobą, także decyzja nadal przed mną :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja swój ślub brałam 7 lat temu i był alkohol, a że bałam się zbyt pijanych ludzi to wymyśliłam z szefową że jeden z kelnerów będzie pełnił funkcję drużby i rozdzielał alkohol z umiarem. Jak ktoś za szybko i za dużo pił to nie dostawał przez jakiś czas nowej flaszki na stół. Kelner widać było że nie robi tego pierwszy raz więc obyło się bez wpadek. Dodatkowo dla nie lubiących wódki miałam kilka rodzai win ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety jakoś tak dziwnie utarło się w naszym społeczeństwie ( zaznaczam NIESTETY ), że wesele robi się dla gości, by goście byli zadowoleni. Nadal zdarzają się takie sytuacje, że rodzice płacą - rodzice zapraszają gości. Wszystko jest na pokaz by inni ludzie byli zadowoleni a nikt tak naprawdę nie myśli o tym by młoda para miała wspaniałe wspomnienia - trochę inne niż pijany wujek Henio obłapiający młodą kuzynkę.

    Oboje z mężem, gdy idziemy na wesele - nie pijemy w ogóle albo pół nocy sączymy 1-2 drinki i potrafimy się świetnie bawić. Niestety, co da się zauważyć, niektórzy nie potrafią bawić się bez procentów. A te wszystkie żenujące alkoholowo-seksualne zabawy weselne - doprowadzają do tego, że na ten czas ulatniam się z sali weselnej. I wcale nie czuję bym coś na tym traciła.

    Myślę, że na weselu bezalkoholowym bawiłabym się równie dobrze jak na tym, gdzie wódka leje się litrami,a zaopatrzenie przed robi się w ilościach hurtowych. Ale to chyba kwestia podejścia i pewnego rodzaju wyluzowania..

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy przenigdy nie chciałam mieć wesela, więc pi ślubie był obiad dla najbliższej rodziny. Ja nie piję już od kilku lat nigdy i niczego, z żadnej okazji, nie alkoholu. Maj mąż też nie. Uparliśmy się więc na obiad bezalkoholowy i muszę napisać że musiałam się przy tym upierać bo nikt mojej koncepcji nie chciał przyjąć i musiałam wysłuchiwać że ja nie nie pić aje gościom do obiadu wino powinnam podać. O wódce to mowy nie było ale że to wino to powinno być i już bo bez wina będzie nieelegancko i na uroczystych obiadach wino powinno być i tak dalej. No ale wściekle się uparłam że to mój ślub i mój obiad i dopięłam swego ale wiem że to może być trudne bo nie wszystkie dziewczyny potrafią być tak nieugięte pod pewnego rodzaju presją. Ale na jeden wyjątek się zgodziłam nawet ja, kieliszek szampana na toast był. Choć ja nawet tego nie piłam, dostałam wodę. I cała ta historia odbyła się w mojej generalnie mało pijącej rodzinie gdzie nie ma nikogo problemem, alkohol nie jest nadużywany, pojawia się przy okazji imprez ale nikt nie przesadza. A i tak musiałam się zaprzeć jak osioł że nie i już bo to mój ślub a goście jak mają życzenie mogą się napić po obiedzie a na obiedzie nie widzę takiej konieczności ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko, z komórki pisałam i widzę że jest dramat, komórka się nie nadaje do takich długich wywodów, bardzo przepraszam za błędy, braki przecinków, powtórzenia i czasem słowa zmienione przez słownik ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam doświadczenia z imprezami bez alkoholu, w tym z weselami i wyglądało to tak, że goście wychodzili "na papierosa" albo "przewietrzyć się" i pili w samochodzie albo ukradkiem polewali sobie z plastikowych butelek przy stole. Jak na balu gimnazjalnym... ostatecznie większa impreza odbywała się "w bagażniku" wynajętego busa niż na sali. Osobiście nie twierdzę, że na weselu trzeba się urżnąć i nie popieram pijaństwa, ale jestem w stanie zrozumieć osoby, którym cieżko jest sie bawić długo bez odrobiny alkoholu, sama znam takie osoby. I nie są to osoby z problemami czy coś, normalni ludzie, zazwyczaj prowadzący regularny tryb życia, organizm przyzwyczajony o 23 chodzić spać odmawia posłuszeństwa i trzeba go jakoś oszukać albo dla niektórych impreza skończy się "przed fajerwerkami" Albo tak jak to wesele na którym byłam, gdzie w pewnym momencie na sali zostal zespół i para młoda bo nawet świadkowie poszli sobie chlapnąć do busa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Picie własnego alkoholu w samochodzie, kiedy każdy zdaje sobie sprawę z tego, jaka była wola pary młodej, jest na tak niskim poziomie, że nawet nie wiem, jak to skomentować. Tym bardziej cieszę się, że mnie ominą takie wątpliwe atrakcje.

