Zniknęłam, ale wracam. Podczas kilkuletniej historii tego bloga jeszcze nigdy nie dopuściłam do tak długiej przerwy. Niestety, zgodnie z prawem Murphy'ego, gdy sprawy zmieniają się ze złych w jeszcze gorsze, proces ulegnie powtórzeniu. Ostatni wpis publikowałam jeszcze znad morza, kiedy wszystko szło dobrze, a moje życie było poukładane i spokojne. Mam wrażenie, że to było dawno, dawno temu, w odległej galaktyce. Na szczęście powoli wszystko wraca na właściwe tory i mam nadzieję, że pula podobnych atrakcji już się wyczerpała (przynajmniej na ten rok). Z ogromną przyjemnością wracam do tworzenia nowych wpisów, a nie ma nic lepszego niż tradycyjny post z przeglądem jesienno-zimowych nowości CATRICE i essence. Do produktów tych dorwałam się zaledwie wczoraj, ale postanowiłam nie zwlekać i przedstawić wam moje pierwsze wrażenia od razu. Już teraz zdradzę, że jest wśród nowości seria, która prawdopodobnie stanie się (nie tylko moim) hitem!
Trwała, pielęgnacyjna formuła błyskawicznie wyrównuje niedoskonałości i zaczerwienienia dla efektu jedwabiście matowej cery o wyrównanym kolorycie. Kremowa formuła zawiera filtr SPF 25 i oferuje średnie do wysokiego poziomu krycia. Po 8 tygodniach codziennego stosowania widocznie zmniejsza się widoczność przebarwień.
Podkład jest dostępny w 4 odcieniach: 005 Even Ivory, 010 Even Vanilla, 020 Beige Rose i 030 Even Sand. Ma 30 ml, został wyprodukowany we Włoszech, jest ważny 6 miesięcy od otwarcia i kosztuje 32,99 zł.
Na początek ważna wiadomość dla bladolicych - najjaśniejszy odcień tego produktu jest bardzo, bardzo jasny, prawie biały. Z tego powodu wyjątkowo skusiłam się na drugi z kolei, czyli Even Vanilla, który idealnie pasuje do koloru mojej skóry. Ma zdecydowanie żółte tony, dzięki czemu ładnie kryje zaczerwienienia, nie ciemnieje na twarzy. Producent deklaruje krycie średnie do wysokiego, ale moim zdaniem jest ono raczej średnie w kierunku lekkiego. Bardzo wygodne szklane opakowanie posiada higieniczną pompkę, która dozuje idealną ilość produktu na jedno użycie. Podkład nałożyłam dopiero dwa razy i na razie mam mieszane uczucia. Spodziewałam się trochę lepszego krycia, no i przede wszystkim po jakimś czasie na mojej twarzy widać było sporo suchych skórek. Zdaję sobie sprawę z tego, że po chorobie moja skóra ogólnie nie jest w najlepszej kondycji, dlatego zmyłam makijaż i nałożyłam podkład jeszcze raz, na bardzo bogaty krem. Niestety znów suche skórki były widoczne. Na pewno będę jeszcze testować ten produkt, ale na razie polecam go raczej osobom mającym cerę tłustą lub normalną.
Innowacyjna formuła płynnej pomadki łączy w sobie to, co najlepsze w makijażu ust: krycie pomadki oraz połysk błyszczyka. Opakowanie podkreśla dwoisty charakter produktu, a praktyczny aplikator sprawia, że nałożenie pomadki jest bardzo proste.
Pomadka jest dostępna w czterech odcieniach: 01 colour party, 02 almost real, 04 show off! i 06 make a statement. Ma 4 ml, została wyprodukowana we Włoszech, jest ważna 18 miesięcy od otwarcia i kosztuje 10,99 zł.
