Na kilka dni wypadłam z obiegu, spędzając większość czasu półżywa na tonie leków przeciwbólowych, i kiedy dziś po raz pierwszy świadomie spojrzałam przez okno, stwierdziłam, że zdecydowanie mamy już jesień. Zresztą kalendarz mówi to samo, więc dłużej już nie da się udawać, że lato wciąż trwa. Przez ostatnie tygodnie powoli oswajałam się z tą myślą, między innymi trochę zmieniając wygląd mojego makijażu. Jak każdej jesieni, także i teraz nabrałam ochoty na kolory typu bordo-pomarańcz-zgniła zieleń, ale tym razem zdecydowałam się również na mocniej niż zwykle podkreślone brwi. Wybrałam do wpisu pięć produktów, które prawdopodobnie będą przeze mnie najczęściej używane w ciągu najbliższych kilku miesięcy.
Największą zmianą w porównaniu z moim codziennym letnim makijażem jest to, że znów zaczęłam codziennie używać cieni do powiek. Oczywiście przez ostatnie miesiące co jakiś czas sięgałam po moją najnowszą paletę Urban Decay Naked3, ale jednak zdarzało się to sporadycznie. Cienie utrzymane są w różowej tonacji i z każdą kolejną wypróbowaną kombinacją podobają mi się coraz bardziej. Przyznam, że początkowo wahałam się, czy w ogóle ją kupić - nie byłam pewna, czy takie odcienie będą do mnie pasować - ale teraz jestem nią zachwycona i trójka przebiła nawet poprzedniego ulubieńca, czyli Naked2. Szkoda, że dostęp do tego produktu wciąż jest w Polsce utrudniony, bo te kolory są według mnie idealne na nadchodzący sezon (i nie tylko).
Tak jak wspominałam, ostatnio najwięcej dzieje się u mnie na oczach. Moim ulubionym akcentem jest bordowa (znacznie mniej wpadająca w brąz niż na zdjęciu) kredka NYX, którą rysuję kreskę przy górnej linii rzęs. Drugim niezbędnikiem jest cień w sztyfcie KIKO, który sam wygląda niepozornie, ale dzięki swojemu szaro-fioletowemu odcieniowi idealnie nadaje się pod cienie z palety UD - pięknie podbija ich kolory. Do mocniejszego podkreślenia brwi świetnie spisuje się za to kredka Dr Irena Eris w odcieniu dla brunetek, która wygląda bardzo niepozornie, ale ma idealny dla mnie odcień. Jest też dość twarda, dzięki czemu się nie rozmazuje i jest bardzo precyzyjna.
Ostatnią zmianą z moim makijażu jest odcień różu, po który obecnie sięgam. W lecie stawiałam na pudry brązujące lub ewentualnie produkty o pomarańczowo-brzoskwiniowych tonach, jednak do kolorów na moich oczach zdecydowanie lepiej pasują teraz brudne róże, takie jak ten z essence (swatche).
Oczywiście w moim makijażu nie może też zabraknąć innych produktów, takich jak podkład (wciąż mój ulubiony Lirene Glam&Matt) czy korektor (kamuflaż z CATRICE), ale o nich już pisałam, więc nie będę się powtarzać. Nie wspominam też o produktach do ust, bo ostatnio królują u mnie zwykłe balsamy nawilżające.
Pozostaje mi już tylko schować letnie sukienki i wyciągnąć z szafy grube swetry. Sezon jesienny oficjalnie się rozpoczął :)