Jak już wiecie, ostatni długi weekend spędziłam nad morzem na gdańskiej Wyspie Sobieszewskiej. Dlaczego warto się tam wybrać i jak sami możecie wygrać taką wycieczkę - o tym w najbliższym czasie.
Dziś pokażę wam, jakie kosmetyki zabrałam ze sobą na drugi koniec Polski. Tym razem udało mi się spakować idealną ich ilość - (prawie) niczego mi nie brakowało, wszystkiego używałam, a ciężar został maksymalnie zmniejszony. Nad morze jechałam sama, autobusem z Krakowa, dlatego mogłam zabrać tylko taką ilość rzeczy, z jaką swobodnie będę mogła się przemieszczać: z domu na dworzec, z dworca do kolonijnego autobusu, z autobusu do domków, w których mieszkaliśmy.
Dodam jeszcze, że udało mi się pożyczyć aparat, którym przez jakiś czas będę robić zdjęcia do notek (mój wpadł na koloniach do piasku). Jest to najzwyklejsza małpka, nie mająca prawie żadnych ustawień manualnych, co jest ogromnym ograniczeniem, zwłaszcza przy typowych dla mojego bloga zbliżeń. Zrobienie zdjęcia lakierowi na paznokciach jest prawie niewykonalne, ale będę jeszcze próbować. Przy okazji byłabym wdzięczna za polecenie w miarę dobrego aparatu do 1500 zł, ponieważ na razie sama zupełnie nie ogarniam tego tematu, a przydałoby się szybko zdecydować na coś nowego.
Tam, gdzie to było możliwe, postawiłam na produkty w chusteczkach Cleanic, które są lekkie i nie zajmują dużo miejsca. Prawdziwym niezbędnikiem były chusteczki do higieny intymnej, które są niezastąpione podczas długich podróży. Dezodorant w chusteczkach również spisał się nieźle, za to chusteczki do demakijażu zupełnie nie radziły sobie z podkładem czy wodoodpornym tuszem i przez to brakowało mi jednak jakiegoś płynu micelarnego.
Pozostałą część pielęgnacji stanowiły miniaturki: balsam do ciała Bath & Body Works, odżywka do włosów Nivea, żel pod prysznic Nivea i łagodny żel myjący Johnson's Baby, którego używałam do mycia twarzy i włosów.
Jedynym pełnowymiarowym produktem, jaki wzięłam, był filtr Ziaja, który planowałam w razie czego używać też do ciała. Na noc nakładałam krem Johnson's Baby. Pozostałe dwa produkty to typowe niezbędniki - pasta do zębów Elmex i płyn do soczewek Bausch & Lomb.
Kolorówki wzięłam minimalną ilość, ale wystarczającą do zrobienia pełnego makijażu: mój ulubiony obecnie podkład Catrice (klik), puder Synergen nakładany pędzlem Sephora (klik), fantastyczny róż w kremie essence (klik), korektor w higienicznej tubce Bourjois, najlepsze masełko do ust Nivea (klik) i lekką pomadkę Maybelline (klik).
Na koniec dorzuciłam parę produktów do oczu: kredki essence (klik) i Avon, żel do brwi My Secret, niezastąpioną bazę pod cienie Urban Decay (klik), wodoodporny tusz do rzęs Maybelline i cień w kremie essence (klik).
Na miejscu okazało się, że z części produktów mogłam zrezygnować, ponieważ zadbali o nie partnerzy Morskiej Ferajny.
Ziaja zapewniła nam ochronę przeciwsłoneczną (dzięki czemu będę mogła porównać dla was mój matujący filtr do twarzy z tym tonującym!). Słońce było momentami naprawdę mocne i mimo nakładania wodoodpornej emulsji dla dzieci SPF 30, złapałam trochę opalenizny.
Ziaja pomyślała też o tym, że mogą nam przeszkadzać komary, za co kocham ich niezmiernie! Całkiem serio: ten spray z czerwonymi napisami (drugiego jeszcze nie używałam) działa cuda i będę mu od teraz wierna w każde wakacje.
Organique sprezentowało nam za to prawdziwie kolonijnie wyglądające i wakacyjnie pachnące mydełka :)
Tym razem zawartość mojej wyjazdowej kosmetyczki była optymalna i spisała się na medal. Ciekawe, czy dla was to dużo/mało/w sam raz?
Pozdrawiam (jeszcze) kolonijnie!
Em
P.S. Część pokazanych tu produktów dostałam jakiś czas temu od poszczególnych firm, są to: chusteczki Cleanic, balsam B&BW, masełko Nivea, podkład Catrice, róż i kredka essence.
