Plan był prosty - odebrać książkę w Warszawie od jednej osoby, zapakować do walizki, przewieźć w pociągu i w Krakowie przekazać ją drugiej osobie. Miałam być tylko łącznikiem i wszystko szło dobrze do momentu, kiedy lekko znudzona podróżą wyciągnęłam "Afrykę Nowaka" i zaczęłam ją przeglądać. Chwilę później przepadłam. Najdelikatniej jak mogłam przewracałam kolejne strony (w końcu książka nie moja!) i wciągałam się coraz bardziej. Już w Krakowie zrobiłam tylko przerwę na przejazd tramwajem z dworca do domu i przez resztę wieczoru pochłonęłam znaczną część lektury. Głupio mi było przekazywać dalej taką czytaną książkę, no i nie chciałam robić sobie kilkudniowej przerwy, więc następnego dnia z samego rana pojechałam do księgarni i kupiłam drugi egzemplarz, który zgodnie z planem przekazałam dalej. Ten pierwszy towarzyszył mi przez kilka kolejnych dni i wiedziałam już, że koniecznie muszę poświęcić "Afryce Nowaka" osobny wpis.
Lubię przeglądać książki podróżnicze, ale z reguły ich nie kupuję. Jeśli już, to raczej zaglądam na blogi. Często bywa tak, że fascynujące podróże opisane są w niezbyt porywający sposób. A ja lubię, kiedy książka wciąga, wciąga na dobre. I jeśli uda się to pozycji spoza beletrystyki, to już znaczy bardzo dużo!
Ale od początku... Co to ta Afryka Nowaka? Jestem pewna, że przynajmniej części z was obiły się o uszy informacje o rowerowej podróży śladami Kazimierza Nowaka, który w latach 30. XX wieku przejechał Afrykę z północy na południe i z powrotem. Sama mniej lub bardziej uważnie śledziłam relacje uczestników, które pojawiały się na stronie od początku sztafety w 2009 roku. I może właśnie dlatego, że byłam w miarę na bieżąco, nie ciągnęło mnie za bardzo do książki Piotra Tomzy. Może to ten prosty tytuł, a może coś innego, ale byłam przekonana, że będzie to powtórka z rozrywki, czyli to, co pojawiło się już w internecie, ale tym razem zebrane w kupę i wydane na papierze. Bardzo się myliłam!
"Afryka Nowaka" to nie jest zbiór relacji innych uczestników (choć oczywiście fragmenty się tu znalazły) - na szczęście. Książka pisana jest z perspektywy autora, czyli Piotra Tomzy, który choć oczywiście brał udział w sztafecie, to - jak każdy - w Afryce był tylko chwilę. Musiał jednak sporo rozmawiać z innymi sztafetowiczami, bo opisanie wydarzeń, przy których sam nie był obecny, wyszło mu bardzo dobrze.
Dwie rzeczy, które podobają mi się w książce najbardziej, to szeroko opisane relacje między uczestnikami i sam styl Piotra Tomzy. Dla mnie - osoby, dla której najdalszą wyprawą był do tej pory wypad do Hiszpanii, a najbardziej egzotycznym marzeniem pozostaje Islandia - niezwykle interesujące było poznanie (specyfiki charakteru? - szukam dobrego słowa) ludzi, którym o wiele bliżej do podróżników takich jak Kazimierz Nowak. W głowie utkwiły mi dwa fragmenty:
Teraz to wszystko wydaje się oczywiste - że pojechaliśmy po śladach Nowaka, że korzystaliśmy z tych samych co on środków transportu, że trasę podzieliliśmy na etapy, że się zmienialiśmy jak w sztafecie, do tego w Afryce, że mieliśmy sztafetową pałeczkę, że drogę znaczyliśmy tabliczkami upamiętniającymi jego wyczyn, że wykonywaliśmy porównawcze zdjęcia w tych samych miejscach, które on sfotografował ponad osiemdziesiąt lat temu i tak dalej, i tak dalej. Ale najpierw trzeba to było wymyślić, potem przekonać do tego innych, wreszcie zrealizować. I to jeszcze z dobrze ponad setką osób. Każdy z ego jak stąd, dokąd chcecie. Bo w końcu podróżnik, więc nie byle kto i nie byle jaki. Szkoda gadać.
oraz cytat przytoczony z książki Paula Theroux "Wielki bazar kolejowy":
Od książek podróżniczych wiało nudą. Nudziarze je pisywali i nudziarze czytali. Irytowało mnie, że podróżnicy ukrywają przed czytelnikami chwile rozpaczy, pożądania czy strachu.
