Pamiętam, jak bardzo edycja limitowana Fruity spodobała mi się w zapowiedziach. Planowałam kupić prawie wszystko. Jak więc możliwe, że zdecydowałam się tylko na jeden produkt? Niestety, tym razem Essence bardzo rozczarowało tworząc kosmetyki raczej słabej jakości. Chodzi mi głównie o balsamy do ust (sucha, tępa konsystencja, brak koloru) i cienie do powiek (zupełny brak pigmentacji, duże drobinki brokatu, niewygodne opakowanie). Róż też nie przypadł mi do gustu, ponieważ dawał na ręce efekt rybiej łuski (podobnie jak te ze stałej oferty). Lakiery szybko same się wyeliminowały: żółty i brzoskwiniowy miały słabą pigmentację, w zielonym nie podobały mi się drobinki, a mashed berries i very cherry były do siebie podobne, więc zdecydowałam się tylko na ten ostatni.
Lakier ma 10 ml, został wyprodukowany w Luksemburgu i kosztuje 7,99 zł.
Fruity 03 very cherry | Ballerina Backstage 02 wear your little tutu |
Nie mam pojęcia w jakim stanie był ktoś, kto stwierdził, że najlepszą nazwą dla tego odcienia będzie coś związanego z... wiśnią. Przecież to jak nic koktajl truskawkowy! Ciekawym pomysłem było dodanie drobinek brokatu udających pestki (z odpowiedniej odległości nie widać, że są one fioletowe). Od początku bardzo spodobał mi się wygląd tego lakieru, idealny na obecną porę roku. Na paznokciach wygląda niebanalnie i chyba właśnie o to chodzi :) Na zdjęciach wychodzi bardziej brzoskwiniowo i mniej różowo niż w rzeczywistości.
Niestety, rozczarowała mnie trochę aplikacja lakieru. Do zdjęć nałożyłam trzy warstwy (dwie wyglądały ok, ale prześwity dużo bardziej byłoby widać na takim zbliżeniu) i wciąż nie jest to krycie idealne. Można dostrzec też delikatne smugi, które pewnie będą przeszkadzać paznokciowym pedantom. Nie żałuję zakupu, bo podoba mi się efekt, jednak sama formuła nie zachwyca (mam też wrażenie, że lakier szybko zgęstnieje).
Wciąż nie mogę uwierzyć, że to mój jedyny produkt z Fruity... Czy was też rozczarowała ta edycja?
Em
P.S. Fantastycznie było wreszcie wyrwać się z miasta!
ja jej jeszcze nie widziałam, ale pewnie ze dwa lakier kupię;)
OdpowiedzUsuńdla mnie lakier jest do bani, jeśli trzeba na niego aż 3 warstwy, w buteleczce wygląda ładnie, na pazurkach w miarę też ;)
OdpowiedzUsuńlakiery bardzo mi się podobały na zdjęciach promocyjnych, ale skoro tak kiepsko z ich jakością to raczej daruję sobie ten zakup
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że ta kolekcja u nas już jest :D Nic mnie nie kusi specjalnie, bo słyszałam, że kiepskie są te produkty, z tej limitki :P
OdpowiedzUsuńPodoba mi się tylko buteleczka.
OdpowiedzUsuńPrześliczny ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie ta seria to nic ciekawego :)
OdpowiedzUsuńTen lakier jakoś nie specjalnie mi się podoba, ta limitka wogóle mnie jakoś nie przykuła mojej uwagi.
OdpowiedzUsuńFajny :) Ma w sobie coś ciekawego ten kolor :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjaki jogurcik!!
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie uświadczyłam Fruity w żadnej ze znanych mi Natur, ale poprawiłaś mi tym postem humor.
OdpowiedzUsuńChciałam kupić cienie i róż, a skoro twierdzisz (ty i sporo innych blogerek), że nie mają dobrej pigmentacji to przynajmniej nie stracę na nie kasy;)
A więc jednak do nas dotarła do nas ta limitka? A ja siostrę ganiałam chyba z miesiąc żeby polowała u niemiaszków na te lakiery a i tak upolowała mi tylko najmniej pożądany zielony :D Teraz może zapoluję sama. Tak czy siak trochę spóźniony refleks u Essence bo wiosna właśnie się kończy...
OdpowiedzUsuńHej! Od razu jak zobaczyłam lakier, to powiedziałam: o jaki fajny koktajl truskawkowy :) Świetnie wygląda, choć nakładani 3 warstw mnie nie zachwyca, to pewnie kupię ten lakier :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMnie kusi róż i kiwiowy lakier. :) Wygląda na to, że umrę z głodu przez tę owocową limitkę. :D
OdpowiedzUsuńJak widać pierwsza naprawdę nieudana limitka Essence... Ja chyba nic nie kupię.
OdpowiedzUsuńa mi niezbyt przypadł on do gustu
OdpowiedzUsuńA tak się czaiłam na te pomadki. Limitowanki z Essence są w Rossmannie w Kutnie na ulicy Królewskiej.
OdpowiedzUsuńWidząc zapowiedzi tej limitki wiele rzeczy wpadło mi w oko, więc trochę się zawiodłam czytając, że kosmetyki nie powalają. Mam nadzieję, że będzie mi dane zobaczyć je na własne oczy, bo nawet nie wiedziałam, że są już dostępne :P
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny, szkoda, że krycie słabe.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie dopadłam, ale nie wiem czy na coś się skuszę... Chciałabym owocowe ozdóbki i top coat...
