Z przykrością muszę stwierdzić, że w tym roku wyjątkowo dużo nowości Essence mnie zawodzi. Pisałam wam już o dwóch lakierach do paznokci, które nie przypadły mi do gustu, a dziś dodam od siebie parę słów na temat błyszczyka z serii Marble Mania.
Ma 8 ml, został wyprodukowany na Tajwanie, jest ważny 12 miesięcy od otwarcia, kosztuje 8,99 zł i jest dostępny w pięciu odcieniach: 01 peach and mix, 02 mix n mauve, 03 pink twister, 04 swirly toffee, 05 coral whirl.
Byłam zdecydowana na jego zakup od kiedy tylko na jednym z blogów zobaczyłam bardzo zachęcające swatche. Niestety, w tym błyszczyku wszystko jest nie takie jakie być powinno. Zacznijmy od aplikatora - ot, zwyczajną gąbeczka. Niestety, nabiera ona zbyt mało produktu, żeby można było szybko pomalować usta - trzeba dokładać i dokładać. Ale nieważne, dla mnie nie jest to wada nie do zniesienia. Najgorsze jest to, że...
... do błyszczyka napakowana została znaczna ilość grubo zmielonego brokatu. Ręce mi opadły jak zobaczyłam efekt na ustach, bo rozczarowanie było ogromne.
Używanie tego produktu wygląda tak: najpierw przez kilka chwil cierpliwie nakładamy kolejne warstwy, by ostatecznie uzyskać znośny efekt podkreślonych ust (choć bez dużego połysku). Drobinki są widoczne, ale jeszcze do wytrzymania. Po około godzinie spoglądamy do lusterka i co tam widzimy? Po kolorze i błysku nie został ślad, za to doskonale widoczne są duże, srebrne drobiny brokatu, które na dodatek zdążyły już przenieść się także na inne partie twarzy.
Koszmarek, którego nie dało się dobrze uchwycić na ustach, jednak na skórze coś tam widać. Jeszcze jedna dziwna rzecz w tym produkcie, to to jak zachowuje się po wyjęciu z opakowania. "Skacze" z aplikatora jakby był namagnesowany. Wiecie jaki składnik może być tego przyczyną?
Dodam, że nie jestem bardzo wymagająca jeśli chodzi o błyszczyki, delikatne drobinki nie przeszkadzają mi jeśli nie są zbyt duże (polubiłam choćby XXXL Shine). W tym wypadku jednak brokat jest nie do zniesienia. Pewnie nie przeszkadzałoby mi to tak bardzo... jakieś 10 lat temu ;) Teraz jestem zdecydowanie na nie.
Em
P.S. Produkt został mi przekazany do pokazania na blogu.
Ma 8 ml, został wyprodukowany na Tajwanie, jest ważny 12 miesięcy od otwarcia, kosztuje 8,99 zł i jest dostępny w pięciu odcieniach: 01 peach and mix, 02 mix n mauve, 03 pink twister, 04 swirly toffee, 05 coral whirl.
Byłam zdecydowana na jego zakup od kiedy tylko na jednym z blogów zobaczyłam bardzo zachęcające swatche. Niestety, w tym błyszczyku wszystko jest nie takie jakie być powinno. Zacznijmy od aplikatora - ot, zwyczajną gąbeczka. Niestety, nabiera ona zbyt mało produktu, żeby można było szybko pomalować usta - trzeba dokładać i dokładać. Ale nieważne, dla mnie nie jest to wada nie do zniesienia. Najgorsze jest to, że...
... do błyszczyka napakowana została znaczna ilość grubo zmielonego brokatu. Ręce mi opadły jak zobaczyłam efekt na ustach, bo rozczarowanie było ogromne.
Używanie tego produktu wygląda tak: najpierw przez kilka chwil cierpliwie nakładamy kolejne warstwy, by ostatecznie uzyskać znośny efekt podkreślonych ust (choć bez dużego połysku). Drobinki są widoczne, ale jeszcze do wytrzymania. Po około godzinie spoglądamy do lusterka i co tam widzimy? Po kolorze i błysku nie został ślad, za to doskonale widoczne są duże, srebrne drobiny brokatu, które na dodatek zdążyły już przenieść się także na inne partie twarzy.
Koszmarek, którego nie dało się dobrze uchwycić na ustach, jednak na skórze coś tam widać. Jeszcze jedna dziwna rzecz w tym produkcie, to to jak zachowuje się po wyjęciu z opakowania. "Skacze" z aplikatora jakby był namagnesowany. Wiecie jaki składnik może być tego przyczyną?
Dodam, że nie jestem bardzo wymagająca jeśli chodzi o błyszczyki, delikatne drobinki nie przeszkadzają mi jeśli nie są zbyt duże (polubiłam choćby XXXL Shine). W tym wypadku jednak brokat jest nie do zniesienia. Pewnie nie przeszkadzałoby mi to tak bardzo... jakieś 10 lat temu ;) Teraz jestem zdecydowanie na nie.
Em
P.S. Produkt został mi przekazany do pokazania na blogu.
o kurczę ;/
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, że ja posiadam odcień toffee (ten brązowy) i widziałam też u mojej znajomejten coralowy i jestem z niego bardzo zadowolona, bo drobiny które tam są- są delikatne i prawie, że niewidoczne. Więc to chyba zależy od odcienia
oj nie fajnie rzeczywiście..
