poniedziałek, 9 lipca 2012

Essence Ready For Boarding peel off base coat

Produkt dziwny i dość niespotykany, więc tak jak pisałam w notce o Ready For Boarding, postanowiłam dać sobie więcej czasu na testy. Byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tej bazy, jednak mile mnie ona zaskoczyła w pewnych aspektach. Mimo wszystko zachwytu nie ma.

O zaleceniach producenta już wspominałam TU

Postanowiłam zastosować bazę na paznokciach tylko jednej ręki, żeby mieć lepsze porównanie. Aplikacja jest dość dobra, nie ma też problemu z późniejszym nałożeniem lakieru (oczywiście po odczekaniu 10 minut). Najbardziej obawiałam się tego, że manicure będzie miał krótszą trwałość, jednak nic takiego się nie stało - paznokcie na obu dłoniach wyglądały przez cały czas podobnie. Zadowolona przystąpiłam więc po dwóch dniach do zdejmowania lakieru i tu niestety nie było już tak dobrze.

Przepraszam za wątpliwe doznania estetyczne ;)

Wyobrażałam sobie, że lakier będzie można zdjąć za jednym zamachem. Co prawda nie trzyma się on paznokcia tak silnie jak zwykle, jednak i tak trzeba go dosłownie zdrapywać w kawałkach. Nie jest to przyjemne i zajmuje sporo czasu, więc dla mnie jest to rozwiązanie jedynie na wyjazdy, na które naprawdę nie mam jak wziąć zmywacza do paznokci i chcę mieć jakąkolwiek możliwość pozbycia się lakieru. Jest jeszcze jeden minus - na płytce paznokci lewej ręki (baza peel off) pojawiły się pomarańczowe przebarwienia, zaś na prawej (bez żadnej bazy) nie było ich w ogóle. Dziwna sprawa.

Po zrobieniu powyższego, jakże uroczego zdjęcia, użyłam mimo wszystko zmywacza do paznokci. O czymś to chyba świadczy :)

Em

P.S. Produkt został mi przekazany do pokazania na blogu.