Mija już prawie tydzień, od kiedy bezczelnie obijam się nad morzem. Pomyślałam, że nie pokażę całej zawartości mojej wyjazdowej kosmetyczki (wiadomo, miniaturki podstawowych produktów pielęgnacyjnych + kilka do makijażu), ale skupię się na tych kosmetykach, bez których nie wyobrażam sobie dłuższego pobytu nad morzem. Są to produkty, które spakowałam do walizki w pierwszej kolejności, żeby na pewno o nich nie zapomnieć.
Do tej pory nad morzem zwykle spałam pod namiotem, więc takie rzeczy jak mokre chusteczki były absolutnie niezbędne i przydawały się codziennie w wielu sytuacjach. Tym razem mieszkam w domku campingowym (luksusy!), ale mimo to chusteczki są w użyciu cały czas. Lubię mieć też mniejszą paczkę, którą zabieram ze sobą na plażę. W trakcie długich podróży (a do takich zaliczam tę z Krakowa nad morze) warto skorzystać z dezodorantu w chusteczkach, którym można się szybko odświeżyć.
Podczas wakacji nie można oczywiście zapomnieć o filtrach przeciwsłonecznych. Co prawda nad polskim morzem pogoda bywa kapryśna, ale warto się zawsze zabezpieczyć. W ładniejsze dni przed pójściem na plażę smaruję się od pasa w górę Ziajką SPF 30, a na nogi kładę Ziaję SPF 15. Zamiast balsamu do ciała pakuję chłodzącą emulsję po opalaniu – rzadko przydają się jej właściwości łagodzące, bo bardzo uważam, żeby się nie spiec, ale jest w sam raz do szybkiego nawilżenia ciała po prysznicu.
O tych filtrach do twarzy pisałam już w zeszłym roku, ale warto wspomnieć o nich raz jeszcze. Myślę, że są to obecnie najlepsze stabilne filtry w swojej kategorii cenowej. Używam ich cały rok pod makijaż (choć nie będę udawać, że codziennie) i z pewnością zużyję jeszcze sporo tubek. Po swatche i więcej informacji odsyłam was do osobnego wpisu.
Nie wiem, co się w tym roku stało, ale nad morzem w ogóle nie ma komarów. Zwykle wieczorami nie można było przed nimi uciec i po paru dniach byłam już cała pogryziona. Przez całe lata stosowałam (jak chyba wszyscy) OFF, a potem wypróbowałam serię Antybzzz i okazało się, że te spraye działają na mnie jeszcze lepiej. Jeśli nie będę miała tym razem okazji użyć tych produktów, to na pewno przydadzą się w Krakowie. I na koniec jeszcze dodam, że ten post nie jest wynikiem współpracy z Ziają, bo jak spojrzałam na zdjęcia, to zauważyłam, że większość produktów jest właśnie tej marki :)
Jest pięknie!
Czyżbym widziałam książkę HP? ;d
OdpowiedzUsuńNo jasne! W te wakacje chcę jeszcze raz przeczytać wszystkie, jestem już w czwartej części :)
UsuńTeż sobie obiecuję co wakacje, ale jakoś nie wychodzi ;) Za to na pewno w przyszłości skompletuję oryginały i będę miała 2 ładne rzędy-przekład i org. ;d
UsuńO, ja to samo planuję też z Potterem ale również z całym Pratchettem :D
UsuńPratchetta też bardzo lubię, ale jeszcze nie przeczytałam wszystkich jego książek.
UsuńJa uwielbiam czytać Pratchetta, ale prawie nie wracam do jego książek i po kupieniu dziesięciu przestałam to robić (przerzuciłam się na pożyczanie). Ale oczywiście propsy za Pottera też są! ^^
UsuńTeż mam wrażenie, że rzadko bym wracała do książek Pratchetta - wolę pożyczać, w bibliotekach jest ich sporo :)
UsuńMleczko z Ziai jest niezastąpione! Towarzyszy mi na każdych wakacjach :)
OdpowiedzUsuńTeż na wakacje zabieram ze sobą preparaty na komary, choć jeszcze mi się nigdy nie przydały.
OdpowiedzUsuńMnie komary pogryzły dziś w nocy, czyli tuż po napisaniu, że w tym roku ich nie ma!
UsuńO tak, to są właśnie niezbędne produkty na plaży ;) wiem coś o tym bo mieszkam nad morzem :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę!
UsuńOoo.. przypomniałaś mi o sprayu na komary;) Własnie pakuję kosmetyczkę na wyjazd:)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam ten z Ziai, rzeczywiście działa!
UsuńTeż mam filtr z Ziaji, w wersji matującej. Uwielbiam od zeszłego roku.
OdpowiedzUsuńJa byłam nad morzem w czerwcu i też nie było komarów :)
OdpowiedzUsuńchusteczki podczas podróży to mus :)
OdpowiedzUsuńGdzie kupilas okulary?
OdpowiedzUsuńHouse :)
UsuńMasz szczęście, że nie ma komarów nad morzem, w górach są, zjadają ludzi w całości :)
OdpowiedzUsuńW Krakowie niestety też są :(
UsuńZiaja króluje u Ciebie w podróży ;)
OdpowiedzUsuńPomimo tych chmur przepiękne fotki :)
OdpowiedzUsuńUdanego wypoczynku;)
dziwne, ale od kilku lat komary mnie nie gryzą nic a nic :) dlaczego - nie wiem :)
OdpowiedzUsuńFiltr z Ziaji 50+ używam do cery tłustej i po powrocie z nad Morza (Gdańsk) uważam, że lepiej trafić nie mogłam. Nie mam żadnych oparzeń i podrażnień posłonecznych na twarzy ani zapchanych porów. Przy mojej cerze to zbawienie, pożyczałam nawet go mojemu J. i tez jest zadowolony. Do tego ta cena...Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMój niezbędnik wygląda praktycznie tak samo :)
OdpowiedzUsuńJa za tydzień jadę nad morze i mój niezbędnik wygląda niemal identycznie :D
OdpowiedzUsuńChusteczki podstawa :) małe opakowania zawsze są w mojej torebce :) Filtry też podstawa, ale na szczęście na komary wystarcza mi taka wtyczka do kontaktu i spiralka na balkonie, bo takich produktów na ciało baaardzo nie lubię ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tak długiego pobytu;-)
OdpowiedzUsuńGdzie taka ładna plaża? ;)
OdpowiedzUsuńChusteczki nawilżające znam, też zawsze zabieram na wjazdy. I muszę przyznać, że mój niezbędnik właściwie za bardzo się od Twojego nie różni ;)
Okolice Darłowa :)
UsuńJa byłam w tym roku w Darłówku :) Rzeczywiście nawilżone chusteczki to jest cos co musi się znaleźć jadąc nad morze, na plaży zawsze sie przydadzą ;)
OdpowiedzUsuńŚrodkowe wybrzeże najlepsze :)
Usuńfajnie, że nie ma komarów, a jak tam biedronki? :) kiedyś była plaga w Świnoujściu i nagle małe słodkie, niewinne biedroneczki zamieniły się w bandę złych, wstrętnych robali ;)
OdpowiedzUsuńZero. Na szczęście :)
Usuń