
W maju w końcu zakończyłam ogólne urządzanie balkonu - wciąż brakuje paru drobiazgów, ale można już na nim wygodnie odpoczywać. W Ikei udało mi się kupić przeceniony biały stolik, który świetnie wkomponował się w resztę wystroju.
Na balkonie spędzam teraz bardzo dużo czasu i jest to chyba moje ulubione miejsce w całym mieszkaniu. Leżenie z książką, lemoniadą i miseczką owoców pod ręką to idealny pomysł na leniwe popołudnie. Przy okazji pochwalę się, jak ładnie wyrosła mi mięta. Myślałam, że jestem w stanie zabić każdą roślinkę, ale ta trzyma się nadzwyczaj dobrze.
Na pewno część z was w trakcie wakacji odwiedzi Kraków, więc to idealny moment, żeby kolejny raz polecić moje dwa ulubione miejsca z lodami. Jedno to oczywista oczywistość, czyli Starowiślna z obłędnym smakiem kawowym. O drugim nie wszyscy wiedzą, a przecież w Cupcake Corner są najlepsze lody marchewkowe!

Chciałabym napisać, że bieganie idzie mi świetnie, ale nie będę ściemniać - robię to tak sporadycznie, że ciężko mówić o jakichkolwiek postępach. Świetnie idzie mi z kolei jazda na rowerze, z którym się ostatnio nie rozstaję. A ten arbuz? Dorwałam go podczas krakowskiego święta cyklicznego - pyszny, soczysty, prosto z lodówki. Było upalnie, za sobą miałam kilkanaście kilometrów i ten smak był po prostu boski. Do tej pory go pamiętam :)
W maju i czerwcu byłam oczywiście kilka razy w Warszawie. Na szczęście teraz będę mogła chwilę odpocząć od stolicy, choć sama jestem ciekawa, jak szybko znów się tam znajdę. A jeśli już się znajdę, to na pewno wpadnę do Mr. Pancake na przepyszne naleśniki. Być może spróbuję też jeszcze raz czegoś w Bubbleology, bo choć swój pierwszy raz z bubble tea oceniam pozytywnie, to do zachwytu jednak trochę brakuje.
Ostatni weekend czerwca spędziłam znów - a jakże - w Warszawie. Podróż zaczęła się fantastycznie od blisko trzygodzinnego postoju gdzieś w polu. Dzień był jednak piękny, pochodziłam sobie po torach, porobiłam zdjęcia, więc nie było tak źle. Prawdę mówiąc całkiem mi się podobało takie chwilowe oderwanie od wszystkiego, no bo co można robić jak pociąg stoi i nie ma zamiaru ruszyć. Można sobie usiąść na jakimś murku przy torach, wystawić głowę do słońca i czekać. W końcu do Warszawy jednak dojechałam i wpadłam na finał lekko stronniczej akcji, gdzie oczywiście bawiłam się świetnie.

Koniec szkoły, lipiec, wakacje. Nie mam jeszcze zaplanowanego żadnego dalszego wyjazdu, ale na pewno coś wymyślę - bardzo chciałabym w końcu znów zobaczyć morze i mam nadzieję, że w kolejnym podsumowaniu miesiąca znajdzie się tu kilka zdjęć Bałtyku.