Każdemu zdarza się zrobić czasem jakiś błąd podczas wykonywania makijażu. Może to być odbity na powiece tusz, nierówna kreska lub za daleko wyciągnięty cień. W takich sytuacjach dobrze jest mieć pod ręką pudełko patyczków kosmetycznych, a jeszcze lepiej, jeśli są to patyczki specjalnie przygotowane do tego typu poprawek.
W Rossmannie dostępne są dwa rodzaje patyczków do korekty makijażu i demakijażu. Różnią się one końcówkami i ceną.
Pudełko patyczków Cleanic kosztuje 2,99 zł i mieści 200 szt. (0,015 zł/szt.).
Pudełko patyczków Lilibe kosztuje 2,79 zł i mieści 70 szt. (0,04 zł/szt.). Są więc one ponad dwa razy droższe od poprzednich.
Patyczki Lilibe mają nietypowe obie końcówki, z kolei Cleanic - tylko jedną. Lilibe są także trochę mniej zbite, choć zaostrzona końcówka jest w obu przypadkach tak samo twarda i świetnie nadaje się do robienia małych poprawek, a także - w przypadku demakijażu - do zmywania resztek eyelinera z linii rzęs.
Które wolę bardziej? Z szerokiej łopatki Lilibe nie korzystam tak często jak z końcówek punktowych, dlatego bardziej ekonomiczne jest dla mnie używanie patyczków Cleanic. Na wszelki wypadek wolę mieć jednak pod ręką oba rodzaje.
Polecam je wam, jeśli także szukacie czegoś, czym precyzyjnie moglibyście poprawić makijaż, a tradycyjne patyczki kosmetyczne nie dają sobie z tym rady. Takie niepozorne rzeczy potrafią w niektórych sytuacjach choć trochę ułatwić nam życie :)
Em