Rozpoczynam dziś serię postów o nowych produktach w stałym asortymencie essence. Na razie nowości można spotkać w niektórych drogeriach Super-Pharm, ale już wkrótce powinny pojawić się także w każdej innej szafie essence.
Jednymi z produktów, na które czekałam najbardziej, były nowe odcienie cieni do powiek w kremie stay all day: 07 jim-me blue, 08 the magic must go on i 09 for fairies.
Cienie mają 5,5g, zostały wyprodukowane w Niemczech, są ważne 12 miesięcy od otwarcia i kosztują 11,99 zł.
Odcień 08 the magic must go on to jasny fiolet z różowymi drobinkami. Byłam nim od początku zainteresowana, bo bardzo lubię wykonywać makijaż oczu w takich odcieniach.
stay all day long lasting eyeshadow 08 the magic must go on - dwie warstwy |
Pierwsze testy produktu niestety mnie rozczarowały. Mam już dwa inne odcienie cieni stay all day (04 stars & stories i 06 rock chic) i byłam przekonana, że nowe będą różnić się jedynie kolorem. Niestety, jest to zupełnie inny produkt. Konsystencja jest bardziej miękka (coś jak w edycji a new league), a sam cień znacznie gorzej napigmentowany.
Samodzielnie na powiece nie wygląda dobrze, chyba że ktoś lubi naprawdę ekstremalnie delikatne kolory. Postanowiłam więc wypróbować go po prostu jako bazę pod inne cienie i tu na szczęście sprawdził się - jak wszystkie inne cienie w kremie essence - fantastycznie.
Inglot 420 Pearl | essence stay all day 08 the magic must go on + Inglot 420 Pearl |
Najlepsze połączenie, jakie do tej pory dla niego znalazłam, to to z jednym z moich ulubionych cieni Inglot - 420 Pearl. Szaro-fioletowy odcień położony na essence stay all day, staje się dużo bardziej wyrazisty. Dodatkowo, cień w kremie świetnie spisuje się jako baza - przedłuża trwałość i zapobiega zbieraniu się produktu w załamaniach powieki. Ja co prawda z przyzwyczajenia i dla pewności i tak zawsze stosuję bazę Urban Decay, ale na potrzeby tego wpisu na kilka dni z niej zrezygnowałam i muszę przyznać, że nie zauważyłam znacznej różnicy.
Tak do końca nie wiem, jak powinnam ocenić ten kosmetyk. Początkowo bardzo mnie zawiódł, zwłaszcza brakiem pigmentacji, jednak trzeba przyznać, że jako baza pod inne cienie sprawuje się świetnie. Nie żałuję więc, że mam go w swojej kolekcji, jednak jeśli inne nowe odcienie mają podobną formułę, dwa razy zastanowię się nad ich zakupem.
Mam nadzieję, że seria postów o nowościach essence pomoże wam zdecydować, na jakie produkty warto zwrócić uwagę tej jesieni :) A do północy macie jeszcze czas, by zgłosić się do konkursu, w którym do wygrania jest róż essence miami roller girl.
Inne wpisy o jesiennych nowościach essence:
colour arts pigments, 18 little mermaid
colour&go nail polish, 107 naughty and pink!
multi action, waterproof mascara
Em
colour arts pigments, 18 little mermaid
colour&go nail polish, 107 naughty and pink!
multi action, waterproof mascara
Em
P.S. Produkt został mi przekazany do pokazania na blogu.