Najsłynniejsze palety cieni na świecie to bez wątpienia te z serii Urban Decay Naked. Każdy, kto choć trochę interesuje się makijażem, z pewnością o nich słyszał - nawet u nas, mimo że kosmetyki UD były do niedawna w Polsce niedostępne. Od momentu, kiedy na rynku pojawiła się pierwsza wersja Naked, blogi i kanały youtube zalały recenzje i makijaże z jej użyciem, a paleta pojawiła się w ulubieńcach chyba wszystkich najpopularniejszych vlogerek urodowych. Potem już zainteresowanie nakręcało się samo. Kiedy tylko nadarzyła się okazja, sprezentowałam sobie Naked 2 i była to wówczas moja największa makijażowa inwestycja. Ogromna popularność palet utrzymanych w neutralnej kolorystyce sprawiła, że wkrótce co druga marka zaczęła wypuszczać własne wersje, niektóre jedynie delikatnie inspirowane oryginałem, inne wręcz chamsko zerżnięte, a ebay zalała fala podróbek, często wyglądających zupełnie jak oryginał.
Ponieważ stosunkowo szybko dorobiłam się własnej palety Naked 2, nie interesowałam się podobnymi produktami wypuszczanymi przez inne marki. Kiedy na rynku pojawiła się utrzymana w bardziej różowej tonacji Naked 3, również się na nią zdecydowałam. Za pomocą tych 24 cieni byłam w stanie stworzyć wiele wersji codziennego makijażu, więc starałam się nie kupować nic podobnego. Kiedy jednak w paczce z nowościami marki CATRICE, którą dostałam, dojrzałam paletę Absolute Rose, była to pierwsza rzecz, do której się dobrałam. Czy paleta cieni za 20 zł dorównała palecie za 200 zł?
Zacznijmy od podstawowych informacji. CATRICE ma w swojej ofercie serię palet o nazwach Absolute Nude, Absolute Matt i Absolute Bright, a Absolute Rose jest najnowszą wersją, która dopiero teraz wchodzi do sprzedaży. W środku znajduje się sześć cieni o łącznej wadze 6 g, wyprodukowanych na Tajwanie i ważnych 12 miesięcy od otwarcia. Paleta ma solidne plastikowe opakowanie i bezsensownie dołączony pędzelek, który jest oczywiście zupełnie do niczego. Kosztuje 20,99 zł.
Cienie są według mnie pięknie dobrane, bardzo dobrze ze sobą współgrają. I od razu zdradzę - nie jest to kolorystyczna kopia Naked trójki. W obu paletach jest tylko jeden identyczny cień i jest to ten najciemniejszy fioleto-brąz z drobinkami (nikt mi nie wmówi, że taka zbieżność kolorystyczna jest przypadkowa ;)). W pozostałych przypadkach ciężko znaleźć bliźniacze odcienie, a porównując swatche, widać, że paleta CATRICE jest zdecydowanie chłodniejsza - przy niej UD wypada bardziej brązowo niż różowo.
Widać znaczne różnice kolorystyczne między dwoma powyższymi zdjęciami. Niestety ciężko mi było w tej tragicznej pogodzie, jaką mamy za oknem, dobrze wszystko uchwycić, więc konieczny jest dopisek: pigmentacja jest taka jak na pierwszym zdjęciu, a kolorystyka taka jak na drugim - chłodniejsza.
Postanowiłam jeszcze porównać poszczególne odcienie w paletach - część dla bardziej dociekliwych.
Cień nr 1 to bardzo jasny satynowy róż. Odpowiada mu odcień Strange, który jest jednak ciemniejszy i cieplejszy.
Cień nr 2 to jasny chłodny perłowy róż. Odpowiada mu odcień Burnout, który jest jednak ciemniejszy, cieplejszy i mocniej napigmentowany.
Cień nr 3 to perłowy fioletowo-różowo-szary odcień taupe. Odpowiada mu Liar, który jest jednak ciemniejszy, mocniej napigmentowany i zdecydowanie bardziej wpada w brąz.
Cień nr 4 to fioletowo-szara perła. Odpowiada mu Mugshot, ale tylko w opakowaniu, bo nałożone na skórę niczym siebie nie przypominają.
Cień nr 5 to matowy chłodny brąz, który absolutnie pokochałam do podkreślania brwi. Odpowiada mu Limit, który jest jednak zdecydowanie bardziej różowy.
Cień nr 6 to fioleto-brąz z różowymi drobinkami. Odpowiada mu Blackheart, który jest niemal identyczny.
Jaki jest werdykt? Jednak wciąż kocham moją "trójeczkę" bardziej. Cienie Urban Decay są naprawdę świetnej jakości, pięknie wyglądają na powiece i mają niespotykane odcienie. Paleta Absolute Rose jest trochę gorzej napigmentowana i kolory są może bardziej banalne, jednak i tak można nią uzyskać na powiekach piękny efekt. No i kosztuje jedną dziesiątą (sic!) ceny pierwowzoru.
Kilka dni temu, po pierwszym użyciu palety Absolute Rose, zachwycona efektem wrzuciłam na instagrama fotkę mojego makijażu (klik klik). Muszę powiedzieć, że już dawno nie zebrałam tylu komplementów na temat wyglądu co wtedy :) I dodatkowo przypomniało mi się, jaką frajdę daje zabawa nowymi kosmetykami!
