czwartek, 13 października 2011

Nie polecam: LOVEYO (mrożony jogurt)

EDYCJA POSTA: sierpień 2012

Kiedyś znajdował się tu miły wpis o tym, jak fajnie czasem wpaść na mrożony jogurt do LOVEYO. Odkryłam to miejsce w zeszłym roku i postanowiłam wam je polecić. Post wisiał na blogu wiele miesięcy i zebrał sporo wejść, głównie poprzez google. Ktoś wpisywał "mrożony jogurt kraków", trafiał do mnie, czytał o tym jak to w LOVEYO jest fajnie i (być może) postanawiał sam to sprawdzić. Nie mam nic przeciwko reklamowaniu na swojej stronie miejsc/firm/produktów, które naprawdę lubię. Taka jest właśnie idea blogów lifestylowych, prawda?

www.loveyo.pl
Niestety, jakiś czas temu spotkała mnie w LOVEYO niemiła, choć błaha sytuacja. Wprowadzili nowy system sprzedaży, coś jeszcze było niedograne, zapłaciłam za dużo za zbyt małą ilość jogurtu, sprzedawczyni wprowadziła mnie w błąd, no ogólnie niefajnie, ale nic strasznego. Napisałam jednak maila z prośbą o wyjaśnienie sytuacji pamiętając o tym, że w pewien sposób poleciłam setkom ludzi tę firmę. Na odpowiedź z wyjaśnieniami czekałam - uwaga uwaga - miesiąc! Przyznano mi rację, tak, zdarzył się błąd, musiała to być wina nowego systemu sprzedaży.

Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę robić afery z powodu kilku złotych. Jeśli jednak składam reklamację, firma przyznaje mi rację (sprzedany produkt nie był pełnowartościowy), to oczekiwałabym jakiejkolwiek rekompensaty, a nie otrzymania po miesiącu maila ze zdawkowym stwierdzeniem, że osoba obsługująca musiała popełnić błąd.

Czy LOVEYO to zła firma? Nie, z pewnością tak nie jest. Mają smaczne produkty, oferują coś nowego, są oryginalni, jest fajnie. Czy będę dalej odwiedzać ich stoisko? Nie, bo konkurencja jest zbyt duża, by wracać do firmy, której nie zależy na mnie jako kliencie. Czy będę ich polecać znajomym? Nie, ale jeśli ktoś zapyta mnie o to, czy jest tam smacznie, oczywiście powiem prawdę. Tak, jest smacznie. Ale obsługa klienta leży.

Em