poniedziałek, 20 października 2014

Jak pozbyć się zajadów - sposób, który naprawdę działa

Mam nadzieję, że ten post pomoże choć kilku osobom, które - tak jak ja jeszcze niedawno - przeczesują internet w poszukiwaniu dobrego sposobu na pozbycie się zajadów. Zacznijmy od tego, że nigdy nie miałam większych problemów z ustami. Jasne, zimą i w wietrzne dni bywały przesuszone, regularnie stosowałam różne balsamy, ale ogólnie ich stan zawsze był dobry. Nie miałam ani zajadów, ani opryszczki, ani nawet większych problemów z suchymi skórkami. Coś złego zaczęło się dziać dopiero w sierpniu tego roku, kiedy pękła mi skóra w kąciku ust i mimo regularnego smarowania balsamami nie chciała się zaleczyć. Potem pojechałam na dwa tygodnie nad morze i wszystko zniknęło - widać miało to dużo wspólnego z odpornością organizmu. Jednak już kilka dni po powrocie problem powrócił i to ze zdwojoną siłą. Usta wyglądały źle, a popękane kąciki po prostu bolały. Na szczęście po jakimś czasie znalazłam coś, co sprawdziło się idealnie i sprawiło, że zajady zniknęły w ciągu kilku dni.

Zacznijmy jednak od początku. Pierwsze, czego udało mi się dowiedzieć na temat zajadów, to że często przyczyną ich powstawania jest niedobór witaminy B2. W aptece bez problemu kupiłam odpowiedni preparat i od tej pory zaczęłam codziennie łykać tabletki. Do tej pory po nie sięgam (pewnie skończę całe opakowanie, tak profilaktycznie), niestety same witaminy nie pomogły mi pozbyć się zajadów.

Wtedy moje usta wyglądały już okropnie, zajady były bardzo bolesne i przeszkadzały mi coraz bardziej. Na szczęście trafiłam na rekomendację pomadki CANDI, która podobno zawiera wyjątkowo dużo substancji aktywnych działających na drożdżaki, które stoją za powstawaniem zajadów. Produkt ten ma również świetne opinie wśród farmaceutów, więc coś w tym musi być. I choć panie za okienkami w aptekach potwierdzały, że to dobry wybór, musiałam oblecieć pół miasta, zanim gdzieś go znalazłam - wszędzie indziej był wykupiony do ostatniej sztuki. I to jest właśnie ta cudowna rzecz, która naprawdę działa. Po kilku dniach zajady po prostu znikają i jest już prawie po wszystkim.

Pozostał jeszcze tylko jeden problem - przesuszone usta. Z jednej strony miały na to wpływ same zajady, a z drugiej uczulenia, które przez nie trzy razy złapałam. Raz źle zareagowałam na maść z wit. A, po której moje wargi strasznie spuchły i były bardzo podrażnione. Nie wiem, czy nie mylę się, łącząc te dwie sprawy, ale chyba nie. Kolejną substancją, która spowodowała spustoszenie, było chili w marynacie do kurczaka - niestety dopiero za drugim razem zorientowałam się, że winna jest właśnie papryczka. Usta najpierw okropnie piekły, a potem naokoło nich utworzyła się nieestetyczna skorupka, z którą poradziłam sobie dopiero balsamem Tisane nakładanym w najgorszych momentach co ok. pół godziny - tak piekło i bolało.

Teraz na moich ustach nie ma śladu po tym, co przeszły, a ja w końcu mogę wrócić do podkreślania ich szminkami i błyszczykami. Wyrzuciłam wszystkie balsamy, którymi smarowałam usta bezpośrednio, zanim zorientowałam się, że mam do czynienia z zajadami.

Na koniec życzę wam, żebyście nigdy nie musieli korzystać z tych rad ;) Wiem jednak, że to częsty problem, a w aptekach jest tyle różnych preparatów na zajady i inne problemy z ustami, że łatwo się pogubić. Zanim więc niepotrzebnie wydacie pieniądze na rzeczy, których działanie jest niepewne, wypróbujcie Candi, które zdziałało cuda nie tylko u mnie.

Zapraszam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych: facebook | instagram | bloglovin