      Usuń
    2. Ja rozumiem że skoro jest okazja... Ale szacunku zero :/ Jak ktoś by mi tak wywinął to myślę, że bym wyprosiła. I jak bym musiała, to wyprosiłabym wszystkich.

      Usuń
    3. A ja uwazam, ze to bez sensu takie narzucanie gosciom niepicia. jesli para mloda nie lubi alkoholu to niech nie pije ale niech nie narzuca swojej woli innym. Jesli zas para mloda boi sie, ze wszyscy sie "schleja" to wystarczy takich gosci nie zapraszac. Ja alkohol pije tylko okazjonalnie i taka okazja raz na kilka lat jest dla mnie wlasnie wesele. Tanczyc nie znosze ale po niewielkiej ilosci alkoholu czuje wiekszy luz i jestem w stanie to robic - a wiadomo, jak wesele to taniec jest "wskazany" bo ile mozna siedziec przy stole. i tak jak wspomniala Arnell: nie jestem osoba z problemami alkoholowymi ani jakas sztywniara, zwyczajnie nie lubie a przede wszystkim nie umiem tanczyc. Ktos moglby powiedziec: to po co idziesz na wesele? Dla pary mlodej przede wszystkim ale tez dla siebie i wg mnie tym tokiem powinna rowniez myslec para mloda: wesele jest ich ale w koncu zapraszaja gosci na ktorych rzekomo im zalezy wiec powinni tez w jakims stopniu myslec o zadowoleniu wiekszosci. Przeciez wiadomo, ze jak ktos lubi bawic sie z lekka szumiącą glowa to pojdzie sobie cos wypic na zewnatrz-to jest nieuniknione, bo nikt braku alkoholu na weselu nie potraktuje jako "wole pary" by nikt nie pil a jedynie jako wlasne upodobania mlodej pary i narzucanie gosciom swojej woli. Poza tym mozna tez spojrzec na te sytuacje w druga strone, brak alkoholu=zakaz picia, tak wiec alkohol=nakaz picia. a czy faktycznie alkohol jest nakazem? oczywiscie, ze nie. dlaczego wiec jego brak ma byc traktowany jako zakaz? Jesli wiemy, ze nasi goscie sa pijacy to nie wiem po co zmuszac ich do niepicia? Zaprosic po prostu tych niepijacych i tyle. Niech goscie tez będa zadowoleni, najgorzej jak to sama para mloda sie schla-a bylam ostatnio na weselu gdzie panna mloda niezle miala w czubie :P

      Usuń
  10. W naszych realiach często wygląda to tak, że wesele fundują rodzice pary młodej, a w związku z tym często podejmują za nich/wymuszają kluczowe decyzje. Tak było w wielu przypadkach w mojej rodzinie. Utarło się, że polskie wesele ma wyglądać tak i tak i starsi ludzie nie przyjmują do wiadomości żeby mogło być inaczej ;) Dla nich każde odstępstwo od tej utartej normy będzie strzałem w tradycję, którą tak kultywowali przez lata. Podobnie jest z alkoholem- jako naród lubimy dużo pić i procenty przewijają się niemal przy każdej okazji. Nic więc dziwnego, że sporo osób nie wyobraża sobie wesela bez alkoholu. Oczywiście nie bronię tego stanowiska, ale staram się zrozumieć źródło ;) Dla mnie samej obraz tradycyjnego polskiego wesela bardzo różni się od tego jak widziałabym własny. Uważam, że to dzień pary młodej i to przede wszystkim oni mają być tego dnia zadowoleni. Bez względu na to czy zdecydowali się na skromne przyjęcie czy staropolską biesiadę w zajeździe. Nie da się dogodzić wszystkim gościom, a nawet próbując to osiągnąć może okazać się, że tak naprawdę nie czujemy się dobrze na własnym weselu...

