Dzisiejszy wpis miał być o czymś innym, jednak postanowiłam nagłośnić sprawę wprowadzania konsumenta w błąd przez zamieszczanie nieprawdziwych informacji na stronie Farmony. Nieścisłość odkryła ofetowa i napisała w tej sprawie do producenta.
O co właściwie chodzi? Wśród produktów do pielęgnacji włosów Farmony znajduje się linia Herbal Care. Reklamujący ją opis jasno wskazuje na brak w składzie tych szamponów SLES (Sodium Laureth Sulfate).
www.farmona.pl |
Jeśli jednak pójdziemy o krok dalej i przyjrzymy się im bliżej, okaże się, że SLES znajduje się we wszystkich lub prawie wszystkich (dwa nie mają podanego składu) szamponach w serii.
www.farmona.pl |
No cóż, błędy zdarzają się nawet największym producentom. Ofetowa napisała więc maila ze swoimi wątpliwościami, a odpowiedź, jaką otrzymała, wbiła w ziemię pewnie nie tylko mnie. Zachęcam do zapoznania się z nią we wpisie Jak nie traktować klienta na przykładzie Farmony.
Muszę przyznać, że jestem wybrednym konsumentem i nie trzeba wiele, by jakaś firma zraziła mnie do siebie na długo. Sklepowe półki uginają się od kosmetyków przeróżnych marek, więc naprawdę jest w czym wybierać. Farmona reagując w ten sposób na zaniepokojenie klienta wypada bardzo nieprofesjonalnie i sama sobie przykleja etykietkę firmy niegodnej zaufania.
Co myślicie o tej sytuacji? Czy tego typu podejście firmy do konsumenta spowoduje, że w przyszłości dwa razy zastanowicie się, zanim kupicie ich kosmetyk? A może PR nie ma dla was większego znaczenia i liczy się tylko jakość produktów?
Em
AKTUALIZACJA: Ofetowa otrzymała przeprosiny, błąd na stronie został zmieniony - plus dla Farmony. Dla mnie sprawa jest zakończona.
Mnie się nie podoba robienie z klienta idioty. Nawet jeżeli klient nie ma racji, specjalista np. z dziedziny kosmetologii wie lepiej, można było odpisać w bardziej kulturalnym tonie. A nie wysmarowywać maila z wyraźną urazą, bo jak to durny klient ośmielił się jaśnie firmie kosmetycznej zwracać uwagę...
OdpowiedzUsuńHmmm... Czekam na odpowiedź firmy, ale jakoś tak.. chyba te produkty będę omijała szerokim łukiem. I tak ich nigdy nie kupowałam, ale teraz?
OdpowiedzUsuń"Trochę" nie fajne zachowanie z ich strony. Łudzę się, że babka po prostu nie doczytała, nie zrozumiała albo coś, ale nawet wtedy powinni jakoś inaczej zareagować. Nie w ten sposób.
Czy przypadkiem to też nie tyczy się szamponów Syoss bez silikonów i parabenów, a na 2 miejscu: Sodium Laureth Sulfate.
OdpowiedzUsuńSyoss też reklamuje się "bez SLS/SLES"? Bo SLS i odmiany to detergenty a parabeny to konserwanty.
OdpowiedzUsuń@nikki, tak jak pisze ofetowa, SLS/SLES to ani silikony, ani parabeny.
OdpowiedzUsuńszok! powinni to przedstawiać jako antyprzykład PR.... :/ jak dla mnie wygląda to tak jakby na maila odpisywała jakaś przypadkowa osoba, nie ktoś kto powinien dbać o kontakty z klientami. ciekawe czy firma jakoś się wytłumaczy - póki co pewnie strasznie stracili w oczach wielu klientów.
OdpowiedzUsuńPani z Farmony ma rację wyjaśniając różnicę pomiędzy SLS a SLES :)
OdpowiedzUsuńJednak wymiana meili nieprzyjemna i nie na poziomie :)
@inspiracje, tak, ale nie w tym rzecz, prawda? Reklamują kosmetyki jako nie zawierające SLES, a SLES jak byk jest w składzie.
OdpowiedzUsuńżałosne. nie kupuje Farmony i kupować raczej nie mam zamiaru. niestety, nie jest pierwszą firmą kosmetyczną, która próbuje wciskać, że SLES ma dobroczynne właściwości. Ziaja robi podobnie.