Ziaja matująca... nie matuje - ryjek po niej mi się świecił, już po posmarowaniu. A moja wyjazdowa kosmetyczka bardzo podobna do Twojej
OdpowiedzUsuń@Siouxie, zgadzam się, że nie matuje, ale u mnie nie powoduje też świecenia, co jak na wysoki filtr jest działaniem prawie matującym! :) Zobaczymy, jak spisze się wersja tonująca.
OdpowiedzUsuńMasełko karmelowe z Nivei - kupiłam! Co prawda pachnie ciastkami-stokrotkami, nie żadnym karmelem (potwierdziły to badania korytarzowe w moim biurze!). Ale jest super. Rzeczywiście miałam wadliwą puszkę, to się otwiera bezproblemowo :-) Miła odmiana po Tisane, którego zapachu po 15 latach używania miałam już trochę dość ;-)
OdpowiedzUsuńDo demakijażu polecam ściereczkę muślinową albo z mikrofibry. Radzi sobie ze wszystkim poza brokatem ;-)
Co do aparatu - ja używam lustrzanki cyfrowej Canona, obecnie 550D. Trochę starszy model 350D i obiektyw 1.8 (tzw. plastik-fantastik) spokojnie znajdziesz na Allegro w cenie, którą podałaś. Współczuję wypadku aparatowego ;-(
nikon d3000 polecam , d3100 rownie dobry ale drozszy troszkę, wyjazdowa kosmetyczka na 6 z plusem !
OdpowiedzUsuń@Olga Cecylia, dla mnie ono pachnie Pieguskami :) Cieszę się, że tym razem trafiłaś na dobre opakowanie, to z pewnością znacznie wpływa na komfort użytkowania.
OdpowiedzUsuńDo ściereczek się przymierzam od jakiegoś czasu, ale boję się, że będą zbyt agresywne dla mojej skóry.
Aparat chciałabym jednak trochę mniejszy, bo fotograf jak na razie ze mnie żaden, więc wystarczy mi chyba coś mniej zaawansowanego :)
chciałabym, żeby moja wyjazdowa kosmetyczka była taka okrojona :D
OdpowiedzUsuń@Ewcia, dziękuję za radę, choć wśród blogerów Nikon cieszy się raczej umiarkowaną sympatią ;) I znów: to chyba trochę zbyt zaawansowany sprzęt jak dla mnie.
OdpowiedzUsuń@buka123, jakbyś musiała sama to wszystko nosić, byłoby Ci znacznie łatwiej zminimalizować jej wielkość :)
OdpowiedzUsuńJa od kilku lat jadę na canonie 450D i bardzo sobie chwalę. Niestety, nie znam się na tych modelach bardziej kieszonkowych ;)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem dobra ilość :) Też dążę do minimalizmu przy pakowaniu się na wyjazd w kwestii kosmetyków :)
OdpowiedzUsuń@Megara, szukam czegoś pośredniego między dużą lustrzanką, a zwykłą cyfrówką. Najlepiej, żeby aparat był dość kompaktowy, ale miał wystarczająco dużo manualnych ustawień, które pozwoliłyby na dobrą jakość makro i kolorystyki. Istnieje coś takiego? :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna, kompaktowa zawartośc kosmetyczki :)
OdpowiedzUsuńZkolorówki znam tylko róż z Essence i pomadkę Maybelline, z tym, że ja mam w kolorach Lust For Blusg i Rose of Attraction :)
Zawartość faktycznie idealna!:D
OdpowiedzUsuń@M., widzę na Twoim blogu, że jesteś tak samo zachwycona różem jak ja :)
OdpowiedzUsuńświetnie skondensowana kosmetyczka. ja zawsze mam problem ze spakowaniem się - zazwyczaj nie ma miniaturek moich ulubionych kosmetyków, a nie chce mi ich się przelewać/prztransportowywać. ostatecznie kupuję jakieś miniaturki w ciemno i kończy się to różnie - np. zapychającym kremem :(
OdpowiedzUsuń@Marniaczek, niestety to jest ryzyko brania niesprawdzonych wcześniej miniatur, sama czasem mam takie problemy. Na szczęście tym razem obyło się bez nieprzyjemnych niespodzianek :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę umiejętności pakowania, ja niestety jestem w tym okropna :)
OdpowiedzUsuńTak! Bardzo spodobały mi się te pomadki z Maybelline :)
OdpowiedzUsuńkup bezlusterkowca - mniejsza waga i gabaryty niż lustrzanki, matryca niemal równie silna + możliwość wymiennej optyki
OdpowiedzUsuń@Anonimowy, dziękuję, możesz polecić jakąś konkretną markę/model?
