sobota, 11 sierpnia 2012

Swatches: Essie Camera, czyli najpiękniejszy lakier na świecie

Essie Camera mam dopiero od dwóch tygodni, więc nie mogę jeszcze pochopnie stwierdzić, że jest to mój ulubiony lakier wszech czasów, ale ani trochę się nie zdziwię, jeśli tak właśnie będzie. Niech najlepszym tego dowodem będzie fakt, że od kiedy go mam, na moich paznokciach nie zagościł żaden inny kolor. A dodać muszę, że coś takiego właściwie się nie zdarza, w końcu mam ileś (boję-się-liczyć-ale-dużo) lakierów i zwykle używam za każdym razem innego.

Dość długo nie mogłam się zdecydować na zakup lakierów Essie, jednak złamałam się, kiedy pojawiła się na nie całkiem niezła promocja. Przed odwiedzeniem Super-Pharm długo oglądałam zdjęcia i swatche dostępnych w Polsce odcieni i mniej więcej wiedziałam, czemu chcę przyjrzeć się bliżej w sklepie. Odcienia Camera nie było na tej liście, bo jest to edycja limitowana, a jeśli chodzi o tę markę, w ogóle się w nich nie orientuję. Założyłam, że za pierwszym razem kupię tylko dwa. Ostatecznie Camera skradł mi serce zaraz po tym, jak stanęłam przed szafą wypełnioną lakierami. Nie wiedziałam nic o jego konsystencji i jakości, nie widziałam ani jednego swatcha, ale wiedziałam, że muszę go mieć. Kupiłam wtedy także Watermelon, który jest jednym z najbardziej popularnych i chwalonych odcieni, ale nawet on nie był w stanie przebić żarówiastej gumy balonowej, choć gościł jakiś czas na moich paznokciach u stóp.




Lakier jest fantastyczny. Nakłada się świetnie, choć do naprawdę ładnego efektu potrzebne są dwie warstwy. Ma trochę żelkowe wykończenie, co niektórym osobom może przeszkadzać, mnie jednak całkiem się podoba. Zdjęcia robione były w dobrym oświetleniu, przez co linia paznokcia jest na nich bardziej widoczna niż w rzeczywistości, tak naprawdę nie jest to aż tak zauważalne. Jeśli chodzi o trwałość, u mnie tradycyjne są to maksymalnie trzy dni, choć wydaje mi się, że Essie trzyma się odrobinę lepiej niż inne lakiery. U mnie jednak różnica zawsze będzie prawie niezauważalna, więc nie potrafię tego dobrze ocenić.

Dopisek: Zapomniałam jeszcze dodać, że jak zawsze na lakier nałożyłam top Sally Hansen Insta-Dri. Bez niego wykończenie jest dużo mniej błyszczące, określiłabym je nawet jako satynowe.

Ja jestem w nim absolutnie zakochana :) Dzięki tej nowej miłości, kolejne lakiery nie kuszą mnie ani trochę i nawet nie zwróciłam uwagi na te z najnowszej edycji limitowanej Essence. Camera mi wystarczy!

Em