    Jeśli decydujemy się być gośćmi na weselu należy uszanować ich dzień i ich decyzje i starać się dobrze bawić. Bo wg mnie największym brakiem szacunku jest właśnie skrzywiona mina i krytykowanie za plecami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie byłam na weselu bezalkoholowym, ale w sumie na tradycyjnych i tak nie piję zbyt wiele. Wychodzę z założenia, że upić się na takiej imprezie po prostu nie wypada i sama na swoim weselu (już w sierpniu!) nie chciałabym martwić się o pijanych gości przemieszczających się chwiejnym krokiem między stołami (lub pod nimi). Wesele jest imprezą Pary Młodej i powinno być takie jakie im się wymarzyło. Jeśli nie chcą mieć alkoholu, nie ma sprawy, ja jestem tylko gościem, który i tak jest mega szczęśliwy, że może być z nimi w tym dniu. Tymi samymi kryteriami kierujemy się organizując nasze wesele - wybieramy menu, które będzie smakować nam, zabawy w których my będziemy czuć się swobodnie i muzykę, którą lubimy. Bo to jest nasz dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Napisałaś tutaj to, co mi chodziło po głowie, kiedy tylko przeczytałam temat notki - ślub i wesele to wyjątkowy dzień przeze wszystkim dla Państwa Młodych i to oni ustalają zasady. Jeśli ktoś nie potrafi się dobrze bawić bez procentów - jego problem
    Gdybym sama organizowała wesele, raczej nie zrezygnowałabym z alkoholu, a to tylko dlatego, że mi samej potrzeba dwóch drinków do rozluźnienia, co na pewno byłoby mi potrzebne takiego ważnego dnia. Wiem jednak, że moja rodzina nie zrobiłaby mi wstydu upijając się do nieprzytomności, rzygając i wywołując bójki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja nie znoszę wesel, i jeśli kiedykolwiek wychodziłabym za mąź, to zorganizowałabym obiad i to TYLKO dla najbliższej rodziny. Tak do 20 osób max, oczywiście dodając moją rodzinę + męża. Nie wiem czy zrezygnowałabym z alkoholu, bo sama go piję, więc pewnie zostawiłabym szampana na toast, i ewentualnie po lampce wina do jedzenia, tyle. Żadnej wódki, whiskey etc

    OdpowiedzUsuń
  14. Niestety, ja sama wręcz brzydzę się wszystkimi weselami, na jakich dotąd byłam. Strumieniami wódka, obłapianie przez pijanych krewnych w tańcu, rzyganie, bójki i jeszcze te obleśne i zboczone zabawy, na które patrzą dzieci. Jako dziecko raczej nie mogłam sobie sama ot tak wychodzić z budynku i niesmak pozostał. Teraz na żadne wesela nie chodzę.
    Wiele osób zapomina, że wesele to zabawa dla młodych, tak samo o zasadach dobrego wychowania i kulturze. Nie lubię też tego, jak wśród starszego pokolenia przymyka się oko [za mało powiedziane] na problem pijaństwa. Bo kto chlał na umór na tych weselach? Chłopy 40-50+! Po tylu latach chyba powinni wiedzieć, kiedy przystopować, a nie rozwalać komuś imprezę swoimi ekscesami. Ich żony jeszcze lepsze, bo zamiast ich wyprowadzić albo opanować w czas, potrafiły same wyjść i ich zostawić albo udawać, że nic się nie dzieje.
    Naprawdę, mam wielki uraz do tego typu imprez, dlatego mój komentarz jest aż nazbyt gorzki. Mnie samą na myśl o ślubie i weselu mdli, a bardzo kocham mojego TŻ i jesteśmy razem już 5 lat. Gdybym spróbowała zrobić takie wesele bez picia, to by mnie wyklęli. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. W dzisiejszych czasach naprawdę ciężko jest ludziom dogodzić stąd nie dziwię się temu całemu stresu jakiego doświadczają państwo młodzi i rodzice. Stają często na głowie aby dogodzić gościom, a i tak pojawią się głosy niezadowolone. To, że schabowy niedobry, mało miejsca, gorąco... Jakby para młoda miała na te rzeczy wpływ. W tym wszystkim najsmutniejsze jest to, że traci na znaczeniu cała uroczystość. Goście bowiem najbardziej czekają na wesele, dużo dobrego jedzenia i właśnie alkohol. Mi ten ostatni nigdy do szczęścia potrzebny nie był i kiedyś imprezowałam bardziej, obecnie spożywam rzadko. Sama na swoim weselu pewnie bym go zapewniła ale to właśnie dlatego, żeby zadowolić zebranych, dla mnie mogłoby go nie być. Obecnie jednak raczej się nie rezygnuje z procentów głównie z jednej przyczyny: bo to wstyd, co sobie goście pomyślą, że ściubimy, że bieda... Heh, znam takie komentarze. Chętnie bym wybrała się na takie wesele bez alkoholu i ciekawa jestem jaki miałoby to wpływ na cały przebieg zabawy. Myślę, że wszystko zależy od ludzi. Jeżeli potrafią bawić się bez procentów to impreza będzie udana. :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Z weselami bezalkoholowymi zetknęłam się tylko przy okazji rozkmin znajomych par, nigdy sama na takim nie byłam. Ale uważam, że może być nawet fajniejsze, niż to z alkoholem, a młodzi mają absolutne prawo zdecydować, czy chcą procenty na stole, czy nie. To ich dzień :) Wiem, że wielu ludzi to oburza. Nawet gości w naszym wieku, nie tylko wujków i dalszą rodzinę, ale często też znajomych. Najczęściej na przyjęciu niby bawią się dobrze, a potem obsmarują takim młodym cztery litery na boku. Smutne to.

