Co robicie z opakowaniami po zużytych kosmetykach? Normalny człowiek prawdopodobnie wyrzuca je do kosza. Bloger za to odkłada je do szafki myśląc sobie "kiedyś coś o tym napiszę". Ten syndrom dopadł także i mnie, co skończyło się ogromną siatą wypełnioną plastikiem, który już dawno powinien leżeć na śmietniku. Większość produktów, które wam pokażę, zużyłam w ciągu ostatnich 20 miesięcy i nie dodałam o nich osobnej notki prawdopodobnie dlatego, że nie miałam na ich temat zbyt wiele do powiedzenia. Są to głównie średniaki, lub kosmetyki aż nazbyt zwyczajne (jak choćby żele pod prysznic), zdarzają się jednak wyjątki. Nie mam też wszystkich opakowań, bo jednak czasem zdrowy rozsądek kazał mi bez żalu się czegoś pozbyć.
Postanowiłam w końcu zrobić porządki i rozprawić się z pustymi opakowaniami. Wpisów o zużytych kosmetykach będzie kilka (podzieliłam to na części, żeby was nie zanudzić na śmierć) i postaram się napisać kilka zdań na temat każdego z produktów. Dziś zapraszam na część pierwszą: żele pod prysznic.
Dodam może jeszcze, że nie współpracuję z firmą Nivea i wszystkie te żele kupiłam sobie sama, choć jak widać, trochę tego było :)
Lubię żele Nivea za ładne zapachy, zgrabne opakowania, które można otworzyć nie łamiąc sobie paznokci, a także za to, że nie wysuszają mojej skóry. Tak poza tym są całkiem przeciętne i pewnie nie zużyłabym ich tyle, gdybym kiedyś nie trafiła na nie w naprawdę dobrej promocji. Według mnie są trochę za drogie, a produkty o połowę tańsze też radzą sobie całkiem nieźle.
CREME SOFT Sama nie wiem, czemu w ogóle zwróciłam na niego uwagę w sklepie. Zwykle staram się wybierać jakieś bardziej konkretne zapachy, a nie coś tak zwykłego. Cieszę się jednak, że miałam okazję go używać, bo zapach jest naprawdę przyjemny - nieokreślony, kojarzy mi się po prostu z czystością.
DOUBLE EFFECT Tego żelu byłam najbardziej ciekawa, ponieważ reklamowany on jest jako produkt ułatwiający golenie (Niezwykłe doznania pod prysznicem oraz łagodne i dokładne golenie ;) ). Nietrudno było mu spełnić moje oczekiwania, bo dla mnie tak naprawdę każdy inny żel pod prysznic jest równie "shower & shave" (nie mam skłonności do podrażnień). Ciężko mi powiedzieć, czy był jakiś wyjątkowy, raczej nie. Bardzo spodobał mi się za to zapach passiflory.
HAPPY TIME To jeden z najbardziej popularnych zapachów żeli Nivea. Pachnie jogurtem pomarańczowym i nie skradł mojego serca, choć używało mi się go przyjemnie. Raczej do niego nie wrócę, jest w końcu tyle innych produktów do przetestowania! :)
WATER LILY & OIL Żele z perełkami olejku lubię o tyle bardziej, że mają ładniejsze opakowania. Nie zauważyłam jednak różnicy w pielęgnacji. Wersja z lilią wodną bardzo mi się spodobała, zapach jest kwiatowy, otulający.
SUNNY MELON & OIL To było niestety największe rozczarowanie. Uwielbiam melona, więc kupiłam od razu dwa opakowania i to był błąd. Zapach nie ma nic wspólnego z tym owocem, kojarzy mi się z trochę zbyt ciężkimi perfumami. Nic szczególnego.
ANGEL STAR Sztuczna, przesłodzona do granic możliwości malina. W balsamie do ciała raczej bym nie zniosła takiego zapachu, ale w żelu jakoś strasznie mi nie przeszkadzał, choć na pewno do niego nie wrócę.