Prawdopodobnie powinnam poczekać z pokazaniem tego produktu do samego końca, ale chcę o nim napisać od razu. WOW. To będzie hit! Te błyszczyki, czy tam pomadki w płynie, jak określa je producent, zachwycają pigmentacją. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z czymś takim w produktach do ust essence. Jedno pociągnięcie idealnie pokrywa skórę, a na ustach błyszczyk prezentuje się przepięknie, grając pierwszą rolę w makijażu. Bardzo przypomina mi to serię Rimmel Apocalips - jeśli jej nie kojarzycie, zerknijcie do wyszukiwarki. Niestety moje usta są teraz w pochorobowym niereprezentacyjnym stanie, ale swatche możecie zobaczyć np. tu (niestety nie wszystkie odcienie są u nas dostępne).
Płynny rozświetlacz o srebrzysto-różowej formule zapewnia efekt rozświetlonej cery z delikatnym połyskiem. Opakowanie z mechanizmem wykręcania sprawia, że aplikacja jest bardzo prosta: nałóż na szczyty kości policzkowych i pod łukiem brwiowym oraz delikatnie rozetrzyj.
Ma 3,5 ml, został wyprodukowany w Polsce, jest ważny 6 miesięcy od otwarcia i kosztuje 16,99 zł.
Pokładałam wielkie nadzieje w tym produkcie. Wyobrażałam sobie, że będzie to idealny rozświetlacz do wzięcia w podróż - nie trzeba się przejmować tym, że może się rozbić, ani myśleć o zabieraniu dodatkowego pędzla. I rzeczywiście, samo opakowanie z pędzelkiem jest bardzo poręczne, ale produkt trochę rozczarowuje. Owszem, na pewno nadaje się do rozświetlania miejsca pod łukiem brwiowym, można go też ewentualnie w minimalnej ilości nałożyć na szczyty kości policzkowych, ale to tyle - niestety widoczne po roztarciu drobinki na więcej nie pozwalają.
Poznaj doskonale zgrany duet, który pozwoli ukryć niedoskonałości cery i cienie pod oczami. Kremowa formuła zapewni intensywne krycie, a dwa odcienie nakładane oddzielnie lub użyte razem pozwolą idealnie dostosować odcień do karnacji.
Jest dostępny w jednym odcieniu 10 natural beige, ma 2,3 g, został wyprodukowany na Tajwanie, jest ważny 18 miesięcy od otwarcia i kosztuje 10,99 zł.
Essence pozazdrościło starszej marce słynnego kamuflaża i postanowiło wprowadzić do swojej oferty coś podobnego. Niestety, z góry mówię, że w porównaniu do bezkonkurencyjnego kamuflaża w płynie CATRICE, który pokochałam kilka tygodni temu, wypada tak sobie. Ciemny odcień jest dla mnie zbyt ciemny, jasny całkiem nieźle stapia się z moją skórą, jednak pod oczami dość szybko zbiera się w zmarszczkach, a niedoskonałości na twarzy kryje nieźle, ale nie idealnie. Myślę, że lepiej jednak zainwestować kilka złotych więcej i wybrać produkt CATRICE.
Trzy doskonale dopasowane odcienie każdego zestawu zapewnią intensywny i trwały makijaż oka. Wypiekana formuła oferuje wysoką dyspersję koloru oraz luksusowy połysk - makijaż oczu odpowiedni na każdą okazję.
Cienie są dostępne w trzech wersjach kolorystycznych: 010 Antique C'est Tres Chic, 020 Meet The Gemstones i 030 Rose Vintouch. Mają 2,2 g, zostały wyprodukowane w Polsce, są ważne 12 miesięcy od otwarcia i kosztują 19,99 zł.
Świetne cienie! Jestem fanką cieni CATRICE, które w znakomitej większości świetnie się u mnie spisują. Do tej trójki podchodziłam z dystansem, bo jakaś taka nudna i zwyczajna wydawała mi się ta paleta. Szybko jednak zmieniłam zdanie, bo cienie, choć może i kolorystycznie rzeczywiście zwyczajne, na oku prezentują się pięknie. Są bardzo dobrze napigmentowane i idealnie się ze sobą zgrywają, dzięki czemu dosłownie w minutę możemy wyczarować podkreślający urodę makijaż. Nie mam wątpliwości, że to właśnie ten zestaw cieni zabiorę ze sobą na Blog Forum Gdańsk w ten weekend. Do tego tusz, eyeliner i makijaż oka gotowy!