    I dla mnie jest jeszcze jeden wątek ważny - gotuje się we mnie na myśl o tym, że nad młodymi wisi niemal konieczność dogłębnego tłumaczenia się z takiej decyzji. Każdemu, drobiazgowo. Moi znajomi, którzy organizowali takie wesele byli zaangażowanymi katolikami (i mimo, że był to ślub kościelny już to wywoływało niewybredne komentarze), niepijącymi ze względu na własne przekonania i podjęte zobowiązania od wielu lat. Wesele było bez alkoholu. Ile niemiłych słów padło pod ich adresem, ile złośliwych komentarzy. I to najpierw od gości, a potem od znajomych tych gości, po całym mieście rozsianych. Albo, że niby takie świętoszki, że odmieńcy, albo że sknery, którzy pod płaszczykiem przekonań chcą oszczędzić... Wstyd i żenua po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  17. P.S. Jeszcze jedna myśl - wydaje mi się, że tu naprawdę wiele zależy od tego, kogo zapraszamy na takie wesele. Ta formuła może się sprawdzić przy ludziach zintegrowanych, znających się, dobrze sie ze sobą czujących. Jeśli zapraszamy samych bliskich, raczej jest szansa, że miło spędzą ze sobą czas i bez %. Co innego jeśli jest kupa pociotków, ludzi, których trzeba zaprosić, albo nawet chociażby kiedy rodziny z obu stron są z zupełnie innych części kraju i się nie znają. Wtedy bez alkoholu może być trudniej im "nawiązać kontakt", zintegrować się, po prostu lekko rozluźnić niecodzienną lekko napiętą atmosferę. Co Wy na taki punkt widzenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Argument dość dziwny, według mnie. Mało to w życiu sytuacji, w których spotykasz zupełnie obcych ludzi i musisz z nimi nawiązać kontakt, i to, o zgrozo, na trzeźwo? Sześciolatki jakoś sobie radzą, kiedy idą do szkoły :-) A później idą na studia, do nowej pracy, na spotkanie służbowe czy w delegację :-)

      Druga sprawa - jeśli gościom będzie trudniej nawiązać kontakt bez alkoholu, to najwyżej sobie zjedzą w krępującej ciszy ten rosół. Dorośli są. Świat się od tego nie skończy, jeśli ciocia Gienia z Pułtuska nie porozmawia z zupełnie obcym jej dziadkiem Zenkiem z Suwałk, tylko będzie plotkować ze swoimi kuzynkami, które dobrze zna.

      Usuń
  18. Na bezalkoholowym weselu na pewno sporo można zaoszczędzić, ale nie wiem czy goście będą zadowoleni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu nie słyszałam, żeby ktoś myślał o bezalkoholowym weselu, żeby zaoszczędzić.

      Usuń
    2. A ja niestety wielokrotnie słyszałam taki zarzut wobec nowożeńców. Tym złośliwiej wypowiadany, im bardziej zamożni tacy nowożeńcy czy rodzina są. I nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że może to kwestia ich przekonań i woli, a nie cytuję "żydowanie na gościach".
      Drugim cudnym komentarzem jest: "ot, para dziwaków".