Zapraszam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych:
Całkiem ładna ta paleta. Gdybym nie miała trójki, to może bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz trójkę, to rzeczywiście nie ma sensu decydować się na żaden zamiennik :)
UsuńPigmentacja mnie zawiodła;(
OdpowiedzUsuńNaked mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńObie paletki są fajne :)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnej z nich, ale kolorki są piękne i strasznie kusi mnie kupno jakiejś paletki.
OdpowiedzUsuńRaczej się na nią nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNiby Catrice słabsza, ale jak na moje potrzeby ok
OdpowiedzUsuńpodobają mi się te paletki Catrice. Wybrałabym zapewne matową wersję. Na razie jednak jestem wierna Makeup Revolution Essential Mattes 2 :)
OdpowiedzUsuńNie kupuj matowej wersji! O niej będzie innym razem, ale niestety jest bardzo słaba :(
UsuńDobrze, że o tym wspomniałaś, bo już kilkakrotnie miałam w ręku matową paletkę Catrice. Ostatnio byłam nawet bliska jej kupna, ale zobaczyłam wersję Absolute Rose i nie mogłam się zdecydować ;) Ostatecznie nie wzięłam żadnej żeby sprawę przemyśleć ;) Twój wpis, więc spadł mi z nieba ;) Mnie palety Naked niespecjalnie kuszą. Owszem, są cudne, ale cieniami maluję się tak rzadko, że zainwestowanie w paletę 200zł to w moim przypadku żaden interes :P Podstawą z kolei jest dobra baza.
UsuńPaletki Iconic Makeup Revolution to podobno wierne kopie UD. Nie próbowałam. Miałam skusić się na Iconic 2 , ale już do mnie idzie prawdziwa 2. Także z Urban Decay będę mieć już wszystkie, które chciałam czyli 1,2, Basic (ukochane maty) i Flushed ;-)
OdpowiedzUsuńPaleta Naked jest na mojej wish liście. Chyba jednak lepiej postawić na jakość :)
OdpowiedzUsuńja chce jakies fiolety brązów mam juz za duzo:)
OdpowiedzUsuńTo, jakaś firma wydaje paletę w różowej tonacji to nie znaczy, że się inspiruje się od razu Naked 3. Lekka przesada. Jeden bardzo podobny cień o niczym nie świadczy.
OdpowiedzUsuńTo jest cała seria inspiracji ;) Cień jest niespotykany, nigdzie indziej nie widziałam podobnego odcienia z takimi różowymi drobinkami. Nie wierzę w takie przypadki.
UsuńJa mam tylko paletę UD, ale kocham ją niezmiernie :D.
OdpowiedzUsuńNie mam UD, ale mam odpowiednik dwójki z MUA (fajny) i z Lovely miałam, ale był do kitu. Chyba 3, albo ta paletka z Catrice nie bardzo by mi pasowała, ale ten makijaż z Instagrama wygląda faktycznie bardzo ładnie u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńJa się skusiłam na wierną kopię Naked 3 - Iconic 3 MUR. Choć sama paletka (zwłaszcza w tak niskiej cenie) nie jest zła, to jednak uważam, że koło UD nawet nie lezała ;)
OdpowiedzUsuńoooo ja musze w koncu jakas paletke naked sobie kupic ;)
OdpowiedzUsuńPaletka Catrice wpadła mi w oko już w zapowiedziach, ale mam UD 3 więc odpuszczę sobie zakup.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że na Instagramie zachwycasz się tą nową wersją Lash princess - muszę przyznać, że u mnie się nie sprawdza :( Choć daje rzeczywiście mocny, teatralny efekt to u mnie po pierwsze skleja rzęsy, a po drugie szybko ląduje pod oczami. Kombinuję jeszcze z metodami nakładania tego tuszu oraz czekam aż bardziej przeschnie, ale obawiam się, że to nie będzie dłuższy romans :(
OdpowiedzUsuńSzkoda :( A próbowałaś pierwszej wersji tego tuszu? Ja uwielbiam obie!
UsuńWłaśnie nie próbowałam, ale mając na uwadze Twoje zachwyty - planowałam :D No i teraz trochę się boję, chociaż kiedyś pewnie się skuszę ;)
UsuńWedług mnie są dość porównywalne, więc niestety możliwe, że pierwsza też się nie sprawdzi :(
UsuńJak chodzi o odpowiedniki to mam z W7 zarówno jak z Makeup Revolution Iconic 3. Obie są całkiem fajne, jednak częściej, jak już, sięgam po Iconic 3 ;)
OdpowiedzUsuńładne kolory :) i nawet cena przystępna.
OdpowiedzUsuńCATRICE mimo wszystko całkiem dobrze wygląda :)
OdpowiedzUsuńPaletka Catrice wygląda ciekawie :) Moja koleżanka (zupełnie nie-makijażowa) pokazała mi ją ostatnio w Naturze, więc musi robić naprawdę dobre wrażenie :D Sama raczej się nie zdecyduje, chociaż kto wie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Ja mam paletkę Nude Classic z Lovely i kolory są mocno "zainspirowane" UD :) Kosztowała mnie 10 zł, ale daje radę :)
OdpowiedzUsuń