OdpowiedzUsuńw bezlusterkowcach przoduje firma Olympus i NEX (jeśli wierzyć gazetce Foto-Kurier sprzed paru miesięcy).
OdpowiedzUsuńOsobiście znam tylko aparat Sony NEX-3 (już starszy model). Z obiektywem szerokokątnym za nówkę dałam w stacjonarnym sklepie sony 900zł. Podrzucę Ci na e-mail kilka aukcji allegro, dlatego, że sam korpus ma kosmiczne ceny (?!), a często walą do niego duże obiektywy, żeby go sprzedawać za prawie dwa kafle
chodziło mi oczywiście o firmę Sony i ich bezlusterkowce zwane NEX
OdpowiedzUsuńśliczny jest ten róż!
OdpowiedzUsuńWidzę dużo kosmetyków,których sama używam :)
OdpowiedzUsuńMamy podobne upodobania :)
@Anonimowy, bardzo dziękuję za przydatne informacje i czekam na maila, w wolnym czasie na pewno zgłębię temat. Chyba szukam właśnie czegoś takiego :)
OdpowiedzUsuńmail tasiemiec poszedł! Służę uprzejmie
OdpowiedzUsuńFajny zestaw wakacyjny aczkolwiek zdecydowałabym się na większy żel pod prysznic, bo takie maleństwo wystarczyłoby mi na góra 2 użycia :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
łał! gratulacje tak małej ilości kosmetyków ja niestety, nigdy nie umiem się ograniczyć ;(
OdpowiedzUsuńfaktycznie ten antyperspirant nadaje się na takie 30stopniowe upały? daje rade przez cały dzień? bo widzę że w ogólę nie ma tu zwykłego antyperspirantu..
OdpowiedzUsuń@Asia, u mnie taki żel spokojnie starcza na przynajmniej tydzień :)
OdpowiedzUsuń@bloodydragon, okoliczności czasem po prostu zmuszają i wtedy jakoś trzeba się ogarnąć :)
OdpowiedzUsuń@Moniak23, u mnie sprawdził się dobrze, ale trzeba pamiętać, że to był weekend prawie w całości spędzony na obijaniu się na plaży i w okolicy, a i trzydziestostopniowych upałów raczej nie było. Niestety nie wiem, czy dałby sobie radę w trakcie bardziej wymagającego "miejskiego" urlopu. Jeśli chodzi o skład, to zaraz na drugim miejscu jest aluminium, czyli tak jak w tradycyjnych antyperspirantach.
OdpowiedzUsuńwiem, że Nikon ma różne opinie ale jak ja go "rozpracowałam" to ty tym bardziej ale wiem, że blogerki "urodowe" polecają Canona, może coś w tym jest, że lepiej chwyta kolory, struktury przy zbliżeniah, powodzenia w poszukiwaniu!;)
OdpowiedzUsuń@Ewcia, dzięki :) Sama do tej pory miałam Canona. Rzeczywiście przy tego typu blogach jak nasze, najważniejsze są właśnie zbliżenia i kolory.
OdpowiedzUsuńWidac, że przemyślałaś co ze sobą zabrać :)
OdpowiedzUsuńmoja kosmetyczka wygląda podobnie ;)
OdpowiedzUsuńteż używam tego kremu BB Catrice i jestem bardzo zadowolona :)
@Mademoiselle J., to naprawdę świetny produkt, chyba mój ulubiony Catrice do tej pory :)
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze na tym wyjeździe! Sama bym się wybrała do Gdańska, tylko obecna długość podróży mnie przeraża!
OdpowiedzUsuńAż jestem ciekawa, jakim autobusem jechałaś.
@Una, już wróciłam ;) Jechałam Polskim Busem, ok. 11 godzin z Krakowa do Gdańska.
OdpowiedzUsuńidealna wyjazdowa kosmetyczka :)
OdpowiedzUsuńMiniaturki to podstawa każdego wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńte chusteczki w deo to podstawa i fajny gadżet właśnie o nich dziś piszę :)
OdpowiedzUsuńooo bardzo fajny zestaw :D idealnie !
OdpowiedzUsuń@Dagusia, świetnie minimalizują objętość kosmetyczki :)
OdpowiedzUsuńSuper, optymalna kosmetyczka, ja zazwyczaj biorę kilkanaście cieni do powiek, z czego tylko połowy używam ;)
OdpowiedzUsuńZa to zapominam pędzla do pudru, albo szczotki do włosów
Genialne zakupy :D
OdpowiedzUsuń@bluegirl.ewa, też często zapominam szczotki do włosów! I jeszcze ręcznika i piżamy :)
OdpowiedzUsuń@Peach, ale tu nie ma żadnych zakupów.
