poniedziałek, 10 lutego 2014

Moja kolekcja świec i wosków zapachowych

Zakupy dla czystej przyjemności robię głównie w  księgarniach, drogeriach i sklepach ze świecami zapachowymi. Te ostatnie kolekcjonuję dopiero od 1,5 roku i staram się raczej nie szaleć, ale od czasu do czasu pozwalam sobie na kolejny pachnący słoik. 

Skupiam się głównie na dwóch firmach - Yankee Candle i Bath & Body Works. Świece w tych sklepach nie są tanie, ale wyróżniają się dużym wyborem i mocą zapachów. Pamiętajcie, żeby nie kupować świec w cenach regularnych - warto poczekać na promocje, które organizowane są co chwilę.

Na świece z Bath & Body Works czaiłam się od dawna, jednak z racji braku tego sklepu w Krakowie musiałam trochę poczekać. W końcu w listopadzie kupiłam dwa duże słoiki o zapachu Mint Chocolate i Peach Bellini. Skorzystałam z promocji "druga świeca za pół ceny", dzięki czemu każda kosztowała mnie 66,5 zł zamiast 89 zł. W styczniu dorwałam jeszcze Fresh Balsam w wyprzedażowej cenie 27 zł zamiast 39 zł.

Świece B&BW wyróżniają się bardzo mocnym zapachem (czasem nawet zbyt mocnym, jeśli palimy je w małym pomieszczeniu), dużą ilością kolekcji limitowanych i bezproblemowym roztapianiem się do samych ścianek - piszę tu o dużych słojach, tej małej wersji jeszcze nie paliłam. Niestety są również droższe od YC i zdecydowanie trudniej dostępne. 

Z Yankee Candle mam duży tumbler Melon & Lime, duży pillar Midsummer's Night, duży słój Sparkling Lemon...

i trzy średnie tumblery: Camomile Tea, Cinnamon Stick i Mandarin Cranberry. 

Jak taniej kupować świece YC? Ja robię to na trzy sposoby: korzystając z kuponów zniżkowych, które czasem pojawiają się w gazetach (zwykle -20%), korzystając z kodów promocyjnych otrzymywanych na maila od zapachdomu.pl (zwykle -20 zł przy zakupach powyżej 99 zł) i szukając ich w sklepach TK Maxxx (trzeba mieć szczęście, ale raz udało mi się kupić dwa średnie tumblery po 34,99 zł, kiedyś widziałam też duże słoje). Warto pamiętać o -25% na zapachy miesiąca - w lutym promocją są objęte Fluffy Towels i Black Cherry.

Zaletami świec YC jest stosunkowo łatwa dostępność (można je już kupić chyba w każdym większym mieście, są też sprzedawane w przynajmniej kilkunastu sklepach internetowych), możliwość wyboru formy świecy (u mnie świetnie sprawdzają się tumblery, w słojach czasem bywa ciężko z roztopieniem wosku do ścianek) i szeroka oferta standardowa. No i nie można zapomnieć o woskach.

No właśnie, woski. Według mnie największą przewagą YC nad B&BW jest właśnie to, że za kilka złotych możemy kupić pachnący krążek, który po roztopieniu w kominku uwalnia równie mocny (niektórzy twierdzą nawet, że jeszcze mocniejszy) zapach co świeca. Dzięki temu możemy do woli testować różne wersje i odpada ryzyko wyrzucenia kilkudziesięciu złotych na coś, co może i w słoiku pachnie nieźle, ale po rozpaleniu przyprawia o ból głowy.

Moje ulubione zapachy YC dostępne w stałej ofercie to: Midsummer's Night, Camomile Tea, Fresh Cut Roses i Garden Sweet Pea.

Dla mnie na razie wygrywa Yankee Candle, choć na pewno skuszę się jeszcze na jakiś zapach od Bath & Body Works. Może podpowiecie, w jaki powinnam wetknąć swój nos następnym razem?

Trzymajcie się ciepło!

Em