Jeśli uważnie czytacie mojego bloga, pewnie zauważyliście, że nigdy nie pojawił się tu post na temat pielęgnacji włosów. Wychodziłam z założenia, że zwyczajnie nie ma o czym pisać. Na wielu blogach kosmetycznych są całe serie dotyczące włosów i ich pielęgnacji, przepisy na domowe maski i recenzje szeregu różnych szamponów i odżywek. Mimo że zwykle jestem podatna na wszelkie kosmetyczne szaleństwa ogarniające dużą grupę osób, do włosomaniactwa od samego początku podchodziłam z dystansem. Nie zrozumcie mnie źle, z podziwem czytam niektóre blogi i kibicuję ich autorkom, ale muszę przyznać, że sama jakoś nigdy nie odnalazłam się w tym temacie.
Na co dzień używam szamponu z (uwaga!) SLS, w moich odżywkach zwykle roi się od silikonów, a włosy rozczesuję na mokro, bo inaczej mi się nie układają. I dobrze mi z tym wszystkim :) Nie wykluczam oczywiście zmian "na lepsze" w jakiejś nieokreślonej przyszłości, ale na razie się na to nie zapowiada.
Te cztery produkty to właściwie wszystko, czego ostatnio używam regularnie. Zanim napiszę o nich więcej, wspomnę jeszcze o moich włosach. Według mnie są raczej normalne, ze skłonnością do przesuszenia na końcach (zwłaszcza, kiedy są już bardzo długie). Myję je co 2-3 dni, schną naturalnie (A. nie mam suszarki, B. nie chce mi się, zresztą patrz punkt A.), nigdy nie były farbowane (bardzo lubię swój naturalny kolor), prostuję je średnio raz na dwa miesiące, jeszcze rzadziej używam lakieru lub pianki, czasem nakładam nawet olej kokosowy, choć efektów brak (pewnie dlatego, że przypominam sobie o tym raz na kilka tygodni :) ).
Szampon, którego używam, to Lush New. To już drugi (wcześniej zużyłam Seanik) produkt do włosów tej marki i muszę przyznać, że bardzo go lubię. Zapewnia bardzo dobre oczyszczenie i świetnie się pieni, więc spełnia właściwie dwa jedyne wymogi, jakie stawiam przed szamponem. Poza tym mocno, korzennie pachnie (super!), jest wygodny i bardzo wydajny. Odżywkę Timotei stosuję od niedawna, więc niewiele mogę na jej temat powiedzieć. Niestety na razie mam wrażenie, że jest trochę za słaba. Przynajmniej ładnie pachnie.
Zawsze staram się użyć czegoś ułatwiającego rozczesanie włosów, ostatnio jest to eliksir Green Pharmacy. Spisuje się w tej roli bardzo dobrze (choć ze szczotką Tangle Teezer większość produktów daje radę). Kiedy włosy są już tylko wilgotne, spryskuję je jeszcze raz. Ma nieporęczne opakowanie, ale rozpyla idealną mgiełkę, nie obciąża, a włosy są miękkie i nawet trochę dłużej zachowują świeżość. Pachnie ziołowo i zapach ten jest wyczuwalny jeszcze przez kilkanaście godzin. Nie wiem, jakie będzie jego długofalowe działanie, ale jestem na razie bardzo pozytywnie nastawiona. Do stylizacji używam jedwabiu Green Pharmacy, który niestety nie radził sobie z bardzo przesuszonymi końcami, które jeszcze niedawno miałam. Mam nadzieję, że teraz sprawdzi się lepiej (od wczoraj jestem uboższa o 15 cm).
Nie miał mi kto zrobić zdjęcia, więc sama musiałam kombinować z fotografowaniem odbicia w lustrze. Wczorajsza wizyta u fryzjera sprawiła, że moje włosy mają teraz 45 zamiast 60 cm, ale nie ma co rozpaczać, przecież odrosną :) Niestety moja sprawdzona przez lata fryzjerka jest teraz na urlopie i bardzo liczę na to, że szybko z niego wróci.