OdpowiedzUsuńJa zawsze mam problem jak spakować kosmetyki na wyjazd. Wychodzi tego tyle, że wstyd mi, że tyle ze sobą zabieram :)
OdpowiedzUsuńUdanego wyjazdu :)
chusteczki wymiataja na wyjazdach, ja tez zawsze zabieram te do twarzy i do intymnej:)
OdpowiedzUsuń@AlternativeBuff, dziękuję, ale już z niego wróciłam ;)
OdpowiedzUsuń@Pieknoscdniablog, rzeczywiście chusteczki świetnie sprawdzają się na wyjazdach i prawie nic nie ważą :) Szkoda, że te do demakijażu nie radzą sobie lepiej.
OdpowiedzUsuńTeraz czekam na porównanie kremów Ziaja z SPF :D
OdpowiedzUsuń@eM.Mary, matujący spisuje się u mnie dobrze, więc jestem bardzo ciekawa tonującego. Wkrótce zacznę testy, mam tylko nadzieję, że kolor nie będzie zbyt ciemny.
OdpowiedzUsuńlubię te chusteczki cleanic też zabrałam zapas na wakacje, choć do demakijażu wzięłam olejek i nie żałowałam:]
OdpowiedzUsuń@Beauty in English, następnym razem na pewno sama wezmę też coś jeszcze, chyba że będę planowała nosić bardzo delikatny makijaż :)
OdpowiedzUsuńZiaję na komary koniecznie muszę wypróbować!
OdpowiedzUsuńUau, to da się jakoś nawiązać współpracę z koncernem Cosnova? Czy może dostałaś je od jakichś ich dystrybutorów?
OdpowiedzUsuńWybacz jeśli to niedyskretne pytanie, ale pierwszy raz widzę, żeby ktoś dostał kosmetyki Catrice albo Essence.
Wg mnie zawartość Twojej kosmetyczki jest jak najbardziej optymalna :) Chociaż ja zazwyczaj na wyjazdy nie zabieram kolorówki.
OdpowiedzUsuń@Katarzyna kobieceszufladki, Ziaja spisuje się tu na medal :)
OdpowiedzUsuń@Ly-anna, wiele niemieckich blogerek współpracuje z Cosnovą, więc pewnie się da :) Ja utrzymuję kontakt tylko z polskim dystrybutorem zaopatrującym w te produkty sklepy inne niż Drogerie Natura.
OdpowiedzUsuń@Rainbow Soap Bubble, z kolorówką jest u mnie różnie w zależności od wyjazdów, tu akurat potrzebowałam jednak przynajmniej kilku podstawowych produktów :)
OdpowiedzUsuńMaybelline One By One to mój ulubiony tusz <3 Najlepszy!
OdpowiedzUsuńRozsądna zawartość:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie kupiłam nikona d3100 kosztował 1400 zł w media, ale dołożyłam jeszcze jeden obiektyw typowo portretowy więc cena wzrosła.
@aszle, mnie jakoś bardzo szczególnie nie oczarował, no i jest piekielnie trudny do zmycia!
OdpowiedzUsuń@BogusiaM, zdjęcia na Twoim blogu wyglądają super :)
OdpowiedzUsuńeno trochę tego wzięłaś ze sobą! ale nie rozumiem dziewczyn, które spakują trzy produkty i to im wystarczy na całą pielęgnacje, ja zawsze też tyle biorę, przynajmniej nie płaczę, że czegoś nie mam :P
OdpowiedzUsuń@Monika, bo chodzi o to, żeby było optymalnie :) U mnie zasada jest taka - prawie wszystko, ale po jednym egzemplarzu i najlepiej w miniaturkach!
OdpowiedzUsuńW mojej wakacyjnej kosmetyczce lądują praktycznie te same kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńWiwat miniaturki! Ileż miejsca dzięki nim oszczędzamy w walizce! :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie skomponowany przybornik. lepiej wziąc za dużo, niż za mało ;p
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie mini opakowania z pielęgnacji podczas wyjazdów:)
OdpowiedzUsuńrównież przymierzam się do pokazania tego co wzięłam na swój wyjazd. jeśli chodzi o kosmetyczkę trafiłam naprawdę w dziesiątkę:) niestety żałuję, że nie wzięłam paru ciuchów, które wypakowałam dzień przed, bo stwierdziłam że są niepotrzebne... oczywiście dałam sobie bez nich radę, bo nie była to bielizna czy koszulki, ale niezadowolenie jednak było... ale tak to z kobietami bywa. :D
OdpowiedzUsuń