wtorek, 20 marca 2012

Swatches: Nowość Essence, marble mania lipgloss 05 coral whirl (bubel!)

Z przykrością muszę stwierdzić, że w tym roku wyjątkowo dużo nowości Essence mnie zawodzi. Pisałam wam już o dwóch lakierach do paznokci, które nie przypadły mi do gustu, a dziś dodam od siebie parę słów na temat błyszczyka z serii Marble Mania.

Ma 8 ml, został wyprodukowany na Tajwanie, jest ważny 12 miesięcy od otwarcia, kosztuje 8,99 zł i jest dostępny w pięciu odcieniach: 01 peach and mix, 02 mix n mauve, 03 pink twister, 04 swirly toffee, 05 coral whirl.



Byłam zdecydowana na jego zakup od kiedy tylko na jednym z blogów zobaczyłam bardzo zachęcające swatche. Niestety, w tym błyszczyku wszystko jest nie takie jakie być powinno. Zacznijmy od aplikatora - ot, zwyczajną gąbeczka. Niestety, nabiera ona zbyt mało produktu, żeby można było szybko pomalować usta - trzeba dokładać i dokładać. Ale nieważne, dla mnie nie jest to wada nie do zniesienia. Najgorsze jest to, że...


... do błyszczyka napakowana została znaczna ilość grubo zmielonego brokatu. Ręce mi opadły jak zobaczyłam efekt na ustach, bo rozczarowanie było ogromne.

Używanie tego produktu wygląda tak: najpierw przez kilka chwil cierpliwie nakładamy kolejne warstwy, by ostatecznie uzyskać znośny efekt podkreślonych ust (choć bez dużego połysku). Drobinki są widoczne, ale jeszcze do wytrzymania. Po około godzinie spoglądamy do lusterka i co tam widzimy? Po kolorze i błysku nie został ślad, za to doskonale widoczne są duże, srebrne drobiny brokatu, które na dodatek zdążyły już przenieść się także na inne partie twarzy. 


Koszmarek, którego nie dało się dobrze uchwycić na ustach, jednak na skórze coś tam widać. Jeszcze jedna dziwna rzecz w tym produkcie, to to jak zachowuje się po wyjęciu z opakowania. "Skacze" z aplikatora jakby był namagnesowany. Wiecie jaki składnik może być tego przyczyną?

Dodam, że nie jestem bardzo wymagająca jeśli chodzi o błyszczyki, delikatne drobinki nie przeszkadzają mi jeśli nie są zbyt duże (polubiłam choćby XXXL Shine). W tym wypadku jednak brokat jest nie do zniesienia. Pewnie nie przeszkadzałoby mi to tak bardzo... jakieś 10 lat temu ;) Teraz jestem zdecydowanie na nie.

Em

P.S. Produkt został mi przekazany do pokazania na blogu.