Mam nadzieję, że włosomaniaczki nie poczuły się zgorszone moją pielęgnacją (żart, żart! :)). Ciekawa jestem, czy ktoś z was też jest zbyt leniwy, żeby przejmować się tymi wszystkimi włosowymi regułami :) Piszcie!
Em
P.S. Produkty Green Pharmacy zostały mi przekazane do opisania na blogu.
Ja się do niedawna podniecałam różnymi trendami. Ale staram się trochę przystopować. Wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko dla każdego - trzeba szukać :). To, że komuś nie pasują odżywki z silikonami, to nie znaczy, że u kogoś innego się nie sprawdzą.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo ładne włosy, chciałabym żeby moje były tak proste :)
Masz bardzo ładne włosy :) widać taka minimalistyczna pielęgnacja Ci służy, więc nie ma co na siłę kombinować :)
OdpowiedzUsuńZa mnie też włosomaniaczka marna, ale ostatnio wzmożone wypadanie mnie zmusiło aby poświęcić im więcej uwagi.
@zoila, też bym chciała, to chyba jednak zasługa suszenia na szczotce przez fryzjerkę :) Zwykle mam lekko pofalowane, choć nie wiem, jak będą się układać przy obecnej długości.
OdpowiedzUsuń@KiziaMizia, dziękuję! :) Moje włosy nie są w idealnym stanie, ale brak mi motywacji, żeby się nimi bardziej zająć.
OdpowiedzUsuńJa tam mam to gdzieś :d używam silikonów, bo mi służą, prostuję włosy, jak mam ochotę, suszę naturalnie jak mam czas, a jak nie mam, to suszarką. Rozczesuję kiedy wyjdzie, czasem nałożę jakiś olej, żeby mi poduszka ładnie pachniała i ogólnie mam to gdzieś, bo jakby eliminować wszystko, co szkodzi, to w zasadzie nic by nie zostało.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się kolor Twoich włosów i to, jak się układają, szczęściara :P
Mi również do włosomaniaczki baaaaaaaaaaaaaaaaardzo daleko, ale nie ukrywam, że na olejowanie się skusiłam i nie żałuję :D
OdpowiedzUsuńJednak póki co wybieram drogeryjne produkty do włosów i mi z tym dobrze :D
@dzolls, to prawda, zdrowy dystans jest potrzebny. Jak pisałam zoili, z tym układaniem tak zupełnie różowo nie jest, ale na pewno coś wymyślę jak przyzwyczają się do nowej długości - wcześniej kręciłam ślimaka i robiły mi się delikatne fale od połowy głowy.
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mogę zrezygnować z szamponów i odżywek z silikonami. Próbowałam wielu marek mniej lub bardziej naturalnych, zaciskałam zęby i cierpliwie czekałam na efekty, bo wiedziałam, że przestawienie się z silikonów na naturalną pielęgnację trochę potrwa. I wróciłam z wielką ulgą do starych sprawdzonych silikonów. Za to od ponad roku regularnie nakładam hinduskie olejki i wiem, że olejować będę już zawsze. Włosy gęstsze, silniejsze, mają piękny połysk, końcówki się nie rozdwajają. Próbowałam setek suplementów diety, łykałam skrzyp, silice i Bóg wie co jeszcze- zero rezultatów, także sobie darowałam. Włosomaniaczką nie jestem, ale olejom buduję ołtarzyk
OdpowiedzUsuń@jamapi, ja muszę w końcu wykończyć olej kokosowy, bo nawet nie wiem jaki ma termin przydatności. Możliwe, że zacznę olejować włosy częściej i pomoże mi to uniknąć aż takiego zniszczenia końcówek jak ostatnio. Nie wiem tylko, czy naprawdę będzie mi się chciało ;)