BALEA AFTER SUN Żele pod prysznic Balea kupuję, kiedy jestem za granicą. Przyciąga mnie bardzo niska cena (z tego co pamiętam około 0,60 euro) i wiele zapachów do wyboru. Ta wersja przeznaczona była do stosowania po opalaniu, jednak ja używałam jej po prostu w najgorętsze dni lata i po wysiłku fizycznym. Żel ma orzeźwiający, trochę męski zapach, bardzo przyjemnie mi się go używało.
PALMOLIVE NUTRA FRUIT KIWI To było niestety ogromne rozczarowanie, zapach nie miał nic wspólnego z kiwi, był dziwny i sztuczny. Nie podobała mi się też podejrzana, niejednolita konsystencja. Ostatecznie zużyłam go jako mydło do rąk.
To już koniec pierwszej części o zużytych produktach. Mam nadzieję, że post wam się spodobał i okazał się choć trochę pomocny. Macie swoje ulubione żele pod prysznic?
Em
Ja po prostu wyrzucam :D
OdpowiedzUsuńAle kolekcja z 20 miesięcy musi być imponująca :O
lirene, nivea mnie wysusza na wiór.
OdpowiedzUsuńJa tez lubię żele z Nivea.
OdpowiedzUsuńja lubię olejki :) jestem blogerką i jeszcze nie zbieram swoich opakowań ;) chyba jestem wyjątkiem :D i pewnie niedługo zacznę ;)
OdpowiedzUsuńO rany, jeśli to dopiero pierwszy post z całej serii, to musisz mieć dużą szafkę do przechowywania takich gratów ;)))
OdpowiedzUsuńznam kilka, ostatnie które mam to water lily i oil, super pachnie
OdpowiedzUsuńJa wciąż szukam żelu idealnego - zapachy mnie szybko męczą i się nudzę. Nie lubię tych ciężkich i słodkich, ciągle szukam czegoś odświeżającego. Mi się udało dziś zdenkować balsam i cieszę się jak głupia, bo już nie pamietam, kiedy w produkcie tego typu dotknęłam dna:)
OdpowiedzUsuńHappy Time mam teraz i lubię;)
OdpowiedzUsuńNie mam ulubionych ;D wybieram te których zapach mnie ciekawi
OdpowiedzUsuńUh, nigdy nie kupuję Palmolive, mają strasznie sztuczne i niepodobne do oryginału zapachy.
OdpowiedzUsuńLubię za to Niveę (zwłaszcza te z olejkami), różowy Johnson & Johnson i czekoladę z kokosem z Kamilla. Jakiś czas temu kupiłam w promocji w Naturze żele firmy Fruttini - Milky Orange i Raspberry Cream. Pięknie pachną. :)
myślałam że to denko z miesiąca i się przeraziłam, że tyle żeli, no bo jak można zużyć aż tyle w ciągu miesiąca. :D
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś ten z lilią wodną, ładny zapach (:
Też uważam, że żele Nivea są trochę za drogie. Jednak na przykład ten jogurtowo-pomarańczowy bardzo mi się podoba - znalazłam jego odpowiednik w biedronce, w wersji 400 ml ;)
OdpowiedzUsuńUlalala sporo tego nazbierałaś :) Ja to akurat żeli nie używam, wolę tradycyjne płyny do kąpieli, ale jakbym się miała skusić do też na nivea
OdpowiedzUsuńJa też zużyłam ostatnio żel Happy time;)
OdpowiedzUsuńnie miałam nivea ale sie skuszę jak wykończe swoje
OdpowiedzUsuńrówniez wyrzucam!;)
OdpowiedzUsuńmiałam żel z nivei ,ale taki zielony,był cudowny!;)
tylko niestety wydajność średnia;/
pozdrawiam!