Matowy róż dzięki delikatnej pudrowej formule doskonale podkreśli naturalne piękno. Zdrowy i świeży look w jedną chwilę.
Róż jest dostępny w dwóch odcieniach: 10 peach me up! i 20 berry me up!. Ma 5 g, został wyprodukowany w Polsce, jest ważny 12 miesięcy od otwarcia i kosztuje 10,99 zł.
Róże essence zawsze się u mnie świetnie sprawdzały i tym razem nie jest inaczej. W skład nowej, matowej serii wchodzą tylko dwa odcienie, ale oba wyglądają pięknie. Mój to odcień 20, brudny róż, który na mojej skórze wygląda bardzo naturalnie.
Maskara Luxury Lashes to definicja pogrubienia, podkręcenia i podkreślenia. Zawiera ekskluzywny składnik protein kaszmiru, subtelny zapach oraz atrakcyjne połyskujące czarne opakowanie. Kształt stożkowaty w maskarze wodoodpornej pozwala na dotarcie do każdej rzęsy i precyzyjne podkreślenie. Maskara dostępna również w wersji ultra czarnej oraz klasycznej pogrubiającej.
Maskara ma 11 ml, została wyprodukowana w Luksemburgu, jest ważna 6 miesięcy od otwarcia i kosztuje 19,99 zł.
Nie jestem fanką wodoodpornych maskar, bo nienawidzę męczyć się przy ich zmywaniu. Jeszcze nie wiem, czy tej też będzie ciężko pozbyć się z rzęs, ale mam nadzieję, że jakoś sobie poradzę. Tusz daje na oczach naturalny efekt, być może stanie się bardziej pogrubiający, kiedy trochę przyschnie i zmieni konsystencję. Bardzo podoba mi się za to efekt, jaki daje na dolnej powiece - perfekcyjnie rozdzielonych, delikatnie podkreślonych rzęs.
Wodoodporny eyeliner Eye’Matic to nowy klasyk wśród eyelinerów, który oferuje dokładną i prostą aplikację. Dzięki ostro wykończonemu aplikatorowi, perfekcyjne linie oraz łuki są łatwe do osiągnięcia. Intensywnie czarna wodoodporna formuła szybko wysycha i jest niezwykle trwała.
Eyeliner ma 3,5 ml, został wyprodukowany w Polsce, jest ważny 6 miesięcy od otwarcia i kosztuje 13,99 zł.
Zapowiada się kolejny hit! Eyelinerów w płynie nie używałam od lat. W mojej kosmetyczce najpierw królowały produkty w żelu, a potem te w formie pisaka. Pamiętałam tylko, że takimi końcówkami jak ta nie potrafiłam narysować kreski, z którą można by było bez wstydu wyjść z domu. I tu zdziwienie - nie wiem, czy moje umiejętności aż tak się poprawiły, czy może to zasługa sztywnej końcówki aplikatora, ale już przy pierwszym użyciu wyszła mi prawie idealna kreska! Eyeliner ma ładną czerń i nie rozmazuje się. Trzeba tylko uważać, żeby nie nałożyć go za dużo, i odczekać, aż trochę przyschnie, żeby nie odbił się na górnej powiece. Jest duża szansa, że to będzie mój codzienny makijażowy niezbędnik.
Jeśli miałabym z nowości wybrać moją trójkę ulubieńców, to na pewno wyglądałaby ona tak:
1. essence liquid lipstick - bezapelacyjnie
2. CATRICE Eye'Matic Dip Liner
3. CATRICE Deluxe Trio Eyeshadow
To jeszcze nie koniec nowości, część druga pojawi się wkrótce :) Na bieżąco możecie śledzić moje opinie na snapchacie (martamardyla), gdzie wszystko pojawia się w pierwszej kolejności.
Ja czekam głównie na podkład ;) Nie wiesz może w jakie tony wpada odcień najjaśniejszy?