OdpowiedzUsuńO jak już krycie słabe to nie dla mnie :p nie jestem zbyt cierpliwa jeśli chodzi o dokładanie kolejnych warstw. Co do efektu bardzo fajny - kiedyś dopadłam u koleżanki identyczny lakier tj. był chyba lekko różowy z czarnymi kropeczkami, ale jego zmywanie nie było zbyt przyjemne dlatego podkradłam jej go tylko raz :) (firmy nie pamiętam). Co do lakierów z essence to wszystkie ktore miałam (aż 3:P) mają słabe krycie :(
OdpowiedzUsuńFajny efekt, ale jak dla mnie aplikacja jest najważniejsza, więc z góry odpada ;p
OdpowiedzUsuńEh ... zauważyłam te smugi :/
OdpowiedzUsuńja tez byłam dzisiaj w Naturze i od razu zobaczyłam tą limitowankę (zaświeciły mi się oczy);D
OdpowiedzUsuńAle po chwili wyszłam z drogerii kompletnie z niczym. Balsamy kompletnie bez koloru, zielony lakier nie wyglądał tak ładnie jak na zdjęciach, za takimi cieniami nie przepadam, a róż nazwałabym raczej rzadkim budyniem. Nie za bardzo im to wyszło...
Nieciekawy ten lakier.. widziałam lmitkę jedynie w sieci i szczerze powiedziawszy myślałam, że już dawno się skończyła, a tu taka niespodzianka. :) Ale z tego co piszesz, to chyba i ja się rozczaruję.
OdpowiedzUsuńRzuciła mi się w oczy półeczka z tą limitką, ale kiedy się przyjrzałam, stwierdziłam- nie, to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzału nie ma z tą serią. :)
jeszcze nie miałam przyjemności z tą limitką ;) ale jak się uda, to kupię któryś z piegowatych lakierów
OdpowiedzUsuńUroczo wyglądają te pesteczki :)
OdpowiedzUsuńja mam wrażenie, że co limitka to gorsza..
OdpowiedzUsuńO , miałam ochotę na dwa lakiery i dwa cienie, ale rezygnuję w takim razie :D
OdpowiedzUsuńcałkiem ładny ten lakier ;)
OdpowiedzUsuńjaki boski!:o
OdpowiedzUsuńNie wiem czy przeszła mi faza na essence (ku uldze portfela) czy ich limitki są ostatnio średnio porywające. Weszłam do Natury po coś zupełnie innego i kiedy przypadkiem zahaczyłam wzrokiem o półkę z Fruity odruchowo się do niej rzuciłam z szybciej bijącym sercem... i zaraz oklapłam. Balsamami maznęłam po ręce kilka razy, zero koloru. Zielony i truskawkowy lakier wyglądały całkiem interesująco, ale ten brokat mnie zniechęcił. Wyszłam z lakierem z My Secret i szminkami od Sensique i Kobo :P
OdpowiedzUsuńSzkoda ze taka slaba jakosc :(
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podobaly te lakierki w zapowiedziach, ale po tym co piszesz - nie kupie.
Nie znosze jak widac smugi na lakierze.
Kupilam sobie lakierki lemax z ziarenkami, sa dobrej jakosci (2 warstwy, zero babli, smug, przyzwoita trwalosc), kosztowaly po 2 zl za sztuke wiec kupilam 4 i moj glod ziarenkowych lakierow jest zqaspokojony :)
A czy na twoim lakierze też nie ma numerku i nazwy tego lakieru?
OdpowiedzUsuńTeż go sobie dziś kupiłam ten lakier co ty oraz ten brzoskwiniowy a także ozdoby do paznokci, top coat pachnący i róż do policzków właśnie. Brałam jako pierwsza zza lady bo Panie w Naturze jeszcze nie wystawiły tej limitki.
I zauważyłam jeszcze że na żadnym lakierze nie ma nazwy ani numerku tak jak na cieniach też, dziwne bo zawsze były nazwy na każdym produkcie od Essence
a mi sie calkiem podoba taka zabawa kolorami i wlasnie pomadeczka - balsam przypadla mi do gustu i lakier :)
OdpowiedzUsuń@Lemon Haven, tak, u mnie też nie ma. Musiałam sprawdzić na zdjęciach z zapowiedzi jaki to odcień :)
OdpowiedzUsuńgdyby nie te drobinki... nie dla mnie jednak ;/
OdpowiedzUsuńładnie wygląda, ale tylko w buteleczce :)
OdpowiedzUsuńRozczarowal mnie balsam do ust (wysusza usta) i cienie (wzielam jeden tylko dlatego ze byl przeceniony na 1 euro). Lakiery uwazam za udane (nie mam tylko zoltego) ale ty jakos dziwnie nalozylas go na paznokcie - widac smugi i przeswity, u mnie przy 3 warstwach na pewno tego nie ma. Co do rozu to tez nie mozna sie przyczepic, dlugo zostaje na twarzy i ma ladniejszy kolor niz te ze stalej oferty. Ogolem podoba mi sie limitka, bylo i zapewne bedzie wiele gorszych limitek niz fruity
OdpowiedzUsuńzarąbiście wygląda w buteleczce i drobinki też skojarzyły mi się z truskawkami ;) ale na paznokciach już mi się tak nie podoba....muszę iść zobaczyć resztę lakierów z serii ;)
OdpowiedzUsuńo, mnie też własnie nie zachwyciło nic :o
OdpowiedzUsuńFaktycznie wygląda truskawkowo :D Nie mam nic z tej limitki i nie planuję zakupów ;)
OdpowiedzUsuń