Od "Afryki Nowaka" nudą z pewnością nie wieje, bo opisane są i słabsze momenty, i chwile strachu, o których nie zawsze wspominano w pierwotnych relacjach, i wreszcie konflikty między uczestnikami, którzy nie zawsze się ze sobą zgrywali. A styl? Uważam, że to właśnie styl pisania Piotra Tomzy nadaje tekstowi charakter, dzięki któremu tekst tak dobrze się czyta (a jest co czytać, bo książka ma ponad pięćset stron!).
Jeśli musiałabym się do czegoś przyczepić, to owszem, tu i ówdzie znalazły się jakieś błędy korektorskie, ale przecież nikt lepiej niż ja nie wie, że wydanie książki bez choćby jednego źle postawionego przecinka jest praktycznie niemożliwe :) Zabrakło mi też zdjęć uczestników danego etapu na początku rozdziałów - kiedy o kimś czytam, lubię jednak wiedzieć, jak wygląda, a tu musiałam wertować książkę wte i wewte, żeby dopasować twarz do nazwiska. Ale te minusy to właściwie żadne minusy, co najwyżej pół gwiazdki w dół, a przecież w zaokrągleniu 5,5 i tak daje szóstkę.
"Afryka Nowaka" Piotra Tomzy to (na szczęście!) nie jest typowa relacja z podróży, którą często dobrze czyta się jedynie osobom zafascynowanym danym regionem świata. Mamy tu co prawda opisany cały kontynent, Afrykę w swojej różnorodności, państwa biedne i szybko rozwijające się, pustynie, góry i lasy. Mam jednak wrażenie, że gdyby to była podróż przez Amerykę Północną czy nawet Europę, książkę czytałoby się równie dobrze. Dlatego polecam wam tę pozycję, nawet jeśli nie jesteście fanami literatury podróżniczej.
Ja mam w domu "Afrykę Kazika", czyli wersję dla dzieci:) Bardzo fajna książka, ale wersję "dla starszych" też z chęcią poznam.
OdpowiedzUsuńWersja dla starszych "Afryki Kazika" nosi tytuł "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd".
UsuńMam w domu sporo starych książek... zmotywowałaś mnie by trochę w nich poszperać.
OdpowiedzUsuńA w ogóle podróż przez Afrykę z północy na północ i z powrotem brzmi tak klimatycznie, nastrojowo.
Akurat ta jest jeszcze pachnącą nowością, ale na szperanie w starych książkach zawsze jest dobry moment. Sama ostatnio przywiozłam trochę ulubionych tytułów z rodzinnego domu :)
UsuńUwielbiam tego typu książki, tytuł zapisałam i będę na nią polować :)
OdpowiedzUsuńJuż zapisałam się na nią w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że duża biblioteka, którą niedawno kupiłam i liczyłam, że będę w niej gromadzić książki przez lata na długo mi nie wystarczy ;)
OdpowiedzUsuńTytuł dopisałam na listę książek do kupienia :)
W przyszłości chciałabym mieć osobny pokój na książki, taką małą bibliotekę :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńmoże być ciekawa, dodaje do swojej listy
OdpowiedzUsuńTemat książki ciekawy, ale obawiam się, że to nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńidealna dla mojej siosr=try ! ;) kupie jej na urodizny :D
OdpowiedzUsuńSuper! Mam nadzieję, że będzie zadowolona :)
UsuńZachęcająco nam ją przedstawiłaś, zwykle nie zwracałam uwagi na relacje z podróży. Ach, nie, raz popłynęłam z prądem kupując coś M. Wojciechowskiej ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię historie podrózy Nowaka, zapisuję do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńDzięki na pewno przeczytam, a jeśli o mnie chodzi to najlepszą książką jaką ostatnio miałam okazję czytać to Pozdrowienia z Korei.
OdpowiedzUsuń