OdpowiedzUsuńbez kitu... aż bram mi słów o.O
OdpowiedzUsuńbardzo lubię Farmonę, ale po czymś takim trochę mnie do siebie zrazili...
nikki, nie wiem jak z resztą składu syoss, ale SLES nie jest ani silikonem ani parabenem:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie przepadałam za Farmoną - składowo jest mocno średnia, taka nibyekologia.
O k....:(
OdpowiedzUsuńwidocznie nie podoba im się rosnąca świadomość konsumencka i mają klientów za ciemnoty, które powinny brać jak leci, wybierając tylko po opisie...
OdpowiedzUsuńO kurde. Maile pisane naprawdę BARDZO nieprofesjonalnie. Teraz to i ja chyba zastanowię się 2 razy zanim kupię Farmonę.
OdpowiedzUsuńNo to sobie pięknie nabruździli... Lubię produkty Farmony ale trochę mnie do siebie zrazili. No nic zobaczymy jak to się rozwinie.
OdpowiedzUsuńDostałam pracę w wyuczonym zawodzie. W pewnej części będą to typowe działania PR-owe. Jestem w szoku, jakich ludzi potrafią zatrudniać ponoć poważne firmy. A ja pracy tak łatwo nie znalazłam i pytam: dlaczego ja szukałam i nie mogłam znaleźć, a tacy, jak ta pani z korespondencji, mają się dobrze? Co to za podejście do klienta? Masakra. A to nie pierwszy przykład.
OdpowiedzUsuńprzecież klient to debil i wszystko jemu wcisnąć można, jak ja tego nie lubię
OdpowiedzUsuńCzytałam ich skład w sklepie i faktycznie różni się od ich zapewnień, przeszłam obok szamponów i tyle. Zapomniałam, że chwalą się brakiem detergentów. Ot cwaniaki! ;)
OdpowiedzUsuńNajlepiej napisać na ich facebooku, tam są aktywni, odpisują na wszystko, więc może inaczej się do tego ustosunkują.
Nieładnie z ich strony, tak się nie robi, jednak ja nie zadeklaruję braku zakupu ich produktów- za bardzo lubię Jantara ;)
Należy im się pstryczek w nos!
Więc ja proponuję, aby, kto ma ochotę..ale apeluję piszmy maile do farmony z tym samym zapytaniem.. niech zobaczą, że SLS i SLES oraz parabeny w składzie potrafi znaleźć baaaardzo dużo osób nawet nie wykształconych...SKANDAL
OdpowiedzUsuńPowiem tak: będę dalej kupowała ich produkty, bo świetnie się u mnie sprawdzają, a problem nie jest w produktach, a w osobach, które są zbyt uszczypliwe (chociaż nie wiem jaki był mail wysłany przez koleżankę), ale fakt faktem, Pani odpowiadająca za bardzo się uniosła :)
OdpowiedzUsuńW ramach "żeby nie było" aktualizowałam notkę o screen zapytania jakie wysłałam ;)
OdpowiedzUsuńHeh, a wczoraj chciałam kupić szampon z tej serii... Nieładnie ze strony Farmony robić tak klientów w kulki :/ Mieli pecha, że osoba, która do nich napisała jest bloggerką kosmetyczną haha :D
OdpowiedzUsuńdo tego samego wniosku odnosnie serii herbal care doszłam już z rok temu, ale nie pomyślałam, żeby napisać do producenta, który... cóż, w tej sytuacji, zachował się niesamowicie nieprofesjonalnie. wstyd.
OdpowiedzUsuńdla mnie podejście do klienta jest bardzo ważne.. nie lubię czuć się oszukana, a to w jaki sposób odpowiedziano ofetowej na maila jest oburzające
OdpowiedzUsuńNo pięknie, kolejna polska firma strzela sobie w stopę? Czyżby nie wiedzieli, że PR ma ogromne znaczenie? Kto tam siedzi u nich... A ja się pięknie wstrzeliłam pisząc dziś recenzję żelu ;P No cóż, czy cokolwiek od nich kupię to jeszcze zobaczę, mam nadzieję, że coś z tym zrobią, że przeproszą, że się poprawią w PR i że przestaną ściemniać. Bo to mało smaczne i tyle.
OdpowiedzUsuńNie lubię robienia w balona. Nie lubię kłamstwa. Nie lubię złego traktowania klientów. No cóż, farmona będzie się musiała postarać o moje pieniądze. Konkurencja na rynku jest ogromna.
