I są! Kto by pomyślał, że i u nas nowości pojawią się na początku września? Ja na pewno nie. :) Wczoraj wybrałam się do Douglasa i udało mi się upolować wszystko co chciałam. Starałam się nie przesadzić, w końcu to nie limitowanka tylko nowości ze stałej oferty. Resztę mogę wypróbować kiedy indziej. :)
Na co wy najbardziej czekałyście? Ja oczywiście na pędzle. Mięciutkich pędzelków nigdy za dużo, prawda? ;)
pędzel do różu i pędzel do pudru
Pędzel do różu kosztuje 11,99 zł, a pędzel do pudru 12,99 zł. Wykonane są ze sztucznego włosia, równie miękkiego jak w innych pędzelkach Essence.
W porównaniu do pędzla z Moonlight, mają dłuższe rączki, ale też mniej włosia i są mniej zbite. Wypróbowałam je już z kilkoma kosmetykami i jestem zadowolona. Pędzlem do pudru świetnie pracuje się z nowym sypkim pudrem matującym (o którym napiszę więcej za chwilę). Ten do różu do różu mi nie pasuje, tak samo jak podobnie ścięty pędzel z Sephory. Najlepiej nakłada się nimi bronzer. Nawet ten bardzo ciemny i napigmentowany z Into The Wild łatwo rozetrzeć tak, by wyglądał naturalnie. Dobrze spisuje się też przy nakładaniu rozświetlacza na kości policzkowe.
sypki puder transparentny fix & matte!
Puder ma 15,5g, został wyprodukowany we Włoszech, jest ważny 18 miesięcy od otwarcia i kosztuje 14,99 zł.
Od razu zaznaczę, że nie mam cery tłustej. Nie używam też podkładu. Sypkie pudry stosuję pod koniec wykonywania makijażu, żeby utrwalić korektor i zapobiec świeceniu się twarzy w ciągu dnia (co zdarza mi się w lecie). Niestety mam go dopiero od wczorajszego wieczora, więc nie przetestowałam jeszcze dokładnie. Świetnie nakłada się go nowym pędzlem do pudru. Jest na twarzy niewidoczny i zostawia mat, który jednak nie jest płaski i sztuczny. Podoba mi się opakowanie, jednak trzeba z nim uważać. Przy zakupie dziurki w wieczku zaklejone są folią. Zdjęłam ją, lekko potrząsnęłam, otworzyłam wieczko i... buh! Obłok pudru wzbił się w powietrze. Najlepiej więc obchodzić się z nim bardzo delikatnie. Muszę wspomnieć też o dziwnym zapachu - nie jest on dla mnie nieprzyjemny i nie czuć go po nałożeniu na twarz, ale możliwe, że niektórym będzie przeszkadzać.
cienie w kremie Stay All Day
Cienie dostępne są w sześciu odcieniach, mają 5,5g, zostały wyprodukowane w Niemczech, są ważne 12 miesięcy od otwarcia i kosztują 11,99 zł.
Kupiłam tylko dwa odcienie, mimo że miałam ochotę na wszystkie. Najlepiej sprawują się nie samodzielnie, ale jako baza pod inne cienie. Potrzebowałam takiego srebra, bo mam w głowie wieczorowy srebrny makijaż, jednak żadne cienie nie dały na razie takiego efektu. Srebro nałożone na Stars & Stories aż razi w oczy. ;) Z kolei Rock Chic to dobra baza pod szybki, ciemny makijaż. Cienie dobrze się na niego nakładają (choć z cieniowaniem może być już gorzej). Wczoraj nałożyłam go na powiekę, na to srebrno-szary cień i w zewnętrznym kąciku czarny mat. Wszystko zajęło mi parę minut, a wyszedł makijaż sprawiający wrażenie pracochłonnego. Na pewno będę się jeszcze nimi bawić, żeby znaleźć więcej tak dobrych połączeń. Żałuję, że nie ma w serii żywszych kolorów. I jeszcze jedno: nakładać trzeba je palcem, pędzelki do niczego się tu nie przydadzą.
tusz do rzęs I Love Extreme
Tusz ma 12 ml, został wyprodukowany we Włoszech, jest ważny 6 miesięcy od otwarcia i kosztuje 11,99 zł.
Cóż mogę powiedzieć, wszystko w nim jest ogromne! Porównałam go z tuszem Multi Action Smokey Eyes i wyraźnie widać jak ogromne jest opakowanie. No i ta szczoteczka! Można się jej przestraszyć przy pierwszym kontakcie. Zdecydowanie trzeba nauczyć się go używać. Inaczej bardzo łatwo będzie skleić sobie rzęsy i odbić tusz na górnej powiece (niestety zrobiłam to i to, co widać na zdjęciach, ale będę ćwiczyć!). To tusz, którym możemy uzyskać prawdziwy teatralny efekt jeśli trochę się napracujemy. Na poniższych zdjęciach macie tego nieudolną próbkę (ucinam w ten sposób zdjęcia, żeby nie przerażać was moimi żyłkami w oczach, z którymi walczę od dawna). Niestety chcąc dodać kolejną warstwę posklejałam rzęsy tak, że aż wstyd było pokazywać.
kredki do oczu Long Lasting
Do oferty weszły dwa nowe odcienie. Kredki mają 0,28g, zostały wyprodukowane w Niemczech, są ważne 36 miesięcy od otwarcia i kosztują 6,99 zł.
Pierwsze co przyszło mi do głowy: idealne kolory na jesień! Remember Amber to ciepły, matowy pomarańcz, a Think Khaki! - perłowa zgniła zieleń. To kolejne moje kredki Long Lasting (mam jeszcze cztery inne) i sprawują się tak samo dobrze, jak starsze odcienie. Łatwo je rozprowadzić, nie ścierają się i są długotrwałe. Na pewno będę ich często używać w jesiennych makijażach. (przepraszam za odbity tusz!)
Chętnie dowiem się od was co sądzicie o nowościach i na co się czaicie. Ja najbardziej zadowolona jestem chyba z tuszu do rzęs, ale tak naprawdę wyjątkowo trafiłam z każdym zakupem.
Em