Naczytałam się o zbawiennym działaniu olejów na włosy, więc staram się pamiętać o tym punkcie, ale wychodzi mi to mniej więcej w połowie przypadków. Olej nakładam na kilka godzin przed myciem. Przetestowałam kilka, większych różnic nie widzę, więc z największą przyjemnością sięgam po kokosowy, którego zapach po prostu lubię. Obecnie używam mieszanki oleju kokosowego, jojoba, z awokado i słodkich migdałów firmy Bodhi. Mam tę buteleczkę już od kilku miesięcy, ponieważ zwykle nakładam maksymalnie dwie pompki, żeby nie mieć później trudności ze zmyciem produktu.
PUNKT 2. SZAMPON
Wspominałam już wielokrotnie, że moim absolutnym numerem jeden są szampony w kostce Lush. Używałam już wersji New i Seanik, a obecnie mam tę o nazwie Karma Komba. Uwielbiam ten produkt za wydajność, gęstą pianę i świetne oczyszczanie. Od czasu do czasu - jeśli muszę - wciąż używam szamponów w płynie i za każdym razem z ulgą wracam do kostek Lush.
PUNKT 3. MASKA
Oczywiście po każdym myciu używam odżywki, ale zużywam teraz kilka końcówek i nie mam faworyta, napiszę więc o masce, którą stosuję co kilka myć. Maska Seboradin z ekstraktem z jajka sprawdza się całkiem nieźle po prostu nałożona i spłukana, ale pełnię swoich możliwości pokazuje, kiedy poleżę z nią na głowie przynajmniej pół godziny w gorącej kąpieli. Po zmyciu włosy są niebywale gładkie, lejące, bardzo łatwe do rozczesania i świetnie się układające.
PUNKT 4. ODŻYWKA W SPRAYU
Mam długie włosy, które od niedawna rozczesuję dopiero kiedy już wyschną. Nie wyobrażam sobie robić tego bez żadnego wspomagacza, więc pod ręką zawsze mam coś w sprayu. Z błyskawicznej odżywki Marion jestem bardzo zadowolona - pięknie pachnie, kosztuje niewiele, a przede wszystkim wygładza włosy i ułatwia ich rozczesywanie.
PUNKT 5. TERMOOCHRONA
Suszarki używam bardzo rzadko, zwykle tylko po basenie, za to od kiedy mam lokówkę Babyliss Curl Secret, sięgam po nią kilka razy w miesiącu. Silikonowe serum Marion zabezpiecza włosy, ale przede wszystkim pięknie je wygładza, dzięki czemu znacznie łatwiej jest wkręcić je w lokówkę, no i jest równie tanie jak wszystkie produkty tej marki.
PUNKT 6. OCHRONA KOŃCÓWEK
Kiedy układam włosy po myciu, zawsze sięgam po jakiś olejek, którym mogłabym zabezpieczyć końcówki. Do niedawna używałam tego samego Bodhi, którym olejuję całe włosy, jednak miałam wrażenie, że jest on trochę zbyt rzadki do takiego stosowania. Wygrzebałam więc ze swojej kosmetyczki małą butelkę Amargan (nie mam nawet pojęcia, skąd się u mnie wzięła). Ten olejek jest bardzo gęsty i idealnie nadaje się właśnie do nałożenia na same końcówki włosów.
Tak jak wspomniałam, jestem ostatnio wyjątkowo zadowolona z wyglądu moich włosów. Myślę, że duży wpływ na ich stan - poza wymienionymi produktami - miało zdecydowanie się na rozczesywanie ich na sucho. Do niedawna sobie tego nie wyobrażałam, jednak zmieniłam trochę technikę mycia na taką, która zajmuje trochę więcej czasu, ale znacznie mniej plącze pasma, i jakoś udało mi się przekonać. I nawet przeszła mi już ochota ścięcia włosów na krótko :)
Olejek Bodhi i maskę Seboradin dostałam do przetestowania; decyzja o ich pojawieniu się na blogu należała do mnie.