      Usuń
  19. Gdybym decydowała się na wesele byłoby bardzo skromne, tylko dla najbliższej rodziny i znajomych. I na 99% byłoby tylko wino: czerwone i białe ale tylko to. Byłam na kilku takich weselach i mimo, że niektórzy mieli na poczatku wątpliwości wszyscy to zaakceptowali.

    OdpowiedzUsuń
  20. Popieram wesela bez alkoholu, jeżeli para ma jakiś powód by chcieć takie zorganizować - ma do tego święte prawo. A marudy znajdą się zawsze, nie da się uszczęśliwić wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja mam awersję do alkoholu w innym miejscu niż skład perfum. Nienawidzę pijanych ludzi i tych ich żenujących gadek. Już nie wspomnę o zapachu piwa czy wódki. Od razu mam gęsią skórkę.

    Co do wesela - moim zdaniem to uroczystość dla gości. Jeżeli para ma awersję do alkoholu, a ma znajomych, którzy lubią wypić i nie wyobrażają sobie wesela bez, to cóż, przecież nie wszyscy muszą wydawać grube tysiące na organizację wesela.

    OdpowiedzUsuń
  22. Każda młoda para ma prawo do zrobienia wesela tak, jak im się podoba. Jestem na tyle bezczelna, że gdybym usłyszała jakieś niewybredne komentarze na temat organizacji, z przyjemnością otworzę drzwi i powiem: wypierdalać! Mówię serio. Ja akurat chcę mieć polskie wesele z wódką i zabawami weselnymi (z pominięciem tych obleśnych, sprośnych), chyba jestem tu w mniejszości.

    OdpowiedzUsuń
  23. ja takie mialam i wszyscy jakos sie swietnie bawili:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Myślę, że dużo zależy od zaproszonych gości. Jeżeli są to osoby posiadające jakąś dozę szacunku do pary młodej i kulturę osobistą to bez problemu zaakceptują decyzję o braku alkoholu, a na weselu z alkoholem będą pić go z umiarem, nie upijając się do nieprzytomności. Niestety, różne nieprzyjemne sytuacje z udzialem alkoholu miały miejsce tylko na typowych "wiejskich" weselach na których byłam. Na weselu w restauracji, gdzie butelki nie stały na stole, tylko można było coś zamówić przy barze kultura picia była zupełnie inna, nikt się nie upił. Ale i zaproszeni goście byli zupełnie inni. Także jeżeli ktoś ma pretensje o brak alkoholu to raczej zastanowiłabym się z kim chcę świętować w tym ważnym dniu.

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo ciekawy wpis, brawo za pomysł! Ja nie byłam jeszcze na weselu bez alkoholu, ale ogólnie mam małe doświadczenie w byciu gościem na weselach - podobnie, jak Ty, zupełnie nie czuję weselnego klimatu i tam, gdzie się dało, po prostu się nie zjawiałam. Teraz zaczął się sezon na śluby bliskich znajomych, więc jakoś trzeba się w sobie zebrać i bawić się razem z nimi. Mimo wszystko, też mnie dziwi twierdzenie, że brak alkoholu może być oznaką braku szacunku dla gości. Do tej pory zdawało mi się, że na wesele idziemy cieszyć się szczęściem młodej pary i świętować razem z nimi ten ważny moment - zaproszenie samo w sobie już jest wyrazem szacunku dla gości. No ale co człowiek, to inne podejście do życia, więc nie powinno mnie już nic zaskakiwać.

    OdpowiedzUsuń
  26. "Chyba nigdy w życiu nie widziałam moich rodziców pijących wódkę, a na pewno nigdy nie widziałam ich pijanych." Ach czyli tylko osoby pijące wódkę bywają pijane i bardziej straszne? Wow. Czyli nie upija się wyższymi procentami, a winkiem w nadmiarze do obiadu to już nie? I piszę to jako osoba, która bardzo, ale to bardzo rzadko pije jakiekolwiek procenty.
    I tak, przyjęcie robi się dla gości, bo zaprasza aby dobrze się bawili, a nie podziwiali parę młodą i bili im pokłony. Ślub jest dla pary młodej, składanie przysięgi czy to w urzędzie czy to w kościele. A wesele jest dla gości. No chyba, że jest się kompletnym egocentrykiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie różnica jest taka, że wino pije się często dla smaku, a wódkę po prostu po to, żeby się upić. Nie znam osób, które wybierają wódkę ze względu na jej walory smakowe, choć pewnie i takie istnieją. Ja nie mam nic przeciwko alkoholowi, choć sama od jakiegoś czasu nie piję. Po prostu nie lubię pijanych ludzi, a tacy, którzy wypili kieliszek wina do obiadu, się do nich nie zaliczają, bo nie zaczynają zachowywać się inaczej.

