Dwa moje ulubione tusze do rzęs to Multi Action i I Love Extreme, ale rośnie im całkiem niezła konkurencja w postaci nowości Essence Get BIG! Lashes.
Produkt ma 12 ml, został wyprodukowany we Francji, jest ważny 6 miesięcy od otwarcia, kosztuje 9,99 zł i jest dostępny w trzech wersjach (w tym w wersji wodoodpornej).
Moja wersja (pogrubiająco-podkręcająca) ma wygiętą szczoteczkę, którą wielkością można porównać do tej z tuszu I Love Extreme.
Lubię duże szczoteczki, jednak mogą one sprawiać na początku trochę problemów. Mój egzemplarz okazał się wadliwy, ale z odcięciem nadprogramowego włoska nie powinno być problemów.
Muszę przyznać, że efekt po pierwszym użyciu mnie oczarował. Moje rzęsy określiłabym jako przeciętne, nie są specjalnie długie ani gęste. Mimo, że jeszcze nie do końca opanowałam posługiwanie się szczoteczką i niestety tusz posklejał mi rzęsy, zyskały one taką długość jakiej jeszcze nigdy u siebie nie widziałam. Wystarczy dodać, że znajomi zwracali na to uwagę, a to już coś :) Zazwyczaj tusze do rzęs stają się według mnie lepsze po kilku tygodniach od otwarcia, więc mam nadzieję, że z tym będzie podobnie i zacznie on także spektakularnie pogrubiać (na razie ten efekt jest przeciętny). Właściwości podkręcające są całkiem niezłe, ale ja jednak pozostanę przy zalotce. Wadą tego produktu jest niestety to, że ma tendencję do osypywania się. Mnie nie przeszkadza to aż tak bardzo, jednak jeśli macie z tym duży problem, tusz ten może was rozczarować. Jest to też pewnie w jakiś sposób powiązane z faktem, że do jego zmycia wystarczy ciepła woda (bardzo praktyczne).
Tuszu używam dopiero od niedawna, ale już znalazł się w trójce moich ulubionych. Jeśli zależy wam na efekcie wydłużenia rzęs, koniecznie musicie go wypróbować.
Em
P.S. Produkt został mi przekazany do pokazania na blogu.
P.S. Produkt został mi przekazany do pokazania na blogu.