OdpowiedzUsuńCo za nieprofesjonalizm... żałosne.
OdpowiedzUsuńZwróciłam uwagę na te szampony ze względu na oprawę graficzną, która jest utrzymana w stylistyce kojarzącą się z preparatami ziołowymi. Ale zawsze czytam skład, więc gdy w INCI znalazłam SLS od razu sobie darowałam bo SLS mi nie służy. Zawsze zaglądam do składu, ale nie przyszłoby mi do głowy, że w ogóle można napisać co innego na opakowaniu, a później znaleźć co innego w składzie. Na pewno w firmie powinna za to polecieć jakaś głowa.
OdpowiedzUsuńO.o Przez jakąś jedną, za przeproszeniem, babę, która nie ma żadnej kultury i nie potrafi opanować złości, firma wiele straci. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń, bo nie chce mi się wierzyć, że na tym się skończy.
OdpowiedzUsuńAle obciach;(
OdpowiedzUsuńA odnośnie różnicy między SLS a SLES to dla mnie osobiście jeden pies, bo jedno i drugie strasznie mi podrażnia skórę głowy.
OdpowiedzUsuńNawet jeśli klient nie rozumie czegoś odnośnie kosmetyku, to należy odpisać uprzejmie, to się rozumie bez dwóch zdań. Protekcjonalne traktowanie, wytykanie braku wiedzy specjalistycznej jest zupełnie nie na miejscu.
nie ciekawa sytuacja.. robią ludzi w balona i na dodatek udają wielce urażonych , taki PR nie wróży dobrze niestety
OdpowiedzUsuńAle sobie strzelili samobója :D Nic nigdy ich firmy nie kupiłam.... i już nie kupię.
OdpowiedzUsuńGdybym nie miala facebooka czy internewtu- a szampon by zialal ok- po prostu przeczytalabym sklad:) i juz...szczerze mowiac zawszew omijam obietnice producenta i mi wszystko jedno co mowia w reklamach- sama sprawdzam i juz:)
OdpowiedzUsuńnapiszą, że to Pani Krysia sprzatacza akurat odpisala na maila i że przepraszają i pouczyli personel :)
OdpowiedzUsuńsprzątaczka miało być :)
OdpowiedzUsuń@Rossnett, haha, TŻ powiedział to samo :D
OdpowiedzUsuńMasakra... Dwa razy pomyślę zanim kupię coś tej firmy!
OdpowiedzUsuń@diggerowa, wow, dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńHeh, ja akurat szukałam czegoś co mi raz na jakiś czas mocno oczyści włosy ze wszelkiego zła i też zauważyłam na etykiecie tego babola. Znaczy u mnie jest "bez SLS" a w składzie jest SLES, więc tu nie kłamią, ale chwilowo byłam zszokowana :D U mnie niestety jantar się sprawdza, więc całkowicie z ich produktów nie zrezygnuję, ale innych nie kupowałam, więc tak mogę się włączyć do banowania farmony ;)
OdpowiedzUsuńLubię ich wcierkę do włosów i na razie raczej jej nie zmienię, bo nie mam na oku nic dobrego do rozczesywania włosów, co nie zawierałoby wybitnych świństw w składzie. Akurat wcierka Jantar im wyszła. Ja i tak zawsze czytam składy, więc mnie by nie zrobili w jajo. Swoją drogą z Farmony lubię tylko wcierkę. Mam ich masło, ale nie umiem się zebrać w sobie, by zacząć je używać.
OdpowiedzUsuńAle BeYu produkuje korektory na niedoskonałości, reklamuje je jako bez olejów mineralnych, a te i tak są w składzie. Przynajmniej tak wyglądała sytuacja na dzień 23.12.2011 w Douglasie.
czytałam notkę u ofetowej i muszę z przykrością stwierdzić, że firma bardzo mnie do siebie zraziła. Chamstwo w życiu codziennym jest niedopuszczalne, a jeśli tak zachowuje się pracownik, zdawałoby się, szanujacej się firmy, który ma być odpowiedzialny za kontakt z klientem.... to pytanie, jak wyglądają inni "specjaliści" Farmony.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio jak kupuję jakieś kosmetyki zaczynam zwracać uwagę własnie czy ma w składzie SLES czy SLS, ale jak na opakowaniu producent nam obiecuje, że PRODUKT nie zawiera tych substancji na skład już nie patrzę i tu muszę zmienić swoje zachowanie, skład też musze zacząć czytać.