      Jeśli miałabym być egocentryczna jeden raz w życiu, to byłby to właśnie dzień mojego ślubu.

      Usuń
  27. Samopoczucie młodych jest bardzo ważne, bo jeśli oni są niezadowoleni, to cała atmosfera siada. True story.

    U mnie było wino (do obiadu) i piwo (w pubie podczas imprezy dla znajomych). Nikt się nie upił, wszystko odbyło się kulturalnie i bez żadnego ekstremum. Uważam, że to jest jedna z miar dorosłości - ludzie, którzy nie umieją pić, są po prostu niedojrzali i powinni raczyć się najwyżej Piccolo.

    Przyznam, że dopiero kiedy przeczytałam Twój wpis, uświadomiłam sobie, że też nigdy nie widziałam moich rodziców pijanych. Kontynuuję chlubną rodzinną tradycję, bo sama też się nigdy nie upiłam - przy mojej słabej głowie to niemożliwe, po dwóch kieliszkach idę po prostu spać :-)

    OdpowiedzUsuń
  28. Jestem jedyną co uwielbia wesela? :D
    A tak serio- byłam na weselu bez wódki- było wino, do tego open bar dla chętnych. Osobiście nie widziałam nikogo przy barze przez całe wesele. Bawiłam się doskonale, jak na każdym weselu. I uważam, że to był fajny kompromis- kto chciał ten pił, i nie było wujków Mieciów śpiących na stołach.
    Dużo zależy od towarzystwa- pamiętam wesela gdzie nie wypiłam ani kieliszka bo ekipa była tak super zgrana, że nie potrzebowali alkoholu. Na ostatnim weselu dobrym sposobem na pozbycie się promili była zumba- była pani instruktor, która co godzinę pokazywała nowy układ ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie lubię wesel..ale czasem bywam..

    Nie upijam sie ale czasem pijam..Nigdy czystej wódki.. Ale drinki z min z wódką tak..

    Nie znoszę ludzi którzy pić nie potrafią i na różnego typu imprezach upijają się i dziwnie zachowują.

    Jednak najbardziej na świecie nie lubię jak toś mi mów co mam robić, jeść czy pić.

    To samo dotyczy wesel czy innych imprez.. To ja decyduję co na takim zjem lub nie lub co wypiję. Uważam,że nażucanie tego gościom jest nie uprzejme i nie grzeczne.

    Para młoda ma wpływ na to kogo zaprasza do wspólnej celebracji tego dnia i w tym momencie powinna ew wyeliminować jednostki które mogą rodzić podejrzenia,że np pić z klasą nie umieją ni np zachować się odpowiednio do takiej sytuacji.

    Jeśli goście są dobrani w odpowiedni sposób bez względu na to czy alkohol się pojawi czy nie będą zachowywać sie odpowiednio.
    Jeśłi ktoś nie potrafi uszanować młodych i ich święta to "zrobi trzodę" również bez względu na to czy będzie miał dostęp do alkoholu czy nie ..

    Ps. Znam przypadki gdzie młodzi uprzedzili o weselu bez % więc goście postanowili się zaopatrzyć we własnym zakresie..Nie wiem co gorsze.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Oj wesele ;) Przeszłabym się :))
    Uważam, że sporo ludzi idzie na wesele nie po to żeby się dobrze bawić tylko zobaczyć jak będzie, "oblukać". Inaczej nie umiem wytłumaczyć narzekań z powodu np. braku wódki. Idzie się na wesele po to żeby cieszyć się razem z młodą parą ich szczęściem i wspólnie się bawić. Nie byłam nigdy na weselu bez alkoholu, ale przyznam że nie przeszkadzałby mi jego brak...

    OdpowiedzUsuń
  31. Szczerze mówiąc nie przepadam za klasycznymi weselami, a jak będę miała organizować swoje wolałabym zaoszczędzić część pieniędzy, a gościu uraczyć jakimś obiadem.