OdpowiedzUsuńNiestety nie widziałam go na żywo, ale tu masz porównanie: http://2.bp.blogspot.com/-VtMs9OzSe4w/VaY9jzn1TfI/AAAAAAAAGLc/nHaQf6-WRNM/s1600/Catrice_EvenSkinTone_2.jpg
UsuńTakie już widziałam, myślałam, że może macałaś ;) Pewnie będzie różowy jak zawsze.. Ale dzięki ;)
UsuńŚwietnie prezentują się te cienie z Catrice :)
OdpowiedzUsuńTen podkład jest naprawdę bardzo jasny z tego co widzę, wow! A to drugi odcień :D
OdpowiedzUsuńtinty mają podobne opakowania do burżua :)
OdpowiedzUsuńO tym samym pomyślałam :)
UsuńZaciekawiłaś mnie tym podkładem, róże z essence też bardzo lubię ;-)
OdpowiedzUsuńja już ich nie kocham jak kiedyś... łamią mi serce polityką wymiany szafy co kilka miesięcy :(
OdpowiedzUsuńale najnowsza limitka niczego sobie ;)
Muszę koniecznie obadać podkład, jeśli jest taki jasny, to może mieć u mnie szanse :D
OdpowiedzUsuńBłyszczyk ma śliczny odcień...
OdpowiedzUsuńKusi mnie podkład z uwagi na jasny odcień oraz eyeliner :)
OdpowiedzUsuńPomadki z essence robią wrażenie :)
OdpowiedzUsuńHmmm ten ,,kamuflaż" mnie zaciekawił, ale widzę, że nie jest aż tak dobry jak o nim piszą. :-)
OdpowiedzUsuńTen przedstawiony w poscie to nie "ten, o ktorym pisza" ;)
UsuńGenialne pomadki :) zaciekawiły mnie też te kamuflaże :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej spodobał mi się róż :) Może uda mi się na niego trafić, bo ostatnio szafy Essence wyglądają u mnie jak po jakimś ataku burzowym... Pustki i próżno szukać nowości.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Niestety odcienie róży po przejrzeniu swatchy w necie nie dla mnie :( a miałam nadzieję na coś nowego - nic dla bladolicych. Na pomadki chyba się skuszę no i pora wyruszyć na poszukiwania kamuflaża w płynie z Catrice bo nie wiem jakim cudem mnie ominął!
OdpowiedzUsuńsporo fajnych rzeczy!
OdpowiedzUsuńNigdy nie mogłam się przekonać do podkładów Catrice... Miałam jedno złe doświadczenie z Essence i jakoś tak odechciało mi się testowania produktów cosnova. Ale eyeliner .... może się skuszę, chociaż moje umiejętności w tym temacie są raczej znikome ;-)
OdpowiedzUsuńPomadki na pewno kupię, cienie też fajnie wyglądają, no i róż cacy, więc pewnie trochę postoję przed szafą Essence i Catrice i podumam co to kupić bo trzeba się ogarniać i ograniczać z kolorówką w końcu:P
OdpowiedzUsuńCiekawe te pomadki
OdpowiedzUsuńtrójka cieni bardzo fajna :)))
OdpowiedzUsuńz podkładami Catrice w zasadzie się lubię, dlatego ciekawa jestem i tego nowego po dłuższym stosowaniu, tym bardziej, że mają duży wybór właśnie tych jaśniutkich :)
OdpowiedzUsuńciekawił mnie ten kamuflaż z Essence, ale jednak pozostanę przy kultowym z Catrice
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa podkładu:)
OdpowiedzUsuńPodkładowi Catrice na pewno się przyjrzę, skoro jest dostępny w jasnym odcieniu :)
OdpowiedzUsuńZainteresowały mnie błyszczykopomadki;)
OdpowiedzUsuńKupię zapewne szminkę w płynie (szkoda, ze odcień 05 nie będzie dostępny, ale wezmę 04) Spojrzę też na róże.
OdpowiedzUsuńMój ulubiony róż jest właśnie z essence- limitki floral grunge. Tak idealny odcień za taką cenę - aż za dużo szczęścia ;)
Essence miał kiedyś dobry rozświetlacz pisaku, chyba w jakiejś limitce.
Alena
Nie kojarzę podobnego rozświetlacza z essence, ale może coś przegapiłam. Za to róż floral grunge rzeczywiście miał piękny odcień :)
Usuń