piątek, 6 czerwca 2014

6 zużytych produktów, do których z chęcią wrócę

Z pisaniem o zużytych produktach jak zwykle jestem do tyłu. W szafie trzymam całą reklamówkę pustych opakowań po kosmetykach i od czasu do czasu staram się wybrać przynajmniej kilka z nich i opisać je na blogu. Dziś postanowiłam skupić się na tych, z którymi polubiłam się na tyle, że chętnie do nich kiedyś wrócę.


Eliksir ziołowy do włosów Green Pharmacy znalazł się tu trochę przez pomyłkę, bo wykończyłam go tak dawno, że już zdążyłam o tym wspomnieć we wpisie o najlepszych kosmetykach 2013 roku. Nie zaszkodzi jednak napisać jeszcze raz - u mnie te spraye spisują się świetnie jako wspomagacze rozczesywania włosów po myciu. Teraz używam wersji wzmacniającej i na pewno skuszę się na jeszcze jakąś. Jeśli już jesteśmy przy włosach, to powiem wam, że mam już strasznie dość swoich i poważnie planuję ciachnąć jakieś 20 cm. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach uda mi się dotrzeć do fryzjera.


Mgiełka do twarzy z wit. E The Body Shop jest teraz dla mnie trudno dostępna, od kiedy kilka miesięcy temu z Krakowa zniknął jedyny TBS. Uwielbiałam ten produkt do ostatniej kropli - świetnie odświeżał, zwykle stosowałam go po nałożeniu makijażu, żeby podkład i puder lepiej stopił się ze skórą. Przepięknie pachnie różami! Był dodatkowo bardzo wydajny i z przyjemnością kupię go ponownie.

Żel kojący zaczerwienienia Pharmaceris N to jeden z najdelikatniejszych produktów do mycia twarzy, z jakimi się spotkałam. Na szczęście kiedy się skończył, w zapasach odkryłam jeszcze jedną sztukę, tyle że w starszej wersji opakowania, więc nie musiałam się z nim rozstawać. Dobrze współgra ze szczoteczką Shiseido, której od jakiegoś czasu używam regularnie.

Zmywacz do paznokci Isana to mój niezbędnik, od kiedy Biedronka jakiś czas temu wycofała ze swojej oferty mojego ulubieńca Nailty. Lubię zarówno wersję zieloną, jak i różową i używam ich na zmianę. Oczywiście już mam kolejną butelkę.

Płyn micelarny Vichy to jakościowo najlepszy tego typu produkt, jakiego używałam (może z wyjątkiem Biodermy, ale nie miałam jej tak dawno, że ciężko mi je porównać). W moim rankingu płynów micelarnych dostał (razem z Bourjois) najwyższą notę jeśli chodzi o działanie. Niestety jest dość drogi, ale jeśli uda mi się go dorwać na jakiejś dobrej promocji, to na pewno się skuszę.

Żele pod prysznic Green Pharmacy wygrywają u mnie swoimi niespotykanymi zapachami, szczególnie spodobał mi się goździkowo-cytrynowy, do którego z przyjemnością wrócę w okresie zimowym. Poza tym mają wszystko, czego wymagam od żeli - dobrze się pienią, nie wysuszają skóry i są dość tanie.

O dobrych produktach pisze się zdecydowanie przyjemniej niż o tych słabych, ale kolejny wpis z tej kategorii będzie należał właśnie do tych drugich. A teraz wreszcie mogę wyrzucić puste opakowania do kosza i zrobić miejsce w szafce na nowe produkty :)

Zapraszam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych: facebook | instagram | bloglovin

P.S. Eliksir Green Pharmacy i żel Pharmaceris dostałam do przetestowania, ale decyzja o ich pojawieniu się na blogu należała do mnie.