Nie publikuję na blogu comiesięcznych zestawień ulubionych kosmetyków, dlatego od czasu do czasu zdarza mi się zapomnieć o pokazaniu na blogu naprawdę dobrych produktów. Czas to zmienić! W mojej pielęgnacji znajdują się obecnie cztery kosmetyki, które wyjątkowo dobrze się u mnie spisują. Żadnego z nich nie miałam ze sobą podczas dwutygodniowych wakacji nad morzem i z prawdziwą przyjemnością zaczęłam używać ich na nowo po powrocie.
Pierwszym jest masło do ciała Green Pharmacy z drzewem herbacianym i zieloną glinką. Wygrzebałam je jakiś czas temu z zapasów i postanowiłam w końcu zużyć. Nie sądziłam, że będzie to takie łatwe! Kończy się w rekordowym tempie, bo od pierwszego użycia niezwykle je polubiłam. Jestem zauroczona zapachem - rzeczywiście czuć tu zieloną herbatę i coś jeszcze, czego nie potrafię zidentyfikować. Świetnie odżywia skórę i mimo gęstej konsystencji wchłania się, nie pozostawiając lepkiej powłoczki, więc dobrze spisywało się latem. Produktu zostało mi już tylko na kilka użyć i jestem pewna, że jeszcze do niego wrócę.
Drugi ulubieniec to peeling do twarzy Lirene*, który ze względu na swoją wydajność jest ze mną już od dłuższego czasu. To z pewnością jeden z najlepszych peelingów, jakich używałam (a może nawet najlepszy) - drobinki są niewielkie, ale jest ich bardzo dużo, więc świetnie radzą sobie z oczyszczaniem skóry. Co najważniejsze, produkt nie podrażnia twarzy, a dodatkowo przyjemnie, orzeźwiająco pachnie i można go kupić bez problemu za niewielkie pieniądze w wielu drogeriach.
Tego produktu brakowało mi na wakacjach chyba najbardziej. Już kilka razy wspominałam, że bardzo lubię szampony Lush, ale jak bardzo je lubię, uświadamiam sobie, kiedy muszę czasem użyć produktu w płynie. Nic innego tak dobrze nie oczyszcza moich włosów jak te kostki. Uwielbiam je za wydajność i pianę, nie lubię za niedostępność w Polsce. Obecnie mam zieloną wersję Karma Komba.
Krem do rąk Pharmaceris A* to moje najnowsze odkrycie. W ostatnich miesiącach przewinęło się u mnie sporo kremów i żadnemu z nich nie miałam właściwie nic do zarzucenia, ale już po pierwszym użyciu nowego zauważyłam różnicę. Rzeczywiście ma właściwości regenerujące, świetnie radzi sobie z odżywieniem przesuszonej, ściągniętej skóry, a jednocześnie wchłania się w mig i nie zostawia po sobie śladu denerwującej, lepkiej powłoczki. A teraz najlepsze - mimo że Pharmaceris nie należy do najtańszych marek, ten krem jest dostępny w wielu aptekach internetowych (i pewnie również stacjonarnych) za 7-8 zł. W takiej cenie naprawdę żal go nie wypróbować.
Znad morza, gdzie pogoda była kapryśna, ale jednak głównie wietrzna i słoneczna, wróciłam do mokrego i szarego Krakowa. Wyglądam za okno i nie mogę uwierzyć, że jeszcze kilka dni temu leżałam sobie z książką na plaży! Mam nadzieję, że to jeszcze nie jest całkowity koniec lata, bo szczerze mówiąc zupełnie nie czuję się przygotowana na nadejście jesieni. Plus mojego powrotu jest taki, że - jak widać - znów mam dostęp do moich kosmetyków, więc będę miała o czym pisać :)
* Produkty oznaczone gwiazdką dostałam do przetestowania; decyzja o ich pojawieniu się na blogu należała do mnie.
Oj ja jestem fanką kosmetyków Green Pharmacy, tego masełka co prawda nie miałam ale płyn do kąpieli i masło różane to dla mnie bajka, zapach cudooo!!:) A szampon Lush chodzi mi już od dawna po głowie;)
OdpowiedzUsuńO, to koniecznie muszę wypróbować to masło różane!
UsuńA ja wręcz przeciwnie, jakoś zupełnie mnie do tej marki nie ciągnie...
UsuńJa bardzo lubię też ich spraye do włosów.