Bardzo lubiłam malinowy żel pod prysznic z Yves Rochera, który pachniał, jakbym wpadła twarzą w koszyczek z malinami. :) Teraz jakoś tak na fali niechęci do SLSów i innych takich używam głównie żelu z Babydream (który zresztą bardzo pokochałam i będę z nim żyła długo i szczęśliwie) oraz mydełka z owsem Biały Jeleń. :)
OdpowiedzUsuńMoje ulubione to właśnie te z Nivea :) Jakoś nie zauważyłam żeby coś złego robiły z moją skórą, ale to chyba przez to że wieczorem i rano wsmarowuję w siebie balsamy :p
OdpowiedzUsuńJa też zostawiam pudełka "może później coś w nie przeleję" :D ostatnio też się z nimi rozprawiłam, jednak dzisiaj znalazłam kolejny schowek, o którym zapomniałam już dawno temu haha
OdpowiedzUsuńNie mam ulubionego żelu pod prysznic lubię ciągle odkrywać nowe zapachy :)
OdpowiedzUsuńoh 20 miesięcy ? :D Trzymasz w szafie produkty 20 miesięcy.. :D ja jeśli po 3 miesiącach nic nie naskrobie to już wyrzucam opakowanie do śmieci :D
OdpowiedzUsuńJa też kolekcjonuje puste opakowania do projektu denko, ale mam zamiar się z nimi rozprawiać raz na miesiąc :)
OdpowiedzUsuńNivea ogólnie jest moją jedną z najmniej ulubionych firm, a z Palmolive miałam kokos i też byłam bardzo zawiedziona. Ogólnie nie używam żeli pod prysznic, czasem z ciekawości coś kupię, bo przystałam przy specjalnej emulsji do mycia i wlewania do wody dla problemowej skóry.
Jeśli jednak miałabym do czegoś wracać do żele z YR są godne polecenia. Lubiłam też taki oliwkowy z Lirene, świetny na wyjazdy, bo obywało się bez balsamu po jeog użyciu,co nie jest czymś normalnym dla mnie. Wspominam też miło jako jeden z nielicznych produktów Avonu - galaretkę do mycia ciała.
Z Twoich zużyć miałam tylko nivea sunny melon, pamiętam, że go lubiłam. Teraz królują u mnie OS aktualnie truskawka, ale wolę cytrynę;)
OdpowiedzUsuń@apteka marzenie, na szczęście nie wszystkie, bo część zrecenzowałam na blogu albo jednak wyrzuciłam. Mam głęboką szafę ;)
OdpowiedzUsuńI miałaś te doznania? ;)
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych żeli nie miałam.
@Wszystko co mnie zachwyca, niestety nie, chyba złożę reklamację :(
OdpowiedzUsuńGdybym ja chciała trzymać u siebie zużycia z 20 miesięcy, miałabym pełną szafę śmieci i występowałabym w "Trudnych sprawach"- "Kasia, trzyma w domu zużyte kosmetyki, bo twierdzi, że musi je pokazać czytelnikom swojego bloga" xD Myślę, że ten odcinek byłby prawdziwym hitem!
OdpowiedzUsuń@xeylimex, ja czekam aż mnie zaproszą do rozmów w toku :>
OdpowiedzUsuńa ja uwielbiam melonowy Nivea...choć fakt,zapach ma intensywny :)
OdpowiedzUsuńLubię też bardzo żele Palmolive ale nie ten który masz na zdj :)
ha! czyli z tymi żelami to nie był Prima aprilisowy żart :P
OdpowiedzUsuńHej! wchodzę tutaj codziennie od jakiś 3-4 miesięcy, ale nie wiedziałam co napisac. Chcę, żebyś po prostu wiedziała, że lubię tu być! I czytać, czytać, czytać;)
OdpowiedzUsuńBuziaki Tedees:*
lubię żele bebeauty z biedronki, tanie i dobre :) obecnie jednak stosuję żele z isany kupione w promocji
OdpowiedzUsuńcuda pięknie pachnące :D
OdpowiedzUsuńja uwazam, ze nawet na promo te zele sa za drogie :) sklad niczym nie rozni sie od tych tanich, a z takich ja uzywam biedronkowe Oceania, ktore wystepuja w 4 zapachach: miod i mleko, trawa cytrynowa, morski, lawenda. pojemnosc 400 ml, cena 2,99. zapachy piekne, smakowite i bardzo naturalne. swietnie sie pienia na myjce i gabce.