OdpowiedzUsuńNo to piąteczka:D! Ja też podziwiam piękne włosy Anwen, ale uważam że moje wlosy nigdy nie będą porażały gęstością (ale tragiczne też nie są) choćbym nie wiem co w nie wcierała, więc tego po prostu nie robię..czasem się podniecę jakąś nowością, coś kupię..ale jeśli chodzi o włosy zawsze leń zwycięża. Doszłam do wniosku, że makijaż to jest to co lubię, ale w "włosowy" temat jak na razie nie będę się bardziej zagłębiać;)
OdpowiedzUsuń@Ambre Addict, jak widać każdemu pasuje co innego :) Nie wykluczam, że przejście na naturalną pielęgnację mogłoby poprawić stan moich włosów, ale na razie tak jest po prostu wygodniej. O olejach wszelkiego rodzaju też już czytałam wiele, ale jak przychodzi co do czego, to myślę "następnym razem" i z powrotem zapominam o tym na kilka tygodni ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że twoje włosy są dowodem na to że silikony + SLS nie dla każdego są złe. Ja też staram się nie wariować, może dlatego, że nigdy nie miałam ze swoimi włosami większych problemów, nie jestem alergikiem ani wrażliwcem. Owszem, miałam problem z wypadaniem włosów i używam aktualnie produktów bez SLS, bo tak mi polecała zaufana osoba, ale nie deklaruję że tak zawsze będzie. A jak mam Bad Hair Day, to tylko moja ulubiona odżywka z Gliss Kura z maaaasą silikonów mnie ratuje :)
OdpowiedzUsuń@kleopatre, też zachwycam się włosami Anwen, ale i tak mnie to nie motywuje :) Myślę, że łatwiej się zmobilizować do całkowitej zmiany pielęgnacji osobom, które mają bardzo duże problemy z włosami. Też zdecydowanie wolę interesować się produktami do makijażu, a nawet tymi do pielęgnacji ciała.
OdpowiedzUsuń@Marniaczek, potraktuję to jako komplement, więc dziękuję! :) Czasem tylko silikony dają radę, to prawda.
OdpowiedzUsuńHaha :P ja też jakoś nie wpadłam we włosomaniactwo :D stosuję jedną serię pielęgnacji włosów od dłuższego czasu i moje włosy czują się świetnie. Fakt kombinowałam z naturalną pielęgnacją ale u mnie to tylko pogorszyło stan włosów :p
OdpowiedzUsuńTeż jestem leniwa. Najbardziej dbam o twarz - włosy traktuję chyba trochę po macoszemu.
OdpowiedzUsuńprzy Twoich wlosach nie potrzebujesz wzmozonej pielegnacji ;)
OdpowiedzUsuńJa zawsze czytam te blogi, podziwiam determinację systematyczność i piękne włosy ale sama jakoś tego nie stosuję. Mimo że o tym myślałam i było na ten temat dużo słychać nigdy nie zalaminowałam włosów ani ich nie olejowałam. Jedynie szukam naturalnych składów i staram się ich nie przesuszać..:)
OdpowiedzUsuńJa mam podobnie jak Ty, jakoś nie przejmuję się zbytnio tym, żeby używać jakieś specjały do włosów. Mnie generalnie wystarczy jakaś odżywka i szampon;)
OdpowiedzUsuńJa też używam szamponów z SLS bo zwyczajnie mi nie szkodą, nie warto tracić głowy tylko zawsze wybrać coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńJa również posiadam jedenm szampon, jedną odżywkę i jednej spray, w dodatku z " byle jakim " składem i uwaga, uwaga ... nadal żyję i mam się dobrze !
