piątek, 1 czerwca 2012

Swatches: Essence A New League LE

Wow, ale fajnie! Znów mogę wrzucić typowy dla początków mojego bloga wpis ze swatchami najnowszej edycji limitowanej Essence :) Jak już pewnie wiecie, w niektórych Rossmannach pojawiły się standy A New League. Wczoraj utworzyłam listę tych drogerii i wciąż na bieżąco ją uzupełniam. Jeśli wiec masz ochotę na coś z tej limitowanki, koniecznie sprawdź swoje miasto TU.



Dziś z samego rana wpadłam do Rossmanna i udało mi się kupić wszystko to, co chciałam. Musicie być bardzo uważni - dwa razy obeszłam cały sklep, zanim znalazłam stand. U mnie znajduje się on na przeciwko szaf z kolorówką, stoi sobie samotnie po drugiej stronie. Dobrą wiadomością jest to, że Essence tym razem wyjątkowo zadbało o testery - są one dostępne do bronzera, wszystkich cieni i lip tinta.





puder brązujący
Ma 10g, został wyprodukowany w Polsce, jest ważny 24 miesiące od otwarcia, kosztuje 7,99 zł (!) i jest dostępny w jednym odcieniu 01 go classy, go retro.


Kolor za każdym razem jest trochę inny, ciężko było mi go uchwycić. Jest to piękny odcień (na mojej skórze nie wychodzi pomarańczowo, a mam jasną karnację). Bardzo mi się podoba!! Jeśli mogłabym kupić z tej edycji tylko jeden produkt, z pewnością byłby to właśnie ten (zwróćcie uwagę na cenę). Nakładam go dużym pędzlem, efekt można stopniować od bardzo naturalnego po mocniejszy. Trzeba także uważać, ponieważ jest bardzo miękki i łatwo nabrać go za dużo. Z pewnością warto mu się przyjrzeć :)

cienie do powiek


Mają po 5g, zostały wyprodukowane w Niemczech, są ważne 6 miesięcy od otwarcia, kosztują 9,99 zł i są dostępne w trzech odcieniach: 01 my caddy in the wind, 02 happy preppy, 03 oh de prep.

01 my caddy in the wind


Essence A New League, Catrice Hidden World, Essence Ballerina Backstage

02 happy preppy

Z trzech dostępnych odcieni wybrałam dwa jaśniejsze. Postanowiłam zrezygnować z najciemniejszego, ciepłego brązu, ponieważ w takich odcieniach wyglądam okropnie. Cienie same w sobie zapowiadają się świetnie. Mają bardzo dobrą, kremową konsystencję, łatwo nabiera się je na palec/pędzel i rozprowadza na powiece. Prawdopodobnie będą bardzo trwałe, ponieważ nie chcą mi zejść z ręki nawet przy mocnym pocieraniu. Żałuję tylko, że nie pojawiły się w kolekcji jakieś mniej bezpieczne kolory, bo takimi właśnie lubię malować się podczas wakacji :) Mimo wszystko z pewnością cienie przydadzą mi się do neutralnych makijaży (często stosuję tego typu produkty jako bazy). 01 my caddy in the wind to złotawy beż, który świetnie wygląda na całej powiece, a srebrzystą biel 02 happy preppy można nałożyć pod łukiem brwiowym i w wewnętrznym kąciku. Oba odcienie mają drobinki.

lip tint

Ma 4 ml, został wyprodukowany w Polsce, jest ważny 6 miesięcy od otwarcia, kosztuje 7,99 zł i jest dostępny w jednym odcieniu 01 my retro jacket's red.

Co prawda mam ten produkt dopiero od kilku godzin, ale już jestem nim odrobinę rozczarowana. Sam czerwono-pomarańczowy kolor mi odpowiada, jednak nie podoba mi się to, jak tint zachowuje się na ustach. Trudno go idealnie równomiernie nałożyć, w niektórych miejscach pozostawia małe (minimalne, na zdjęciu możecie zobaczyć je po prawej stronie przy górnej linii ust) grudki, trochę wysusza i dość szybko się wytarł w niektórych miejscach. Właśnie to ostatnie najbardziej mnie do niego zraziło, efekt jest mało estetyczny. Dodatkowo trzeba pamiętać, żeby mieć usta w idealnej kondycji, inaczej będzie jeszcze gorzej. Będę próbowała go rozpracować i możliwe, że jeszcze się polubimy, ale na razie nie jestem zachwycona. Spróbowałam go też użyć jako różu do policzków i to był całkiem niezły pomysł! Jeśli umiecie posługiwać się różem z wampirzej limitki, tu także nie powinniście mieć problemów. Nie do wszystkich karnacji ten odcień będzie pasował, ale spróbować warto. Przynajmniej trwałość mamy zapewnioną (na suchej skórze produkt zachowuje się inaczej niż na wilgotnych ustach i jest nie do zdarcia).

gumki do włosów
Opakowanie zawiera 60 szt. gumek do włosów wyprodukowanych w Korei, kosztuje 5,99 zł i występuje w jednym wariancie 01 let's hit the court.
Gumki jakie są, każdy widzi ;) Występują w trzech kolorach: brązowym, czerwonym i niebieskim. Niektóre niestety trochę się zafarbowały, co mi jednak za bardzo nie przeszkadza. Na pewno mi się przydadzą, na przykład przy zaplataniu luźnego warkocza, z którego tradycyjne gumki zawsze mi się zsuwają. Nie jest to nic wyjątkowego, jedynie przyjemny dodatek do limitowanki.

Planujecie coś kupić?

Em