środa, 10 września 2014

Krycie maksymalne, czyli CATRICE Camouflage Cream

Setki pozytywnych recenzji i rzesze fanek tego produktu sprawiają, że często trzeba się zdrowo nachodzić po drogeriach, żeby go znaleźć. Ja również przez kilka miesięcy nie mogłam go dorwać, jednak w końcu mi się to udało, i to na dodatek podczas promocji -40% w Hebe. Cena regularna tak czy inaczej nie jest wygórowana (12,99 zł), ale za niecałe osiem złotych już naprawdę żal było nie wziąć. Tak zaczęła się nasza udana i dobrze rokująca na przyszłość znajomość. W końcu znalazłam dobrze kryjący korektor - zdecydowanie najlepiej kryjący, jakiego w życiu używałam.


Produkt jest dostępny w trzech odcieniach, ja mam oczywiście najjaśniejszy, czyli 010 Ivory. Zdecydowanie nie jest to kolor dla porcelanowych cer, ale z moją bardzo delikatnie opaloną po lecie skórą zgrywa się idealnie. Myślę, że również w późniejszych miesiącach, przy odpowiedniej aplikacji i połączeniu z podkładem, będzie się spisywał równie dobrze.

Jedyną wadą tego kosmetyku jest opakowanie wykonane z kiepskiej jakości plastiku. Na zdjęciu widać, że wieczko jest już połamane - rozpadło się przy drugim czy trzecim użyciu, choć nie obchodziłam się z nim brutalnie. Przez to jest to produkt "stacjonarny", zdecydowanie nie do noszenia w kosmetyczce.

A zalety? Jedna ogromna! Po LATACH testowania różnych korektorów i szukania takiego, który naprawdę dobrze radziłby sobie z zakrywaniem przebarwień, mogę z całą pewnością napisać, że ten jest najlepszy. Odpowiednio nałożony kryje bardzo dobrze i nie odznacza się na twarzy. Przyjrzyjcie się jeszcze raz przedostatniemu zdjęciu - widać na nim, jak świetna jest pigmentacja. Wiem, że niektórzy używają go też pod oczy; dla mnie jest zbyt ciężki na te okolice i może lekko je przesuszyć. Jeśli jednak szukacie czegoś stricte na przebarwienia skórne, naprawdę warto go wypróbować.

Zapraszam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych: facebook | instagram | bloglovin