OdpowiedzUsuńJa też mam taki mysi kolor włosów, typowo polski, i bardzo go nie lubie, a nie mam odwagi się zafarbować... :S
OdpowiedzUsuń@Miluie, moje włosy są mimo wszystko ciemnobrązowe :)
OdpowiedzUsuńMoim włosom olejowanie i ograniczenie silikonów wyraźnie służy. Ale staram się nie popaść w przesadę :)
OdpowiedzUsuńno to piąteczka Em: włosy prostuję 'raz na ruski rok', bo najzwyczajniej w świecie mi się nie chce ;d
OdpowiedzUsuńzużyłam 2 opakowania tej odżywki Timotei i byłam zadowolona. Zapach ma obłędny <3
ja lubię dbać o swoje włosy :) dobre maski, odżywki, szampon, oliwa z oliwek :) to wszystko sprawia, że moje włosy mi się podobają i czuję się z nimi dobrze ;)
OdpowiedzUsuńJa, podobnie do Ciebie, jestem zbyt leniwa na "włosomaniactwo". Myję włosy co 2 lub 3 dzień, nie suszę, choć suszarka w domu jest :P Nawet odżywek nie używam regularnie! Próbowałam być bardziej systematyczna z tymi odżywkami, nie powiem, że nie, ale wtedy moje włosy się przetłuszczały i było tylko gorzej... :P
OdpowiedzUsuńJa nie zostałam włosomaniaczką, bo nie chce mi się bawić z tymi wszystkimi kosmetykami. Skusiłam się jedynie na Jantara i nawet jestem zadowolona z rezultatów.
OdpowiedzUsuńNie mogę się zdecydować, jakie chcę włosy: proste czy kręcone, dlatego nigdy w pielęgnacji nie kierowałam się kosmetykami skierowanymi specjalnie do tego rodzaju włosów, bo wiedziałam, że może mi się znudzić i zechcę zmienić fryzurę. Ostatnio, przez te ostatnie lata, katowałam włosy prostownicą, ale teraz już nie chcę prostych i mam fazę na kręcone, dlatego próbuję zmusić siłą woli moje naturalne loki, żeby kręciły się jeszcze bardziej, bo obecny skręt mnie nie zadowala ;)
Pamiętam moment, kiedy gdzieś wyczytałam, że silikony to czyste zło itd. Przestawiłam się na kosmetyku bez silikonów i miałam jedno wielkie siano do obcięcia. Także wszystko jest dla ludzi, ważne by mieć do tego wszystkiego dystans.
OdpowiedzUsuńOj, myślę, że nikt nie poczuje się zgorszony- włosomaniaczki mogą jedynie zazdrościć, że Twoje włosy są piękne bez wcierek, domowych masek i innego kombinowania :P
OdpowiedzUsuńMoje też kiedyś były piękne na drogeryjnej pielęgnacji. Dopiero choroba troszkę je zmogła- dlatego teraz sięgam po włosomaniaczkowe porady ;)
To tak, jak ja :D A w sumie nawet skromniej - szampon, odżywka i maska. I wystarcza! :P
OdpowiedzUsuńUżywam SLS/SLES, silikonów, parabenów, bo nie znam się na tym kompletnie :D
OdpowiedzUsuńNie suszę, chyba że muszę, nie olejuję, bo jakoś tak, laminowałam dwa razy, nie przestrzegam za dużo reguł, ale chcę mieć ładne włosy :D zobaczymy czy mi się to uda :D
Ja ogólnie mam tylko szampon i odżywkę, od czasu do czasu olej czy żelatynę. Koniec ^^
Ja dopiero od pewnego czasu zaczęłam bardziej zwracać uwagę na włosy, bo bardzo mi się zniszczyły. Gdy doprowadzę je do normalnego stanu to wystarczy mi tylko szampon i odżywka :)
OdpowiedzUsuńPiękne masz włosy! :)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś rozczesywałam włosy jak miałam mokre, ale teraz staram się nie, ewentualnie jak mam wilgotne :D Szampony i odżywki czasem używam z silikonami, czasem nie, ale trzeba przyznać, że gdyby nie one to by się ciężej włosy rozczesywało :D
Ja też nie daję się zwariować - oleje dają fajne nawilżenie, ale nie trzymam się wyłącznie takiej "naturalnej pielęgnacji". Silikony i szampony z SLS do ich zmycia też posiadam:)
OdpowiedzUsuń@xkeylimex, miło mi, że tak uważasz :)
OdpowiedzUsuń@kosmetoholiczka, bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuńMasz bardzo ładne włosy :) Fakt, włosomaniactwo momentami wydaje mi się ciut przesadne, choć nie powiem, sama dałam się na to złapać i przeszłam na pielęgnację bez SLS-ową i zaczęłam regularnie używać odżywki do spłukiwania plus w miarę regularnie olejować i kłaść maskę... O ile olej i odżywki dają duże efekty na plus, o tyle co do bez-SLS-owa pielęgnacja - nie widzę żadnej różnicy...
