wtorek, 14 lipca 2015

Czym tak naprawdę jest minimalizm

O minimalizmie pierwszy raz usłyszałam jakieś pół roku temu i wkrótce potem przeczytałam "Minimalizm po polsku" - książkę, która przekonała mnie do tej idei. Więcej przemyśleń na temat samej książki i moje ulubione fragmenty mogliście zobaczyć w osobnym wpisie na blogu. Początkowo myślałam, że minimalizm może być trudny do wprowadzenia, liczyłam się też z tym, że szybko mogę o nim zapomnieć. Okazało się jednak, że prostsze życie z mniejszą liczbą rzeczy i bardzo ograniczonym czasem spędzanym w sklepach naprawdę mi odpowiada. 

W ciągu ostatnich kilku miesięcy minimalizm stał się wyjątkowo popularny. Do tej pory chyba już każdy spotkał się gdzieś z tym terminem. Ja również coraz częściej trafiam na wpisy, filmy i dyskusje na ten temat, i coraz bardziej przekonuję się, że nie ma jednej definicji minimalizmu - każdy ma swoją, i to jest jak najbardziej w porządku. W kosmetyczce jednej osoby znajdzie się tylko podkład i tusz do rzęs, a w tym samym czasie osoba interesująca się makijażem zminimalizuje liczbę róży do policzków do dziesięciu i też będzie się uważała za minimalistę - i bardzo dobrze, bo ma do tego pełne prawo.


Na forach internetowych, zwłaszcza zagranicznych, można trafić na radykalnych minimalistów, To zdecydowanie nie jest droga dla każdego, ale dopóki komuś sprawia radość taki styl życia, wszystko jest w porządku. Problem zaczyna się wtedy, kiedy ludzie z jakiegoś powodu (może mody na minimalizm?) zaczynają pozbywać się rzeczy, których potrzebowali lub które sprawiały im radość, tylko dlatego, żeby stać się jeszcze większym minimalistą. Kiedy czytam, że ktoś zamienił smartfona na starą nokię nie dlatego, że go nie używał, ale dlatego, że wydawało mu się, że minimalista tak powinien - myślę sobie, że chyba czegoś nie zrozumiał. Minimalizm, dla mnie, nie polega na zamienianiu wszystkich niezbędnych rzeczy na ich najprostsze i najtańsze zamienniki. Wręcz przeciwnie, dla mnie minimalizm to ograniczenie posiadanych rzeczy do tych, których używamy i tych, które po prostu sprawiają nam radość, ale jednocześnie niech to będą najlepsze rzeczy, na jakie nas stać. 

Na jakie rzeczy nas stać? To chyba Asia ze Styledigger napisała kiedyś, że stać nas na te rzeczy, z którymi nie musimy cackać się jak z jajkiem, myśląc ciągle, ile kosztowały. Mając minimalistyczne podejście do życia, spokojnie mogę kupić sobie parę porządnych butów za kilkaset złotych, bo wiem, że będę z nich dużo korzystać. Nie kupiłabym jednak butów od znanego projektanta, bo nie jestem jeszcze w tak dobrej sytuacji finansowej, żeby nie odczuć boleśnie ich ewentualnej straty. Posiadając tylko to, na co mnie stać, mam o jedną rzecz do przejmowania się mniej.

Trafiłam na reddicie na ciekawy wątek, w którym autor pisze, że ze względu na chęć wprowadzenia minimalizmu w swoje życie zaczął pozbywać się rzeczy, których szybko zaczęło mu brakować.

źródło


Bardzo spodobała mi się odpowiedź, jaką dostał od jednego z komentujących.
źródło
Zgadzam się z tym, że bezsensowne pozbywanie się rzeczy na siłę i niekontrolowane zbieractwo mogą być w sumie równie szkodliwe. Wprowadzenie minimalizmu, czyli po prostu pozbycie się tego, czego nie potrzebujemy i nie używamy, pomaga nam uporządkować życie i ograniczyć przejmowanie się rzeczami, którymi nie mamy ochoty ani czasu się przejmować. Nie jest to jednak wyścig, nikt nie rozdaje nagród za wyrzucenie największej liczby przedmiotów ani za umiejętność przeżycia tylko z tym, co zmieści się w plecaku.

To wcale nie jest tak, że minimalizm widać na pierwszy rzut oka. To siedzi w głowie. Jestem przekonana, że domy wielu osób, które wprowadziły minimalizm w swoje życie, wcale nie krzyczą "tu mieszka minimalista!". No, może jest po prostu trochę większy porządek, a gospodarze nie stresują się tak kilka godzin przed przyjściem gości, próbując uporządkować wiecznie panujący wszędzie bałagan.

Na koniec słowa, które według mnie są idealnym podsumowaniem tego wpisu.
źródło
Minimalizm staje się coraz bardziej popularny - super, naprawdę świetnie! Mam nadzieję, że jeszcze wiele osób wprowadzi go w swoje życie. Trzeba jednak pamiętać, żeby robić wszystko z głową i że w minimalizmie nie ma żadnych sztywnych reguł, do których trzeba się dostosować.

Minimalizm to temat, o którym chyba najbardziej lubię ostatnio czytać i dyskutować, więc byłoby fajnie, gdybyście podzielili się swoimi przemyśleniami w komentarzach.

Przy okazji: nieśmiało zaczynam swoją przygodę ze snapchatem, więc jeśli ktoś też używa tego narzędzia, to zapraszam: martamardyla. Możecie też zostawiać namiary do siebie!

Zapraszam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych: facebook | instagram | bloglovin | snapchat: martamardyla