Dziś wracam do mini serii pseudo-przepisów, które wykorzystuję w swojej kuchni. Zwykle są to tak naprawdę banalne pomysły na zrobienie czegoś pysznego. Wielokrotnie wspominałam, że raczej nie zdarza mi się gotować czy piec dla przyjemności, więc spożywane przeze mnie posiłki są albo proste, albo zrobione przez kogoś innego :) Dziś będzie o moim ulubionym deserze ostatnich tygodni, czyli croissancie z czekoladą na ciepło.
Uwaga uwaga, podaję "przepis".
Potrzebujemy croissanta (polecam te z Lidla, nada się również taki kupiony dwa albo trzy dni wcześniej), czekoladę (najlepiej gorzką z wysoką zawartością kakao) i toster (taki zamykany, choć pewnie w piekarniku też by się dało).
Croissanta rozcinamy przy dłuższym boku, wkładamy do środka czekoladę i całość umieszczamy w tosterze, opuszczając klapkę, ale nie zamykając jej do końca. Po kilku minutach wyciągamy, kroimy na pół, nalewamy sobie mleko do kubka i rozkoszujemy się obłędnym smakiem croissanta z płynną czekoladą.
Proste pomysły są najlepsze :) Smacznego!