OdpowiedzUsuń@Ev, dziękuję za miłe słowa na temat moich włosów :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wszystkim osobom, które nigdy nie farbowały włosów, bo doprowadzanie ich do porządku nie jest łatwe...
OdpowiedzUsuńNie stosujesz zabiegów niszczących włosy, więc nie musisz o nie tak dbać jak ja, osoba, która przez lata farbowała i prostowała włosy...
Ja też zdecydowanie nie jestem włosomaniaczką i się na to nie zapowiada ;) masz bardzo ładne włosy i świetny kolor.
OdpowiedzUsuń@kosmetyczny-przekladaniec, dziękuję, kiedyś bardzo chciałam być blondynką, na szczęście szybko mi przeszło :)
OdpowiedzUsuńja ostatnio mam manię na punkcie dbania o moje włosy , ale czasami dopada mnie taki okres w którym to nie mam ochoty z nimi nic robić xD a Twoje włosy wyglądają zdrowo, piękne są ;)
OdpowiedzUsuńpiekny kolor wlosow:)
OdpowiedzUsuńJa też nie przykładam się przesadnie w pielęgnowanie włosów, choć chyba powinnam, gdyż rozjaśniam je. Mimo wszystko wyglądają ok.
OdpowiedzUsuńNie tak ok jak Twoje, bo naprawdę masz bardzo ładne włoski! :)
Ogólnie mam wylane na przesadne dbanie o włosy. Nie patrze na składy tylko licze na efekt końcowy. :D
OdpowiedzUsuń@nieszka, Rossnett, Karo, dziękuję wam za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńWszystko jest dla ludzi i nie ma co popadać w paranoję. Dbam o włosy, jest to dla mnie ważne, ale w granicach zdrowego rozsądku. Nie zrezygnuję z suszarki ani z prostownicy.
OdpowiedzUsuńJa zaczełam się bawić, w oleje, pielegnacje bez SLSów etc etc, włosy nawet zaczeły być miękkie i śliczne, więc, żeby były jeszcze śliczniejsze zrobiłam im laminowanie żelatyną. Efekt był taki, że o ile bezpośrednio po zabiegu nie było efektu, to po jednym myciu ukazały się przesuszone, sianowate, połamane, popalone [wtf?] włosy. Samodzelnie ścięłam najgorsze fragmenty i wróciłam do silikonów, licząc że mi zakleją, to co zepsuła żelatyna [ jakoś nie uśmiecha mi się z włosów do talii przesiadać na takie do linii żuchwy ]
OdpowiedzUsuńMinimalizm służy Twoim włosom :) zazdroszczę, bo ja ,chcąc wreszcie zapuścić włosy, musiałam zmienić sposób pielęgnacji. Kiedyś były suche, szorstkie, wystrzępione, połamane i do ramion, w dodatku szopa stulecia, okropne - ciągle musiałam mieć je związane :/ Z slsów na co dzień zrezygnowałam, bo strasznie mnie wysuszają i myję włosy odżywką, ale z silikonami współpracuję, są dopełnieniem pielęgnacji. W ogóle nie interesują mnie makijaże i inne zabiegi pielęgnacyjne, więc ten czas mogłam przeznaczyć na pielęgnację włosów, która sprawia mi ogromną przyjemność, od ponad roku :) Nigdy też nikogo z moich znajomych nie "uświadamiałam", nie przekonywałam do innej pielęgnacji, nie staram się nikogo na siłę uszczęśliwiać, bo nie widzę sensu, skoro nikt się nie uskarża, a niektórzy przy zerowej pielęgnacji mają włosy takie, że szczęka opada :P W dodatku z moją pielęgnacją skrzętnie ukrywam się przed światem, bo wiadomo, że ludzie nie zaznajomieni z tematem mogą różnie reagować, dziwić się, wyśmiewać, grozić, że wyłysieję ;) A ja uwielbiam, kiedy mój ukochany komplementuje moje włosy i to jest moją największą motywacją i oznaką, że wiele na mojej głowie się zmieniło :)