OdpowiedzUsuńna nowych opakowaniach tych szamponów, nie ma tej informacji;)
OdpowiedzUsuń@Myś Pyś, jest na stronie internetowej.
OdpowiedzUsuńStrzał w stopę...
OdpowiedzUsuńTo czekamy na odpowiedź Farmony :)
OdpowiedzUsuńUuuuu, ale mają u mnie minusa...
OdpowiedzUsuńEm, Farmona pogrążyła się jeszcze bardziej :) Dobrze że masz screena z ich strony, bo dzisiaj SLES zamienili na SLS i dalej robią z klientów idiotów. http://www.farmona.pl/porady/faq/sls-sles.html
OdpowiedzUsuńFarmona nadal ma w opisach szamponów "nie zawiera SLS". Więc za dużo nie zmienili i nadal wprowadzają klientów w błąd. Tutaj przykład: http://www.farmona.pl/pielegnacja-wlosow/herbal-care/herbal-care-szampon-zen-szen.html
OdpowiedzUsuń@Anonimowy, tym razem piszą prawdę, te szampony nie zawierają SLS.
OdpowiedzUsuńJAk tak można. Niech sobie darują te eko nowinki.
OdpowiedzUsuńZachowali się bardzo niefajnie, podejście do klienta bardzo na minus. Jednak nie jest to dla mnie powodem, żebym miała np. zrezygnować z kupowania Jantaru :D
OdpowiedzUsuńNie tylko FARMONA wprowadza klientów w błąd ... ;/
OdpowiedzUsuń@Kaprysek, podaj jakieś przykłady.
OdpowiedzUsuńNo, nieładnie, coraz więcej firm ma takie wpadki. A może po prostu częściej słyszymy o takich sytuacjach. Chyba zapomnieli o zasadzie, że zadowolony klient powie o tym kilku osobom, niezadowolony - kilkunastu.
OdpowiedzUsuńniezła aferka;)
OdpowiedzUsuńniewiarygodna sytuacja... aż do mnie nie dociera, że pani z Farmony sama sobie strzela w stopę ;d stracili nieco w moich oczach.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie skłamali. Rzeczywiście w składzie jest SLES a nie ma SLS. Mniej mi się podoba odpowiedź producenta. Można to było załatwić bardziej elegancko.
OdpowiedzUsuńPotencjał drażniący SLES jest sporo niższy od tego dla SLS. No i kwestia dodatków. Rzeczywiście zrobiono badania naukowe (jeśli ktoś sobie życzy mogę udostępnić literaturę) i udowodniono, że zastosowanie samego SLESu daje większe efekty drażniące niż gdy doda się np. alkilobetain (właściwie dowolnej pochodnej.
Gdy kupuję szampon zawsze sprawdzam skład. Nie kupię szamponu wyłacznie z SLES.
Czytuję fora i blogi i musze przyznać, że sporo tam półprawd. "Odżywianie skóry", "odmładzanie skóry", "zabójcze parabeny"...
@BWD, skłamali, ponieważ reklamowali szampony jako nie zawierające SLES (zamieściłam przecież print screeny w notce).
OdpowiedzUsuń@Lusrterko Em. Rzeczywiście na górnym banerku jest taka informacja. Ale w opisie szamponu na butelce nie. Jednak podejrzewam błąd marketingowca. Im jest najczęściej wszystko jedno. SLS czy SLES to dla nich żadna różnica (podobnie dla wielu klientów). Dobrze, że osoba, która napisałam dostała przeprosiny gdyż mail otrzymany zaraz po interwencji był zwyczajnie niegrzeczny.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o skład tego szamponu to i tak do mnie nie przemawia. Z jednej strony ma dobre spc łagodzące działanie SLESu ale mało tu dobrych składników o działaniu antystatycznym, czy ułatwiających rozczesywanie.
Nie tylko Farmona robi z klienta idiotę , ale tez inne marki kosmetyczne, szczególnie te z reklam: Elseve, Loreal etc.. Najgorszym wg mnie bublem jest firma Vichy,skład ich kosmetyków jest TRAGICZNY , sama chemia, min tez sterydy. Ceny jakie mają to po prostu bezczelność, ich kosmetyki nie są dla mnie warte 10 złotych.
OdpowiedzUsuń