Lecimy dalej z nowościami :) Dziś kilka słów o produkcie, który przykuł moją uwagę, kiedy tylko pierwszy raz zobaczyłam zapowiedzi. Bardzo lubię efekt rozświetlonej skóry, więc w swojej kolekcji mam sporo różnego rodzaju rozświetlaczy, jednak większość z nich ma formę prasowanego pudru - taki produkt ma w swojej ofercie prawie każda marka. Z kolei rozświetlacze w płynie czy w kremie wciąż pojawiają się stosunkowo rzadko, a jeszcze do niedawna nie było ich na rynku prawie w ogóle. Wystarczy przypomnieć sobie, jak trudno było dostać produkt z edycji limitowanej essence crystalliced, który znikał z półek na dobre w ciągu kilku godzin od wystawienia do sprzedaży. Mając to w pamięci, trochę dziwi mnie, że marka czekała z wprowadzeniem do oferty tego typu produktu prawie trzy lata. Ale w końcu jest i już nie trzeba będzie na niego polować :)
Produkt jest dostępny w dwóch odcieniach: 10 look on the bright side (bardziej żółty) i 20 bright up your life (bardziej różowy - to mój), ale myślę, że po roztarciu na skórze cienkiej warstwy będą się one od siebie różnić tylko minimalnie. Cena jak najbardziej ok - 11,99 zł.
Skład: ETHYLHEXYL PALMITATE, ISOSTEARYL ISOSTEARATE, OZOKERITE, ALUMINUM STARCH OCTENYLSUCCINATE, MICA, ISOPROPYL PALMITATE, SYNTHETIC FLUORPHLOGOPITE, METHYL METHACRYLATE CROSSPOLYMER, LANOLIN, GLYCERYL CAPRYLATE, BHT, SILICA, TIN OXIDE, CI 75470 (CARMINE), CI 77491(IRON OXIDES), CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE).
Szczerze mówiąc, wolałabym jednak, żeby produkt ten był płynny i zamknięty w opakowaniu z pompką. Niestety w obecnej formie prawdopodobnie o wiele szybciej wyschnie i nie będzie się już nadawał do użytku. Samo opakowanie jest w porządku, typowe dla essence, ale nic szczególnego. Tego typu rozświetlacz najlepiej nakładać po prostu palcami.
Odcień lekko wpada w róż, ale po roztarciu na kościach policzkowych jest to ledwo widoczne. Efekt końcowy podoba mi się bardzo, a nawet bardzo bardzo! Producent podkreśla, że produkt po nałożeniu zmienia swój efekt na pudrowy, jednak nie jest to do końca prawda, bo na skórze zostaje pięknie odbijająca światło tafla, zdecydowanie bardziej widoczna niż w przypadku tradycyjnych pudrów w kamieniu. Plusem jest to, że nie warzy się na pudrze, którym utrwalam podkład. Minus to z kolei drobinki, które jednak się tu znajdują - mnie one nie przeszkadzają, ale wiem, że sporo osób szuka zupełnie bezdrobinkowych rozświetlaczy. Tak czy inaczej, dla mnie efekt jest świetny i pewnie przez jakiś czas będę po niego sięgać codziennie rano.
Pozostałe wpisy na temat nowości:
Produkt znalazł się w paczce z nowościami, które dostałam do pokazania na blogu.