Wśród nowości essence znalazły się dwa nowe rodzaje kultowego tuszu multi action (waterproof i blackest black). Od początku byłam nimi zainteresowana, bo różowa wersja należy do moich ulubionych produktów.
Tusz ma 9 ml, został wyprodukowany w Luksemburgu, jest ważny 6 miesięcy od otwarcia i kosztuje 11,99 zł.
essence multi action smokey eyes | multi action waterproof | I love extreme |
Niestety nie mam różowej wersji multi action, więc porównanie zrobiłam z dwoma innymi tuszami essence - multi action smokey eyes i I love extreme. Jak widać, szczoteczka wodoodpornej maskary jest dość mała i zgrabna. Z pewnością operuje się nią dużo łatwiej niż słynną ogromną szczotą I love extreme.
Efekt na rzęsach jest według mnie podobny do tego, jaki uzyskać możemy za pomocą podstawowej wersji różowej. Producent zapewnia, że tusz jest wielofunkcyjny: pogrubia, wydłuża i podkręca i rzeczywiście tak jest, choć najwidoczniejsze jest zdecydowanie pogrubienie. Trochę skleja i może czasem zostawiać grudki, więc dobrze jest zaopatrzyć się w jakąś dodatkową szczoteczkę. Efekt jest według mnie świetny (gdyby tylko moje rzęsy się tak nie plątały...) i z samego tuszu jestem naprawdę zadowolona.
Jeśli chodzi o wodoodporność, zdecydowanie spełnia moje oczekiwania. Nie ma mowy o żadnych smugach tuszu pod oczami, nawet po prysznicu czy kąpieli w basenie. Wadą jest niestety to, że trochę się osypuje - w ciągu dnia nieznacznie, ale bardziej ekstremalnych warunków (całonocna impreza, popołudniowa drzemka) z pewnością nie przetrwa w stanie idealnym.
Największą jego wadę odkryłam, kiedy pierwszy raz postanowiłam go zmyć. Przypomniało mi się, dlaczego wodoodporne tusze do rzęs nie należą do moich ulubionych - ani trzy różne płyny micelarne, ani oliwka nie dały mu rady. W końcu się poddałam i następnego dnia obudziłam z pięknymi resztkami tuszu pod oczami. Problemy ze zmywaniem występują w przypadku wielu wodoodpornych produktów, jednak nie wiem, czy to jest na moje nerwy...
Szczoteczka, efekt, trwałość przy kontaktach z wodą - wszystko na plus. Lekkie osypywanie się nie jest dla mnie ogromnym minusem, ale aż takie problemy ze zmyciem produktu już zdecydowanie tak. Tusz jest dobry, jednak z pewnością będę go używać głównie wtedy, kiedy ta wodoodporność będzie mi rzeczywiście potrzebna (lato się co prawda kończy, ale zima ze śniegiem i wyjazdami na narty dopiero przed nami).
Inne wpisy o jesiennych nowościach essence:
Pierwsza osoba, która wygrała w moim konkursie nie zgłosiła się do mnie, więc wytypowałam kolejnego zwycięzcę - klik.
Em
P.S. Produkt został mi przekazany do pokazania na blogu.
osypywania się nie znoszę i nie akceptuję
OdpowiedzUsuńjak trudny do zmycia to też źle, bo zbytnie tarcie uszkadza rzęsy, żeby nie pisać, że je niweluje..
Uwielbiam tę różową!
OdpowiedzUsuńUżywam jej namiętnie już od 3 miesięcy! :)
Mnie najbardziej tez denerwuje to osypywanie się i grudki...
OdpowiedzUsuńmnie się efekt podoba, ale nigdy nie miałam tych tuszów ;)
OdpowiedzUsuńTusze wodoodporne powinno się zmywać płynami dwufazowymi, może spróbuj tego ;)
OdpowiedzUsuń@vixen, nie mam żadnego, u mnie zawsze lepiej w zmywaniu radziły sobie płyny micelarne, a oliwka to już w ogóle produkt do zadań specjalnych...
OdpowiedzUsuńByle by się nie osypywał..
OdpowiedzUsuńkurczę, miałam tusz z maybelline kiedyś, wodoodporny, tego niczym nie dało się zmyć!!! kilka rzęs wtedy przez niego straciłam, a później się go pozbyłam, to nie dla mnie, więcej zachodu przy zmywaniu niż to warte. na co dzien totalnie odpada.
OdpowiedzUsuńja uwielbiam i <3 extreme!
OdpowiedzUsuńNienawidzę wodoodpornych maskar! Chyba jestem zbyt leniwa, jeśli chodzi o demakijaż :D
OdpowiedzUsuńJa chyba jestem jakaś inna, bo każdy niewodoodporny tusz trzyma się u mnie idealnie aż do wieczora. No i dlatego też na wodoodporne w ogóle nie zwracam uwagi.