    OdpowiedzUsuń
  32. Swoje wesele miałam lat temu już hohoho. Ale i tak był tylko obiad dla 6 gości w chińskiej knajpie-więc z musu po kieliszku ryżówki i do domu. Natomiast jako gość weselny widzę to trochę inaczej- raz na kilka lat spotykam upierdliwą ciocię Basię (tyle lat po ślubie a dzieci jeszcze nie macie?). Spotykam zabawnego inaczej wujka Zdzisia (popacz, mnie tu coś takiego dziwnego na brzuchu wyrosło), spotykam kuzynke Gienie ( mój Macius skończył z wyróżnieniem instytut wyszywania na atłasie i jest konsultantem prezydenta w sprawie wycinanek łowickich). I szczerzę- jak nie chlapnę sobie drinka, to nie wiem jak dałabym radę wysiedzieć z tymi ludźmi od 17 do 5 rano bez użycia tępego narzędzia. I zamiast straszyć państwa młodych moją uciągniętą paszczą- autentycznie dobrze się bawię.

    OdpowiedzUsuń
  33. Też nie lubię wesel, właśnie przez ten tekst 'wesele jest dla gości, nie dla młodych' oraz przez nadmiar alkoholu pity przez osoby, które pić w ogóle nie powinny. Sama jestem zazwyczaj trzeźwa jak świnia, bo świadomie wkopuję się w rolę kierowcy i jestem z tego powodu szczęśliwa.

    Według mnie młodzi powinni mieć taki dzień jaki chcą - to ich dzień i to oni mają go wspominać do końca życia. Dla ciotek, wujków i znajomych będzie to tylko kolejne wesele, które - bądźmy szczerzy - i tak zatrze się gościom w pamięci. To młodzi powinni decydować o alkoholu oraz gościach na weselu. Jeśli nie chcę alkoholu na własnym weselu - mam prawo go nie mieć. Jeśli nie chcę wujka Kazia - mam prawo go nie zapraszać [fakt, że się na mnie obrazi to najmniejszy problem ;)].

    A co do zabawy gości - wszystko zależy od samych gości. Moja rodzina na weselu bezalkoholowym byłaby sztywna jak stado kołków. Natomiast moi przyjaciele świetnie by się bawili.

    Sama byłam na przyjęciu prymicyjnym [nazwijmy to weselem księdza], gdzie nie było alkoholu. No coś... Było dość sztywno, ale chociaż raz w życiu nie musiałam się odganiać od pijanych idiotów, a mój facet pilnować mnie jak oka w głowie.

    OdpowiedzUsuń
  34. Jestem w trakcie przygotowań własnego wesela i co jak co ale alkohol na nim będzie. W sumie u mnie w rodzinie i w rodzinie mojego narzeczonego się pije, więc alkoholu nie może zabraknąć. Nie poszłabym raczej na wesele bezalkoholowe. Ale rozumiem, że państwo młodzi mogą sobie takie wesele urządzić. w końcu oni mają być zadowoleni :) Jak komuś coś nie pasuje, to niech nie przychodzi i już.

    OdpowiedzUsuń
  35. my mielismy wesele z samym winem i domowymi, slabymi nalewkami (wyszlo taniej, ale i bardziej elegancko wg mnie - brak podpitych wujaszkow rujnujacych przyjecie...). mimo, ze paru gosci patrzylo krzywym okiem (bo jak to tak bez wodki :/), zrobilabym to raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  36. marzy mi sie takie wesele ze wzgledu na specyfike rodziny mojego narzeczonego. po alkoholu nie da sie z nimi w spokoju egzystowac, no nie da...

    OdpowiedzUsuń
  37. Kiedy powiedzialam o tym swoim rodzicom skwitowali "slub jest dla Was, wesele dla gosci" :/

    OdpowiedzUsuń
  38. Jeszcze nie byłam na weselu bez alkoholu. Nasze własne było z alkoholem, ale kto nie miał ochoty po prostu z alkoholu nie korzystał.

    OdpowiedzUsuń
  39. Nigdy nie byłam na weselu bez alkoholu, ale myślę, że to by było fajne doświadczenie :).