UsuńZ tych produktów miałam tylko masło Green Pharmacy, mnie zapach jakoś nie zachwycił. Również polecam Ci wersję różaną, o niebo lepsza! :)
OdpowiedzUsuńJeszcze lepsza? Super! :)
UsuńA mi właśnie bardziej odpowiada wersja "herbaciana". Chyba co kto lubi ;)
UsuńAle mnie zaciekawiłaś tymi kostkami od lush !! Nigdy nie miałam takiego szamponu , szkoda, że w PL nie możemy ich dostać :(
OdpowiedzUsuńZanim brat przyjaciółki zaczął przywozić mi je z Anglii, kupowałam na Allegro - poszukaj tam :)
UsuńO super :) Zajrzę :)
UsuńSzampony Lusha są fenomenalne - uwielbiam je.
OdpowiedzUsuńRozejrzę się za tym peelingiem Lirene. Nie mogę znaleźć dla siebie w tym temacie kosmetyku idealnego, a baaardzo jakiegoś sprawdzonego i dobrego produktu potrzebuję.
Koniecznie wypróbuj ten peeling, jestem przekonana, że będziesz zadowolona.
UsuńJeśli chodzi o masła do ciała, to ja po prostu zakochałam się w produkcie Farmony z linii Tutti Frutti o zapachu karmelu i cynamonu. CO ZA ZAPACH. Na dodatek bardzo długo się utrzymuje! Myślę, że zimą to może być hit na blogach - ja akurat korzenne zapachy lubię niezależnie od pory roku ;)
OdpowiedzUsuńTo masło miałam już dwa razy w ciągu ostatnich kilku lat. Rzeczywiście zapach jest piękny, ale tak mocny, że produkt nie nadaje się do nakładania na całe ciało. W zeszłym roku podpatrzyłam u Anwen, że stosuje je jako krem do rąk i chyba też tak zrobię :)
UsuńTego masełka z GP jeszcze nie używałam, ale to chyba kwestia czasu ;)
OdpowiedzUsuńNiestety w Krakowie dziś pogoda koszmarna :( miałam kiedyś ten peeling Lirene i też byłam z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńKolejny dzień jest okropnie :( Na szczęście jutro ma się to zmienić!
UsuńNie miałam żadnego z przedstawionych produktów. Używałam peelingu Lirene, ale gruboziarnistego. Za bardzo się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńTakie małe drobinki świetnie się spisują, więc może ten spodobałby Ci się bardziej.
UsuńMuszę rozejrzeć się za tym masełkiem:)
OdpowiedzUsuńPeelingowi z Lirene muszę się bliżej przyjrzeć :P
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię to masło do ciała i po wykończeniu pierwszego opakowania zaraz kupiłam kolejne :)
OdpowiedzUsuńUżywanie go to prawdziwa przyjemność :)
UsuńSkuszę się na tą kostkę od Lush :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będziesz zadowolona :)
UsuńBardzo lubię masła do ciała GF :)
OdpowiedzUsuńSzampon w kostce wyglada bardzo ciekawie, jeszcze nie mialam z tym przyjemnosci
OdpowiedzUsuńUżywam teraz akurat masło do ciała Green Pharmacy, ale o zapachu róża i zielona herbata. Moje też się szybko kończy, bo polubiłam je używać. Natomiast ten krem do rąk Pharmaceris u mnie się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńCo Ci nie pasowało w tym kremie? Jestem ciekawa!
UsuńW stosunku do szamponów Lusha życzyłabym sobie chyba tylko jednego: żeby wypuścili wersję bez SLS ;-)
OdpowiedzUsuńMają też odżywki w tej formie - próbowałaś może?
Nie próbowałam, może przy okazji kolejnej wizyty w Lushu :)
UsuńW wersji różanej masło green pharmacy jest jednym z moich ulubionych, mam już któreś z kolei pudełko i jestem zachwycona <3
OdpowiedzUsuńDawno skończył mi się juz peeling i jakoś nic mnie nie kusilo do tej pory, ale skoro piszesz ze lirene taki cudny to może faktycznie się skuszę. Nie lubię zbyt intensywnych zdzierakow także może akurat mi się spodoba:)
OdpowiedzUsuńOn jest mimo wszystko dość intensywny, bo drobinek jest bardzo dużo.
UsuńBardzo lubię ten krem do rąk od PHARMACERIS - jest fantastyczny i doskonale sobie radzi z moją "zazwyczaj" szorstką skórą :)
OdpowiedzUsuńSkąd ściągasz lasha? Allegro, jakaś internetowa drogeria? ;)
OdpowiedzUsuńNie ściągam, czekam na wyjazd za granicę i wtedy robię zakupy - ostatnio we Włoszech.
UsuńSzampon Lush bardzo chciałabym wypróbować. Słyszałam o nim wiele dobrego :)
OdpowiedzUsuńten szampon z lush mnie mega ciekawi ;)
OdpowiedzUsuń