wtorek, 28 sierpnia 2012

(nowość, swatche) essence pure skin, anti-spot moisturizing make-up, 01 beige

Produkt, o którym wam dzisiaj napiszę, był dla mnie największym zaskoczeniem jeśli chodzi o nowości essence. Niepozorny, pochodzący z serii, do której jakoś nigdy nie byłam przekonana... przyznaję, że sama raczej bym nie zwróciła na niego uwagi. Dziś podzielę się z wami pierwszymi wrażeniami i swatchami, jednak doskonale zdaję sobie sprawę, że po tak krótkim czasie nie można tego wpisu nazwać recenzją. Miejcie to na uwadze.




Ma 30 ml, został wyprodukowany w Niemczech, jest ważny 12 miesięcy od otwarcia i kosztuje 14,99 zł.



Oczywiście pierwsze o czym pomyślałam, to że podkład na pewno będzie dla mnie za ciemny. Nigdy nie odnajdowałam się nawet w najjaśniejszych odcieniach oferowanych przez essence. Pierwszy swatch na ręce zapowiadał się jednak zadziwiająco dobrze, więc już bez większych oporów postanowiłam wypróbować produkt na twarzy. Nie wiem na ile jest to zasługa tego, że prawdopodobnie trochę się jednak w ostatnich miesiącach opaliłam (mimo filtra 50+), a na ile samych właściwości podkładu, ale odcień bardzo dobrze stopił się z moją skórą. Pierwsze wow! Producent obiecuje całkowite krycie, jednak według mnie jest ono średnie (i bardzo dobrze). Podkład jest - jak sama nazwa wskazuje - nawilżający, więc zakładam, że przeznaczony dla skóry suchej/normalnej, czyli akurat dla mnie. Oczywiście i tak wcześniej nakładam krem, jednak muszę przyznać, że konsystencja jest bardzo przyjemna, łatwa w aplikacji. Jeśli już mowa o aplikacji - zdecydowanie polecam palce, produkt nakładany pędzlem zrobił mi na twarzy okropną maskę i podkreślił suche skórki. Odpowiednio nałożony ujednolica skórę, pozostawia naturalny blask, i - czym byłam naprawdę zaskoczona - sprawia, że pory są znacznie mniej widoczne. Nie testowałam go jeszcze w ekstremalnych warunkach, ale trwałość też na razie całkowicie mi odpowiada.

Góra: essence pure skin, anti-spot moisturizing make-up 01 beige
Dół: 1. essence my skin, tinted moisturizer light skin | 2. Alterra Getonte Tagescreme
3. Bourjois Healthy Mix 51 Vanille clair | 4. Rimmel Match Perfection Gel 100 Ivory
5. essence soft touch mousse make-up 04 matt ivory


Porównałam go z innymi najjaśniejszymi odcieniami (Bourjois, Rimmel, essence) i dwoma kremami tonującymi (essence, Alterra). Nie jest z pewnością tak porcelanowy jak Bourjois, jednak wciąż mimo wszystko jaśniejszy niż większość typowych drogeryjnych podkładów. Do tej pory moim zdecydowanym ulubieńcem był podkład w żelu Rimmel, ale nie wiem, czy wkrótce nie zmienię zdania... Nowy podkład essence jest według mnie zdecydowanie warty uwagi, zwłaszcza jeśli macie suchą skórę.


Szafy zaopatrzone są na szczęście w testery, więc będziecie mogli sprawdzić odcień i konsystencję jeszcze przed zakupem. Oglądałam dziś w Douglasie inne nowości i zauważyłam, że producent tym razem postawił na jasne odcienie w produktach do twarzy. Za to ogromny plus!


A na deser jeszcze moje (trochę kolorystycznie przekłamane) dzisiejsze paznokcie: essence blossoms etc... 05 forget-me-not + essence nail art special effect! topper 03 hello holo. Niezapominajkowy lakier już niestety trochę zgęstniał i ciężko się z nim pracuje, ale wciąż należy do moich ulubionych.

Miłego wieczoru!

Em

P.S. Produkt został mi przekazany do pokazania na blogu.