Czy droższe zawsze jest lepsze? Oczywiście, że nie. Zapewniam was o tym od początku tego bloga. Lubię eksperymentować i porównywać kosmetyki, dlatego skupiam się raczej na markach z niższej półki. Czasem znajduję prawdziwe perełki, ale jednak zdarzają się też zwykłe buble.
Na błyszczyk Sensique Gloss & Care w wersji arbuzowej skusiłam się po zobaczeniu go na jednym z blogów, gdzie był on zachwalany. Autorka wpisu dostała wszystkie odcienie do przetestowania i mogę tylko mieć nadzieję, że ten fakt nie miał wpływu na treść recenzji. Bo produkt ten jest zwyczajnie bardzo kiepski.
Opakowanie, mimo że całkiem poręczne, jest źle wykonane i rozwaliło się już po kilku użyciach, dlatego musiałam przełożyć produkt do zastępczego pudełeczka.
Taka aplikacja produktu nie jest już tak wygodna, no ale cóż poradzić. Przynajmniej całkiem ładnie wygląda. :)
Minusem są między innymi duże, srebrne drobinki (drobiny?), które niestety bardzo się odcinają i są wyczuwalne na ustach.
Błyszczyk jest dość kryjący i ma całkiem przyjemny, arbuzowy zapach (i nieutralny smak). Niestety, na ustach rozprowadza się nierównomiernie, co jest ogromnym minusem. Nie widać tego dobrze na zdjęciu, ale efekt naprawdę nie jest zbyt ciekawy. Dodatkowo, konsystencja jest rzadka, co przekłada się na trwałość (do godziny).
Ostatecznie postanowiłam, że zużyję ten produkt w domu - w końcu według zapewnień producenta powinien mieć także właściwości pielęgnacyjne. Niestety nie ma. Błyszczyk nie sprawdza się ani do makijażu ani do pielęgnacji, więc naprawdę warto ominąć go w drogerii szerokim łukiem.
Ciekawa jestem, czy wy kiedyś zachęceni notką na czyimś (może nawet moim?) blogu skusiłyście się na produkt, który u was zupełnie się nie sprawdził. I jeszcze jedno - czy inaczej odbieracie recenzję kosmetyku, który autorka otrzymała za darmo?
Em