OdpowiedzUsuń@Anonimowy, w takim razie gratuluję efektów! Jedną z rzeczy, których nie znoszę, jest właśnie nawracanie na siłę. Banalny przykład: jestem filtrową maniaczką, nie cierpię się opalać i nie lubię słońca. Filtr 50+ na twarz i 30 na ciało to u mnie norma w lecie, znajomi już się przyzwyczaili i nie gderają, że jestem taka blada, a ja nie robię im wykładów o szkodliwości promieni słonecznych. Jak dla mnie to niektórzy mogą i dwie godziny dziennie spędzać na pielęgnacji włosów i jest ok, mi się po prostu nie chce :)
OdpowiedzUsuńJa niestety maluję włosy od kilku lat bo mam siwe
OdpowiedzUsuńi to bardzo widoczne a nie tylko pojedyncze mimo 24 lat. Staram się nie być maniaczką w jakiejkolwiek dziedzinie życia. Co do włosów do zauważyłam że moje włosy lubią płukanki ale wolę gotowe niż samej gotować ziółka. Stosowanie różnych wcierek u mnie spowodowane było i ciągle jest wypadaniem włosów ale one i tak nic nie dają więc je sobie odpuściłam. Lubię ziołowe szampony i często ich używam ale nie robię tragedii jak mam użyć jakiegoś drogeryjnego chemicznego szamponu. Odżywki maski stosuję po każdym myciu no może jakieś sporadyczne mycia na szybko były bez ale to sporadyczne. Ale to mam taki nawyk od zawsze że po myciu coś nakładam. Włosy suszę bo naturalne wyschnięcie powoduje mega nieład i puch.
Ważne, że Twoje włosy się w tym odnajdują. Ja podążyłam za trendami, bo moje włosy jednak tego wymagały, były krótkie, cienkie, było w nich brak życia, więc postanowiłam coś zmienić!
OdpowiedzUsuńnajważniejsze, że Twoim włosom pasuje taka pielęgnacja. Ja też nie idę w to całe włosomaniactwo, nie widzę w tym sensu, chociaż czasem czerpię wiele ciekawych informacji.
OdpowiedzUsuń@monia, ja też zawsze coś nakładam po myciu, inaczej rozczesanie włosów byłoby katorgą.
OdpowiedzUsuńJak Ci to służy to czemu nie.
OdpowiedzUsuńJa miałam piękne włosy, ale do czasu... Potem spałam z mokrymi bo oprócz mycia na nic więcej nie było sił. No i wiadomo jak to działa na włosy, matowieją ekspresowo.
A slsów nie uważam za zło, osobiście używam raz z sls, raz bez. Po samych łagodnych mam wrażenie, że mam skórę głowy niedomytą. A znowu po codziennym myciu z sls wszystko jest przesuszone.
No i zawsze myjąc co 2 dni mniej się włosy maltretuje niż przy codziennym myciu. Ale ja sobie nie wyobrażam inaczej, szczególnie przy tak 'czystym' powietrzu.
Ja kiedyś miałam liczbę lakierów oscylującą w okolicach 8-10 i ze zdziwieniem patrzałam na duże kolekcje, a teraz co..
OdpowiedzUsuńTylko, że specjelnaie jakoś w lakierach nie śledzę blogości, nie oglądach blogów o tematyce wyłącznie lakierowej, po prostu kupuje.
Także może i Ty się wciągniesz w pielęgnację włosów trochę.