OdpowiedzUsuńja miałam tylko różową i byłam zadowolona
OdpowiedzUsuńszczoteczkę ma fajną, ale efekt nie powala niestety
OdpowiedzUsuńJeśli masz problem ze zmyciem tego tuszu spróbuj tłustym kremem, np. Nivea. Miałam kiedyś te sam problem z wodoodpornym tuszem, nawet płyn dwufazowy nie dawał rady, a krem się sprawdził idealnie
OdpowiedzUsuńNie przepadam za wodoodpornymi tuszami :/ właśnie dlatego, że ciężko je zmyć i można mieć podrażnione oczy.
OdpowiedzUsuń@Anonimowy, dziękuję za radę. Niestety nie mam pod ręką kremu Nivea, żeby to sprawdzić, ale wydaje mi się, że oliwki działają na tej samej zasadzie przy demakijażu.
OdpowiedzUsuńO. Tej Love Extreme muszę się przyjrzeć! Tylko takie szczoteczki dają sobie radę z moimi sztywnymi i grubymi rzęsami...
OdpowiedzUsuńA co do tej wodoodpornej... To nie przepadam za wodoodpornymi kosmetykiami po ciężko je później zmyć i demakijaż mnie demotywuje :P i strasznie mi osłabiają rzęsy ;)
Lubię tusze z Essence :)
OdpowiedzUsuńTusze Essence są boskie. Jestem wierną fanką tego różowego tuszu. ;D Nie wiem dlaczego ostatnio kusi mnie zielony Wibo.
OdpowiedzUsuńJa zmywam tusze wodoodporne dwufazowka z delii i bardzo dobrze sobie radze. Nie budze sie z czarnymi krekami pod oczami
OdpowiedzUsuńja od 8 lat uzywam tylko i wylacznie wodoodpornego tuszu bo mam rzesy rosnace w dol wiec zmuszona jestem uzywac zalotki-na calej ich dlugosci a ten woddoporny ktorego uzywa-m/-lam genialnie trzyma efekt tego podkrecenia.
OdpowiedzUsuńPrawda, ze zmywaja sie ciezko, przerabialam rozne 2 fazowki, ale stanelo na oliwce z BD a nastepnie dla zmycia tlustosci wilgotna chusteczka dla bobasowego zadka, ktora rowniez zmywam cala twarz z pudru. jest to troche upierdliwe zajecie ale czasowo niewiele dluzsze (u mnie) niz zmycie zwyklego tuszu i cieni. Oliwka zmywa tak samo jak 2 fazowki ale jest o niebo lepsza dla skory! Po 2 fazowkach (przerabialam Ziaja, Bielenda, Marion, Delia) czesto pojawiala sie suchosc skory wokół oczu.
Jednak producent w.w. tuszu najprawdopodobniej postanowil go wycofac : [ gdyz nie moge go znalezc w zadnym rossmannie, ani u mnie w miescie ani w miescie 'obok', kupilam juz kilka innych wodoodporniakow i co sie okazalo-zaden nie trzyma efektu zalotki :( rzesy zaraz chlapną i doslownie przyslaniaja mi oczy :/ jesli bylabys tak mila czy moglabys sprawdzic czy ten tusz trzyma zalotkowe podkręcenie? bo nie mam juz sily wywalac kolejnej kase w bloto i zarupiecac kosmetyczki :/ napisalam nawet maila do firmy miss sporty, co sie dzieje z wczesniej wspomnianym tuszem ale... olali! zero odpowiedzi, w rossmannach dziewczyny rowniez nie wiedzą. Ehh moje rzesy to istna tragedia, malujac kazdym jednym tuszem,chociazby tym chwalonym Essence rozowym zbijaja sie one w 3 gluty, ktore zwisaja sobie przyslaniajac mi widok na swiat - widze wlasne rzesy :]
albo moze ktos z czytajacych zna jakis niedrogi tusz ktory po wyzalotkowaniu nie spowoduje utraty efektu podkrecenia...
ale sie rozpisalam :D
@Mała Mi, postaram się przetestować tusz pod względem trzymania rzęs w górze, daj mi na to kilka dni :)
OdpowiedzUsuńdzieki :) tylko podkrec tak fest na calej ich dlugosci co by dalo sie zaobserwowac jak sie prostuja :P (miejmy nadzieje, ze nie!)
OdpowiedzUsuń@Mała Mi, wiesz co, już teraz mogę powiedzieć, że efekt zalotki tusz trzyma tak sobie. Jeśli masz z tym aż taki problem jak piszesz, możesz nie być zadowolona.
OdpowiedzUsuńJa nie korzystam z tuszy wodoodpornych, ale dobrze wiedzieć, że ten jest ok. Moim ulubieńcem jest I love extreme :)
OdpowiedzUsuńdziekuje ci bardzo :) jesli na twoich z natury lekko podwinietych rzesach zalotke trzyma tak sobie to u mnie bedzie powtorka z rozrywki czyli 3 gluty przyslaniajace mi swiat :( jade na moich resztach MS, podejrzewam, ze przyjdzie mi przyklejac sztuczne ;( ;(
OdpowiedzUsuń