OdpowiedzUsuńMam takie same odczucia co do niego ;)
OdpowiedzUsuńJa wybrałam kolor 01 peach and mix i powiem szczerze jestem zachwycona, brokatu nie wyczuwam - nawet nie wiem czy jest, a jeśli tak to jest go mało, trwałość przyzwoita a i kolor śliczny.
OdpowiedzUsuńPzdr.
Nie macałam jeszcze tego błyszczyku i nawet nie miałam na niego ochoty, bo błyszczykowe zapasy mam dość duże. Po Twojej recenzji tym bardziej się na niego nie skuszę, bo nie znoszę takich gigantycznych błyszczących drobinek :/
OdpowiedzUsuńomg, ale dziad :( straszny ten brokat
OdpowiedzUsuńKurczę, żeby ten brokat był rzadszy i miał drobniejsze cząsteczki, byłby całkiem niezły. Faktycznie mając go na ustach można czuć pewne skrępowanie, nie będąc nastolatką :)
OdpowiedzUsuńJa tam luzak jestem, brokat jeszcze mi tak bardzo nie przeszkadza [no dobra, bez przesady ;D] jak to, że aplikator nabiera za mało kosmetyku. Kiedy nanoszę produkt na usta właśnie taką gąbeczką-niewypałem wydaje mi się, że za każdym razem nabiera ona jak na złość coraz mniej produktu :)]
strasznie szkoda :( zamierzałam go kupić.
OdpowiedzUsuńDzięki Ci za tą opinię, szkoda że okazał się być bublem, ja nie lubię błyszczyków z brokatem, dla mnie to kicz
OdpowiedzUsuńBle, ble, ble, fuj. Dobrze, że go nie wzięłam, dostałabym zawału
OdpowiedzUsuńJa też nie cierpię jak po błyszczyku zostaje sam brokat na ustach i tak się przykleja, że nie da się go nawet zetrzeć. ble.
OdpowiedzUsuńJa również nie znoszę jak mi błyszczyk znika i na twarzy zostaje brokat który mam pod nosem na ustach i na brodzie :/
OdpowiedzUsuńte błyszczyki jakoś mnie nei zaciekawiły
OdpowiedzUsuńNie znoszę takiego brokatu w błyszczykach! :
OdpowiedzUsuńDobrze, że go nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńBrokatowi też mówię nie:)
OdpowiedzUsuńJa go mam i uważam, że jest świetny. Nie ma dużo brokatu, zaledwie kilka drobinek.
OdpowiedzUsuńFaktycznie duże te drobinki dobrze że się nie skusiłam:)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś od początku nie przekonywały te błyszczyki, nawet na zdjęciach promocyjnych, no a po twojej recenzji to już na pewno wiem że nie muszę ich kupować.
OdpowiedzUsuńCo to znaczy, ze skacze z aplikatora?
OdpowiedzUsuńNienawidzę takiego migrującego brokatu...
OdpowiedzUsuńa ja go chciałam kupic. dzieki za ostrzezenie, stracilabym pieniadze ktore moge wydac na cos lepszego: D
OdpowiedzUsuńNie lubię aż takich drobin w błyszczykach,drobne i nie wyczuwalne zniosę;-)
OdpowiedzUsuńMiałam właśnie dzisiaj iść po niego, aż w końcu zrezygnowałam i widzę, że dobrze zrobiłam : )
OdpowiedzUsuńRzeczywiście,brokatu do niego nie żałowali heh ;)
OdpowiedzUsuńStraszny ten brokat... jak dla małych dziewczynek...
OdpowiedzUsuńo nieee, i pewnie ten brokat drapie w usta :/ a po oblizaniu ust ma sie go miedzy zebami ... mialam podobny blyszczyk i wlasnie przez te wlasciwosci wyladowal w koszu :/
OdpowiedzUsuńTo ja w przeciwieństwie do ciebie polubiłam ten błyszczyk, bo daje fajne uczucie miękkich ust. I się trzyma około 2h, ale to standard. Tylko szkoda, że przy używaniu opakowanie traci swój wyraz, a kolory się prawie ze sobą zmieszały. Mam też kolor coral whirl i nie zgadzam się że to bubel. Znam droższe i owiele gorsze błyszczyki, w których brokat jest naprawdę tandetny, np. loreale.
OdpowiedzUsuń@Anonimowy 14:59, kiedy wyciągamy aplikator z opakowania, ta ilość błyszczyka, która jest na czubku nagle odrywa się od reszty i wraca w stronę opakowania (jakby była namagnesowana). Bardzo dziwne zjawisko, nie spotkałam się z tym wcześniej.
OdpowiedzUsuńNie lubię drobinek ;(
OdpowiedzUsuńO, to zdecydowanie błyszczyk nie dla mnie ;).
OdpowiedzUsuńwygląda jak błyszczyk z gazety, kiedy miałam 11 lat, wtedy to był hit (:)), że coś się błyszczy i ma brokat, nie teraz...
OdpowiedzUsuńja ogólnie nie lubię essence a naturę omijam szerokim łukiem :O
OdpowiedzUsuńja bardzo nie lubie brokatu w blyszczykach, wybieram zawsze kremowe!
OdpowiedzUsuńTell me about Yourself award dla Ciebie :) http://tusziwanilia.blogspot.com/2012/03/tell-me-about-yourself-award.html Twój blog zapoczątkował moją historię blogowania - dzięki! :)
OdpowiedzUsuńBędę omijać :)
OdpowiedzUsuńOglądałam te błyszczki,ten brokat widać już gołym okiem w opakowaniu, nie musiaam nawet go testować na ręce.
OdpowiedzUsuń