Nie od razu musisz zmienić wszystko o 180 stopni. Możesz zacząć od ładnie pachnącej maski- np wax l'biotica mleczny i nakładać go raz w tygodniu na pół godziny.
Potem spróbować olejować raz/dwa w tygodniu.
I tak małymi krokam ;)
Jeszcze w kwestii odżywek- jak się myje włosy na szybko rano jak np ja latem to mała różnica co za cuda są w odżywce, przez 3 minuty to i tak nie zadziała.
@Alena, też kiedyś miałam mało lakierów, ale według mnie to zupełnie co innego.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zmianę pielęgnacji, na razie nie widzę takiej potrzeby. Jeśli stan włosów drastycznie się pogorszy, pewnie poszukam czegoś nowego.
Podziwiam, że masz takie włosy bez wysiłku! Ja gdybym tak robiła, to musiałabym z domu nie wychodzić, moje włosy wymagają obfitej pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńTwoje włosy fajnie wyglądają, najwyraźniej pasuje im to, co im dajesz ;) moje wolą taką bardziej naturalną i delikatną, ale kiedyś je bardzo zniszczyłam i teraz muszę odpokutować ;P
OdpowiedzUsuńmój facet też musi czesać na mokro, bo inaczej ma mega szopę (ma bardzo mocno kręcone włosy)
@Agusiak747, dziękuję :) Czym tak zniszczyłaś włosy?
OdpowiedzUsuńMasz ładne włosy kobieto. Czasem minimalizm jest lepszy od włosomaniactwa. Jeśli Twoim włosom jest dobrze, są zdrowe to się cieszyć:)
OdpowiedzUsuńbardzo ładne włoski :)
OdpowiedzUsuńja próbowałam wejść w krąg włosomaniactwa..., ale to nie dla mnie ! :D Po 2 miesiącach wróciłam do silikonów i moje włosy są z tego całkiem zadowolone :D
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś bardziej szalałam ze wszystkim. Teraz nadal poszukuję czegoś co mnie powali na kolana, a co raczej doprowadzi moje włosy do porządku. Szukam, błądzę, testuję nowości :) Ale na tyle na ile mogę. Mam dużo produktów, ale wszystko zużywam wg jakiejś tam kolejności, a nie żeby wszystko sobie ładować na włosy w jednym czasie ;) Generalnie - rozsądek, chociaż różne nowinki mnie kuszą i prędzej, czy później coś tam przetestuję :)
OdpowiedzUsuńJakkolwiek głupio to nie zabrzmi - miło zobaczyć Twoje włosy ;) Skrawek Ciebie :) Faktycznie, Twój naturalny kolor jest bardzo ładny! Nigdy nie farbuj, bo później się niestety tego żałuje...
@Lena, Maliniarka, dziękuję! :)
OdpowiedzUsuń@Bella, to prawda, całkiem duży skrawek mnie :D Nie będę farbować dopóki nie zaczną mieć siwych włosów, przede wszystkim nie miałabym cierpliwości do walki z odrostami. A tak mam święty spokój :)
OdpowiedzUsuńmam identyczny kolor wlosow :) rowniez naturalny i rowniez mi sie on podoba ;) kiedys farbowalam ale kilka lat temu z tego wyroslam :D ale zdaje sie, ze niedlugo bede musiala muskac farba skronie bo pojawia sie tam sporo siwkow :D
OdpowiedzUsuńA ja jestem za to coraz większym freakiem włosowym:) Od pewnego czasu wypadają mi włosy. To samo miało miejsce rok temu aczkolwiek teraz zaczęłam je farbować i trochę mnie to przeraża. Przystąpiłam więc do maksymalnej pielęgnacji- po pierwsze skrzyp optima po 2 tabletki dziennie, serum revitax średnio co drugi dzień, teraz kupiłam maseczkę z biovaxu i używać jej będę parę razy w tygodniu a do tego jeszcze szampon ziołowy z green pharmacy :) bardzo go lubię! (chociaż wg. mojej siostry pachnie jak popielniczka). Cały ten zestaw kosztuje niecałe 100zł a włosy są faktycznie zdrowsze i co ważne, po biovaxie moje włosy nie przetłuszczają się (a mam taką tendencję) i nie puszą się. Puszenie nigdy nie było moim problemem zanim farbowałam i w zasadzie teraz też nie, ale puszą się jak używam odżywek (!!!). Może to właśnie dzięki ograniczeniu SLS :) Możliwe, że u mnie się nie sprawdzają;)