OdpowiedzUsuńprzebija je tylko plyn do kapieli (uzywam jako zelu pod prysznic, tez zawiera srodek myjacy) o kremowo kwiatowym zapachu, 1 litr za 2,50 na promocji :)
biorac pod uwage powyzsze ceny i swietne zapachy ww kosmetykow nie ma mowy bym pokusila sie o przereklamowana nivea czy palmolive gdzie wiekszosc ceny stanowi marza :)
@Obsession, tylko że wtedy to były zużycia "miesięczne" :D
OdpowiedzUsuńDOUBLE EFFECT efekt kocham. Dla mnie to nie jest tylko zwykły żel. Używam do golenia od 3 lat i nic go jeszcze nie pobiło. Ani inne żele ani pianki itp. Odkąd go stosuje eszcze nigdy się nie zaciełam golarką i nie miałam podrażnienia. A zapach - niezwykły!
OdpowiedzUsuńMelon - jest dla mnie cudny. Wg mnie jeden z lepszych.
Obecnie mam od wczoraj BALEA AFTER SUN i dziś będę testować:)
@Tedees, bardzo się cieszę, że Ci się tu podoba! :)
OdpowiedzUsuńnie lubię Nivea , jakoś mi nie podpasowały :/
OdpowiedzUsuń@Anonimowy, zgadzam się, że zwykłe promocyjne ceny też są niezbyt atrakcyjne, ja akurat trafiłam na rzeczywiście wyjątkową ofertę, więc zdecydowałam się wypróbować kilka wersji. Od dawna mam ochotę potestować żele z Biedronki/Lidla, ale chcę najpierw wykończyć swoje zapasy :)
OdpowiedzUsuń@77gerda, możliwe, że ja nie zauważyłam różnicy właśnie dlatego, że nie mam skłonności do podrażnień przy goleniu. Miło jednak słyszeć, że u niektórych sprawdza się lepiej niż zwykłe żele.
OdpowiedzUsuńja lubię zmieniać żele pod prysznic, ale nad nivea poważnie się zastanowię po ilości zużytych przez Ciebie opakowań
OdpowiedzUsuńCzyli duża częśc cię rozczarowała....
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię olejek nivea o zapachu mango :P
Cała lazienka wtedy tak bardzo intensywnei pachnie ! :)
czytając ten post z narzeczonym, on z przerażeniem pyta czy ja też tak zbieram puste opakowania, na odpowiedź twierdzącą, że po przeprowadzce będzie mi na bieżąco wyrzucał wszystko dopiero dłuższe tłumaczenie przekonały go żeby tego nie robić :)
OdpowiedzUsuńsporo tych żeli udało Ci się zużyć, ja z Nivei miałam tylko jeden żel i byłam z niego nawet zadowolona
też lubię żele z Nivei , ale zazwyczaj kupuje je na promocji :D a co do tego żelu z Palmolive miałam taki sam, ale inną wersje zapachową i ja tam byłam całkiem zadowolona ;p
OdpowiedzUsuńTak :D moim ulubionym jest nielubiany przez Ciebie Melon z perełkami od Nivea ;)
OdpowiedzUsuń@ninnette, wyobrażam sobie jego minę :D
OdpowiedzUsuńJa za to jestem fanką Palmolive, nie wysuszają mnie i większość posiada konsystencje przeźroczystego żelu, a nie dziwnego kremu - zazwyczaj spotykamy takie z Dove i Nivea. Te drugie dodatkowo przesuszają moją skórę co w przypadku Palmolive nie zdarzyło się z żadnym. Aktualnie moim faworytem jest Bergamotka i Werbena.
OdpowiedzUsuńBuziaki Em :*
Ale tego, pozdrawiam i czekam na dalsze części.
OdpowiedzUsuńUżywam aktualnie żelu pod prysznic Nivea z melonem i jestem bardzo zadowolona. I zapach też jest cudny. Może pasuje właśnie mojej skórze i mojemu nosowi? :) A pomysł na pokazanie już zużytych produktów z tak długiego czasu (megadenko :D) jest bardzo fajny. Czekam na kolejne odsłony :)
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się po Tobie aż takiej kolekcji pustych opakowań :P
OdpowiedzUsuń