Miałam dziś dziwne przeczucie, że w sieci pojawi się wkrótce zapowiedź nowej edycji limitowanej Essence. Ostatnią, która do nas dotarła była Crystalliced, a dwie kolejne (Legends if the Sky i Crazy Good Times) nie powaliły mnie na kolana. I niestety, najnowsza limitowanka też tego nie robi.
Essence od początku skupiało się na produktach do paznokci, nic dziwnego więc, że Season of Extremes to tylko lakiery. Mimo to, jestem trochę zawiedziona.
![]() |
Zdjęcia pochodzą ze strony www.beautyscene.nl |
Brak innych produktów wynagradza mi trochę fakt, że lakiery mają przezabawne nazwy! W tym zawsze przodowało Catrice, więc Essence zrobiło nam miłą niespodziankę :)
nude or what?, the nude the better, nude rules!, did someone say nude?,
just the nude of us, team nude, my best nude friend and me
little miss bright, on the bright side, pimp my bright, bright alert!,
it's two bright, brightsmates, we are all bright
Która nazwa podoba wam się najbardziej? :) I co sądzicie o tej edycji limitowanej? Za dużo lakierów, czy w sam raz? ;)