OdpowiedzUsuńEm jednak z włosami niefarbowanymi jest dużo łatwiej. Teraz to wiem i sama staram się wrócić do naturalnego koloru. Jeśli farbujesz to tak naprawdę wcierasz masę kosmetyków, które działają na nowo rosnące włosy a nie na te które już dobiłyśmy farbami. A minimalna pielęgnacja nie musi być zła, jeśli to Twoim włosom odpowiada. Swoją drogą są b. ładne, więc.... :)
OdpowiedzUsuń@Panna-Kokosowa, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńMasz śliczny naturalny kolor włosów. Gdybym taki miała, też bym nie farbowała :)
OdpowiedzUsuń@Anonimowy, dziękuję, to miłe! :)
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, że zanim nie zaczęłam farbować włosów to też były mi obce blogi włosomaniaczek. Niestety farbować muszę (no dobra..nikt mnie kołem nie łamie ale wiesz jak jest) bo mam chamskie siwulce na skroniach. I się zaczęło-wypadanie włosów i susz i nie powiem- dzięki spędzeniu kilku h (...) w necie przez kilka dni i przewertowaniu blogów włosomaniaczek w tej chwili włosy są o wiele ładniejsze i nie wypadają, bo pielęgnację zmieniłam diametralnie a po farbę sięgnęłam do apteki (swoją drogą Color and Soin bardzo polecam na siwulce!). Ale ja bym faktycznie nie mogłabym tyle czasu poświęcać na próbowaniu wszystkiego po trochu, siedzeniu w olejami na głowie ale im jestem wdzięczna za to że poświęcają swój czas i dzielą się wiedzą a ja w to miejsce nie muszę wydawać kupy kasy na szukaniu ideałów we włosowej pielęgnacji:P
OdpowiedzUsuńCzasem mnie kusi tylko by zapytać, czy te wypadanie włosów z którymi mają problem niektóre blogerki to przez przypadek nie przez wiązanie włosów na noc i w ogóle częste wiązanie (no bo przecież spędzamy godziny na pielegnacji by ciągle nosić związane włosy;P). Już kieeedyś dermatolog, do którego przyszłam z problemem wypadania, stwierdził żeby jak najbardziej unikać wiązania włosów, nawet warkoczy. Ja się tego trzymam i oprócz szkód po farbie syoss i revlon, wypadanie mnie nie dotyka
@Anonimowy, kiedyś z pewnością sama zacznę farbować i wtedy pewnie zacznę też bardziej dbać o odpowiednią pielęgnację. Na razie zwyczajnie mi się nie chce :) Do wszystkiego trzeba podchodzić z dużą ilością zdrowego rozsądku. Swoje włosy noszę równie często spięte jak i rozpuszczone, dopóki wyglądają ok ich "dobro" nie ma tu dla mnie wielkiego znaczenia. A na wypadanie (a raczej w ogóle pozbywanie się dużej ilości włosów) najbardziej pomogła mi szczotka Tangle Teezer.
OdpowiedzUsuńLusterko-> no i super, pozdrawiam Cię serdecznie:)
OdpowiedzUsuńgdzie zamawiałaś produkty lusha? :) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń@malw, szampony Lush kupiłam w Wiedniu, jeszcze nie zamawiałam produktów tej marki przez internet.
OdpowiedzUsuńtak naprawde to wsłsy masz zwykłe ,szare,bez polysku ,nie mowie ze jestem za obsesja wlosomaniactwa ale nie masz sie czym pochwalic
OdpowiedzUsuńwłosy *
OdpowiedzUsuń