    OdpowiedzUsuń
  40. a ja bardzo chciałabym, żeby na moim weselu nie było w ogóle wódki a jedynie piwko i słodkie nalewki ;) nie wiem dlaczego akurat wykluczyłabym wódkę, moze dlatego ze szybciej uderza do głowy i nie chcę mieć pijanych gości... ??? :) chętnie też zorganizowałabym wesele bezalkoholowe, ale w sumie te słodkie nalewki mnie kuszą (a piwa nie piję w ogóle) :))

    OdpowiedzUsuń
  41. ja chętnie bym chciała bez alkoholu, ale mój chłopak nie :) czytam komentarz MInki i myślę, że pozbycie się samej wódki może być dobrym pomysłem :)

    OdpowiedzUsuń
  42. wszystko zależy od tego co się w życiu przeszło, mojego męża rodzice to alkoholicy i jak sobie to miałam zorganizowć że ma byc alkohol, nigdy w życiu, był tylko szampan do toastu i już :) nikt się nie nachlał, wystarczy ze teściowa miała podbite oko bo ojciec ją zlał po tym jak przechlała pieniadze na nasz prezent przed ślubem

    OdpowiedzUsuń
  43. Prawie nigdy nie komentuję, ale tym razem zrobię wyjątek. Nienawidzę twierdzenia, że wesele jest dla gości! Teoretycznie goście przychodzą, żeby dzielić z młodą parą radość, tak? I tak jak na każdym innym przyjęciu powinni się dostosować do tego co było napisane w zaproszeniu. Druga sprawa, której kompletnie nie mogę zaakceptować, to fakt opłacania wesela przez rodziców. wiem, że taka jest niby tradycja... ale dla mnie to jakieś staroświeckie. Kojarzy mi się ze sprzedażą córki (tak, właśnie tak :/) Może wielu osób to nie bulwersuje, ale doświadczyłam kilka razy sytuacji rodzinnych gdzie rodzice niezbyt zamożni wykładali grube pieniądze na wesele. To był największy cel ich życia! Nie było problemem, że młodzi nie maja mieszkania, że kiepsko u nich z pracą, nie! Że nie wiadomo z czego będą później żyć! Wesele, a później wegetacja i długi to było to!
    Nie lubię wesel: spędu rodziny, której nie widziałaś od wieków, chlania, żenujących zabaw oraz muzyki. Niektórych właśnie ten obciachowy klimat kręci, ale u mnie każda komórka mojego ciała buntuje się na takiej imprezie. Nie brałam jeszcze ślubu, ale nie widzę innej alternatywy niż małe przyjęcie dla najniższej rodziny (z umiarkowanym alkoholem tj wino i szampan). Jak ja biorę ślub to ja wyprawiam przyjęcie i zapraszam kogo chcę, a nie sponsoruje popijawę dla bandy ludzi, których widziałam dwa razy w życiu!

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja bym się wcale nie obraziła, gdybym została zaproszona na wesele bez alkoholu. W sumie to wolę nie pić, nie lubię tego uczucia po alkoholu, że nie panuję do końca nad wszystkim :D Wiem też jednak, że w Polsce to raczej nie przejdzie. Poza tym większość ludzi nie potrafi się bawić bez alkoholu i pewnie siedziałaby ciągle przy stole.

    OdpowiedzUsuń
  45. Marzy mi się takie kulturalne wesele, gdzie goście patrzą i podziwiają młodych i ich miłość, a nie puste butelki i kieliszki...

    OdpowiedzUsuń
  46. ja na weselach raczej nie piję, więc mi to obojętne, aczkolwiek na swoim raczej wolałabym żeby był alkohol :)
    Malinowe Ciasteczka

    OdpowiedzUsuń
  47. Nigdy nie brałam udziału w takim weselu bez alkoholu, aczkolwiek nie bywamy często na tego typu okazjach. Nie mniej jednak, myślę że to opcja do rozważenia na moim weselu, bardzo podoba mi się ta opcja! :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Nasze społeczeństwo chyba jednak ciężko przekonać do imprez bez alkoholu. Dorośli ludzie rzadko umawiają się na kawę, znacznie częściej na wódkę, a co dopiero brak alkoholu na weselu. Niestety niektórzy potrafią wyluzować dopiero po dwóch głębszych. Bałabym się takiego wesela, ale uważam, że dla osób niepijących czy z pewnymi mocnymi wartościami, w których nie ma miejsca na alkohol jest to zdecydowanie ich prawo a nie brak szacunku.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. Bardzo chętnie je czytam i odpowiadam na każde pytanie! Proszę, nie spamuj jednak - nie zapraszaj do siebie i nie podawaj linka do swojego bloga. Znajdę go w Twoim profilu! Dziękuję.