Kiedyś nie mieściło mi się w głowie, jak można wydać dwie stówki na trampki, skoro takie same można kupić w osiedlowym sklepie obuwniczym za 30 zł. I rzeczywiście, przez wiele lat kupowałam właśnie takie tańsze odpowiedniki, służyły mi bardzo dobrze, choć zużywałam średnio dwie pary rocznie, bo bardzo szybko się niszczyły. Dwa lata temu nadszedł jednak ten moment, kiedy zobaczyłam w sklepie mandarynkowe Conversy i po prostu nie mogłam ich sobie wybić z głowy. Szukałam tańszych trampek w podobnym odcieniu, ale nie znalazłam, więc ostatecznie postanowiłam zaszaleć i kupić markową wersję.
Tak wyglądały moje piękne, mandarynkowe Conversy w pierwszych dniach noszenia. Od początku byłam z nich bardzo zadowolona. Aż do tego momentu byłam przekonana, że niewiele będą się one różnić od zwykłych trampek z bazaru, ale okazało się, że jest inaczej.
Moim zdaniem trzy główne zalety trampek Converse to:
- rozmiarówka co pół numeru - jako posiadaczka stopy w rozmiarze 36,5 naprawdę doceniam, że mogę nosić buty, które nie są na mnie za duże,
- gruba podeszwa - to sprawia, że Conversy są o wiele wygodniejsze; kiedy musiałam na chwilę przerzucić się na zwykłe trampki, czułam dosłownie każdy kamyczek na ulicy,
- wybór wzorów i kolorów.
Po zajechaniu jednej pary trampek do granic możliwości, mogę też napisać o wadach:
- przede wszystkim zawiodła mnie ich trwałość; rzeczywiście wytrzymały w niezłym stanie półtora roku chodzenia w nich non stop (w tym przerwa na zimę), ale potem zrobiła się dziura na pięcie i pękła guma w zgięciu; po przeczytaniu opinii w internecie, że trampki wytrzymują wiele lat, liczyłam na więcej,
- brud, którego nie da się usunąć! Moje Conversy nigdy nie miały bliskiego kontaktu z głęboką kałużą, nie zanurzałam ich też w błocie, a mimo to nie dało się z nich usunąć nawet zwykłego kurzu z ulicy i to po wielokrotnym praniu w pralce. Wiem, że to zależało również od koloru, który wybrałam, ale nie wyobrażam sobie, jak ludzie utrzymują w czystości najbardziej popularne białe trampki - to dla mnie prawdziwa zagadka.
Jak widzicie, Conversy mimo oczywistych zalet mają też jednak sporo wad. Czemu więc zdecydowałam się na zakup kolejnej pary? Po prostu nie znalazłam innych butów. Nie chciałam już kupować zwykłych trampek, właśnie ze względu na zbyt cienką podeszwę, a spośród innych butów nic, zupełnie NIC mi się nie podobało. Po kilku miesiącach bezowocnych poszukiwań postanowiłam, że kupię jednak kolejne Conversy, ale tym razem w jakimś ciemnym kolorze. Granat idealnie wpisał się w moją ostatnią fazę na styl marynarski i w zeszłym tygodniu złożyłam zamówienie na Zalando, gdzie za buty zapłaciłam 229 zł.
Jaka jest więc odpowiedź na tytułowe pytanie czy warto kupić Conversy? To zależy ;) Wciąż uważam, że mają zbyt wysoką cenę jak na swoją wytrzymałość, ale z drugiej strony są to prawdopodobnie najlepszej jakości trampki, jakie są w ogóle dostępne, więc jeśli ktoś uwielbia ten model butów tak jak ja, to tak, warto.